Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA (Alventa, Exyven, Efectin ER, Efevelon SR, Faxigen XL, Faxolet ER, Lafactin, Oriven, Prefaxine, Symfaxin ER, Velaxin ER, Venlafaxine Aurovitas/ Bluefish XL, Venlectine)


Miss Worldwide

Rekomendowane odpowiedzi

17 godzin temu, Paulina1999 napisał(a):

Hej! 

Jak się czuliście na początku brania Prefaxine (wenlafaksyna)? 

Mam wewnętrzną blokadę przed wzięciem pierwszej tabletki, moja nerwica mi zaraz nawkręca że mam wszystkie możliwe skutki uboczne, haha 😅

Leczyłam się już wcześniej lekami SSRI (Andepin, Mozarin, Parogen-go brałam najdłużej bo ok. 6 msc) i nie było źle, nie wspominam źle początków brania leków, ale prawdopodobnie dlatego że przez pierwsze dwa tygodnie miałam zalecone od lekarza branie Alpragenu. Wiem, że nawet jak wystąpią skutki uboczne to jest to do przeżycia, ale moim największym straszakiem z ulotki są mdłości i wymioty, cierpię na emetofobię (lęk przed wymiotowaniem) co jest chyba moja największą obawą przed wzięciem pierwszej tabletki. Bardzo wam dokuczały skutku uboczne ze strony układu pokarmowego? 😊 Moja emetofobia rozpędziła się do takiego stopnia, że boję się jeść, a mdłości mam 24/7...

Poratujcie swoimi przeżyciami z tą substancją 😊 z góry przepraszam, że post jest tak chaotycznie napisany ale nie mogę się skupić... 

Wszystkiego dobrego! 

Zapnij pasy:) wenlafaksyna turbuje przez pierwsze dwa tygodnie. Ja biorę ją siedem lat z czego ciągiem pięć. Mdłości są na początku, wytrzeszcze, poty i takie tam atrakcje 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.06.2023 o 18:12, nieprzenikniona napisał(a):

Po pół roku brania pożegnałam się z Wenlą, działanie nie powalało (bardziej sedacja niż aktywizacja) a skutki uboczne masakryczne- zaparcia, nocne poty i zerowe libido (a nawet ujemne) no i odstawienie to koszmar, pomimo włączenia od razu fluoksetyny ogromny zjazd nastroju, ms, zero energii - tylko „możliwość leżenia i gapienia się w sufit”…zaczynam brać Wellbutrin, mam nadzieję, że załapie bo już tracę siłę do tego całego „leczenia”

Mnie wenla też usadzała, aktywizacji 0, tylko sen po kilkanaście godzin na dobę. Fajne, porąbane sny są na niej, dwa opisałem w dziale "literatura" w formie opowiadań. Ale to jedyna zaleta, oprócz tego, że łatwo się odstawiało. Nie miałem żadnych brain zaps, na bupropion wskoczyłem od razu bez żadnych problemów, nawet honeymoon był. Jeśli istnieje jakieś prawidło, że wenla nie działa, a bupro działa, to powinno być OK, chociaż fajerwerków nie oczekuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, skakunna napisał(a):

Mnie wenla też usadzała, aktywizacji 0, tylko sen po kilkanaście godzin na dobę. Fajne, porąbane sny są na niej, dwa opisałem w dziale "literatura" w formie opowiadań. Ale to jedyna zaleta, oprócz tego, że łatwo się odstawiało. Nie miałem żadnych brain zaps, na bupropion wskoczyłem od razu bez żadnych problemów, nawet honeymoon był. Jeśli istnieje jakieś prawidło, że wenla nie działa, a bupro działa, to powinno być OK, chociaż fajerwerków nie oczekuj.

