Skocz do zawartości
Nerwica.com

ga1robe

Użytkownik
  • Postów

    37
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia ga1robe

  1. @Gerwant jesteś na etapie realizacji. Można to też poprzedzać dodatkowo przedrostkami auto-, samo-, itd. Jak wykorzystasz ten czas, wpłynie na etap wieku średniego. Jak dobrze wykorzystasz ten czas, to może ominie cię kryzys na kolejnym etapie. Czego Ci szczerze życzę. Powodzenia. Tęsknotę za aktywnościami z czasów młodości możesz przekazać kolejnym pokoleniom. Swoim dzieciom, podwładnym w pracy, itp.
  2. ga1robe

    Mały penis

    A czy to nie jest tak, że kompleks małego nie jest adekwatny z kompleksami związanymi z akceptacją swego ciała u kobiet, u których jest to bardziej rozwinięty problem?
  3. Gratulacje zespołu. Ja do zespołu nie miałem szczęścia. Ostatnio pracowałem jako wolny elektron, i dobrze się z tym czułem. Kierwonik to akceptował. Wiedział, że trudno mi będzie zgrać się z zespołem. Jednak dyrekcji z czasem to się nie spodobało. Musiałem zostać wcielony do zespołu. Na początku było dobrze. Jednak z czasem zaczęła się psuć atmofera, choć staram się jak tylko mogłem. Nie wchodziłem w konflikty. Nie wiem kto. Kreatywność do raczej rzecz względna. Po każdej rozmowie przeważnie następuje reakcja wyśmiania kandydata, rzadziej zbudowania aureoli nad kandydatem. Niestety, pozostaje mi to, o ile się odnajdę. Oczywiście, że chciałbym wrócić do pracy na etat, ale nie ode mnie to już zależy.
  4. Jest to raczej rzecz względna. Może kiedyś w IT było miejsce dla samotników, ale te czasy się skończyły. Sam React już nie wystarczy. Przed podjęciem pracy zdalnej trzeba przejść przez rekrutację zdalną. Na tym etapie także mogą być sprawdzane kompetencje społeczne. Wystarczy, że kierownikowi zespołu coś się nie spodoba w kandydacie, i samotnik odpada. W IT pozostaje praca jako freelancer, z dobrym portfolio.
  5. Mój styl osobowości to: pasywno-agresywny Moje wyniki testu sugerują, że Mój styl osobowości wiąże się z: wewnętrznym niezadowoleniem i chroniczną drażliwością, które wynikają z głęboko zakorzenionego uczucia dwuznaczności wobec siebie i innych. Z tą dwuznacznością radzę sobie tak, że postępuję wobec innych pasywno-agresywnie, emanując sceptycyzmem i niezadowoleniem z ludzi, które są sposobem wyrażenia Mojej wewnętrznej dwuznaczności. Jestem stale niepewny swoich własnych możliwości, miotam się między poddawaniem się życzeniom innych a buntowniczym utwierdzaniem się w przekonaniu, że jestem wolną jednostką godną szacunku, którą nie powinno się rządzić. W swojej niezdolności do określenia, czy polegać na innych, czy na sobie, jeśli chodzi bezpieczeństwo i kierunek, Moja strategia radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami przypomina strategię małego dziecka, które, aby znaleźć własne oparcie w życiu, musi stale testować granice rodzicielskiej cierpliwości.
  6. Na wiosnę będę miał 47 [wiosen]. Nie czuję się staro, dopóki nie zostanę poddany konfrontacji. Nie wiem gdzie mogli by być moi rówieśnicy. Może udało mi się utrzymać w dotychczasowym miejscu pracy. Może i zdążyli awansować na wyższe stanowiska. Może stali się kierownikami zespołów, a dzięki awansowi stać ich było na zbudowanie domu, czy kupieniu wielu mieszkań zabezpieczając przyszłość swoją, i swoim bliskim. Nie wiem. To tylko moje przypuszczenia, gdyż szukając pracy na rozmowach kwalifikacyjnych przychodzi konfrontować się ze zdecydowanym młodszym pokoleniem. Konfrontacja z innymi zmusza mnie do [niejawnej] rywalizacji, którą na arenie zawodowej poddawany jestem porażkom. Wybrałem niszę, jestem w trakcie szkoleń, by być lepszym od siebie samego w przeszłości. Mróz, a ja nie poddałem się, zrobiłem trening biegania, 10.5km. Najgorsze są wtedy dwa pierwsze kilometry, gdy zaczynają marznąć palce u rąk, mimo rękawiczek. Później robi się ciepło w klatce piersiowej, i ta energia przywraca sprawność dłoniom.
  7. Ups. Czuję się przy was staro. Jestem już jakiś czas po 45tce. Bez pracy od ponad trzech lat. Zdaję sobie sprawę, że mam marne szanse na powrót do pracy. Z roku na rok spadają moje szanse na godziwą emeryturę, o ile ją w ogóle dostanę.
