Hej.. a może mi ktoś jest w stanie powiedzieć czy to nerwica czy nie...
Mam 20 lat, studiuję, pracuję, mam kochającego chłopaka, rodzinę, dużo przyjaciół, dobrą sytuację finansową... Nigdy nie byłam jakoś zakompleksiona czy za bardzo przewrażliwiona. Nigdy też nie trzymałam w sobie emocji, raczej je uzewnętrzniałam. Zawsze byłam osobą kontaktową, z poczuciem humoru, uśmiechniętą.. Może czasami trochę za szybko się irytuję czy wpadam w złość ale bez przesady, umiem to kontrolować. A więc co się stało i co jest przyczyną?
Około 2 tygodnie temu zachorowałam na anginę, antybiotyki itp, okazało się, że mam uczulenie na penicylinę, która wywołała okropną, swędzącą i czerwoną wysypkę na całym ciele, która kompletnie uniemożliwiała jakiekolwiek poruszanie się (nawet umycie ciepłą wodą nie wchodziło w grę) do tego alergiczny skurcz oskrzeli, byłam załamana tym wszystkim, musiałam brać przez tydzień silne leki, w tym sterydy. Zaraz potem przyszła miesiączka czyli w moim przypadku zawsze silne emocje ( przed każdą miesiączką wykańczam siebie i innych tzw. PMS - napięcie przedmiesiączkowe ). No.. w każdym razie potem wszystko wydawało się być ok. Aż do wczorajszego popołudnia.. Wracałam z pracy autobusem.. nagle dopadły mnie okropne duszności, atak paniki, mroczki przed oczami, trzęsące ręce, wydawało mi się, że ludzie patrzą na mnie i myślą, że jestem nienormalna. Hmm.. no właśnie, zawsze bardzo przejmowałam się tym "co pomyślą o mnie inni?". Wróciłam do domu roztrzęsiona, cały wieczór nie mogłam dojść do siebie. Noc na szczęście dobrze przespana, chyba tylko dzięki modlitwie.. Dzisiaj rano w autobusie znowu poczułam to samo jednak starałam się to jakoś kontrolować, zaczęłam robić coś na telefonie, starałam się odwrócić myśli od tej paniki, podziałało.. Po południu byłam w centrum handlowym. Czułam się strasznie. Cały czas zaburzenia wzroku, słuchu (wszystko jakby słyszę z oddali), koszmarne kołatanie serca.. Nie wiem co o tym myśleć. To trwa dopiero drugi dzień a ja już jestem wykończona.. Chcę żyć jak wcześniej, mam dość tej paniki, tego strachu, co robić? co może być przyczyną i jak to powstrzymać? błagam, pomóżcie
Zgadzam się, ne pewno powinnaś udać się do psychiatry i do psychologa. Ja choruję od pół roku, chodzę na terapię, bardzo pomogli mi rodzice i mąż. Teraz czuję się znacznie lepiej, ale na początku miałam takie same objawy jak Twoje. Jeżeli chcesz, napisz do mnie maila dom.muszynska@interia.pl ,opowiem jak ja sobie radzę i jak mi się udało zapanować nad tą straszną chorobą. Pozdrawiam i życzę wytrwałosci.
Cześć ,
Zastanawiałem się czy napisać ale czytając powyższe to jakbym patrzył w lustro
Nie jestem w stanie wskazać kiedy się zaczęło jednak myśle że trwało to długo zanim się wreszcie zorientowałem / pogodziłem ze mam nerwice lękową....
Oczywiście były wszystkie symptomy jednak człowiek jakoś sobie radził i wmawiał ze zmęczenie, chwilowy stres itd.....
od roku jednak już tej siły wmawiania i usprawiedliwiania zabrakło....
Zaczęło wszystko przytłaczać i nic nie cieszyło i ten ciągły lęk nie wiadomo przed czym i dlaczego..... Mam cudowne życie - piękna żona , śliczne córki, piękny dom, kariera jak z filmu , generalnie szczęśliwy dom đź˜„
Oczywiście pojawiły się objawy somatyczne , pierwsze to problemy ze snem, nad ranem zmęczone oczy i latające gwiazdki i mroczki, ciagłe zmęczenie, rozdrażnienie itd....
Oczywiście pierwsze co człowiek zrobił to w necie szukał co mu jest i czemu rano go oczy bolą , zmęczony jest itd... jak wielu z Was wyczytałem ze SM i się zaczęło na całego.... Nagle jak nogi nie bolały to zaczęły , ręce nie bolały to zaczęły - wszystkie objawy jakie można wyczytać przy SM nagle się pojawiły
No to się zaczęło na dobre ..... niekończący się tour po lekarzach by wreszcie się dowiedzieć ze jest cos poważnego a tu lipa .... zamiast zapalenia nerwu wzrokowego jak to przy SM zwykle suche oko, pole widzenia modelowe jak u snajpera, generalnie modelowo. EEG jak u noworodka (miałem kiedyś napady padaczkowe o bardzo małym nasileniu bardziej dyskomfort niż atak - od 10 lat bez napadu), konsultacja z neurologiem oczywiście DIAGNOZA jedyna możliwa ZDROWY ..... mimo to człowiek dopytuje czy to czasem nie SM i może rezonans bo zapomniał ze miał co prawda jakiś tam czas temu ale jednak ....
Potem znowu cos w boku kuje to biegiem do lekarza na USG bo rak bo jak inaczej ...... wynik oczywiście ok to chwila oddechu ale nie na długo bo za chwile głowa boli i tak w kółko
Zacząłem sobie powoli uświadamiać ze cos z moją psychika i nawet zacząłem się spotykać z psychologiem na sesjach jednak to nic nie dawało bo wszystko kręciło się wokół tego jakim jestem dyrektorem i sprowadzało do coachingu. Dopiero przez przypadek trafiłem na psychologa który po 15 minutach rozmowy stwierdził ze do psychiatry migusiem biec i pi farmakologi wrócić
No to pobiegłem do świetnej Pani Ewy co prócz psychiatrii ma specjalizacje neurologa jak znalazł dla mnie
Oczywiście potwierdziły się słowa psychologa : nerwica lękowa i to już mocno zaawansowana
Objawy somatyczne ściśle związane z nerwica i bez farmakologi się nie obejdzie ..... oczywiście jak zwykle pytałem o wszystkie możliwe choroby
Zapisała Elicea 5 mg po 3 tygodniach 10 mg. Biorę już 5 tydzień i długo nie było żadnych efektów prócz sennych koszmarów i narastających bólów stawów i mięśni ... W 3 tygodniu poczułem się lepiej pod względem psychicznym (uspokoiłem się, mniej leków i smutnych myśli).... naprawdę jest lepiej pozostały jeszcze objawy somatyczne (mięśnie strasznie bolą ale to normalne przy Elicea) ale to jeszcze potrwa bo ponoć organizm nadal walczy i ale wierze że i z tym sobie poradzimy
Reasumując nigdy bym nie przypuszczał ze cos takiego może mi się przytrafić przecież jestem człowiekiem co zawsze kontroluje wszystko i prócz stresującej pracy ma życie jak z bajki , wiem jednak jedno : nerwica może z tobą zrobić wszystko i z życia zrobić koszmar jednak się nie dam!!!!! Ide na wojnę i wygram
Sorki za długi wywód ale poczytałem Wasze wypowiedzi to stwierdziłem ze tez opisze swoją historie
Pozdrawiam!