Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wiedźma1526916668

Użytkownik
  • Postów

    50
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wiedźma1526916668

  1. Ja chodziłam na początku zeszłego roku na psychoterapię - kilka miesięcy tylko, bo nie była do końca prowadzona profesjonalnie. Teraz nie chodzę nigdzie, nie biorę żadnych leków (oprócz tych nasennych bo z nimi czuję się spokojniej i mam pewność, że zasnę). Tak sobie podążam na granicy tego wszystkiego, wróciło mi kompulsywne rozdrapywanie twarzy i pleców, ramion (wiem, obleśne to jest ) i napady kompulsywnego jedzenia. Najgorsze jest to, że inny ludzie nie mają najmniejszego problemu, żeby sobie poradzić z takimi rzeczami a my neurotycy mamy . A teraz chodzisz do psychiatry czy psychoterapeuty?
  2. Mam to samo , dla mnie to jest totalna katastrofa. Napady rozdrapywania twarzy (a także pleców i dekoltu - coraz nowsze i większe krostki powstają od tego, czyli błędne koło ) pojawiają się po jakichś sytuacjach bardzo stresujących, nie potrafię nad tym zapanować i w rezultacie praktycznie nie wychodzę z domu, wstydzę się swojej zasyfionej obstrupionej twarzy i nie tylko twarzy z reszta. To zrobiło się naprawdę uciążliwe - najpierw były to maleńkie krostki, na które nikt by nie zwracał uwagi a teraz już powstają ropne czopy . Nie wiem co robić, to uniemożliwia mi normalne życie i nie kontroluję tego - same ręce lecą mi bezwiednie do twarzy. Wiem, napiszecie "psychiatra i leki" ale ja nie chcę żadnych leków, nie chcę się truć i znosić skutków ubocznych a i tak nie wiadomo czy lek to wyeliminuje .
  3. Najgorzej jest gdy nie można na nikim polegać tylko na sobie i ma się całkowicie tą świadomość. A jak polegać na sobie skoro zawala się wciąż najprostsze rzeczy? I błędne koło się zamyka . Ja co noc (jeśli coś mi się śni - a raczej jeśli to zapamiętam) mam koszmary. Wciąż śni mi się wojna, a raczej jej niespodziewane rozpoczęcie. Np. jestem gdzieś, idę miastem i nagle zaczynają spadać bomby, lecą samoloty, wszędzie słychać przeraźliwy wrzask i zamęt, słyszę jak stalowe obudowy bomb głucho uderzają o beton. To wszystko jest tak przerażające i realistyczne ...
  4. Nie wiem czy w dobrym temacie moje pytanie . Więc... Czy można mieć fobię na punkcie własnego ojca?
  5. Podoba mi się Twój monolog . Bardzo fajnie się czytało. Pozdrawiam (nie bijcie , musiałam te 2 zdania napisać)
  6. A ja bym chciała tabletkę na motywację do życia... Wie ktoś może co ma zrobić ze sobą fobik społeczny z depresją? Ja już nie dłużej wegetować w taki sposób .
  7. Mi już chyba nikt nie pomoże. Ludzie, od których oczekiwałam pomocy nie zamierzają podać ręki - wolą odwracać wzrok. Dziś jestem już całkowicie pusta. Wszystko jest mi obojętne, nawet zabić się nie mam siły i nie potrafię. Marzę tylko o tym. Albo chciałbym im zrobić na złość. Wejść do kuchni gdy będą jedli obiad, stanąć nad nimi, chwycić nóż i na ich oczach podciąć sobie żyły. Dziś cały wieczór płakałam. Wyłam z bólu. Rozmawiałam (jeśli wycie pomieszane z wyrzucaniem z siebie pojedynczych słów można nazwać rozmową) z nim przez telefon (mieszka parędziesiąt metrów ode mnie) błagałam żeby mi pomógł, że nie mogę wyjść dalej niż do bramki bo jest mi słabo, psychicznie nie dam rady - stwierdził, że ma grypę i tylko na przystanek... Na dole siedzieli rodzice z sąsiadami. Nie wierzę, że moja matka nic nie słyszała. Oni tylko czekają aż to wszystko skończę. Łącznie z samą sobą. Już nie potrafię żyć dłużej w ten sposób. To nie jest życie - nie wiem co to jest. Mam wrażenie, że śnię. Tracę kontakt z rzeczywistością. A może ja już umarłam? W jakimś stopniu na pewno...
