Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

D@ri@nk@, próbuję zachować spokój :) Obawiam się jednak, że skoro przez pół roku lek tak do końca nie zadziałał, a teraz jest coraz gorzej, to już nie zadziała. Wcześniej brałam pół roku paroksetynę, po której wszystkie objawy mi ustąpiły. Niestety po odstawieniu, część objawów powróciła. Moja lekarka sugeruje mi zmianę leku i chyba się skuszę. Po pół roku różnych dolegliwości jestem już naprawdę zmęczona :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :)

 

Mam dokładnie takie pytanie jak w tytule "czy to są objawy nerwicy?"

 

Aż nie wiem od czego zacząć...może tak. Jestem Aga i mam 24 lata.

 

1. Sytuacja rodzinna - jest "trochę" napięta i podejrzewam że to jest podstawowy problem. Mieszkamy z Babcią. Ja, Mama, Tata, Babcia i pies. Mieszkanie 2 pokojowe, wiec moja prywatność jest niska. Babcia ma mieszkanie ale jest chora, w dodatku chyba ma demencję starczą, mimo że staram się ją kochać, ma napady złośliwości, wtrącania się i prowadzi wojnę z Tatą (typowi teściowie). Dziennie kłóci się z Mamą. Martwię się bo podupadła na zdrowiu, zaczyna nas mylić, wymyśla (czyli jak w typowej demencji). Ale nie ukrywam że jest mi.. rpzykro, czuję się przytłoczona. Nie mogę iść mieszkać tam do Babci, bo nie chcę zostawiać Mamy z tym wszystkim. Zaś Mama to typowy typ nadopiekuńczy. Nie potrafię z nią rozmawiać. Powiedzieć że na wakacje mam pracę jako kucharka bo czuję, ze powie nie. Nie umiem się jej sprzeciwstawić...

 

2. Studia. Studiuję na dwóch kierunkach. Doszedł bardzo okropny plan na jednym z nich, na drugim piszę magistra i kończę. Doszły praktyki w trakcie semstru. Chcę zrobić prawo jazdy - w końcu coś dla siebie. I wf... nie, nie jestem leniem co leci z byle powodu po zwolnienie (jak jest ciepło to chodzę biegać), ale wf to dla mnie psychiczna tortura. W gimnazjum byłam obrażana, poniżana, cięłam się z tego powodu. Liceum - o ile dziewczyny i chłopacy byli bardziej dojrzali, trafiła się nauczycielka.. dla przykładu były te śmieszne normy. I była moja kolej podciągania nóg wisząc na takim śmiesznym czymś na siłowni. I dałam z siebie ile mogłam, pobiłam swój rekord. Dla niej to było za mało i poleciały wyzwiska "jak Ty wyglądasz?! zastanów się nad sobą!" co z doświadczeniami z gimnazjum sprawiło, ze znów chciałam zacząć się ciąć (mam lekką nadwagę co powoduje furię u wfistów). Studia. Jeden semestr piękny - fitness, nie muszę z nikim współpracować, nikt mnie nie ocenia. Na drugim przyjaciółka namówiła na kosza. Czemu nie? Lubię kosza, ale jak dziewczyny w gim się dowiedziały ze chcę trenować to zaczęły się nabijać. Przekochany prowadzący trafił do szpitala. Zastępstwo z furiatką która ubliżała z powodu zgietego kolana czy "jak Cię matka wychowała?!". I teraz znowu. Śmiertelnie się boję zapisać na cokolwiek... grunt że próbujemy z koleżanką razem to chociaż wsparcie będzie...

 

3. Niedawno miałam mały wypadek - ot, chwila nieuwagi i poparzenie II* parą z czajnika przy nadgarstku. Troche przez Mamę i Babcię jestem przewrażliwiona na punkcie zdrowia, ale przyjaciółka mi na tej płaszczyźnie pomaga. Tylko że wtedy, ten stres, wywołał jakąś lawinę nerwów. Nie potrafiłam dojść do siebie, miałam napady drgawek, skakała mi temperatura w górę. Do tego tydzień później trudna sesja. Ból brzucha, nudności, ciągle płakałam. Nigdy się tak nie zachowywałam przy sesji. Chyba ze trafiła na gorszy etap w życiu...

 

4. Powyższe 3 komplikacje, wywołały to co w 3. Teraz miałam ferie, odpoczęłam. Tak myślałam. Dostałam plan, dowiedziałam się o wfie, świadomość ze będe całe dnie poza domem bo praktyki i magister. No i wprawdzie nie mam już drgawek czy skoków temperatury. Ale.. hmmm. Czuję się do kitu. Jest mi nieustannie niedobrze, boli mnie brzuch. Nie widzę sensu życia. Jak myśle o tej powyższej komplikacji, jest mi słabo. Siedzę i płaczę. Od 3 dni jestem na lekach uspokajających bo inaczej bym mogła usiąść w kącie i przesiedzieć cały dzień, mając wyrzuty że nic nie robię. Że marnuję życie. Nikogo nie mam. Nie umiem spać...

 

Stąd moje pytanie.. czy po prostu jestem zbyt nerwowym człowiekiem, który bierze za bardzo wszystko do siebie, czy powinnam się zastanowić nad jakimś leczeniem? Terapią albo neurologiem? Czuję się jak kłębek nerwów pozbawiony sensu życia :(

 

Pozdrawiam Was serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam .

Ale to lekach SSRI . Czuję to tylko wieczorem , jak już siedzę w fotelu i odpoczywam . Wtedy biorę żelazo + kw. foliowy + B12 , noi przede wszystkim agonistę dopaminy Pirybedyl . Po tym zestawie powoli przechodzi . U mnie objawy się zmniejszają już nawet jak zmniejszę dawkowanie SSRI .

