Skocz do zawartości
Nerwica.com

ashley

Użytkownik
  • Postów

    786
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia ashley

  1. A to ciekawe stwierdzenie, ciekawe co miałeś na myśli Na pewno nie pomaga pesymizm Wręcz przeciwnie on rujnuje a w połączeniu z deprą to już jest tragedia. Osoba która w depresji zachowa w sobie choć odrobinę optymizmu to może ją to z niej wyciągnąć. Moim zdaniem to kluczowe. Poza tym najlepiej chyba być realistą - najbezpieczniej. A optymizm w sobie pielęgnować i odpowiednio dawkować. Jeśli się da oczywiście. Pozdro
  2. I tak trzymaj! Trzeba mieć czasem na to wyjebane bo inaczej by człowiek nie wyrobił. Dobrze, że sobie wyraźnie uświadomiłeś to kontrolowanie się i niekontrolowanie w różnych sytuacjach, bo taka świadomość może pomóc właśnie w lepszej kontroli nad sobą, żeby nie dać zrobić chorobie z sobą rzeczy które są wbrew sobie i nie brać jej przekazu na serio. Dobrze że trafiłeś na tą terapię. A co do szykującego się koncertu to świetnie, że wracasz do swojej perkusji. Muzyka zawsze pomaga. Poza tym jak Ci się teraz będzie fajnie grało, po tej wyimaginowanej praktyce z pałkami z papieru
  3. Bardzo dobrze, niech ten optymizm i energia pcha Cię do przodu;) Powodzenia!
  4. No to jest ta nieciekawa opcja, jak już na starcie jest źle. Ale nie ma wyboru trzeba zrobić start nr 2, lepszy oczywiście.
  5. Hej Robert, współczuję Ci, że musisz przez tą ch**nię przechodzić. Nawet nie wiesz jak bardzo. Trzymam cały czas kciuki za Ciebie. Bardzo bym chciała, żeby Ci się polepszyło. Powodzenia przyjacielu. Trzymaj się ciepło. Co do mieszania leków o takowym działaniu z alkoholem - przy całym zrozumieniu dla picia - wiesz jak to może komplikować sprawy.
  6. Ja myślałam dłuższą część życia, że moje problemy to moja wina. Okazało się po analizie, że to rozwód miał dla mnie tragiczne skutki. Zaważył na całym życiu. Dodatkowo moja mama jest dobrą kobietą, ale miała ciężkie dzieciństwo (DDA) i wyładowywała na mnie swoją frustrację i to w momencie, kiedy jej nowy facet mieszkał już z nami. Popełniła dużo poważych w skutkach błędów o których nie mam odwagi i siły tu napisać. To się działo w niekorzystnym wieku, coś koło 6-11 lat. W wieku, w którym dziecko odkrywa świat. Efekt: czuje, że obedrano mi to co najcenniejsze. Dzieciństwo. Teraz mam objawy nerwicowe i ogólnie światopogląd zryty do tego stopnia, że przeraża mnie to. Nie mówiąc już że prawie każda dziedzina mojego życia ma jakże tragiczne odbicia tego. Przeraża mnie, że rodzice mogą poprzez tego typu błędy(nie o sam rozwód chodzi a o zachowania z nim związane) zrobić z nas kaleki. Bardzo boli..... Boli jak myślę, że gdyby nie to, gdyby pomyśleli i dali mi to na co zasłużyłam, czyli normalne traktowanie, byłabym teraz szczęśliwą, normalną dziewczyną. Chciałabym się z tym pogodzić, uporać. Nie potrafię zaakceptować, tego co mi zrobili. Jest we mnie ból, nienawiść i beznadzieja.
  7. Wcześniej - strach przed niepowodzeniem, że mi się nie uda, że nie dam rady i całą masą złych rzeczy które niby miały mnie spotkać, jak wyjdę z lęku na światło dzienne. (Jakby ktoś był ciekawy - te czarne wizje w mojej głowie się nie sprawdziły, znacznie więcej było pozytywów). A teraz? To samo co wtedy. Ten sam mechanizm. To nie świat ani ludzie mi przeszkadzają z tego wyjść. Tylko chore myśli w mojej głowie. Bo nie umiem normalnie reagować na pewne złe wydarzenia albo nie umiem czuć się swobodnie w swojej nie idealności w pewnych działkach życia. To śmieszne, bo nie chcę być idealna i mam gdzieś idiotów których spotykam na swojej drodze, a jednak moje reakcje przez chorobę są takie a nie inne. To mnie blokuje. I to, że wiem jak ciężko się odblokować. [Dodane po edycji:] No i świadomość, jak dużo wysiłku trzeba włożyć w takie zmiany. I że to dość długi proces.
  8. Daj spokój z tą krytyką, bo każdy się z nią zderza nie raz nie dwa. Wbijać w to;P
