Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

noxxxman

rozumiem co czujesz...pewnie jak wielu z nas ktorzy tu czesto/czasem zagladamy zeby znalezc odrobine zrozumienia. powiem Ci jednak ze Cie podziwiam- mimo nerwicy lekowej i stanow depresyjnych doskonale sobie radzisz- skonczyles 2 kierunki, pracujesz i DAJESZ SOBIE RADE! Naprawde uwazam ze masz zadnego powodu do wstydu!!! Ja sama mam zaburzenia depresyjne i lękowe, dostalam leki ktore zaczna dzialac za jakis czas i juz jęcze , panikuje ze musze rzucic studia w cholere- te koje czarne scenariusze mnie dobijaja! ale dzieki takim osobom jak Ty widze ze da se przez to przejsc. nie chce zawalac roku. chce wytrzymac. choc wiem ze bedzie ciezko.A za Ciebie trzymam kciuki. wierze ze bedzie dobrze. A z dziewczyna porozmawiaj tak szczerze. jesli nie zrozumie to znaczy zaslugujesz na kogos lepszego

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapomniałam dziś prochów :cry: miałam wziąć z samego rana w pracy bo się spieszyłam i w ogóle ich ze sobą zapomniałam... nie żeby jakoś specjalnie działały, mam raczej wrażenie że boję się że stanie się coś strasznego tylko dlatego że ich nie mam, bo ogólnie to są do wymiany moim zdaniem... ale potwornie jestem spięta przez to, nic mi nie wychodzi dzisiaj :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam juz na nic sily... :( Jest coraz gorzej... Codziennie to samo, nic dobrego na mojej drodze... Ludze sie ze cos sie zmieni. Ale wiem ze zapadam sie w ten dol coraz bardziej. Jak mi troche przejdzie ten zly nastroj i mysli samobojcze, to potem wracaja, i sa coraz silniejsze... W ostatnim czasie jest naprawde fatalnie.... :cry: Nie mam juz sil by tak zyc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pół dnia przeryczałam, nie sądziłam,że matura wymusi na mnie takie emocje!!!! Nie mogę spać bo boję się że nie zdam. W kółko myślę tylko o tym :( Mam tego dosyć i jestem tym bardzo zmęczona, a przy tym wszystkim czuję się osamotniona :cry: mam wrażenie, że zostałam sama na tym świecie...Boję się jak cholera!!!! :cry: Chcę mieć to wszystko już za sobą.

Zagubiony148 pocieszę Cię. Nie jesteś sam u mnie też z każdym dniem co raz gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje ze twoj nastroj wynika tylko ze stresu wywolanego przez zblizajaca sie mature, i gdy juz ja napiszesz(i zdasz ;) ) twoje dolegliwosci przemina. U mnie z nauka i wogole czymkolwiek jest bez sensu. Nie mam sily by za cos sie zabrac, pouczyc sie, popracowac. A potem mam z tego powodu poczucie winy, i czuje sie niepotrzebny i jeszcze bardziej oslabiony, i kolo sie zamyka. :( Naprawde z calego serca zycze ci zeby twoj koszmar przeminal, i zabys nie byla "jedna z nas". :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję wszystkim za słowa otuchy czasem człowiek potrzebuje zrozumienia gdzieś na zewnątrz , nie tylko wśród bliskich - ostatnio stwierdziłem, że nie ma sensu marnować życia na smutek i ciągły lęk, nie można żyć jak zaszczute zwierzę i trzeba walczyć choć nieraz jest w cholerę ciężko trzeba realizować plany i cele i przede wszystkim więcej otwierać się na świat a nie skupiać tylko na swoich problemach - mi bardzo pomaga nieustanna aktywność fizyczna i wyznaczanie sobie nowych celów na których się skupiam, wtedy lęki odchodzą , kiedy dodatkowo wyobrażę sobie korzyści jakie mogę mieć z życia bez prochów, bez ciągłego paraliżującego strachhu wtedy dodatkowo mnie to mobilizuje. Jeszcze raz dzięki za wsparcie. A do wszystkich którzy mają teraz doła - pamiętajcie że po nocy zawsze przychodzi dzień a przychodzi tym szybciej im mocniej tego chcemy i w to wierzymy! No i always fight never surrend!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje ze twoj nastroj wynika tylko ze stresu wywolanego przez zblizajaca sie mature

 

Zagubiony148, i tego najbardziej się obawiam,że tak nie jest...