  8. Czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością . boję się tego. Wszystko staje się nierealne ...
  9. Whisper, cała rzecz polega na tym, że nie mam pojęcia co takiego mogę zrobić . Cokolwiek zaczynam - po kilku minutach nie mam siły robić tego dalej. Do psychiatry wybieram się już od kilku tygodni (nawet raz byłam - ale zapomniałam dokumentów), ale tu też wyłania się kolejny problem - zrobiłam sobie ściągę na kartce co chciałabym psychiatrze powiedzieć ale to wszystko wydaje mi się tak rozbieżne, że do każdego punktu kwalifikują się inne leki . Totalny chaos i brak spójności. I tak jest z całym moim życem.
  10. Niech mi ktoś pomoże , już nie wiem co ze sobą zrobić. Czuję się pusta. Czuję rozpacz i beznadziejność . Nie mogę znaleźć psychologa (do prywatnego nie mam możliwości iść). Tamten stary od tygodnia do mnie wydzwania. To jest straszne, lecą dni, miesiące, lata a ja stoję w miejscu - nie mogę tego dłużej znieść. Nikt mnie nie rozumie . Gdy piszę lub mówię, że nie mam siły wstać z łóżka, umyć się to słyszę "wyjdź gdzieś z domu, to lepiej się poczujesz". Czy ci ludzie zrozumieją co się dzieje dopiero gdy skończę ze sobą ? Wy wiecie mniej więcej jak to jest. Proszę, doradźcie mi co mam zrobić bo ja czuję się pusta .
  11. Byłam w bibliotece i znalazłam książkę, o której pisałam - Alexander Borbely "Tajemnice snu" PWN 1990r. Może zacytuję ten podrozdział. W sumie bardziej traktowałabym to jako ciekawostkę - książka wydana w 1990 roku a nie wiem czy później były prowadzone dalsze badania na ten temat. Str. 153-154, Rozdział 10 "Pozbawienie snu" Podrozdział "Leczenie depresji wymuszoną bezsennością" "Depresja endogenna, podobnie jak schizofrenia, należy do najcięższych schorzeń psychicznych. Do obrazu chorobowego należą zwątpienie, rozpacz i poczucie winy. Wielu chorych nie jest w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji, trwa w bezczynności, w niczym nie znajduje sensu, we wszystkim widzi same przeciwności. Dobrowolne wycofanie się z życia może być jedynym wyjściem z tak rozpaczliwego położenia. Depresji często towarzyszą zaburzenia snu. Są to: trudności w zasypianiu, sen płytki i przerywany, zbyt częste budzenie się rano. Zaskakujące jest to, że całkowite wyeliminowanie owego zaburzonego snu prowadzi niejednokrotnie do ustąpienia objawów depresji. Od czasu, gdy w latach sześćdziesiątych opisano po raz pierwszy dobroczynne działanie wymuszonej bezsenności, w licznych ośrodkach prowadzi się systematyczne badania nad tą formą terapii. Jak wygląda leczenie bezsennością? Nad chorym, lub grupą chorych, czuwają w nocy pielęgniarki z kliniki psychiatrycznej. Zależnie od stanu pacjent spędza noc na grach, czytaniu, robotach ręcznych lub spacerach. U 40% chorych stwierdza się poprawę już we wczesnych godzinach rannych. Są bardziej rozmowni i ożywieni, poprawia się im nastrój. Poprawa ta jest szczególnie uderzająca w przypadkach, które całymi tygodniami leczono farmakologicznie bez żadnego skutku. Lepszy nastrój utrzymuje się w ciągu dnia i może się nawet jeszcze podnieść. Niestety, już najbliższy sen sprowadza nawrót objawów, tylko w nielicznych przypadkach poprawa trwa dłużej. Nietrwałość poprawy ogranicza zastosowanie tej metody. Trzeba też brać pod uwagę, że leczenie wymuszoną bezsennością jest dużym ciężarem dla personelu. W licznych ośrodkach prowadzi się obecnie badania nad przedłużeniem poprawy i zredukowaniem pracochłonności tej metody. Pierwsze wyniki świadczą o tym, że skojarzenie wymuszonej bezsenności i środków przeciwdepresyjnych prowadzi do trwalszej poprawy. Są też doniesienia, że dobre efekty daje samo skrócenie snu dobowego o parę godzin. Dla teoretyka jest to pasjonująca, choć nierozwikłana zagadka, dlaczego prymitywna wręcz modyfikacja rytmu snu i czuwania ma tak