Zapów nie było bo od razu wszedłeś na bupropion. Jak byś zszedł z niej nie przechodząc na inny lek to zapewne by przekopała. Ja po pięciu latach jak zszedłem i została tylko mirta, to półtorej miesiąca bolał mnie cały brzuch. Zapsy to są akurat bezbolesne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Witajcie, chciałam zapytać, czy ktoś z Was przyjmował  po raz kolejny wenlafaksynę na stany lękowe.  Czy  działała tak samo?Ja po raz drugi zaczyna przygodę z wenlą. Pierwszym razem dość dobrze zadziałało 75 mg. Ta dawka plus psychoterapia spowodowały, że bardzo dobrze funkcjonowałam. Po trzech latach przerwy od leku z powodu nawrotu stanów lękowych wracam do wenli. Pierwszym razem jak przyjmowałam dawkę 37,5 miałam jadłowstręt, nasilenie stanów lękowych, nie spałam po nocach, byłam jak za szybą. Poprawa nastąpiła dopiero po 2 miesiącach.  Ponownie zaczełam od 37.5 mg. Przygotowałam się na najgorsze, a tu minimalne skutki  typu dreszcze, większa potrzeba snu, apetyt bez zmian, noce przespane (5 dzień na leku). Czasami mam wrażenie jakbym nic nie przyjmowała.  Zastanawiam się, czy tym razem zaskoczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego ja już wychodzę z założenia, żeby nie schodzić z leku do zera jak ma się skłonność do zaburzeń. Zostawiam sobie minimalną dawkę podtrzymującą. Co innego jak ktoś ma epizod chwilowy i pobierze jakiś czas emocje opadną i przechodzi to można wtedy pozwolić sobie na odstawienie. Ja niestety będę musiał ciągle czymś się faszerować bo po odstawce bezsens wraca, a powodów do depresji nie mam więc jest endogenne i fizycznie mam niski poziom serotoniny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zamierzam nigdy odstawić leków całkowicie, za dobrze pamiętam jak było kiedy ich nie brałem i nigdy nie chcę już tak się czuć. Na pewno kiedyś będzie trzeba zredukować ilość leków ale to dopiero kiedy w badaniach zacznie coś się psuć, póki co jest wzorcowo. Ale to też kwestia psychologiczna, będąc na lekach czuję się komfortowo i bezpiecznie, wiem że neuroprzekaźniki są na wyższym poziomie nawet kiedy jest tak sobie bo to zawsze lepiej niż kiedy jest fatalnie.

Na tą chwilę biorę zestaw który dał mi dobre i stabilne samopoczucie i nie mieszam w nim, jeśli są chwilowe dołki biorę doraźnie benzodiazepiny I wracam do pionu. Nie widzę powodu żeby od tego odchodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2023 o 08:32, zburzony napisał(a):

Nie zamierzam nigdy odstawić leków całkowicie, za dobrze pamiętam jak było kiedy ich nie brałem i nigdy nie chcę już tak się czuć. Na pewno kiedyś będzie trzeba zredukować ilość leków ale to dopiero kiedy w badaniach zacznie coś się psuć, póki co jest wzorcowo. Ale to też kwestia psychologiczna, będąc na lekach czuję się komfortowo i bezpiecznie, wiem że neuroprzekaźniki są na wyższym poziomie nawet kiedy jest tak sobie bo to zawsze lepiej niż kiedy jest fatalnie.

Na tą chwilę biorę zestaw który dał mi dobre i stabilne samopoczucie i nie mieszam w nim, jeśli są chwilowe dołki biorę doraźnie benzodiazepiny I wracam do pionu. Nie widzę powodu żeby od tego odchodzić.

A na czym obecnie jesteś i jakich dawkach 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
W dniu 9.07.2023 o 05:59, DEPERS napisał(a):

Dlatego ja już wychodzę z założenia, żeby nie schodzić z leku do zera jak ma się skłonność do zaburzeń. Zostawiam sobie minimalną dawkę podtrzymującą. Co innego jak ktoś ma epizod chwilowy i pobierze jakiś czas emocje opadną i przechodzi to można wtedy pozwolić sobie na odstawienie. Ja niestety będę musiał ciągle czymś się faszerować bo po odstawce bezsens wraca, a powodów do depresji nie mam więc jest endogenne i fizycznie mam niski poziom serotoniny

 

W dniu 9.07.2023 o 08:32, zburzony napisał(a):

Nie zamierzam nigdy odstawić leków całkowicie, za dobrze pamiętam jak było kiedy ich nie brałem i nigdy nie chcę już tak się czuć. Na pewno kiedyś będzie trzeba zredukować ilość leków ale to dopiero kiedy w badaniach zacznie coś się psuć, póki co jest wzorcowo. Ale to też kwestia psychologiczna, będąc na lekach czuję się komfortowo i bezpiecznie, wiem że neuroprzekaźniki są na wyższym poziomie nawet kiedy jest tak sobie bo to zawsze lepiej niż kiedy jest fatalnie.

