Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości


Angel26

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bym polecił budowanie samooceny bezwzględnej zamiast względnej.
Tylko jak to zrobić, ja ciągle widzę że jestem dużo gorszy od większości ludzi w prawie każdym aspekcie życia( no może poza tzw wiedzą zbyteczną) . To główny powód mojego nie pracowania, bo nie potrafię znieść tego że jestem zawsze najgorszy, najwolniejszy, najgłupszy w pracy. Kiedyś tacy ludzie jak ja nie mieli prawa bytu ginęli przez brak nieprzystosowania, a dziś na siłę się takie indywidua trzyma przy życiu.

 

I ja tak się czując dość szybko rezygnowałem ze swoich prac. A teraz z dnia na dzień coraz bardziej jestem zniechęcony do szukania jakiejkolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj na fejsie popełniłam gafę. Cała lawina poszła wyzwisk mojego krytyka wewnętrznego w moją stronę. Dziś boję się zajrzeć na fejsa że mi się oberwie od kogoś innego. Żebym nauczyła się sobie wybaczać żyło by mi się lżej. Mówię do siebie że tylko ten co nic nie robi nie popełnia błędów a ja żyję aktywnie, ale cóż.... nic to nie daje. Muszę swoje odchorować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123,

Też popełnia - choćby to, że nic nie robi.

Bardzo słuszna uwaga. Też zawsze widziałem błąd w tym powiedzeniu, które przytoczyła(o) kasiątko.

Wszak nic nierobienie, to jeden z największych moich życiowych błędów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę znieść tych ciągłych chichów rówieśników, wciąż mi się zdaje, że to ze mnie, nie mogę normalnie przejść przez korytarz, nie umiem już wyrazić swojego zdania, pokazać swojej wiedzy, choć WIEM i zdążyłabym powtórzyć odpowiedź 100 razy zanim klasa się na tę odpowiedź zdobędzie i wpadnie...

Masakra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę znieść tych ciągłych chichów rówieśników, wciąż mi się zdaje, że to ze mnie, nie mogę normalnie przejść przez korytarz, nie umiem już wyrazić swojego zdania, pokazać swojej wiedzy, choć WIEM i zdążyłabym powtórzyć odpowiedź 100 razy zanim klasa się na tę odpowiedź zdobędzie i wpadnie...

Masakra...

 

Ja ze szkoły wyszłam już dawno, teraz mam takie 'wydaję się' w pracy. Nawet dziś na wszelki wypadek zakrywam ucho, bo wydawało mi się, że słyszałam swoje imię w rozmowie. Takie nie leczone objawy jak widzisz zostają, proponuje wziąć się za to, bo szkoda życia na takie poczucie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sie ostatnio zastanawiam, czy mam niską samoocene, czy po prostu naprawde obiektywnie nic nie znacze :mhm: ...

 

Może po prostu mam samoocene adekwatną do rzeczywistych moich możliwości... Nie myśleliście nigdy o sobie w ten sposób??

Ja często tak myślę że moja samoocena jest jak najbardziej obiektywna względem mojej sytuacji życiowej, wręcz czasami myślę że mam ją za wysoką bo gdybym miał adekwatną albo bym coś zrobił ze swoim życiem, albo je zakończył a nie tkwił w marazmie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi ostatnio samoocena skacze jak pojebana...

Są momenty, że patrzę w lustro, podobam się sobie i widzę siebie na prawdę pozytywnie, a potem mam wrażenie, że jestem beznadziejna.

Czasem mam tak prawie na raz.

Co ciekawe nie ma to żadnego związku z moim nastrojem, mogę mieć mega doła i uważać, że jestem zajebista albo fajny nastrój i czuć się mega nieatrakcyjną zaburzoną katastrofą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sie ostatnio zastanawiam, czy mam niską samoocene, czy po prostu naprawde obiektywnie nic nie znacze :mhm: ...

 

Może po prostu mam samoocene adekwatną do rzeczywistych moich możliwości... Nie myśleliście nigdy o sobie w ten sposób??

Ja często tak myślę że moja samoocena jest jak najbardziej obiektywna względem mojej sytuacji życiowej, wręcz czasami myślę że mam ją za wysoką bo gdybym miał adekwatną albo bym coś zrobił ze swoim życiem, albo je zakończył a nie tkwił w marazmie.