 

-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.. a może mi ktoś jest w stanie powiedzieć czy to nerwica czy nie...

 

Mam 20 lat, studiuję, pracuję, mam kochającego chłopaka, rodzinę, dużo przyjaciół, dobrą sytuację finansową... Nigdy nie byłam jakoś zakompleksiona czy za bardzo przewrażliwiona. Nigdy też nie trzymałam w sobie emocji, raczej je uzewnętrzniałam. Zawsze byłam osobą kontaktową, z poczuciem humoru, uśmiechniętą.. Może czasami trochę za szybko się irytuję czy wpadam w złość ale bez przesady, umiem to kontrolować. A więc co się stało i co jest przyczyną?

Około 2 tygodnie temu zachorowałam na anginę, antybiotyki itp, okazało się, że mam uczulenie na penicylinę, która wywołała okropną, swędzącą i czerwoną wysypkę na całym ciele, która kompletnie uniemożliwiała jakiekolwiek poruszanie się (nawet umycie ciepłą wodą nie wchodziło w grę) do tego alergiczny skurcz oskrzeli, byłam załamana tym wszystkim, musiałam brać przez tydzień silne leki, w tym sterydy. Zaraz potem przyszła miesiączka czyli w moim przypadku zawsze silne emocje ( przed każdą miesiączką wykańczam siebie i innych tzw. PMS - napięcie przedmiesiączkowe ). No.. w każdym razie potem wszystko wydawało się być ok. Aż do wczorajszego popołudnia.. Wracałam z pracy autobusem.. nagle dopadły mnie okropne duszności, atak paniki, mroczki przed oczami, trzęsące ręce, wydawało mi się, że ludzie patrzą na mnie i myślą, że jestem nienormalna. Hmm.. no właśnie, zawsze bardzo przejmowałam się tym "co pomyślą o mnie inni?". Wróciłam do domu roztrzęsiona, cały wieczór nie mogłam dojść do siebie. Noc na szczęście dobrze przespana, chyba tylko dzięki modlitwie.. Dzisiaj rano w autobusie znowu poczułam to samo jednak starałam się to jakoś kontrolować, zaczęłam robić coś na telefonie, starałam się odwrócić myśli od tej paniki, podziałało.. Po południu byłam w centrum handlowym. Czułam się strasznie. Cały czas zaburzenia wzroku, słuchu (wszystko jakby słyszę z oddali), koszmarne kołatanie serca.. Nie wiem co o tym myśleć. To trwa dopiero drugi dzień a ja już jestem wykończona.. Chcę żyć jak wcześniej, mam dość tej paniki, tego strachu, co robić? co może być przyczyną i jak to powstrzymać? błagam, pomóżcie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.. a może mi ktoś jest w stanie powiedzieć czy to nerwica czy nie...

 

Mam 20 lat, studiuję, pracuję, mam kochającego chłopaka, rodzinę, dużo przyjaciół, dobrą sytuację finansową... Nigdy nie byłam jakoś zakompleksiona czy za bardzo przewrażliwiona. Nigdy też nie trzymałam w sobie emocji, raczej je uzewnętrzniałam. Zawsze byłam osobą kontaktową, z poczuciem humoru, uśmiechniętą.. Może czasami trochę za szybko się irytuję czy wpadam w złość ale bez przesady, umiem to kontrolować. A więc co się stało i co jest przyczyną?

Około 2 tygodnie temu zachorowałam na anginę, antybiotyki itp, okazało się, że mam uczulenie na penicylinę, która wywołała okropną, swędzącą i czerwoną wysypkę na całym ciele, która kompletnie uniemożliwiała jakiekolwiek poruszanie się (nawet umycie ciepłą wodą nie wchodziło w grę) do tego alergiczny skurcz oskrzeli, byłam załamana tym wszystkim, musiałam brać przez tydzień silne leki, w tym sterydy. Zaraz potem przyszła miesiączka czyli w moim przypadku zawsze silne emocje ( przed każdą miesiączką wykańczam siebie i innych tzw. PMS - napięcie przedmiesiączkowe ). No.. w każdym razie potem wszystko wydawało się być ok. Aż do wczorajszego popołudnia.. Wracałam z pracy autobusem.. nagle dopadły mnie okropne duszności, atak paniki, mroczki przed oczami, trzęsące ręce, wydawało mi się, że ludzie patrzą na mnie i myślą, że jestem nienormalna. Hmm.. no właśnie, zawsze bardzo przejmowałam się tym "co pomyślą o mnie inni?". Wróciłam do domu roztrzęsiona, cały wieczór nie mogłam dojść do siebie. Noc na szczęście dobrze przespana, chyba tylko dzięki modlitwie.. Dzisiaj rano w autobusie znowu poczułam to samo jednak starałam się to jakoś kontrolować, zaczęłam robić coś na telefonie, starałam się odwrócić myśli od tej paniki, podziałało.. Po południu byłam w centrum handlowym. Czułam się strasznie. Cały czas zaburzenia wzroku, słuchu (wszystko jakby słyszę z oddali), koszmarne kołatanie serca.. Nie wiem co o tym myśleć. To trwa dopiero drugi dzień a ja już jestem wykończona.. Chcę żyć jak wcześniej, mam dość tej paniki, tego strachu, co robić? co może być przyczyną i jak to powstrzymać? błagam, pomóżcie :(

 

Nerwica ma to do siebie, że potrafi położyć na łopatki w ciągu jednego dnia. Ja dowiedziałam się, że mam nerwicę 5 lat temu. Pojawiły się u mnie natrętne myśli, które kompletnie rozwaliły mi życie emocjonalne. Do tego silne lęki, wrażenie odchodzenia od zmysłów. Sama poprosiłam chłopaka, aby zawiózł mnie na izbę przyjęć kliniki psychiatrii, bo nie byłam w stanie znieść lęku.