Na tą chwilę biorę zestaw który dał mi dobre i stabilne samopoczucie i nie mieszam w nim, jeśli są chwilowe dołki biorę doraźnie benzodiazepiny I wracam do pionu. Nie widzę powodu żeby od tego odchodzić.

 

Też doszedłem do takiego samego wniosku ostatnio, że całkowita odstawka przy nawracających zaburzeniach jest bez sensu. Co z tego że jestem teraz czysty, skoro wszystko wróciło i jest gorzej niż kiedykolwiek. Dodatkowo boję się, że leki nie zadziałają na mnie tak dobrze jak za pierwszym razem i już nigdy nie poczuje się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

 

 

Też doszedłem do takiego samego wniosku ostatnio, że całkowita odstawka przy nawracających zaburzeniach jest bez sensu. Co z tego że jestem teraz czysty, skoro wszystko wróciło i jest gorzej niż kiedykolwiek. Dodatkowo boję się, że leki nie zadziałają na mnie tak dobrze jak za pierwszym razem i już nigdy nie poczuje się lepiej.

Zadziałają, tylko pewnie dłużej to potrwa. Zawsze jak wyjdziesz na prostą możesz wyczuć jaka minimalna dawka leku będzie terapeutyczną, bo bez sensu brać np 40mg kiedy taką samą robotę zrobi 10 mg. W emisji zazwyczaj jest poczucie, że tym razem nie zadziałają i ten czas po prostu trzeba przeboleć. Jak wyjdziesz na prostą to chłodną głową przeanalizuj czy Ty się w jakimś stopniu do swojego stanu przyczyniasz i możesz coś zmienić, czy już masz to gówno w genach, bo jeśli nie ma przyczyny wywołania zaburzenia jest ono endogenne tak jak u mnie na przykład. Trza się za to wziąć jak samo nie przechodzi, bo nie potrzebnie cierpisz kiedy może być lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i "zwykłą" depresję da się zaleczyć na dłużej, ale na pewno nie zaburzenia osobowości. Leki maskują ich objawy niekiedy bardzo skutecznie, od lat jestem innym człowiekiem niż kiedyś byłem, kompletnie zakręconym i nie nadającym się do niczego dziwadłem.

Także z leków nie zrezygnuję nigdy, będę jedynie robił przetasowania w zestawie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
Godzinę temu, DEPERS napisał(a):

Zadziałają, tylko pewnie dłużej to potrwa. Zawsze jak wyjdziesz na prostą możesz wyczuć jaka minimalna dawka leku będzie terapeutyczną, bo bez sensu brać np 40mg kiedy taką samą robotę zrobi 10 mg. W emisji zazwyczaj jest poczucie, że tym razem nie zadziałają i ten czas po prostu trzeba przeboleć. Jak wyjdziesz na prostą to chłodną głową przeanalizuj czy Ty się w jakimś stopniu do swojego stanu przyczyniasz i możesz coś zmienić, czy już masz to gówno w genach, bo jeśli nie ma przyczyny wywołania zaburzenia jest ono endogenne tak jak u mnie na przykład. Trza się za to wziąć jak samo nie przechodzi, bo nie potrzebnie cierpisz kiedy może być lepiej

 

Niestety nie jestem w stanie tego zmienić, wcześniej nawet chodziłem trochę na "terapię" i w sumie nic to nie dało poza tym że się wygadałem. U mnie  zawsze dołki zaczynają się silnym lękiem, zamarwieniem się. Przez lata sam nauczyłem się idealnie rozpoznawać kiedy jest to zwykli stres, przemęczenie czy chwilowy smutek, a kiedy wpadam w doła po całości. Jak zaczyna mi się dołek, to nie jestem w stanie tego powstrzymać i żadne schematy myślowe czy techniki relaksacyjne nic nie dadzą, jedynie mogę to lekko opóźnić, ale i tak wiem że przyjdzie. Akurat tutaj szacunek do terapeuty, do którego chodziłem, bo to on mnie namówił, żebym poszedł z tym do psychiatry zamiast wyciągać ze mnie kasę latami, bo uważał, że u mnie to właśnie niestety bardziej endogenne jest i siłą woli raczej z tego nie wyjdę.