 

pamiętajcie że po nocy zawsze przychodzi dzień a przychodzi tym szybciej im mocniej tego chcemy i w to wierzymy!

Ja bym wolała żeby noc trwała wieczność, żebym się nie obudziła :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziendoberek,

pare dni mnie nie bylo, wiele sie dzialo.Szatz Ty wypalona? Do tej pory myslalam, ze Ty to taka dobra duszyczka na tym forum , co to kazdego z dolka wyciagnie, czysami mysle, ze Ty jestes tu tylko do pomocy, ze sama swietnie dajesz rade. A i Tobie cos siedzi w glowie....

Pozdrawiam wszystkie smutaski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiam ciotka pietrucha.Tak to już jest,każdy ciągnie swój bagaż...Tylko tu mogę napisać jak czasami naprawdę mi ciężko.Męża już nie chcę straszyć,moja mama ma też własne problemy i się za mocno przejmuje,a przyjaciółki chyba nie traktują tego poważnie.A Wy przynajmiej wiecie jak to jest...Buziaki dla Wszystkich!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:24 am ]

Ze mną coraz gorzej.Ani cienia przedświątecznej atmosfery.Najlepiej zaszyć się w sypialni i nikogo nie oglądać.Nie myć się,nie ubierać,nic nie robić.Myślałam,że odpocznę w święta,nabiorę trochę sił,jesteśmy sami z mężem(moja córcia w Polsce),a tu trach:wczoraj telefon-"Tatuś,możemy u was zostać na całe święta i tydzień po?"No i znowu mam na głowie dzieci.Pewnie jego była jedzie na urlop z nowym przyjacielem.Nie byłoby w tym nic strasznego,bo lubię jego dzieci,ale on ciągle ma bóle i wszystko spada na mnie.Zadbać o atrakcje dla dzieci,spacery,gry,zabawy,basen,zrób jedzenie,posprzątaj,w moim obcnym stanie to za dużo.Juz mi się nie chce.Mówi,że mi pomoże,ale ja to znam.Ja w przyszłym tygodniu pracuję,on ma codziennie zabiegi.Widzę czarny scenariusz tego wszystkiego.

No to się wyżaliłam i nie jest mi lepiej.Wiem,że dużo ludzi tego nie zrozumie,bo nie tylko ja mam pracę,dzieci,chorego męża i depresję na głowie,ale już tak mam-nie daję rady.Bardzo tęsknię za swoją rodziną i Polską.Tam jest wszystko takie moje,swojskie...

Pozdrawiam Was wszystkich Kochani.Życzę Wam Słońca na niebie i w sercu.I oby nigdy nie zgasło!Niech święta przyniosą chwile radości i wytchniena.I cieszcie się tymi chwilami,tak są nam one potrzebne.Ściskam Wszystkich :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobre nocy...

ja tutaj wracam na to forum zawsze jak mi źle.

teraz jest źle. mój facet znowu zawalił sprawę, a ja dalej z nim jestem...

już wolałabym żeby ćpał niż pił bo po alko ma takie odpały... a mi wmawia, że prochy są szkodliwe... a po alko takie rzeczy robi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok temu poszłam na studia i wydawało mi się, że sobie poradzę, bo sprzeciwiłam się mu i zrobiłam to co chciałam ja... Ale ten rok skończył się tragicznie...

 

Przypieczętowałam swoja samotność, bo nie potrafiłam odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie potrafiłam się dogadać z ludźmi, zaczęły się u mnie kłopoty z pamięcią, koncentracją. Początkowo wkuwałam, chciałam się uczyć, ale nie było rezultatów, bo zapominałam wszystko, choć na naukę poświęcałam 20 godzin dziennie. I poszło jak po sznurku...niezadowolenie z siebie, strach, lęk i całkowita bezradność. Nie potrafiłam się pogodzić z tym, że nie mogę. Uzależniłam się od jedzenia, bo nim zajadałam problemy.

I te głupie uczelniane sytuacje, kiedy nawet w zwykłej rozmowie denerwowałam się, jak przez pójściem na egzekucję. Zaczęłam analizować swojej ruchy, kontrolować i poczułam, że szaleję. Rzuciłam studia, a moje życie polegało już tylko na spaniu. Były małe zrywy aktywności, ale wygasały i potem pojawiała się pustka...tak jest do teraz.

Całe wakacje przespałam, przejadłam... nawet mycie zębów jest problemem. Nie musze pisać, co się ze mną dzieje, bo są to wszystkie typowe objawy depresji.

