Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wiara czyni cuda


ashley

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani wróciłam na to forum żeby zlikwidować swoje konto, na które dawno nie zaglądałam i właśnie sobie myślę, że to tu napisze:

Nie mam już od 10 lat nerwicy lękowej, która mnie paraliżowała!!!! I jest to właśnie kwestia wiary - zostałam uzdrowiona. Czego i wam z całego serca życzę - żebyście uwolnili się od tej zmory zadręczającej  ciało i umysł.

Leki dawały radę lub nie, przeszłam też psychoterapię -  ale jakoś dalej wszystko we mnie siedziało i jeśli się ustabilizowało - to wracało w kryzysowych trudnych momentach typu ciężka choroba bliskiej osoby.

Od kilku lat cisza i spokój - podarowany -  nie chodzi tu o wiarę koścółkowo-niedzielną - ale zwrot ku Bogu, wysłuchana prośba i  pokój serca jaki daje tylko Jezus. 

Pozdrawiam Was i życzę z całego serca wyjścia z choroby.

Edytowane przez Lilith
Przeniesiono z uwagi na tematykę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.03.2019 o 10:57, wiejskifilozof napisał:

Najlepiej wierzyć w samego siebie.

Zgadzam się z tym, choć przyznam , że zazdroszczę osobą wierzącym , którzy pokładają nadzieję , ze ktoś "pstryknie palcami" i po chorobie / jak znajdzie czas naturalnie / 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorowałam na anoreksję bulimiczną. Jest już dobrze, ale oczywiście czasem wraca i nie wiem, czy minie tak całkowicie. Problem jest w tym, że nie umiem się z tym rozstać.
Półtora roku temu przyszłam do kościoła po 9 latach nie chodzenia tam, niewiary i nieufności. Po dwóch miesiącach odbyłam spowiedź generalną, bardzo trudną dla mnie, ale to był najpiękniejszy dzień mojego życia. Zaprowadziło mnie tam wyraźne wstawiennictwo św. Faustyny i przede wszystkim koronka do Miłosierdzia Bożego. Każdemu polecam tę piękną i napełniającą ufnością modlitwę.
I spojrzenie na Obraz Jezusa Miłosiernego jest dla mnie czymś cudownym. Czuję wtedy, że ta chwila jest wieczna, daje mi pragnienie Boga w sercu. Nie twierdzę, że to na pewno Was uzdrowi, nie z tą intencją założyłam temat, żeby Wam to wmawiać, bo sama wciąż mam pełno problemów ze sobą. Ale jestem też na swój sposób wolna, nigdy wcześniej, przed przyjściem do kościoła tego nie czułam, więc przychodzę codziennie, aby Pan Jezus napełnił mnie miłością. On jest ze mną i mimo wszystko jestem szczęśliwa.
I dlatego wybrałam ten dział, że jest mi bliski. Polecam też modlitwę do św. Rity ( w sprawach trudnych i beznadziejnych, tak się nazywa.) Ta modlitwa pomogła mojemu dziadkowi w chorobie nowotworowej. Może trochę odbiegłam od tematu, ale proszę, jeśli to możliwe, o pozostawienie mojego wątku w tym dziale, nie przenoszenie go do innego. Myślę, że tu pasuje. Życzę wszystkim zdrowia, pomocy od dobrych specjalistów i psychologów i żeby Was Miłosierny Jezus błogosławił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odbierajcie sobie przyjemności wyzdrowienia własnymi siłami. 

Rzecz osiągnięta samemu ma większą wartość.

 

To jak dostać stówę od wujka, a zapracować sobie samemu, ciężką pracą.

 

Ostatnio wierzę w Boga, ale nadal mam ten ateistyczny błysk o oku.

 

Myślę, ze warto zapoznać się z postaciami świętych. Z nimi można się jeszcze utożsamić, w przeciwieństwie do wiecznie nieomylnego IHS. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wróciłem do bliższego kontaktu z Bogiem, w moim przypadku było to trudne położenie życiowe. Teraz czuje ze zawierzam mu coraz więcej, i bardziej ufam ze będzie dobrze. Kilka lat temu miałem sporo do czynienia z rozwojem osobistym, z nurtem ze „możesz mieć co chcesz i być kim chcesz”. Może i możesz ale jakim kosztem i co w zamian i czy akurat będzie Ci z tym dobrze. Sporo osiągnąłem idąc ta droga, lecz i tak życie sprowadziło mnie do parteru 😁, wiec trzeba zawrócić Łódź i płynąc w inna stronę 😎

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiara, nadzieja, miłość. Trzy cnoty boskie. Zdecydowanie pożyteczne rzeczy.

 

Jak się ma wiarę, to można żywić nadzieję, że miłość uratuje z cierpienia.

 

A bogowie to chyba niezbyt pomocni. Cała religia się opiera na cichej nadziei, że trzeba poprosić i się dostanie. Nie polecam takiej postawy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×