korzystny wpływ na nastrój. Odpowiedź na to pytanie pozwoliłaby nam lepiej poznać biologiczne podłoże depresji. W ostatnim rozdziale przedstawiłem teorię depresji opartą na modelu regulacji snu. Mam nadzieję, że przyczyni się ona do wyjaśnienia istoty chorób afektywnych.” Ostatni rozdział, o którym była mowa pod koniec: Str. 179-180, rozdział 12 „Do czego służy sen? Próba syntezy” Podrozdział „Sen w depresji” ”Wspomniałem już o tym, że depresji endogennej towarzyszą zaburzenia snu i że przymusowa bezsenność łagodzi objawy tej choroby. Spróbujmy teraz wyjaśnić, zgodnie z przedstawionym powyżej modelem, jaki jest związek między objawami depresji a patologią snu. Wspólnie z Anną Wirz-Justice, specjalistą w dziedzinie neurochemii i chronobiologii z uniwersytetu w Bazylei, doszliśmy do wniosku, że proces S jest w depresji upośledzony i nie osiąga w czuwaniu zwykłego poziomu (rys. 12.3). Mały odstęp między krzywymi S i Ĉ powoduje mniejszą gotowość do snu. Dlatego w depresji obserwuje się trudności w zasypianiu, spłycenie snu i zbyt wczesne budzenie się. Czas trwania snu jest skrócony, ponieważ obie krzywe stykają się wcześniej niż u osób zdrowych. A jaki jest mechanizm poprawy po bezsennej nocy? Prawdopodobnie niski poziom S ma wpływ nie tylko na przebieg snu, ale i na nastrój. Niejednokrotnie obserwuje się, że objawy depresji są szczególnie nasilone rano, bezpośrednio po obudzeniu się, w chwili największego spadku procesu S, i że ustępują w ciągu dnia. Pozbawienie snu powoduje narastanie procesu S. Poprawę nastroju po bezsennej nocy można uzasadnić normalizacją procesu S. Poprawa ta jest krótkotrwała; gdy poziom S obniży się podczas najbliższego snu wyrównawczego, obniża się także nastrój. Wspólnie z Davidem Kupferem, psychiatrą z uniwersytetu w Pittsburghu, i jego zespołem, analizowaliśmy niedawno temu zapisy EEG podczas snu u chorych na depresję. Wyniki tych badań przemawiają za upośledzeniem procesu S. Hipoteza nasza została potwierdzona także i przez innych autorów. Gdyby wyniki dalszych doświadczeń okazały się sprzeczne z teorią niedoboru czynnika S, będziemy musieli wprowadzić do naszego modelu poprawki. Dotychczas dwuczynnikowy model regulacji snu sprawdza się jednak, także w odniesieniu do zmian chorobowych.” Rysunek 12.2 – Dwuczynnikowy model regulacji snu i czuwania. I wspomniany w tekście rys. 12.3 – Sen, przymusowa bezsenność i depresja. Co o tym sądzicie? Czytałam też gdzieś, że podwyższony poziom melatoniny w organizmie nasila objawy depresji. Jak będzie mi się chciało to poszukam .
  12. A ja zaczęłam niedawno terapię u psychologa z ostatnią resztką nadziei, że mi pomoże (takie robił wrażenie), a tu nagle mnie olał . Zachował się gorzej niż dzieciak z piaskownicy. I jak taki człowiek ma prawo być psychologiem? Bardziej mi tym zaszkodził niż pomógł - już wogóle nie ufam ludziom .
  13. Mnie ucieszył fakt, że nie muszę iść na poprawkę matury na początku maja. Z drugiej strony trochę mnie to zasmuciło bo nie mam już żadnego celu , i nie potrafię wyznaczyć sobie nowego żeby sprostać.
  14. Chciałabym, żeby ludzie mnie nie obchodzili. Mam wręcz przeciwnie - boję się oceniania mojej osoby przez nich tego, że nie potrafię się bronić przed przykrościami z ich strony - złośliwości, docinki - nie potrafię sobie z tym poradzić a oni to widzą i wiedzą, że mogą się na mnie wyżywać bo i tak nie potrafię się obronić . Źle się czuję w skupiskach ludzi bo mam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą, lub jakoś obserwują bo wiedzą, że się denerwuję - a ja się wtedy nakręcam i faktycznie zaczynam się coraz bardziej denerwować, wyprawiać dziwne rzeczy z rękami (że niby zajmuję się sobą i wcale mnie nie obchodzi czy się patrzą?) i wtedy się patrzą rzeczywiście. Nie wiem jak się zachowywać między ludźmi .