 

No ja od dziecka niestety mam problemy, które nie zaczęły się żadną traumą, tylko pamiętam jak w wieku około 4/5 lat nagle z dnia na dzień bez żadnego powodu zacząłem się panicznie bać, że oślepnę, nie mogłem spać po nocach i budziłem się w nocy kilkanaście razy (!) i sprawdzałem czy wszystko widzę. Tak samo było np. z lękiem że się czymś zarażę, myłem ręce kilkanaście razy pod rząd. Jedno się kończyło, zaczynało się drugie, a w wieku 18 lat dopadła mnie pierwsza deprecha.

Edytowane przez Dziewięćdziesiąt Cztery

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

 

Niestety nie jestem w stanie tego zmienić, wcześniej nawet chodziłem trochę na "terapię" i w sumie nic to nie dało poza tym że się wygadałem. U mnie  zawsze dołki zaczynają się silnym lękiem, zamarwieniem się. Przez lata sam nauczyłem się idealnie rozpoznawać kiedy jest to zwykli stres, przemęczenie czy chwilowy smutek, a kiedy wpadam w doła po całości. Jak zaczyna mi się dołek, to nie jestem w stanie tego powstrzymać i żadne schematy myślowe czy techniki relaksacyjne nic nie dadzą, jedynie mogę to lekko opóźnić, ale i tak wiem że przyjdzie. Akurat tutaj szacunek do terapeuty, do którego chodziłem, bo to on mnie namówił, żebym poszedł z tym do psychiatry zamiast wyciągać ze mnie kasę latami, bo uważał, że u mnie to właśnie niestety bardziej endogenne jest i siłą woli raczej z tego nie wyjdę.

 

No ja od dziecka niestety mam problemy, które nie zaczęły się żadną traumą, tylko pamiętam jak w wieku około 4/5 lat nagle z dnia na dzień bez żadnego powodu zacząłem się panicznie bać, że oślepnę, nie mogłem spać po nocach i budziłem się w nocy kilkanaście razy (!) i sprawdzałem czy wszystko widzę. Tak samo było np. z lękiem że się czymś zarażę, myłem ręce kilkanaście razy pod rząd. Jedno się kończyło, zaczynało się drugie, a w wieku 18 lat dopadła mnie pierwsza deprecha.

Trza się leczyć i będzie dobrze. Jak ktoś jest tak skonstruowany, że widzi świat jak widzi to jakoś trzeba sobie pomagać. Życie jest po to żeby człowiek czuł się w większości czasu dobrze, mogą być dołki bo to i też w jakimś stopniu nas ukierunkowuje pokazuje co robimy źle, ale żeby nie przechodziło to w okres permanentnego zdołowania i ciężaru życia. Wenlafaksynę brałeś wcześniej? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tomcioc napisał(a):

Witam serdecznie, od ponad 2 tygodni biorę wenlafaksynę (Efectin ER) w dawce 150mg rano z powodu zaburzeń depresyjno-lękowych. Mam bóle w nadbrzuszu promieniujące do pleców, takie opasujące, brak apetytu, 2-3 luźne stolce rano. Czy to od leku?

Jeśli przed rozpoczęciem brania tego nie było no to tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę 11lat wenle w dawce 150mg i zastanawiam się właśnie czy mój organizm się do niej przyzwyczaił czy to tryb pracy mnie rozpierdala.... 

 

Mianowicie jak zapomnę o jednej tabletce... To mam uczucie derealizacji, jakieś uderzenia w głowie czuje, zatykanie uszu, czuje się jak po ostrym melanżu na kacu, nie chce się wstać człowiekowi itp. Mam wrażenie że dokładnie 24h mina bez tabletki i zaczynają się jakieś dziwne objawy.... 

 

Druga sprawa pracuje w trybie dzień, noc, dwa dni wolnego itd. Lekarz mówił że nocna praca nie jest wskazana ale co mam zrobić??? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×