 

Moim problemem największym było to, że przez cały poprzedni rok prosiłam by mój (dzisiaj już) „były” mi pomógł... prosiłam, by coś ze mną zrobił, mówiłam, że potrzebuje lekarza.. Nie byłam i nie jestem w stanie nic sama zrobić. Mówił, że za dużo się uczę, bo nie mógł mi uwierzyć, że ja tylko spię.... Szukałam pomocy na siłę – u rodziców, u niego, ale oni tego nie rozumieją....

 

Ostatnio zaczęło mnie kłuć serce. Boli wszystko – ciało i dusza. Mam wyrzuty sumienia nawet, gdy mówię o tym, co czuje. Próbowałam sama z tym walczyć, ale mam słabą wole, bo nie wierzę, że może być lepiej. Nie wiem, gdzie mam się udać, jak mam przede wszystkim poprosić o pomoc. Boję się, że jak pójdę do psychologa każe mi gadać, a ja wtedy czuję się tak sztucznie i czuję, że kogoś zamęczam, ale dla mnie to uczucie nie do zniesienia.

Jak sobie z tym poradzić? Ja chcę żyć, jak dawniej i uwierzyć, że mogę żyć jak dawniej. Najgorsze są dla mnie objawy fizyczne, bo to one powoduję, że tak strasznie nic mi się nie chcę. Psychika siada, gdy nie mogę ich pokonać lub gdy coś przypomina mi o mojej bezradności...

 

Proszę o wsparcie...

 

Chciałam napisać coś w tym temacie, ale najpierw przeczytałam Twojego posta. Coś niesamowitego - doskonale Cię rozumiem. Nie przypuszczałam nigdy, że znajdzie się ktoś kto ma praktycznie identycznie jak ja. Przerwane studia, manipulacja chłopaka, spanie, ciągłe jedzenie i totalna niemoc - wszystko.

Może jednak umów się na wizytę u psychologa - ja obiecałam sobie kiedyś, że nigdy nie pójdę (złe wspomnienia po psychologach, do których mnie kiedyś pedagog wysłała) nie otworzę się przed obcą osobą, ale przez ostatni miesiąc wpadłam na samo dno. Czułam, że przegrywam życie, że przez to nic nie osiągnę, nie spełnię nawet połowy żadnego marzenia (a przecież jeszcze kiedyś tyle ich miałam). Postanowiłam po raz ostatni resztkami sił w akcie rozpaczy jakoś się dźwignąć (mało mi już brakowało żeby sobie coś zrobić z tej niemocy). I poszłam. Oczywiście dzień przed spotkaniem z psychologiem chciałam zadzwonić i odwoływać spotkanie bo stwierdziłam, że jednak nie potrzebuje albo, że zamiast mi pomóc jeszcze pogorszy mój stan - zawiedzie mnie, oszuka a ja już na amen zamknę się w sobie i nie będzie żadnego ratunku :( (ale uświadomiłam sobie, że bez tego i tak wcześniej czy później to nastanie).

Oczywiście u psychologa puściły mi wszystkie nerwy - przez całą godzinę siedzenia u niego ryczałam bez opamiętania (teraz jest mi za to wstyd :lol: ). Pierwsze spotkanie miałam w zeszłym tyg. w środę a jutro idę znowu. Psycholog zaproponował mi też, żebym poszła do psychiatry po leki "gdyby stany depresyjne i płaczliwości się utrzymywały" 8) - zaraz jak to usłyszałam doznałam szoku (wiadomo jakie w naszym społeczeństwie pokutuje zdanie na temat ludzi chodzących do psychiatry). Teraz jednak głębiej zastanawiam się nad tym i może spróbuję z lekami bo faktycznie "po co się męczyć skoro ktoś te leki wymyślił po to, żeby w takich sytuacjach pomagały a psychiatra to taki sam lekarz jak chirurg" ;) (słowa mojego psych.). Nie wiem, może sama sobie teraz wmawiam :lol: , no ale nie istotne.

Więc może Ty też spróbuj - zawsze po pierwszym spotkaniu możesz zrezygnować i nikt nie będzie Cię zmuszał do kolejnego. Wiem że łatwo jest mówić, ale też wiem jak trudno się na to zdecydować (ja przez parę miesięcy walczyłam ze sobą - raz na 'tak' raz na 'nie'). I nie siedź w domu, wyjdź gdzieś choćby na spacer z psem (jak nie masz to nawet sama) i niekoniecznie tam gdzie są ludzie jeżeli faktycznie nie masz ochoty spotkać kogoś znajomego ;) . Tylko nie leż/siedź w domu cały czas bo to będzie się pogłębiać :( (wiem, łatwo mówić).