Na Twoim miejscu skonsultowałabym się z psychiatrą. Doraźnie możesz wspomóc się jakimś Nervomixem, nie mniej jednak wystąpienie silnych lęków (zwłaszcza uogólnionych/bezprzedmiotowych) stanowi przesłankę do konsultacji ze specjalistą.

Zazdroszczę Ci, że spokojnie przespałaś noc. Ja nie pamiętam, kiedy ostatnio się porządnie wyspałam. Życzę dużo zdrowia i spokoju ducha.

Zaburzenia rytmu serca, potliwość, mroczki przed oczami to wręcz książkowe objawy nerwicy. Właściwie wszystkie objawy, które wymieniłaś są bardzo dobrze znane osobom na tym forum. Podobnie przejmowanie się tym, co myślą inni, nadwrażliwość. To właśnie te cechy charakteru są nieodłączne przy zaburzeniach nerwicowych. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.. a może mi ktoś jest w stanie powiedzieć czy to nerwica czy nie...

 

Mam 20 lat, studiuję, pracuję, mam kochającego chłopaka, rodzinę, dużo przyjaciół, dobrą sytuację finansową... Nigdy nie byłam jakoś zakompleksiona czy za bardzo przewrażliwiona. Nigdy też nie trzymałam w sobie emocji, raczej je uzewnętrzniałam. Zawsze byłam osobą kontaktową, z poczuciem humoru, uśmiechniętą.. Może czasami trochę za szybko się irytuję czy wpadam w złość ale bez przesady, umiem to kontrolować. A więc co się stało i co jest przyczyną?

Około 2 tygodnie temu zachorowałam na anginę, antybiotyki itp, okazało się, że mam uczulenie na penicylinę, która wywołała okropną, swędzącą i czerwoną wysypkę na całym ciele, która kompletnie uniemożliwiała jakiekolwiek poruszanie się (nawet umycie ciepłą wodą nie wchodziło w grę) do tego alergiczny skurcz oskrzeli, byłam załamana tym wszystkim, musiałam brać przez tydzień silne leki, w tym sterydy. Zaraz potem przyszła miesiączka czyli w moim przypadku zawsze silne emocje ( przed każdą miesiączką wykańczam siebie i innych tzw. PMS - napięcie przedmiesiączkowe ). No.. w każdym razie potem wszystko wydawało się być ok. Aż do wczorajszego popołudnia.. Wracałam z pracy autobusem.. nagle dopadły mnie okropne duszności, atak paniki, mroczki przed oczami, trzęsące ręce, wydawało mi się, że ludzie patrzą na mnie i myślą, że jestem nienormalna. Hmm.. no właśnie, zawsze bardzo przejmowałam się tym "co pomyślą o mnie inni?". Wróciłam do domu roztrzęsiona, cały wieczór nie mogłam dojść do siebie. Noc na szczęście dobrze przespana, chyba tylko dzięki modlitwie.. Dzisiaj rano w autobusie znowu poczułam to samo jednak starałam się to jakoś kontrolować, zaczęłam robić coś na telefonie, starałam się odwrócić myśli od tej paniki, podziałało.. Po południu byłam w centrum handlowym. Czułam się strasznie. Cały czas zaburzenia wzroku, słuchu (wszystko jakby słyszę z oddali), koszmarne kołatanie serca.. Nie wiem co o tym myśleć. To trwa dopiero drugi dzień a ja już jestem wykończona.. Chcę żyć jak wcześniej, mam dość tej paniki, tego strachu, co robić? co może być przyczyną i jak to powstrzymać? błagam, pomóżcie :(

 

Zgadzam się, ne pewno powinnaś udać się do psychiatry i do psychologa. Ja choruję od pół roku, chodzę na terapię, bardzo pomogli mi rodzice i mąż. Teraz czuję się znacznie lepiej, ale na początku miałam takie same objawy jak Twoje. Jeżeli chcesz, napisz do mnie maila dom.muszynska@interia.pl ,opowiem jak ja sobie radzę i jak mi się udało zapanować nad tą straszną chorobą. Pozdrawiam i życzę wytrwałosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Długo się zastanawiałam czy tu pisać. Od małego dzieciaka zawsze byłam nieśmiała, teraz też jestem bardzo młodą osobą i jest jeszcze gorzej. Najgorszy okres trwa już 2 lata, nie mam żadnych przyjaciół, znajomych, bliższej osoby. W szkole zdarzały się (przedtem dosyć często, teraz rzadziej) sytuacje, że byłam wyśmiewana przez rówieśników i inne dzieci. Nie pasuję do nich pod wieloma względami, zaczynając od głupiego ulubionego gatunku muzyki, kończąc na toku myślenia, nie umiem się dogadać. Mimo wszystko staram się dostosowywać i jeśli ktoś o coś pyta to z chęcią pomagam, przez to byłam też wykorzystywana i dalej czasem się to zdarza. Poza jakimiś prośbami nikt się do mnie nie odzywa. Żadna znajomość nie została wyniesiona poza mury szkolne. Ciągle mi się wydawało, że ktoś na mnie patrzy i obgaduje, ciągle myślałam co zrobić żeby się nie wygłupić co w konsekwencji doprowadzało właśnie do zrobienia z siebie idioty. Nauczyłam się już takie myśli w 70% ignorować. Nie rozwijam szczególnie żadnych zainteresowań, choć niedługo zacznę. Moje życie to dom-szkoła-dom-szkoła i tak na zmianę. Praktycznie cały dzień jestem sama i z jednej strony bardzo to lubię, a z drugiej nie mogę tego już znieść. Lubię wtedy słuchać muzyki i pomyśleć nad niektórymi tekstami, nie słucham słodkiego popu o nieszczęśliwej miłości. Nie wychodzę prawie nigdzie bo dopadają mnie wtedy różne lęki, a przez lęki również bóle brzucha, mdłości. Druga sprawa to uczucie kompletnej pustki, beznadziei, nie widzę żadnego sensu w życiu, mimo to dużo planuję ale potem myślę sobie 'po co? skoro i tak pewnie nic więcej z tego nie będzie, znudzi mi się i znowu będzie tak jak teraz'. Cały czas jest mi smutno, mam wyrzuty sumienia o wszystko, ciągle krytykuję siebie. Ostatnio zaczęły się też problemy z jedzeniem, objadaniem się, nie są to jakieś wielkie ilości, jem dość zdrowo ale czuję wyrzuty sumienia kiedy kolejny raz ktoś widzi mnie z jedzeniem. Wtedy myślę, że ktoś sobie myśli 'znowu jesz? nie obżeraj się tak.' lub coś tego typu. Mimo to nie umiem tego nie robić. Wiem, że to już z nudów i to taka próba zastąpienia sobie czegoś, ale trudno jest to opanować. Chcę to skończyć, boję się że zostanę sama bez nikogo, nikt nie lubi cichych nudziarzy.

