Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co mi jest... zaręczyny i kryzys psychiczny od roku


Rekomendowane odpowiedzi

10 minut temu, Asteria napisał(a):

Efektem jest to, że nie umiem sobie przebaczyć - nigdy nie dowiem się, jak to jest, gdy mężczyzna sam, z zupełnie własnej woli pyta mnie, czy zostanę jego żoną. A właśnie o tym marzyłam. Wiem, że się powtarzam - nie umiem tego zaakceptować. Zniszczyłam własne marzenie. To chyba tutaj tkwi największe źródło mojego problemu.

Fakt, może się nie dowiesz jak to jest. Ale to nie Twoja wina, że trafiłaś na takiego a nie innego faceta, dla którego akurat te sprawy nie są istotne. Dlatego nie zniszczyłas swojego marzenia. Jaką masz gwarancję, że on by się oświadczył sam z własnej woli nawet jakiś czas później? Skoro to nie jest dla niego ważne. Nie tylko zaręczyny, ale sam ślub. Zaręczyny to tylko pierwszy krok. Liczy się to co potem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gwarancji nie mam, ale przynajmniej nie czułabym się tak jak teraz. Wiem, pewnie i tak bym się zadręczała tym tematem. Ale nie w aspekcie, że coś zepsułam, tylko bardziej czemu on się nie oświadcza. W moich oczach to drugie jest lepsze.

 

Kilka lat temu mówił, że na pewno weźmiemy kiedyś ślub i wierzę mu, nigdy mnie nie oszukał. Więc prawdopodobnie kiedyś to by się stało. Może za 5, a może za 10 lat... Tego nie wiem. Wystarczyłaby normalna rozmowa, żebym nie czuła się tak jak teraz. Tak sądzę, ale pewności nie mam.

 

Mimo wszystko wiem, że moje objawy nie są współmierne do tematu. Czuję się chora. Niedługo mam konsultacje w sprawie leków.

 

Edytowane przez Asteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Asteria napisał(a):

Wiem, pewnie i tak bym się zadręczała tym tematem. Ale nie w aspekcie, że coś zepsułam, tylko bardziej czemu on się nie oświadcza

A jakie są Twoje doświadczenia, czy masz łatwość się zadręczać , czy łatwo Ci jest czuć się winną , czy łatwo wchodzisz w rolę ofiary ? Bo to , że on się nie oświadcza to też można sprowadzić do obwiniania siebie . Na ile ten schemat widzisz w swoim życiu ? 

10 godzin temu, Asteria napisał(a):

Mimo wszystko wiem, że moje objawy nie są współmierne do tematu. Czuję się chora.

Jak widzisz to dla Ciebie obiawy są współmierne bo takie są i są Twoje , to jest dobry temat do przegadania z psychoterapeutą. Podpytaj też , czy do takich zachować jakie masz to nie lepsza byłaby terapia poznawczo-behawioralna? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, dość łatwo czuję się winna. Do tej pory w związku nie było tak dużych tematów, więc nie doświadczyłam tego w relacji z partnerem. Raczej w relacjach z rodziną.

 

Za brak zaręczyn siebie nie obwiniałam. Czułam frustrację całą sytuacją.

 

Właśnie rozważam terapię CBT. Byłam na niej raz, ale czułam, że za mało mogę porozmawiać o tej całej sytuacji. Z tym, że to właśnie mój problem - ciągle rozmyślanie o tym i zadręczanie się. Miałam w głowie idealny obraz zaręczyn i nie mogę zaakceptować, że stało się inaczej.

Edytowane przez Asteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, marzenia to piękna moc. Dokąd mamy marzenia mamy sens I cel w życiu. Ja oświadczyłem się w górach na szlaku... wręczyłem pierścionek i... nic nie powiedziałem, bo mnie zwyczajnie zatkało. Ale moja obecna żona wszystko zrozumiała i pierścionek przyjęła. Miej marzenia :-).

Nie lubię określenia "ślub kościelny" bo to są zaślubiny przed Bogiem. Przysięga przed Bogiem, miłości, wierności, trwania, opieki, odpowiedzialności. Tylko trzeba wierzyć w Boga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mam całkiem dobry dzień, to znaczy jest mi przykro, ale nie mam do siebie tylu pretensji. Może to wynika z tego, że miałam kilka dni płaczu i zeszło to ze mnie. Ale jest to bardzo ciekawe. Mam dla siebie dużo więcej współczucia dziś. Nie dziwię się swojej relacji wtedy, tak bardzo tego pragnęłam a brak pytania każdemu wydałby się dziwny. Co mogłam jeszcze zrobić... Chciałam się już tylko dowiedzieć czemu nie spytał.. teraz jest we mnie żal. Najgorzej jak czytam o zaręczynach, np. dziś czytałam, że pilot oświadczył się stewardessie po 1,5 roku znajomości. W sumie między 1,5 a 5 lat jest sporo czasu, a i tak nie doczekałam się zaręczyn. Smutno mi tylko dziś. Ale to lepsze niż poczucie winy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre kobiety mają to szczęście, że udało im się zrealizować swoje marzenia. Spotkały we właściwym czasie właściwą osobę. Miały wzruszające zaręczyny i piękny ślub. Potem udaną rodzinę. Dokładnie tak jak marzyły. Inne nie. Los, loteria, pech? Bóg bardzo nierówno rozdziela swoje błogosławieństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.04.2024 o 21:13, Barbecue napisał(a):