  8. Mam podobny problem z „wyjściem do ludzi”. U mnie trwa to już od wielu lat… i zaczęło pogarszać w czasie pandemii, gdy trzeba było zmierzyć się z pracą w trybie zdalnym kosztem pobytu w biurze… relacje społeczne topniały. Gdy ostatni raz przybyłem do pracy, w której ostatnio pracowałem, korytarze świeciły pustkami. A jeszcze kilka lat temu te korytarze tętniły życiem, mogłem spotkać na nich osoby, których znałem, czy też kojarzyłem z jakimś innym działem. W aneksie kuchennym pusto, zgaszone światło. A jakiś czas temu toczyły się tam ożywione rozmowy osób z różnych działów, których łączyła wspólna pasja poza pracą, wspólne wyjścia, wyjazdy. Ostatnie rozmowy kwalifikacyjne miałem pół roku temu. Tylko wspomnienia z poprzednich miejsc pracy dawały wizję, którą mogłem podzielić się na rozmowach, próbując podgrzać atmosferę, by w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę. Jednak te grobowe miny osób w komisji dające do zrozumienia, że nie muszą być moją kandydatują zainteresowani. Przyszli, by zadać mi jakieś podchwytliwe pytanie, odbiegające od standardowych pytań w internecie. Jeszcze rok temu utrzymywałem kontakt z osobami, których łączyła pasja chodzenia 'nordic-walking'. Na treningu tworzyły się klki osób o wspólnych tematach. Niestety, nie umiałem się dopasować do tematów. Nigdzie ostatnio nie wyjeżdżałem za granicę, a tym bardziej nie miałem tam szalonych przygód na lotnisku, czy hotelu. Nie mam dzieci uczących się w tej czy owaj szkole, i nie zawożę ich na treningi piłki nożnej, itp. Jedynie parę razy byłem przez kogoś w grupie zagadany, co nawet było miłe. Pojawiłem się też w jednej grupie osób biegających. Ale tutaj nie miałem szczęścia, z nikim nie udało mi się nawiązać relacji. Grupki osób starych znajomych, którzy nie zauważyli kogoś takiego nowego, jak ja. Jednak pasja do biegania pozostała we mnie, i czynię to w samotności, przemykając uliczki w pobliżu miejsca mego zamieszkania, będąc często cichym obserwatorem codzienności ludzkiej zbiorowości, czy to na przystankach autobusowych, na peronie stacji kolejowej, przychodniach służby zdrowia, itp. Czasem dostrzegam afisze powiązane z jakąś działalnością gospodarczą, usługą, których wcześniej nie widziałem. Czasem zdarza mi się dostrzec zakorkowaną uliczkę. Taka pasja daje mi możliwość wyrwania się z czterech ścian, w których mógłbym odbywać karę pozbawienia wolności (tylko branzolety bakuje).
  9. Myślałem jakiś czas temu, ale nie znalazłem pasującej grupy dla mnie. Gdy jeszcze pracowałem, ale już zacząłem dostrzegać swoją dramatyczną sytuację w zespole. Poskarżyłem się siostrze. Wtedy następnego dnia zaproponowała jakieś zajęcia grupowe, ale takie bardziej dla osób w starszym wieku. Raczej nie pasowałbym do takiej grupy. Nie wiem w jakich grupach mógłbym się odnaleźć. Na pewno odpadałyby duże zespoły, czy meetingi. Z pewnością mniejsze zespoły. Ośrodek, w którym podjąłem terapię, ma też terapię grupową, ale nakierowaną na młodzież. Niestety, jestem w wieku średnim, wyraźnie poza przedziałem, no i inne priorytety. Zastanawiam się, czemu terapia musi być kontynuowana, ze względu na terminarz. Miałem problem w wakacje, gdy zjechała się rodzina cioteczna, i zrobiło się ciasno, głośno, gwarno… a ja akurat potrzebowałem spokoju… Teraz jest spokojnie i stabilnie, ale następna gorączka to czas przed świętami, czas przygotowań, włącznie z samymi świętami… wtedy by się pewnie przydała odroczona do tego czasu terapia.
  10. Zrobiłem przerwę w terapii, z powodu planów rodzinnych, które nasunęły się na termin cotygodniowych wizyt w ośrodku. Napisałem do sekretariatu ośrodka o termin dzień wcześniej. Jednak zaproponowali tego samego dnia, ale wcześniej. Wczoraj zadzwoniła pani z sekretariatu ośrodka, pytając się o potwierdzenie terminu (ustawiony automatycznie w kalendarzu). Ostatnia wizyta zakończyła się ze stwierdzeniem przez terapeutę, że główny mój problem tkwi w ASPI. No i mógłby mi pomóc poprzez mentoring, a także wskazać odpowiednią grupę ludzi w SYNAPSIS. Przerwa w terapii dała mi czas wolny do zastanowienia się nad podjęciem terapii.
  11. Tak, czuję się uzależniony od sportu. Wstaję wcześnie rano, wykonuję serie ćwiczeń kalisteniki. Cztery razy w tygodniu bieg, niezależnie od pogody. Zdarza się, że zastanawiam się, po co mi to… mimo to nie rezygnuję. Przyzwyczajenie.