Co o tym myślicie? Co to może być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile masz lat? Co planujesz? - co potem wydaje ci się nie istotne? Piszesz, że - jest ci smutno, a z drugiej strony piszesz, że bardzo to lubisz - być samej. Chyba mimo wszystko przydał by ci sie jakiś kompan do koleżankowania czy tam przyjaźni bo samemu rzeczywiście można oszaleć. To że zapominasz języka w ustach i nie jesteś mistrzynią słowotwórstwa. to też wina praktyki, praktyki w korelacjach ludzkich której nie masz. Musisz trochę wyjść ze swojego świata i zacząć grać w grę która się nazywa - życie. Jesteś chyba bardziej dojrzała od swoich rówieśników, to może poszukaj wśród starszych, niesłuchających miłosnego popu. ,,Nie rozwijam szczególnie żadnych zainteresowań, choć niedługo zacznę'' czyli???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lat mam czternaście. Planuję całą przyszłość, ale obawiam się że albo nie wyjdzie, albo to jednak nie będzie to. Nawet nie chodzi o to, że nie jestem mistrzynią słowotwórstwa, bo umiem się wypowiedzieć jeśli się nie stresuję i zasób słownictwa też mam zadowalający, bardziej działają tutaj lęki przed odezwaniem się w grupie, powiedzeniem czegoś od siebie. Wzięłam się za siebie i zaczynam małymi krokami ze sportem - to jeśli chodzi o zainteresowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To taki okres na bycie 14 -sto latką raczej, nie na planowanie. Co do tego mówienia.. to chyba przydałaby sie praktyka lub moze inne towarzystwo, bardziej wyszukane, gdzie twoje złożone myśli będą odbierane w sposób naturalny. Powinnaś się rozruszać, bywać, bawić. Jesteś jeszcze młoda, możesz się za parę lat zmienić i ewaluować w sposób nie do poznania.

Co do tych objawów somatycznych. Jest tak, że nie wyrażone emocje, pragnienia i myśli uciekają do podświadomości, to taki region o którym wiemy i czasami się z niego coś wylewa. Właśnie na ciało w postaci ucisków, omdleń, wahań apetytu i tak dalej. Można to zapewne rozwiązać w sposób dwojaki - poprzez wyrażanie ich, zrozumienie tego stanu lub farmakologię. Dobrym pomysłem jest sport, powinien zniwelować objawy ale przede wszystkim powinnaś żyć, doświadczać, słuchać i być słuchaną. To taki wiek gdzie jeszcze wszystko ma ogromne nasycenie, fajny wiek, nie powinno się go marnować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.. a może mi ktoś jest w stanie powiedzieć czy to nerwica czy nie...

 

Mam 20 lat, studiuję, pracuję, mam kochającego chłopaka, rodzinę, dużo przyjaciół, dobrą sytuację finansową... Nigdy nie byłam jakoś zakompleksiona czy za bardzo przewrażliwiona. Nigdy też nie trzymałam w sobie emocji, raczej je uzewnętrzniałam. Zawsze byłam osobą kontaktową, z poczuciem humoru, uśmiechniętą.. Może czasami trochę za szybko się irytuję czy wpadam w złość ale bez przesady, umiem to kontrolować. A więc co się stało i co jest przyczyną?

Około 2 tygodnie temu zachorowałam na anginę, antybiotyki itp, okazało się, że mam uczulenie na penicylinę, która wywołała okropną, swędzącą i czerwoną wysypkę na całym ciele, która kompletnie uniemożliwiała jakiekolwiek poruszanie się (nawet umycie ciepłą wodą nie wchodziło w grę) do tego alergiczny skurcz oskrzeli, byłam załamana tym wszystkim, musiałam brać przez tydzień silne leki, w tym sterydy. Zaraz potem przyszła miesiączka czyli w moim przypadku zawsze silne emocje ( przed każdą miesiączką wykańczam siebie i innych tzw. PMS - napięcie przedmiesiączkowe ). No.. w każdym razie potem wszystko wydawało się być ok. Aż do wczorajszego popołudnia.. Wracałam z pracy autobusem.. nagle dopadły mnie okropne duszności, atak paniki, mroczki przed oczami, trzęsące ręce, wydawało mi się, że ludzie patrzą na mnie i myślą, że jestem nienormalna. Hmm.. no właśnie, zawsze bardzo przejmowałam się tym "co pomyślą o mnie inni?". Wróciłam do domu roztrzęsiona, cały wieczór nie mogłam dojść do siebie. Noc na szczęście dobrze przespana, chyba tylko dzięki modlitwie.. Dzisiaj rano w autobusie znowu poczułam to samo jednak starałam się to jakoś kontrolować, zaczęłam robić coś na telefonie, starałam się odwrócić myśli od tej paniki, podziałało.. Po południu byłam w centrum handlowym. Czułam się strasznie. Cały czas zaburzenia wzroku, słuchu (wszystko jakby słyszę z oddali), koszmarne kołatanie serca.. Nie wiem co o tym myśleć. To trwa dopiero drugi dzień a ja już jestem wykończona.. Chcę żyć jak wcześniej, mam dość tej paniki, tego strachu, co robić? co może być przyczyną i jak to powstrzymać? błagam, pomóżcie :(