  15. No właśnie, co zrobić żeby nie żyć wspomnieniami? Ja to ciągle robie - wspominam jak kiedyś było wspaniale i już nigdy tak nie będzie. Nie mogę przez to funkcjonować normalnie. Magazynuje rzeczy, które kojarzą mi się w jakiś sposób z przeszłością - tym sposobem mam w pokoju śmietnik, nie tylko fizyczny ale i mentalny (psychiczna bariera nie do przebicia ). Nie mogę ich wyrzucić, bo z moją pamięcią jest coraz gorzej a one przypominają mi dawne dobre czasy, kiedy jeszcze byłam szczęśliwa.. Co zrobić w takiej sytuacji?
  16. Ja od kilku lat z niewielkimi przerwami jestem na lekach nasennych. I już nie chodzi o to czy działają czy nie - dają mi komfort psychiczny i poczucie bezpieczeństwa. Równie dobrze ktoś mógłby mi dać jakieś inne tabletki udające leki nasenne (pod warunkiem, że nie wiedziałabym o tym) i na 100% usnęłabym po nich . To jest na zasadzie "łykam tabletkę - nie muszę się już o nic martwić bo i tak się uśpię" i faktycznie jestem jakaś psychicznie spokojniejsza bo wiem, że ten sen na pewno przyjdzie. Ale i tak śpię do późna, bo nie mam siły podnieść się z łóżka - ogarnia mnie totalna beznadziejność i niemoc. A zauważyłam, że im później wstaję tym gorsze mam samopoczucie psychiczne. Czytałam kiedyś książkę na temat snu i regulowania jego godzin. Było tam napisane, że gdzieś lekarze udowodnili, że ludziom chorym na depresję poprawia się samopoczucie gdy właśnie wstają o wczesnych godzinach albo gdy śpią mniej niż 8 godzin - dokładnie tego nie pamiętam już , najlepiej będzie gdy skoczę się do biblioteki i wypożyczę to książkę bo mogłam tu coś pomieszać . Ale pewnie zanim psychicznie będę na tą wyprawę gotowa i wreszcie zbiorę się w sobie to miną ze 2 tygodnie...
  17. Zagubiona , pani dyrektor wszystko mi wytłumaczyła , a przyznam, że byłam pewna że będę musieć ją pisać. Właśnie wróciłam ze szkoły - nie muszę przychodzić na maturę jeśli nie chcę bo i tak mam ją zdaną z zeszłego roku. Całe szczęście, wreszcie mogę zająć się sobą. Jakoś tak lżej mi się zrobiło. A teraz pytanie co dalej... Życzę Wam powodzenia na egzaminie, a sobie zregenerowania nerwów po dzisiejszym .
  18. Ja w maju mam poprawkę matury - w zeszłym roku zdałam, ale chciałam mieć lepszą. A teraz zonk. Nic nie pamiętam z liceum i nie potrafię nic się nauczyć choćbym nie wiem co robiła, wogóle nie potrafię logicznie myśleć i mam pustkę w głowie. Nie wiem co robić . Dziś jadę do szkoły odwołać poprawkę, ale praktycznie nie mam nadziei na to, że będzie to możliwe. Wtedy albo nie pojawię się na niej i dostanę zero punktów, albo przyjdę i nie będę w stanie nic napisać i dostane mniej punktów niż rok temu (jestem tego pewna bo wiem w jakim jestem stanie, wiec pójście z myślą "a może mi się uda" nie wchodzi w rachubę). I co ja mam teraz zrobić? Pomocy ...
