Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sosenka1690

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Sosenka1690

  1. Hej :) Mam dokładnie takie pytanie jak w tytule "czy to są objawy nerwicy?" Aż nie wiem od czego zacząć...może tak. Jestem Aga i mam 24 lata. 1. Sytuacja rodzinna - jest "trochę" napięta i podejrzewam że to jest podstawowy problem. Mieszkamy z Babcią. Ja, Mama, Tata, Babcia i pies. Mieszkanie 2 pokojowe, wiec moja prywatność jest niska. Babcia ma mieszkanie ale jest chora, w dodatku chyba ma demencję starczą, mimo że staram się ją kochać, ma napady złośliwości, wtrącania się i prowadzi wojnę z Tatą (typowi teściowie). Dziennie kłóci się z Mamą. Martwię się bo podupadła na zdrowiu, zaczyna nas mylić, wymyśla (czyli jak w typowej demencji). Ale nie ukrywam że jest mi.. rpzykro, czuję się przytłoczona. Nie mogę iść mieszkać tam do Babci, bo nie chcę zostawiać Mamy z tym wszystkim. Zaś Mama to typowy typ nadopiekuńczy. Nie potrafię z nią rozmawiać. Powiedzieć że na wakacje mam pracę jako kucharka bo czuję, ze powie nie. Nie umiem się jej sprzeciwstawić... 2. Studia. Studiuję na dwóch kierunkach. Doszedł bardzo okropny plan na jednym z nich, na drugim piszę magistra i kończę. Doszły praktyki w trakcie semstru. Chcę zrobić prawo jazdy - w końcu coś dla siebie. I wf... nie, nie jestem leniem co leci z byle powodu po zwolnienie (jak jest ciepło to chodzę biegać), ale wf to dla mnie psychiczna tortura. W gimnazjum byłam obrażana, poniżana, cięłam się z tego powodu. Liceum - o ile dziewczyny i chłopacy byli bardziej dojrzali, trafiła się nauczycielka.. dla przykładu były te śmieszne normy. I była moja kolej podciągania nóg wisząc na takim śmiesznym czymś na siłowni. I dałam z siebie ile mogłam, pobiłam swój rekord. Dla niej to było za mało i poleciały wyzwiska "jak Ty wyglądasz?! zastanów się nad sobą!" co z doświadczeniami z gimnazjum sprawiło, ze znów chciałam zacząć się ciąć (mam lekką nadwagę co powoduje furię u wfistów). Studia. Jeden semestr piękny - fitness, nie muszę z nikim współpracować, nikt mnie nie ocenia. Na drugim przyjaciółka namówiła na kosza. Czemu nie? Lubię kosza, ale jak dziewczyny w gim się dowiedziały ze chcę trenować to zaczęły się nabijać. Przekochany prowadzący trafił do szpitala. Zastępstwo z furiatką która ubliżała z powodu zgietego kolana czy "jak Cię matka wychowała?!". I teraz znowu. Śmiertelnie się boję zapisać na cokolwiek... grunt że próbujemy z koleżanką razem to chociaż wsparcie będzie... 3. Niedawno miałam mały wypadek - ot, chwila nieuwagi i poparzenie II* parą z czajnika przy nadgarstku. Troche przez Mamę i Babcię jestem przewrażliwiona na punkcie zdrowia, ale przyjaciółka mi na tej płaszczyźnie pomaga. Tylko że wtedy, ten stres, wywołał jakąś lawinę nerwów. Nie potrafiłam dojść do siebie, miałam napady drgawek, skakała mi temperatura w górę. Do tego tydzień później trudna sesja. Ból brzucha, nudności, ciągle płakałam. Nigdy się tak nie zachowywałam przy sesji. Chyba ze trafiła na gorszy etap w życiu... 4. Powyższe 3 komplikacje, wywołały to co w 3. Teraz miałam ferie, odpoczęłam. Tak myślałam. Dostałam plan, dowiedziałam się o wfie, świadomość ze będe całe dnie poza domem bo praktyki i magister. No i wprawdzie nie mam już drgawek czy skoków temperatury. Ale.. hmmm. Czuję się do kitu. Jest mi nieustannie niedobrze, boli mnie brzuch. Nie widzę sensu życia. Jak myśle o tej powyższej komplikacji, jest mi słabo. Siedzę i płaczę. Od 3 dni jestem na lekach uspokajających bo inaczej bym mogła usiąść w kącie i przesiedzieć cały dzień, mając wyrzuty że nic nie robię. Że marnuję życie. Nikogo nie mam. Nie umiem spać... Stąd moje pytanie.. czy po prostu jestem zbyt nerwowym człowiekiem, który bierze za bardzo wszystko do siebie, czy powinnam się zastanowić nad jakimś leczeniem? Terapią albo neurologiem? Czuję się jak kłębek nerwów pozbawiony sensu życia Pozdrawiam Was serdecznie :)
×