 

Zgadzam się, ne pewno powinnaś udać się do psychiatry i do psychologa. Ja choruję od pół roku, chodzę na terapię, bardzo pomogli mi rodzice i mąż. Teraz czuję się znacznie lepiej, ale na początku miałam takie same objawy jak Twoje. Jeżeli chcesz, napisz do mnie maila dom.muszynska@interia.pl ,opowiem jak ja sobie radzę i jak mi się udało zapanować nad tą straszną chorobą. Pozdrawiam i życzę wytrwałosci.

Cześć ,

 

Zastanawiałem się czy napisać ale czytając powyższe to jakbym patrzył w lustro :uklon:

 

Nie jestem w stanie wskazać kiedy się zaczęło jednak myśle że trwało to długo zanim się wreszcie zorientowałem / pogodziłem ze mam nerwice lękową....

Oczywiście były wszystkie symptomy jednak człowiek jakoś sobie radził i wmawiał ze zmęczenie, chwilowy stres itd.....

od roku jednak już tej siły wmawiania i usprawiedliwiania zabrakło....

 

Zaczęło wszystko przytłaczać i nic nie cieszyło i ten ciągły lęk nie wiadomo przed czym i dlaczego..... Mam cudowne życie - piękna żona , śliczne córki, piękny dom, kariera jak z filmu , generalnie szczęśliwy dom đź˜„ :yeah:

 

Oczywiście pojawiły się objawy somatyczne , pierwsze to problemy ze snem, nad ranem zmęczone oczy i latające gwiazdki i mroczki, ciagłe zmęczenie, rozdrażnienie itd....

 

Oczywiście pierwsze co człowiek zrobił to w necie szukał co mu jest i czemu rano go oczy bolą , zmęczony jest itd... jak wielu z Was wyczytałem ze SM i się zaczęło na całego.... Nagle jak nogi nie bolały to zaczęły , ręce nie bolały to zaczęły - wszystkie objawy jakie można wyczytać przy SM nagle się pojawiły :blabla:

 

No to się zaczęło na dobre ..... niekończący się tour po lekarzach by wreszcie się dowiedzieć ze jest cos poważnego a tu lipa .... zamiast zapalenia nerwu wzrokowego jak to przy SM zwykle suche oko, pole widzenia modelowe jak u snajpera, generalnie modelowo. EEG jak u noworodka (miałem kiedyś napady padaczkowe o bardzo małym nasileniu bardziej dyskomfort niż atak - od 10 lat bez napadu), konsultacja z neurologiem oczywiście DIAGNOZA jedyna możliwa ZDROWY ..... mimo to człowiek dopytuje czy to czasem nie SM i może rezonans bo zapomniał ze miał co prawda jakiś tam czas temu ale jednak .... :szukam:

 

Potem znowu cos w boku kuje to biegiem do lekarza na USG bo rak bo jak inaczej ...... wynik oczywiście ok to chwila oddechu ale nie na długo bo za chwile głowa boli i tak w kółko :blabla:

 

Zacząłem sobie powoli uświadamiać ze cos z moją psychika i nawet zacząłem się spotykać z psychologiem na sesjach jednak to nic nie dawało bo wszystko kręciło się wokół tego jakim jestem dyrektorem i sprowadzało do coachingu. Dopiero przez przypadek trafiłem na psychologa który po 15 minutach rozmowy stwierdził ze do psychiatry migusiem biec i pi farmakologi wrócić :D

 

No to pobiegłem do świetnej Pani Ewy co prócz psychiatrii ma specjalizacje neurologa jak znalazł dla mnie :D

 

Oczywiście potwierdziły się słowa psychologa : nerwica lękowa i to już mocno zaawansowana :why:

 

Objawy somatyczne ściśle związane z nerwica i bez farmakologi się nie obejdzie ..... oczywiście jak zwykle pytałem o wszystkie możliwe choroby :D

 

Zapisała Elicea 5 mg po 3 tygodniach 10 mg. Biorę już 5 tydzień i długo nie było żadnych efektów prócz sennych koszmarów i narastających bólów stawów i mięśni ... W 3 tygodniu poczułem się lepiej pod względem psychicznym (uspokoiłem się, mniej leków i smutnych myśli).... naprawdę jest lepiej :D pozostały jeszcze objawy somatyczne (mięśnie strasznie bolą ale to normalne przy Elicea) ale to jeszcze potrwa bo ponoć organizm nadal walczy i ale wierze że i z tym sobie poradzimy :great:

 

Reasumując nigdy bym nie przypuszczał ze cos takiego może mi się przytrafić przecież jestem człowiekiem co zawsze kontroluje wszystko i prócz stresującej pracy ma życie jak z bajki , wiem jednak jedno : nerwica może z tobą zrobić wszystko i z życia zrobić koszmar jednak się nie dam!!!!! Ide na wojnę i wygram :D

 

Sorki za długi wywód ale poczytałem Wasze wypowiedzi to stwierdziłem ze tez opisze swoją historie :yeah:

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was ponownie.