  19. Nie byłam jeszcze u psychiatry. Obawiam się trochę iść ponieważ jedyna opcja to lekarz w przychodni państwowej. Boję się, że przepisze mi byle co i na chybił trafił a ja naprawdę nie mam już czasu do stracenia, czuję jak życie przepływa mi przez palce a to wprawia mnie w jeszcze większą frustrację - a ja w żaden sposób nie mogę się ruszyć. Nie wiem co mam zrobić, nic nie wiem. Z najprostszymi decyzjami mam problem. Boję się też, że jeśli pójdę do innego psychologa to po pierwsze okaże się, że potraktuje mnie tak samo (teraz też do państwowego), a po drugie, że np zna się z tamtym psychologiem, a on nie wydawał mi się zbyt odpowiedni bo na każdym spotkaniu mówił, że chciałby porozmawiać z moimi rodzicami , przepraszam ale ja nie mam 15 lat. Powiedziałam mu, że się nie zgadzam bo to nic nie zmieni a nawet może pogorszyć ale on dalej swoje - i właśnie boję się, że jeśli się znają to tamten przekaże wszystko temu drugiemu i on też będzie stosował te same metody co tamten. Wiem, zakrawa na psychozę, ale ja mam naprawdę niemiłe wspomnienia po psychologach i pedagogach z przeszłości . [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:14 pm ] Nie byłam jeszcze u psychiatry. Obawiam się trochę iść ponieważ jedyna opcja to lekarz w przychodni państwowej. Boję się, że przepisze mi byle co i na chybił trafił a ja naprawdę nie mam już czasu do stracenia, czuję jak życie przepływa mi przez palce a to wprawia mnie w jeszcze większą frustrację - a ja w żaden sposób nie mogę się ruszyć. Nie wiem co mam zrobić, nic nie wiem. Z najprostszymi decyzjami mam problem. Boję się też, że jeśli pójdę do innego psychologa to po pierwsze okaże się, że potraktuje mnie tak samo (teraz też do państwowego), a po drugie, że np zna się z tamtym psychologiem, a on nie wydawał mi się zbyt odpowiedni bo na każdym spotkaniu mówił, że chciałby porozmawiać z moimi rodzicami , przepraszam ale ja nie mam 15 lat. Powiedziałam mu, że się nie zgadzam bo to nic nie zmieni a nawet może pogorszyć ale on dalej swoje - i właśnie boję się, że jeśli się znają to tamten przekaże wszystko temu drugiemu i on też będzie stosował te same metody co tamten. Wiem, zakrawa na psychozę, ale ja mam naprawdę niemiłe wspomnienia po psychologach i pedagogach z przeszłości .
  20. Psycholog do którego chodziłam najzwyczajniej mnie olał... Ostatnimi resztkami sił poszłam do niego, żeby mi pomógł wygrzebać się z tego g*wna, a on ma to gdzieś. 2 tyg temu w środę poszłam na umówione spotkanie - okazało się, że on poszedł na jakieś swoje spotkanie, później zadzwonił do mnie i umówiliśmy się w środę na za tydzień - przyszłam a tam mi mówią, że ma urlop. Mam już dość , po raz ostatni z wielkim trudem otworzyłam się przed psychologiem, wiedział o tym bo mówiłam - a on mnie potraktował jak powietrze. Ja tu co dzień walczę żeby sobie czegoś nie zrobić, wiszę na ostatniej nitce a on to bagatelizuje i ma mnie w dupie . Mi już nikt nie pomoże, wszyscy mają to gdzieś ... W dodatku mam pisać poprawkę matury, chciałam zrezygnować bo nie jestem w stanie się nauczyć nic kompletnie nie pamiętam z liceum a on powiedział, że "zajmiemy się tym" w sensie że będę pisała - a teraz co?! 2 tyg. do poprawki a ja NIC NIE PAMIĘTAM I NIE JESTEM W STANIE ZAPAMIĘTAĆ . Mam teraz prze*ebane na całej linii, ponieważ jeśli nie pójdę na nią to dostanę 0 punktów z poprawki i nie będę miała matury wogólę, a jak pójdę to albo ją obleję, albo NA PEWNO dostanę mniej punktów niż mam na tej mojej z zeszłego roku. Jestem skończona, co robić, pomóżcie ....
  21. szatz z tym chirurgiem to powiedział mi psycholog. Byłam dziś i znów odstawiłam mimowolnie cyrk z płaczem . Psychol stwierdził, że psychiatra jest raczej nieunikniony .
  22. Pytanie z trochę innej beczki ale pokrewne: czy Wy też macie syf (bajzel, bałagan ) w pokoju/mieszkaniu? U mnie jest trauma - wszystko wszędzie się wala od kilku miesięcy a ja nie potrafię nawet tego palcem tknąć . Czy ktoś też tak ma, czy może ja jestem już na takim poziomie 'wtajemniczenia' .
  23. Jaki fajny temat . Złote Grono (I-sze miejsce w internecie ) i Leśny Dzban. A z lekka droższych Closterkeller i Kadarka (czy jakoś tak ).
×