  12. Przeszedłem przez parę terapii, które przerywałem. Pierwsza zajęła pięć sesji. Jedyna dobra rzecz, to prowadząca pozwoliła na nagrywanie na dyktafon, dzięki czemu mogłem później odtworzyć spokojnie w domu, zrobić notatki, przeanalizować. Kolejna terapia była dłuższa. Trwała około czterech lat. Na początku, po kilku sesjach, próbował coś zdiagnozować, ale powiedział, że nie potrafi, gdyż co jakiś czas czymś nowym go zaskakiwałem, co według niego nie pasowało do tego, co wcześniej mówiłem. Usłyszałem, że mam skłonności do ucieczki od świata rzeczywistego… coś musi mi nie pasować w tym świecie rzeczywistym… no i nie podobało mu się, moje stale poszukiwałem akceptacji. Później nastał ciąg sesji podobnych do siebie, opartych na monologu z mojej strony, by pod koniec usłyszeć jedyne jego słowa do mnie, po wyjęciu przez niego notesu, „no to kiedy kolejne spotkanie”. Zakończyłem z nim spotkania po zaproponowaniu przez niego zmiany lokalizacji, na koszt NFZ. Tam obowiązywały inne warunki. Najpierw musiałem zakwalifikować się do terapii grupowej, bym mógł starać się o spotkania z terapeutą indywidualnie. Niestety, nie udawało mi się. Poza tym lokalizacja, i pora mi nie pasowała. Zmieniłem pracę, dalej od poprzedniej. Dojazdy mnie wykańczały. Na początku praca była motywująca. Byłem nawet zdopingowany do poświęcania się, zaangażowania. Jednak nie do końca było ze mną w porządku. Wziął mnie kierownik na bok, i powiedział, że nikt nie chce ze mną współpracować. Słyszy od kierowników innych zespołów „przyślijcie każdego tylko nie jego”. Pozwolił na pracę indywidualną. A gdy do czegoś cennego dojdę, to będę miał jego poparcie. I tak zacząłem pracować, obserwując rotację kolegów w zespole. I nawet doszedłem do czegoś fajnego. Jednak natrafiłem na kolegów, którzy dążyli do czegoś więcej. Niestety, padłem ich ofiarą. A później, krótko mówiąc, po paru zakrętach i potknięciach, straciłem pracę, a wraz z tym nadzieję na pracę. Niedawno znów rozpocząłem terapię. W innym miejscu, w innym ośrodku, z innym terapeutą. Jestem po trzech sesjach, i zastanawiam się czy kontynuować. Padła diagnoza. Wsparcia mam szukać gdzie indziej. On oczywiście służy pomocą… mógłby się czegoś więcej dowiedzieć…
  13. Gratulacje. Powodzenia. A jednak można znaleźć pracę.
  14. Wciąż poszukuję pracy, po utracie ciągłości zatrudnienia kilkunastu lat w IT. Zaraz po tym jak dowiedziałem się o moim zwolnieniu, poszedłem na kurs, by być na bieżąco. Po jego zakończeniu, wykonaniu projektu końcowego na czas, zaczęły „wysypywać się” oferty pracy. Ofert było sporo. Średnio dwie rozmowy na tydzień. A nawet, w szczytowych momentach, miałem i w jednym dniu jedną po drugiej. Z niektórych ofert musiałem zrezygnować, gdyż nachodziły na inne. Dostawałem zadania do wykonania, które starałem się wykonać w ustalonym czasie. Przyznam, że nie wszystkiemu byłem w stanie podołać, z powodu słabości ludzkiej, barier językowych, nieodpowiedni wybór szablonu, który nie spodobał się kierownikowi. Dałem się wiele razy nabrać na podchwytliwe pytania. Bariera czasowa, czasem nie do pokonania (np. test 50 pytań z odp. opisowymi na 75 min.). Choć bywały też i udane rozmowy, podczas których byłem w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Bywało, że wykonałem zadanie, wysłałem. Zamiast kolejnej rozmowy, cisza. Albo odpowiedź typu, że wybór padł na kogoś innego. Albo na nikogo (gdyż ogłoszenie pojawiło się ponownie). Po dwóch latach intensywnych rozmów o pracę w IT, rozbudowanego portfolio na Hithubie, zaprzestałem poszukiwań tą ścieżką. Być może spotkałem się z wieloma szczęściarzami, którzy po dwóch, trzech rozmowach dostawali pracę. Czy byłaby to praca dla samotnych? Raczej nie. Wielokrotnie padały na rozmowach pytania o to, czy umiałbym się porozumiewać z osobami z innych zespołów. Czy też jak sobie radziłem w konfliktowych sytuacjach. Zgadzam się, że czas informatyki, gdzie można było się zaszyć samotnie w serwerowni, wykonać w samotności swoje zadania, by zadowolić tych nie-IT, już minął. Na przeszkodzie stanęły AI, lessCODE/NoCODE. Pozostaje mi wciąż szukanie pracy, na pograniczu IT, licząc na przypadkowy traf, ofertę. Choć zaczyna się to już mieszać z załamaniem.
×