  9. psycho-logic Czytałam parę Twoich postów i bloga. Bardzo mi się podoba Twoje podejście do sprawy, jesteś inteligentny i masz pomysł na wyjście z choroby. Gratuluję. Super, że chcesz w jasny sposób pokazać innym, jakie błędy popełniają i udzielić rad, co powinni zrobić. Zwłaszcza, że to skuteczne rady. Masa ludzi żyje w tym bagnie jakby z klapkami na oczach. To przerażające. Bo prawda jest taka, że czeka na nich znacznie ciekawsza, lepsza opcja. I fajnie, że są osoby, które próbują im to pokazać. Skomentuję jeszcze 2 lądy, czarny i zielony. To jest dość poważny problem. I założę się, że masa ludzi go ma, niekoniecznie uświadamiając go sobie. Boimy się normalności, bo chory świat znamy lepiej i czujemy się w nim pewniej. Stąd strach przed zdrowiem. Ha ale co to za ironia. Widzimy, że zielony ląd jest piękny(czy to nie o nim marzymy?) W czarnym jest nam źle(czy to nie on doprowadza nas do granic wytrzymałości, myśli samobójczych itd?). Kładka to też dobra przenośnia. Jest wąska i trudno po niej iść, a to dlatego, że boimy się, że ten zielony świat nas rozczaruje. Poza tym nasze wnętrze krzyczy panicznie "Jak to będzie jak będę normalny?! Taka ogromna zmiana?! A co z tymi wszystkimi czarnymi myślami i zje**nym światopoglądem? Mam go wyrzucić do kosza, mimo, że tak bardzo się z nim liczę?? Nie nie podołam takiemu wyzwaniu. To dla mnie za dużo!" I tutaj pojawia się opór. Dlatego, że my jesteśmy przywiązani do choroby. Trzeba odwagi, żeby wybrać normalność. Ludzie czasem nieświadomie wybierają chorobę. Tak strasznie boją się normalności. A mówią, że przeraża ich choroba. Aby zburzyć ten beznadziejny mur, który mówi Ci, że nie przejdziesz przez kładkę, pomyśl... Ile razy płakałeś z poczucia beznadziei swojego życia? Ile razy czułeś masakryczny emocjonalny ból? Ile razy czułeś się ograniczony? Ile razy nieszczęśliwy? Ile razy oddałbyś wszystko, żeby to g**no zniknęło z Twojego życia? Ile razy czułeś się przez to gorszy, poniżony, na tle zdrowych ludzi? Ile razy negatywnie się to odbiło na Twoim zdrowiu fizycznym? Ile przez to straciłeś? CZY BARDZO CIĘ WKURZA TO, ŻE JESTEŚ CHORY? Bardzo? Jeśli nadal masz wątpliwości, czy nie chcesz wybrać zdrowia i normalności to zapisz te pytania i odpowiedzi na kartce. I zobacz co napisałeś! Poza tym bez obawy do choroby zawsze możesz sobie wrócić jak tylko zechcesz. Więc nic nie stracisz możesz tylko zyskać. Choć gwarantuję, że jak poznasz zielony ląd z pewnością będziesz zadowolony. I nie będziesz chciał spojrzeć za siebie. Jak ja wybrałam normalność 4 lata temu, czułam się mega dziwacznie na początku, ale jak już zaskoczyło... było pięknie. Nie widziałam nic piękniejszego w życiu jak te zmiany, kiedy z chorej dziewczyny stawałam się zdrowa. Byłam szczęśliwa Po 4 latach znów się źle stało i znów czuję się chora w jakimś sensie. I wybieram znów zdrowie, bo pamiętam te dni, kiedy codziennie się uśmiechałam i chcę, żeby wróciły. Często też ludzie myślą, "Ale ja nie mogę być normalny, bo jestem taki i taki ble ble ble" Nic bardziej mylnego. Świat pełen jest przeróżnych ludzi. Znajdziesz w nim swoje bratnie dusze Na świat trzeba się bardziej otworzyć, zaufać, docenić, zaakceptować jego nie idealność. A nie uciekać w swój chory świat. Często ludzie trwają w obojętności i cierpią, mają złudne poczucie bezpieczeństwa w nerwicy itd. Przełamcie się. Większa część mojego życia to Ból. Pojęcie szczęścia poznałam jak wybrałam opcję, o której wyżej pisałam. Dlatego uważam, że każdy powinien to zrobić.
  10. Nie Robert, nikt Ci tu nie napisze, weź się w garść, bo nie ma nic bardziej irytującego w tej sytuacji. Ja widzę powagę sytuacji i cieszy mnie to, że potrafisz mimo wszystko iść do przodu, próbować nowych opcji. Dobrze, że poszedłeś do lekarza i trafiłeś na specjalistę. Masz w sobie siłę, to widać i pamiętaj o tym. Nie poddajesz się i to jest piękne w tym całym dnie, bo dzięki temu możesz z niego wyjść. Co do strachu przed nowym lekiem, musisz mieć do tego odpowiednie nastawienie. Rozczarowałeś się, ale teraz może być poprawa. Ufasz w końcu swojemu lekarzowi. Jestem z Tobą, trzymaj się ciepło i walcz. Będzie lepiej, zobaczysz.
  11. Pamiętaj o tym. Wszyscy z Tobą jesteśmy. I wierzymy w to że sytuacja się poprawi. Zakończenie tego w ten sposób to najgorsza rzecz jaką można zrobić. Ból który zadasz pewnym ludziom będzie nie do opisania. Trzymaj się ciepło
  12. ashley