Też mam raczej obiektywną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najglupsze jest to, ze nawet jesli kazdy albo prawie każdy jest wstanie dojść do tego , że zdanie innych nie ma sensu, ze zyje sie dla siebie i trzeba wypinac piers mimo wlasnych wad i czuc sie ze sobą dobrze , to takie przekonanie wciaz moze zostac tylko zdaniem, literkami rozrzuconymi w kącie gołowy, a uczuciowo wewnetrzny wstret do siebie samego moze pozostac nienaruszony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak bardziej od własnego nastawienia do siebie. Bo nawet pozytywna opinia innych, gdy nie akceptujemy siebie nic nie pomorze.

Jakby mi ktoś powiedział coś pozytywnego, to albo bym uznał, że kłamie (z litości lub żeby się ponabijać), albo że skoro tak mówi, to mnie bardzo mało zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najglupsze jest to, ze nawet jesli kazdy albo prawie każdy jest wstanie dojść do tego , że zdanie innych nie ma sensu, ze zyje sie dla siebie i trzeba wypinac piers mimo wlasnych wad i czuc sie ze sobą dobrze , to takie przekonanie wciaz moze zostac tylko zdaniem, literkami rozrzuconymi w kącie gołowy, a uczuciowo wewnetrzny wstret do siebie samego moze pozostac nienaruszony...

 

Niestety, takie myślenie ciężko wyplenić. I choćbym się starała przekonać, że żyję dla siebie, to i tak będę dążyć do aprobaty w czyichś oczach, a z drugiej strony, jeśli tę aprobatę uzyskam, to jej nie dowierzam, bo wydaje mi się, że ta osoba chce uzyskać coś ode mnie i dlatego mi "słodzi".

Moja samoocena jest uzależniona wprost proporcjonalnie od liczby kilogramów, od życiowych osiągnięć: kilogramów coraz więcej, osiągnięć żadnych. Zależy też od zdrowia, bo jeśli akurat mam doły, ataki, huśtawki nastroju, itp., to nawet nie uznaję się godną oceny swej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja samoocena jest bardzo chwiejna.Zdarzało mi się mieć jazdę że nie wiadomo co jestem w stanie osiągnąć że teraz widzę wszystko na prawdę ale to nieliczne epizody.Ostatnio wróciły myśli samobójcze.Wiem że to minie ale ta wiedza niewiele na tą chwilę pomaga.Czuję się jak zakładnik biochemii mojego mózgu.Chcę być indywidualistą i mam wrażenie że walę głową w mur bo jednak oglądam się na innych i wyobrażam sobie że o mnie coś myślą.I to bez przerwy.I że właśnie za chwilę zawiodę czyjeś oczekiwania.Absurd a jednak nie mogę się tego odczucia pozbyć.Jestem jakiś pęknięty świadomość że większość tych rzeczy to moje wymysły nie pomaga.Dalej tworzę teorie jakie inni moim zdaniem mogą mieć na mój temat.Chyba musieli by oszaleć żeby tyle o mnie myśleć.Mają przecież jeszcze swoje życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co zrobić kiedy niska samoocena utrudnia pracę? Nie chcę być postrzegana źle przez współpracowników, czy szefa.. Chcę, żeby mnie lubiono, żeby szef dostrzegał, że to co robię, nie jest takie niewartościowe, jak jemu się wydaje. Każda sytuacja kiedy zostaję poddana krytyce powoduje, że nie potrafię się skoncentrować na pracy i wrócić do wykonywania obowiązków. Jak mogę temu zaradzić? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy można poradzić sobie samemu z niską samooceną? Problem niskiej samooceny stał się dla mnie bardzo uciążliwy. Potrafię długo rozpamiętywać swoje porażki i nie tylko. Mogę całymi dniami zadręczać się myślami, rozkładać sytuacje na czynniki pierwsze. W codziennych sytuacjach mam wrażenie, że sobie nie radzę, że wszyscy wokół mnie coś robią lepiej. Wydaje mi się, że wszystko mnie stresuje, sytuacje, które dla większości nie są niczym stresującym. To, że się stresuję, jeszcze bardziej pogłębia moją i tak niską samoocenę. Ten stan, trwający już od bardzo dawna powoduje, że czuję się samotna, zamknięta. Boję się zacząć coś nowego, podjąć się jakiegoś nowego wyzwania, wyjść do ludzi, bo w myślach układam sobie plan, że z góry jestem skazana na porażkę, zawsze widzę więcej wad niż zalet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, raczej mam niską samoocenę skoro mnie to dotknęło. Oczywiście przy dziewczynach, które to stwierdziły powiedziałam z uśmiechem na ustach "A bo waga dodaje lat, no i może za mocny makijaż robię". Staram się udawać, że mnie to nie rusza jak mogę najsilniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×