Fobia szkolna, depresjam nerwica, czy może zwyczajne lenistwo? Nie wiem co mi przeszkodziło w ukończeniu "normalnego" Liceum Zawodowego? Dla wszystkich było to moje lenistwo i chyba sam w to nadal wierzę. Zaczęło się już w 8 klasie szkoły podstawowej - miałem kręcz karku (mój psychiatra tłumaczył mi to stanami nerwicowymi, ale wg. mni to brednie) - w następstwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy - zawroty głowy, "mroczki" przed oczami - zacząłem bać się chodzić do szkoły, bo "wszyscy będą się się ze mnie śmiali, jeżeli znowu kręcz się powtórzy) i wagarowałem. Moja wychowawczyni była zawsze na mnie cięta. I tak I semestr szkkoły skończyłem z zachowaniem nagannym. Cała 8 klasa to średnio 4.0 i zachowanie nieodpowiednie. Już po I semestrze 8 klasy było wiadomo, że nie dostanę się do szkoły, do której chciałem - przez zachowanie (ale był wstyd jak wychowawczyni przy całej klasie oznajmiła mi głośno, że moje podanie wróciło do szkoły). Zdawałem do Liceum Zawodowego, do którego nie miałem najmniejszej ochoty wcześniej zdawać i uczyć się zawodu elektronika. Ale nie miałem wyboru - nawet szkoła zawodowa odrzuciła moje podanie (lubię gotować i byłbym dobrym kucharzem). Piersza klasa - zawroty głowy, mroczki przed oczami, dziwne uczulenie przez które praktycznie każdy ruch ciałem powodował ból i przez które brałem sterydy od dermatologa. I tradycyjnie - wagary i 3 oceny niedostateczne na koniec pierwszej klasy (Rysunek techniczny, polski i fizyka). Powtórka klasy. Pierwsza klasa "bis" - 2 oceny ndst i 2 komisy - zdane. Druga klasa - to samo - 2 ndst i 2 zdane komisy. Trzecia klasa - nasilenie się wszystkich objawów i 8 ocen ndst na koniec 3 klasy Trzecia klasa bis - połowa września i próba samobójcza - potem nie mogłem się pozbierać i przez kolejne 3 miesiące od wyjścia ze szpitala (od Października) nie chodziłem do szkoły i zabrałem wkońcu z niej papiery. Zapisałem się do "eksterna" i tam skończyłem szkołę. W międzyczasie 2 kolejne próby samobójcze i po skończeniu szkoły podejście do starej matury. Wszystko zdane, oprócz pisemnego angielskiego - ndst. Ustny angielski - bardzo dobry. (To nie pomyłka). Minęło 10 lat, a ja nadal nie mam matury, nie mam zawodu, ale za to mam pewność, że to nie było przez żadne choroby, czy inne pierdoły. Zwyczajnie w swoim i w przekonaniu rodziny jestem i byłem śmierdzącym leniem. Na rękę byłaby mi jakaś choroba, typu schizofrenia, czy inna nerwica. Ale tak nie jest. Spie...liłem sobie życie na własną odpowiedzialność, bo nic mi się nie chciało - lekarze do których chodziłem kiedy miałem ww. problemy potwierdzali, że sobie to wszystko uroiłem i że nie chce mi się chodzić do szkoły - psychiatra twierdzi co innego, ale nie jestem co do tego przekonany. I jestem tego świadomy, że byłem i jestem leniem. Mam 28 lat i nie ma żadnej przyszłości - może jakimś cudem DPS - bo jak rodzina, której się układa i gdzie kuzyni są wykształceni i im się powodzi mogłaby pomagać komuś takiemu jak ja - nawet chrzestna i zarazem ciocia nawet nie chce wysłać pieprzonym sms-em życzeń urodzinowych. Więc tak sobie wegetuję dziękując Bogu, że nie mam teraz tych wszystkich dziwnych objawów - jak zawroty głowy. Jestem leniem i tyle.
Więc jeżeli zobaczycie u siebie to, że opuszczacie się w nauce, nie chodzicie do szkoły bo się czegoś boicie to przypomnijcie sobie o mnie - o przegranym 28 latku, bez przyjaciół, bez perspektyw, bez przyszłości i weźcie się ku..a do roboty i chodźcie do tej waszej szkoły/pracy, bo jak nie to za 10 lat będziecie sobie wytykali, że przez urojenia przegraliście życie i jedyne co wam zostaje to zabić się.