No to tak, dziękuję Wam za wszystkie przybijające mnie odpowiedzi dotyczące już stwierdzonej przez Was u mnie choroby.. ;)

Od mojego ostatniego wpisu minęły 2 dni, normalnie żyję, funkcjonuję, nie mam żadnych napadów lęku, owszem, jestem cały czas poddenerwowana ale to chyba przez to ile się tu tego naczytałam i nawmawiałam sobie.. Zaczęłam brać magnez, popijać melisę rano i wieczorem, przestałam pić kawę. Ze snem NIE miałam i nie mam ŻADNYCH problemów, przesypiam dobrze całą noc i rano budzę się wyspana. Myślę, że ta sytuacja pozwoliła mi stanąć na chwilę w miejscu i zastanowić się nad sobą. Zaczęłam więcej myśleć o swoim życiu, o Bogu (nie wiem czy Wy tego próbowaliście, ale uwierzcie, pomaga..), o tym jakim do tej pory byłam człowiekiem i jak wyglądało moje życie. I czuję się naprawdę dobrze :) Zawsze było we mnie mnóstwo złości, nieuzasadnionej nienawiści do świata i innych, teraz widzę, że powoli się to zmienia :) Myślę, że gdybym podeszła do tej sytuacji inaczej, tzn. zaczęła spanikowana latać po psychiatrach to owszem, mogłoby się to przerodzić w nerwicę. Jak na razie planuję tylko wizytę u kardiologa bo wydaje mi się, ze ma to też związek z ciśnieniem (zawsze miałam zbyt niskie i jak skakało to mój organizm wariował). Nie planuję więcej wizyt na tym forum bo czytanie waszych wpisów kończyło się u mnie tylko większym stresem a ja jestem silną kobietką i daje sobie ze sobą radę :) W każdym razie dziękuję za wszystkie odpowiedzi, mam też nadzieję, że mój wpis trochę pomoże potencjalnym nerwicowcom :) Życzę wszystkim dużo zdrowia i spokoju, pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, wszystko zaczęło się od tego że miałem bardzo mocne kace takie że wydawało mi się że umieram, co weekend dość grubo piłem ale to tylko w weekendy w tygodniu nic.Pewnego dnia miałem takiego kaca ze trafiłem do szpitala,powiedzieli mi że mój organizm źle znosi alkohol od tamtego momentu przez jakieś 4 dni miałem takie jakby zawroty głowy co jakiś czas mi serce tak szybko biło oraz czułem takie lęki bez powodu.Przestałem pić na 3 tygodnie, po tym czasie poszedłem na impreze i znowu się upiłem te lęki znowu powróciły na jakiś czas.Od tamtego momentu mam je co jakiś czas najczęściej wieczorem albo w jakiś stresujących sytuacjach np. jak jadę pksem i nie ma tam toalety to od razu wkręcam sobie że na bank zaraz mi się będzie chciało z niej skorzystać i już schizuję co oczywiście skutkuje tylmi lękami i delikatnymi zawrotami głowy aż do momentu kiedy przyzwyczaję się do nowej sytuacji.A więc podsumowując mam po prostu takie nagłe ataki lęku,serce mi szybo bije i mam takie jakby delikatne zawroty głowy czy to może być nerwica? Z góry dziękuję za odpowiedzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie też myślałem że to ten zespół,ale pije tylko w weekendy i zawsze dopiero pod wieczór jak już totalnie wytrzeźwieje strasznie mi zaczyna walić serce i mam takie lęki ogólnie takiego typowego kaca nie mam tylko lekkie zmęczenie, następnie te lęki utrzymują się przez jakieś 4 dni max.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kvb, O, witam koleżankę od SM. Mnie trzyma już ze 3 tygodnie. Biorę Xanax i Ketrel, ale rano i tak budzę się obolała. :P Zastanawiam się, czy przypadkiem nie powinnam rozejrzeć się za trumną. Byłam u okulisty, bo na jedno oko widzę gorzej, to stwierdziłam, że to pewnie pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego. Okulista stwierdził lekką wadę wzroku w lewym oku. Zaburzenia widzenia barw nie mam, ale i tak mam wrażenie że to lewe oko widzi jakby bledsze barwy. Z uporem maniaka sprawdzam częstotliwość kłucia w różnych partiach mięśni. Mrowią mi palce, już od rana czuję się zmęczona. Na dokładkę napięcie mięśni karku i barków. Najbardziej dziwne jest to, że mięśnie są spięte, nawet gdy nie czuję silnego ataku lęku. Tak, jakbym cały czas była spięta.

Leki biorę od 2 tygodni i oczywiście oczekuję, że od razu wszystko minie jak ręką odjął, a tu jeden dzień lepszy, drugi gorszy. Tyle, że już nie ryczę po 10 razy dziennie. Gdzieś z tyłu głowy cały czas myśl: Masz SM, w końcu nie miałaś rezonansu, więc to na pewno to. U neurologa byłam już 3 razy, sprawdzał odruchy, wszystko ok. Dał skierowanie na tomografię głowy z kontrastem i też czysto. Ale co tam neurolog wie, przecież ja mogę mieć to chrzanione stwardnienie, tylko lekarze coś przeoczyli. :P

 

Pozdrawiam i życzę spokoju.