Niektóre kobiety mają to szczęście, że udało im się zrealizować swoje marzenia. Spotkały we właściwym czasie właściwą osobę. Miały wzruszające zaręczyny i piękny ślub. Potem udaną rodzinę. Dokładnie tak jak marzyły. Inne nie. Los, loteria, pech? Bóg bardzo nierówno rozdziela swoje błogosławieństwa.

 

Bóg, w tym zakresie tak nie działa..

To ludzie mają wolną wolę i podejmują decyzje takie jakie podejmują...

Natomiast w kwestii "błogosławieństwa" Boga, to ostrożnie. Ludzie (szczególnie w potrzebie" proszą o błogosławieństwo a nie zdają sobie sprawy, że Bóg pobłogosławi w Sobie tylko znany sposób: czasem chorobą, czasem utratą wszystkiego... bo daje nam szansę na zmianę siebie, odszukanie sensu, poznanie siebie i wzbudzenie pragnienia poznania Boga..

Przeklinałem swoją chorobę a teraz, z perspektywy ostatnich trzech lat, dostrzegłem, że gdybym nie stracił wszystkiego (choroba odebrała mi zdrowie, rodzinę..) to chyba nigdy bym nie zrozumiał siebie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, miL;) napisał(a):

 

Bóg, w tym zakresie tak nie działa..

To ludzie mają wolną wolę i podejmują decyzje takie jakie podejmują...

Natomiast w kwestii "błogosławieństwa" Boga, to ostrożnie. Ludzie (szczególnie w potrzebie" proszą o błogosławieństwo a nie zdają sobie sprawy, że Bóg pobłogosławi w Sobie tylko znany sposób: czasem chorobą, czasem utratą wszystkiego... bo daje nam szansę na zmianę siebie, odszukanie sensu, poznanie siebie i wzbudzenie pragnienia poznania Boga..

Przeklinałem swoją chorobę a teraz, z perspektywy ostatnich trzech lat, dostrzegłem, że gdybym nie stracił wszystkiego (choroba odebrała mi zdrowie, rodzinę..) to chyba nigdy bym nie zrozumiał siebie..

Podziwiam takie przemyślenia. Dziwne "błogosławieństwo"jeśli Bóg odbiera to co było dla człowieka ważne. I to tak "obdarza" niektórych, bo innym daje szczęście. Trudno się pogodzić z czymś takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Barbecue napisał(a):

Podziwiam takie przemyślenia. Dziwne "błogosławieństwo"jeśli Bóg odbiera to co było dla człowieka ważne. I to tak "obdarza" niektórych, bo innym daje szczęście. Trudno się pogodzić z czymś takim.

Pytanie, czy My naprawdę wiemy co jest dla nas Ważne?

To co na tym świecie jest dla nas ważne - ostatecznie przemija..

Jednak to co jest istotnie Ważne - nigdy nie przemija

Szukamy całe życie, ale nie wszyscy znajdują

Są też tacy, którzy znaleźli, ale odrzucili.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, miL;) napisał(a):

Pytanie, czy My naprawdę wiemy co jest dla nas Ważne?

To co na tym świecie jest dla nas ważne - ostatecznie przemija..

Jednak to co jest istotnie Ważne - nigdy nie przemija

Szukamy całe życie, ale nie wszyscy znajdują

Są też tacy, którzy znaleźli, ale odrzucili.

 

 

Wiemy co jest ważne. Dla jednych będzie to praca, dla innych dzieci, rodzina. Jakiś czas człowiek jednak spedza na tym świecie. Po coś tu został zesłany. Gorzej, jeśli to, co ważne nie udaje się. Przykro patrzeć na innych szczęśliwych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mam pytanie, odstawiając na bok cała kwestie zaręczyn to spytaj się - czy ty właściwie jesteś szczęśliwa z nim, czego brakuje Ci w życiu?

 

Na pocieszenie powiem o mojej siostrze która z chłopakiem była od 3 gimnazjum do jakiś hm 28 lat. I przerwy i klotnie też. No i było tak że on się nie oświadczał, siostra urazona tym była. Pod koniec on zaproponować terapię, a ona uważała że to chyba zart i że nie będzie chodzić na terapię jak nawet nie są małżeństwem. I poszło. Jak dla mnie - zabrakło jakiejś kluczowej komunikacji, ukrywanie uczuć i pragnien i smutkow, a może jednak nie byli połówkami z jednego jabłka. Siostra zraz slub bierze, następny oświadczył się chyba po roku! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×