Musimy wreszcie jakoś się z tego wyrwać. Pozdrawiam Cię cieplutko :D.

Ale się rozpisałam.

Trzymaj się :smile: .

NO DOBRA, TERAZ ZOBACZYŁAM DATĘ TWOJEGO POSTA :lol: . Napisz co u Ciebie jeśli możesz :smile: .

Jeszcze raz pozdrawiam.

 

*A posta nie kasuję - niech sobie będzie.

 

W sumie wszystko co chciałam napisać zawarło się w tym cytacie. Może nadejdzie kiedyś dzień, kiedy znów będę silna :cry: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam...w sumie nie ejstem pewna czy to co mam zamiar napisac nie ejst glupie ...i poprostu przesadzam....ale od kilku dni czuje sie paskudniejest to spowodowane tym ze od poczaku tego roku wszystko mi sie nie udaje....ciagle cos sie dzieje w mojej rodzinie ...ktos laduje w szpitalu....mialam chlopaka z ktorym chodzilam 2 lata zerwalismy nawet nie cierpiałam z tego powodu za bardzo ...poniewaz szybko znalazłam nowego ...z ktorym bylam 3 miesiace:( ...od kilku dni nie jestesmy razem...starsznie mnie to boli...bardzo mi na nim zalezalo...przestalam jesc, smiac sie, ciagle placze, najchetniej nie wychodzilabym z domu ,ciagle sie za wszystko obwiniam,...czuje sie paskudnie ...chyba nigdy sie tak nie czulam ...myslałam nawet o tym aby "zniknac"... nie mam checi na nic..wszyscy mi mowia ze z dnia na dzien ebdzie lepiej i mi przejdzie ...ale jest coraz gorzej ... :cry::cry: juz nie weim co mam ze soba zrobic:( ...a jeszcze w tym roku mam mature ......powinnam sie uczyc ....ale nie umiem sie skupic na tym ...nic mi do glowy nie wchodzi bo wiecznie mysle tylko o jednym....

Sama nie wiem czy ejst to depresja czy co dokladnie :( ...wiem jedno mam juz dosc tego wszystkiego...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam...w sumie nie ejstem pewna czy to co mam zamiar napisac nie ejst glupie ...i poprostu przesadzam....ale od kilku dni czuje sie paskudniejest to spowodowane tym ze od poczaku tego roku wszystko mi sie nie udaje....ciagle cos sie dzieje w mojej rodzinie ...ktos laduje w szpitalu....mialam chlopaka z ktorym chodzilam 2 lata zerwalismy nawet nie cierpiałam z tego powodu za bardzo ...poniewaz szybko znalazłam nowego ...z ktorym bylam 3 miesiace:( ...od kilku dni nie jestesmy razem...starsznie mnie to boli...bardzo mi na nim zalezalo...przestalam jesc, smiac sie, ciagle placze, najchetniej nie wychodzilabym z domu ,ciagle sie za wszystko obwiniam,...czuje sie paskudnie ...chyba nigdy sie tak nie czulam ...myslałam nawet o tym aby "zniknac"... nie mam checi na nic..wszyscy mi mowia ze z dnia na dzien ebdzie lepiej i mi przejdzie ...ale jest coraz gorzej ... :cry::cry: juz nie weim co mam ze soba zrobic:( ...a jeszcze w tym roku mam mature ......powinnam sie uczyc ....ale nie umiem sie skupic na tym ...nic mi do glowy nie wchodzi bo wiecznie mysle tylko o jednym....

Sama nie wiem czy ejst to depresja czy co dokladnie :( ...wiem jedno mam juz dosc tego wszystkiego...:(

 

Może masz doła poprostu - choć nie mi to oceniać, a nawet ze zwykłego dołka można popaść w totalne dno/depresję (ale to nie jest regułą). Standardowym rozwiązaniem byłby psycholog, ale sama też musisz chcieć.

 

A ja zrobiłam dziś z siebie totalną wariatkę :roll: . Poszłam do psychola, pukam, otwieram drzwi a tam jakieś zgromadzenie :shock: , a on na mnie wzrok pełen zdziwienia :shock: . Przerwał to spotkanie, zaprosił do pokoju obok i zdezorientowany pyta czy my na dzisiaj byliśmy umówieni. No to mówię, że tak ale jak coś to ja mogę poczekać. To przyniósł notesik, przejrzał i okazało się, że dopiero na jutro :shock: (ja byłam święcie przekonana, że dziś) . Teraz czuję się jak świr i nie wiem jak mu się na oczy pokarzę :oops: .