 

-- 27 lut 2015, 12:30 --

 

* EDIT: @ kvb: Oczywiście miało być "kolegę". Wybacz. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

 

JA też tak miałem :) Teraz nie SM to pewnie zaraz będę miał inne świństwo :) Noga mnie bolała to pobiegłem do 3 ortopedów i oczywiście wyszło że mam naderwany mięsień łydki od gry w koszykówkę dlatego boli ale oczywiście zanim lekarz postawił diagnozę zamiast jednej nogi bolały mnie wszystkie mięśnie :) Raz mnie bolało w boku ta zaraz biegłem na USG bo rak .... jak znowu wykluczyli to znowu coś sobie wkręcałem :) Dziś mi lekko drętwieje prawa ręka to znowu sobie coś wmówię ale staram się myśleć pozytywnie. Co prawda nadal chodzę po lekarzach i ciągle słyszę że jestem zdrowy ale nerwica potrafi tak omotać że racjonalizm schodzi na poziom 0 i rządzą emocje. Wszystkie objawy i dolegliwości jakie mam to NERWICA!!!

 

Z perspektywy lat widzę że takie stany miałem wcześniej ale człowiek młodszy to i bardziej wytrzymały był i objawy bagatelizował :) Zaufałem mojej Pani Psychiatrze a zarazem neurolog i trzymam się zaleceń - nie czytać w necie , jak najwięcej się ruszać, brać leki i chodzić na masaż :) Dam radę....

 

Trzymaj się. Napewno jesteś zdrowa :) Jakby coś miało wyjść to neurolog by to zauważył i tomograf też :) Ja miałem rezonans i tomograf i to kilka razy (związanych z atakami padaczkowymi) co prawda dawno ale jak by się coś działo to było by widać .....

 

Szczęście że mam fajnch lekarzy którzy mimo że widzą że przesadzam to wysłuchają i wyjaśnią.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po wielu latach spędzonych w domu wyszedłem do ludzi.Choruję na organogeniczne zaburzenia osobowości.Staram się chodzić regularnie na basen z kolegą, ale ten mój jedyny obecnie bliski kolega ma do mnie pretensje ,że nie podejmuję inicjatywy.Jak jeździmy na rowerach to on chcę żebym prowadził,tylko jest problem to nie jest moje miasto,ja mieszkam w małej mieścinie a kolega o wiele większym mieście.A tak naprawdę trochę się boję jeździć po mieście na rowerze.Chodzę obecnie do psychologa na terapie indywidualną, po wyjściu od psychologa wszystko jest dobrze.Kłopoty zaczynają się na drugi dzień.Miewam lęk przed wyjściem z domu,całe życie się jąkam i mam problemy z mową.Wydaje mi się,im mam większy kontakt z ludźmi tym się mniej jąkam.Dopadają mnie napady lęku przy mojej dziewczynie, później ten lęk rozszerza się na wszystko.Miewam uporczywe myśli,że jest gorszy od innych.Zdarzają się też myśli, o tym,że jestem trochę upośledzony.Mój psychiatra i psycholog doradzają mi nie przejmować się takimi myślami,może mają rację,ale to jest silniejsze odę mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za słowa otuchy. Odpisuję z poślizgiem, bo staram się ostatnio uporządkować mój nerwowy styl życia, więcej odpoczywać, mniej czytać o chorobach. Powiedz mi jak sobie radzisz? Nadal miewasz gorsze dni? Dokuczają Ci jakieś skurcze? Ja ostatnio zanotowałam osłabienie mięśnia uda i bicepsa. Dwa dni temu bolało mnie też oko, a im bardziej się skupiałam, tym bardziej bolało. :P

Tak trudno mi uwierzyć, że nerwica potrafi dać tyle dziwnych objawów, zwłaszcza że ludzie tutaj piszą o osłabieniu kończyn (w liczbie mnogiej), a nie o osłabieniu fragmentu ręki, albo skurczu tylko w jednej łydce. Ech, znów zaczynam wątpić, że to tylko moja głowa + stres.

 

Nie chcę się już nakręcać, ale czasem nie potrafię tego opanować. TO jest silniejsze ode mnie. :/

 

P.s. Jesteś pewien, że tomografia by coś wykazała? Słyszałam, że w diagnozie SM stosuje się raczej rezonans magnetyczny, ale mój neurolog dał skierowanie tylko na TK. Odruch Babińskiego mam negatywny, ale potrafię się 10 razy dziennie macać po stopach, żeby sprawdzić czy się nie pojawia. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim!

 

Na początku napiszę, że jestem nowa.

Na nerwicę już trochę cierpię, co prawda nie są to lata, bo mam ich dopiero 20, ale miesiące będą.