    Wasze marzenia

    Marzę o normalnym życiu, którym można się poprostu cieszyć. Chcę patrzeć w lustro widzieć szczęśliwą dziewczynę, spokojną, pewną, spełnioną. Chcę realizować swoje cele. Chcę czuć, że w moim życiu jest jak powinno być. Tego samego chcę dla blizkich mi osób, które też się zmagają z tym. Chcę, żeby zniknęła czerń i już nigdy nie wracała, nie ograniczała mnie,nie zabijała każdego dnia kiedy patrzę, jak wygląda moje życie. Ile straciłam i stracę. I jak piękne byłoby bez tego... Marzę też o tym, żeby dalej iść tą drogą, odważnie stawiać na swoim i budować swoje życie tak jak chcemy i uwalniać się od tego coraz bardziej... stawać się coraz bardziej szczęśliwym człowiekiem. I osiągnąć w końcu spełnienie w życiu. Spełnić całą resztę marzeń
  13. Hej! To bez sensu, że Ty masz wyrzuty sumienia. Nie chcesz mieć tych myśli, sprawiają Ci cierpienie, nie są Twoje tylko poprostu same przychodzą i Cię wkurzają. To już jest niefajne, już Ci z tym źle a Ty chcesz jeszcze się dobijać wyrzutami sumienia? Nie powinnaś ich mieć. Nie ma w tym Twojej winy. Jak chcesz te myśli kontrolować lub zniszczyć to najgorsze jest walczenie z nimi, stawianie oporu. Bo się ich boisz, nienawidzisz ich i dałabyś wszytsko żeby zniknęły. Musisz rozluźnić swój umysł. Popatrz na to z dystansem, to jest tylko błąd w myśleniu, a nie Twoje realne myśli. Jak przychodzą nie walcz z nimi. Raz daj im się wyszaleć. Wyśmiej je. Myśl swoje, tzn wszystko ok z Tobą i to co akceptujesz i to co jest zgodne z Tobą - na to zwracaj uwage a te myśli czarne ignoruj ale nie daj się im wkurzyć. Luz. Wtedy jest duża szansa że problem zniknie za jakiś czas lub się zmniejszy. Głowa do góry, będzie dobrze
  14. Powiedzmy że aktualnie jest to nerwica lękowa z powodu nieciekawej sytuacji w której się znajduję, załamanie, wyczerpanie i stany depresyjne przez to oraz przyjemne[ ] objawy somatyczne czyli zmieniona akcja serca itd. Czuję się fatalnie, wczoraj nie chciało mi się żyć, ale dzisiaj biorę się za swoje życie i mam nadzieję, że zrobię parę kroków do przodu. A Ty jak się czujesz? Jak walka z codziennością idzie?
×