Ogólnie jestem dzisiaj do dupy, cały dzień znów przeleżałam (nielicząc tego szybkiego wypadu do psychola) :cry: . Totalna niemoc :( .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedźma każdemu się może zdarzyć pomylić terminy.Nie przejmuj się :smile:

Ona12345 u Ciebie to może być tylko chwilowe zalamanie nastroju.Każdy z nas ma lepsze i gorsze fazy w życiu.Może tylko trochę za dużo zwaliło Ci się na głowę.Alarmujące jest jeżeli to uczucie utrzymuje się dłużej niż 2 tyg.Wtedy zaleca się wizytę u psychiatry.Postaraj się zrelaksować.Nie wiem,wyjdz z przyjaciółmi,dyskoteka,kino,rób coś co daje Ci radość.Mam nadzieję,że to minie.Trzymaj się :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzis dostalam napadu leku:( Trzyma mnie do teraz,czyli juz ladne pare godzin:(Wywolala ten lek,niby nieistotna sytuacja w szkole. Nie mam z kim pogadac,bo nikt nic nie zrozumie.Chcialabym z tego wyjsc(nerwicy,depresji),ale juz trace nadzieje,ze kiedys bedzie dobrze:(

Mimo tego,ze biore leki,ostatnio wszystko jest do dupy:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a do mnie wróciły.....wróciły moje wsppomnienia ,,,,,,,te najgorsze....ze szkoły......bicie okradanie....szczesliwe gęby idiotów którzy to robili......jeszcze smuci.przede wszystkim stosunek kobiet do mnie....pare dni temu znowu okazało się ze według dobrze znanej mi dziewczyny jestem idiotą,,nie nadaje się do niczego,nie jestem prawdziwym mężczyzną tylko jakimś frajerem z którego można kpić!!!!!!!!!!!!!!!!,jestem nikim.............nie mam w sobie ani procenta prawdziwego meżczyzny.........jestem frajerem ohydnym,bojacym sięwszystkiego frajerem.............każda kobieta sie ze mnie śmieje.................ja chyba nie powinienem być mężczyzną,w ogóle nie powinienem być czlowiekiem,tylko małym robakiem którego ludzie mogli by deptać pokazując swoją wyższośc nade mną....///

Czuje ogromny ból..................... i caly czas w myślach mam zdanie "nie nadajesz sie do niczego,jesteś śmieszny,..."...........

zaczynam mieć coraz większąnienawiśc do kobiet z reala..........za to ze są takie...............chociazw sumie je rozumiem.....która chciała by mieć coś w rodzaju goscia ktory jest meżczyzna fizycznie ale nie zachowuje siejak meżczyzna??,tylko jak frajer bojacy siewszystkiego....??"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj Boze... to raptem drugi dzien jak moj ojciec lezy wspiaczce na OIOM-ie w szpitalu. Co za bol, co za bezradnosc! Chce sie zwinac w klebek i ryczec jak dziecko. Niestety musze chodzic do pracy, musze byc odpowiedzialny bo niedlugo sam bede ojcem. Nie moge sie skupic na niczym innym. Chcialbym podtrzymac na duchu moja Matke ale nie czuje sie na silach bo sam cierpie. Nie wiem co robic... matka chwyta sie wszelkich promykow nadziei, ja wole sie nie zwodzic zludnymi nadziejami i przygotowuje sie na najgorsze... ale jak sie na to przygotowac? Po mojej depresji sprzed 1,5 roku nie bylo sladu. Dzieki lekom i psychoterapii "wyszedlem na prosta", cieszylem sie zyciem, czulem sie silny. Teraz wszystko sie zawalilo... chce mi sie wyc!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, kobiety z reala niczym nie różnią się od kobiet z sieci. Po prostu źle trafiasz, a może podświadomie źle wybierasz?

Naprawdę nie ma ludzi, którzy nie nadają się do niczego... ale takie słowa zawsze bolą... Ale nie uogólniaj, i nie daj się takim idiotkom wpędzić w jeszcze większego doła. To jest zaledwie jedna osoba, w dodatku pozbawiona elementarnej wrażliwości, nie przenoś na siebie jej sposobu patrzenia na świat, gdzie zapewne kryteria "męskości" wyznacza jakiś osiedlowy buc pospołu z bohaterami M jak miłośc i innych głupot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×