Nerwica objawiła się z porządną siłą jakieś 4 tygodnie temu, wcześniej to były tylko epizody. Zawsze się wszystkiego lękałam, jednak po śmierci jednej z najważniejszych kobiet w moim życiu, wydusiłam wszystko z siebie właśnie w tak okropnej postaci. Posiadam wszystkie objawy, posiadam trochę wiedzy, bo jeśli mogę tak rzec w "." nerwica jest u nas genetyczna. Miała ją moja ciocia i moja mama i siostra babci. Mój pierwszy atak był przy cioci i od razu mi powiedziała, że to jest właśnie ta przypadłość. Na cóż mi wiedza, jak mój mózg(mimo zapewnień lekarzy jak i psychiatry) wie lepiej, że to choroba serca i cały czas coś jest z nim nie tak. Byłam u psychiatry, wyczuł mnie dosyć trochę, ale nie mogłam w pełni wypowiedzieć się w tej sytuacji. Dostałam małą dawkę setaloft. Byłam u niego w środę, wczoraj zażyłam pierwszą dawkę. Wiem oczywiście, że leki tego gatunku nie zaczynają działać od razu, tylko min. po dwóch tygodniach, ale jak wytrzymać przez dwa tygodnie, hm. Dobre pytanie. A minie też trochę zanim się "przyzwyczaimy" do leku. Pierwszy dzień to była katorga. Biegunka, zawroty głowy, brak apetytu. Od ponad tygodnia nerwica nasiliła mi się do tego stopnia, że nie mogę jeść, spać, ciągła biegunka, kołatanie serca, zaburzenia widzenia. Byłam w niedzielę na pogotowiu, bo już nie umiałam z tym sercem. Ciśnienie przy lęku, który towarzyszy mi od tego tygodnia non stop osiąga 170/110. Wszystko zwalili na nadczynność tarczycy, a że ją już 3 rok leczę to wiem, kiedy i jak i gdzie się objawia, a z pewnością to nie przez tarczycę. Dali mi hydroksyzynę w syropie, która teraz ratuje mi życie, choć już w mniejszym stopniu, bo zaczynam się do niej przyzwyczajać. Coraz większe dawki są potrzebne, aby mnie uspokoiło. Wczoraj wzywałam pogotowie, myślałam, że zawał serca. Miałam każdy możliwy z objawów zawału. Ciśnienie mi sięgało 200/110, serce szalało, ból w mostku był nie do przeżycia i pieczenie również, pojawiła się na domiar tego wysypka na piersiach. Myślałam, że to dosłownie koniec(tak, umieram codziennie, od czwartku!).. Przyjechali, ekg nie zrobili, bo mi po tych minutach powoli przechodziło, oczywiście dostałam drgawek i moje ciało latało do sufitu o.o Miałam robione ekg w niedzielę i wszystko było w porządku, prócz kilku pobudzeń. Dali mi solidną dawkę hydro w zastrzyku, osłuchali serca czy nie ma szmerów i wszystko było tam dobrze. Kazali mniej stresów (mówią kobiecie z nerwicą latającą niczym spiderman po ścianach od drgawek). Moje ciało się rozluźniło po 15 minutach, dusza się uspokoiła i zaczęłam się śmiać ze samej siebie ale to efekt hydro, moja mama i ciotka, to same przy mnie w jakiś amok popadły, cud, że nie potrzebowały czegoś mocniejszego.. Postanowiłam nie zażywać tych tabletek. Moim, skromnym zdaniem pogarszają mój stan, a nie mam sił już by pozwolić sobie na takie ekstremalne warunki. Dziś uwierzyłam, że to cholerna nerwica. Cały dzień (no, może do wieczora) spędziłam w dosyć miłej atmosferze i trochę odpoczęłam. Wiecie co mnie uspokoiło? Propranolol 10mg. A ze mną nie ma tak łatwo jeśli chodzi o farmakologię. Zajęłam się wieloma rzeczami, wszystko tylko nie myślenie! Dałam się nieść chwili i robiłam wszystko na spontanie. I uwierzcie mi, że to wszystko działa. Jak to się mówi, że tutaj się wszystko zaczęło, tutaj się wszystko skończy, a zaczęło się w moim mózgu i to z nim muszę walczyć. Jedną z najważniejszych rzeczy jest to, by nie grzebać w internecie i szukać objawów jakiejś choroby. Patrząc z perspektywy czasu to ja umieram faktycznie już tydzień na zawał lub inną chorobę serca. Mam dopiero 20 lat. Pragnę się cieszyć życiem, popełniać błędy i dawać innym szczęście. Trzeba zaakceptować swoją przypadłość jaką jest nerwica, a później pójdzie z górki. Dla mnie najgorsze są wieczory, kiedy mąż jest w pracy, mam dużo czasu by myśleć o wszystkim.. wtedy mnie to wykończa. Ni mam ochoty by moje życie stawało w miejscu. Czuję się w tym momencie jakbym jechała zepsutym samochodem, gdzie wchodzi tylko dwójka i jadę 30km/h. Jedna i ta sama droga przez długi czas.

 

Przepraszam, że się rozpisałam, a zarazem dziękuję za to, że komuś będzie chciało się to przeczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takie pytanie - jak długo dochodzono do u Was, że takie a nie inne objawy to nerwica?

W sumie, od ponad pół roku męczę się z róznego rodzaju objawami i a na samym początku mój pierwszy lekarz wysłał mnie do psychiatry bo uznał, że to nerwica lękowa (uznał, że to strach przed wyjściem z domu), jakoś ciężko mi było w to uwierzyć ale ok, poszłam skonsultować się z psychiatrą i zasadniczo kobieta jakiegoś wielkiego wywiadu nie zebrała tylko dała leki. Olałam to i nie brałam ich, w między czasie odbyłam kilka lotów samolotem itp. i jakoś nigdy nie zdarzyło mi się dostac ataku paniki czy coś. Kolejny lekarz po kilku wizytach u specjalistów również stwierdził, że mam się udać do psychiatry bo zapewne mam depresję. Teraz chodzę do innego lekarza i póki co, po wizytach u różnego rodzaju specjalistów i badaniach nic konkretngo nie wynika.

Tak czy siak, generalnie nie widze powodów, przez które miałabym cierpieć na wcześniej wymienione przypadłości a póki co, to żadnych konkretnych powodów moich objawów nie ma.

W związku z czym, pytanie jak na początku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie wiem w jakim dziale założyć ten temat, najbardziej skojarzył mi się z nerwicą lekową (jeśli nie to proszę o odeslanie do właściwego działu. Otóż mam czasem takie dziwne ataki, chyba nie paniki bo wyglądają według mnie trochę groźniej (pytałam osób z atakami paniki, oglądałam jak takowe przebiegają etc.). Otóż strasznie mi się zaczynają trzasc rece, zaczynam głośno sapać, oczy mam bardzo szeroko otwarte lub zamknięte i mocno wtedy płaczę. Mimo, że bardzo szybko oddycham i czuję jak mi serce kołata to ciśnienie mam np. 90/70 (mierzyłam jakieś 3-4 minuty po takim ataku). Ataki zazwyczaj zdarzają się przed snem. Jakiś pomysł co to może być? Clueless! :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×