Ponad. 10 lat temu zaczęła się moja przygoda z zaburzeniami lękowymi, dostałem paroksetyne 20mg pomogło na prawie 2 lata, przestało działać dostałem 10mg esci przez 2 miesiące nie zadziałał, znów dostałem paroksetyne lecz 2x dziennie 20mg, gdyż już 20 mnie nie ruszało. Tak przez następne 2 lata aż znowu przestała działać, dostałem 2x 10esci plus 2x 3mg sedam gdzie to połączenie działało 6lat. (tak wiem benzo tyle lat)
Od października ubiegłego roku nie mogę wstać z powrotem na nogi, 3 miesiące na dulsevii nie pomogło, następnie 20 esci przez miesiąc też nie
Aktualnie jestem na Setalofcie pierwszy tydzień 50mg 2 tygodnie 100mg i od wczoraj zacząłem 150 do tego 75 pragiola rano i 150 wieczorem(pragiola już 4 miesiące) oraz perazyna 3x po 25 również od wczoraj
W ogóle mnie nic nie rusza lęki tak silne jakich nigdy wcześniej nie miałem, wręcz paniczne, natrętne myśli i masa uboków
Zaczynam piąty miesiąc na L4 i nic nie idzie ku lepszemu, nawet do sklepu sam nie dam rady iść z powodu lęku
Moja doktor wczoraj na wizycie zastanawiała się czy by znów nie zmienić leku (czwarty raz od października), tym razem na paroksetyne ale jestem w takim stanie że nie wiem czy dam radę, więc został zwiększony setaloft na 150 + perazyna. Jakie jest wasze zdanie? rozkręci się ta sertralina czy iść już w tą paroksetynę może ona przywróci moje życie znów na dobrą ścieżkę
Zaczynam też terapię u psychologa i ponoć duża część pacjentów sobie sertralinę chwali...