Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Im szybciej się zajmę kolejną wymyśloną chorobą, tym łatwiej zwalczę szajbę.

tak myślisz? :pirate:

 

Zwalczę szajbę na konkretną chorobę, ale może pojawić się coś nowego oczywiście :P choć póki co nie jestem w stanie złym, właściwie funkcjonuję naprawdę nieźle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć mam na imię Marcel mam 25 lat i walcze z niby "hipochondrią" od klilku lat . W wieku około 18 lat pierwszy raz dostałem silnych stresów związanych z chorobą, która męczyła mnie przez kilka tygodni dawała różnego rodzaju absurdalne objawy , które analizowałem godzinami . Jak się okazało u lekarza - jestem zdrowy ! Minęło , zapomniałem . W późniejszym okresie zdarzały się drobne epizody np. zapalenie opon mózgowych (minęło w zaledwie dwa dni bo doczytałem że objawy pojawiają się ekspresowo ) później miałem "przepukline" które sparaliżowała mnie na dwa tygodnie - badania lekarskie wykluczyły przepukline - Koniec choroby i jej objawów .

 

NIestety na początku tego roku , kręciło mi się w głowie . Od razu internet czytanie analizowanie. Diagnoza interentowa - guz mózgu . Tragedia , mimo że objaw trwał nie długo w mojej psychice pozostał na miesiąc . Miałem krótką przerwe zająłem się pracą na chwilę minęło .

W marcu miałem urlop , pogoda nie była zaciekawa siedziałem w domu , bolała mnie głowa, czułem się zmęczony dodatkowo zauważyłem pogorszenie wzroku . Wpisując te objawy w internet diagnoza była oczywista guz mózgu - pierwszy raz miałem po przerwie dopasowaną tą samą chorobę , miałem pewność że to już ta prawdziwa .

NIestety tkwię w tym aż po dzień dzisiejszy , miałem multum objawów :( parastezje, patologiczna senność , jedna żrenica większa od drugiej ,nudności , derealizacja, osłąbienie pamięci , mrowienia w różnych częściach ciała ) itp itd ... i tak w kółko . Raz lepiej raz gorzej nie wiem chyba zależy od pogody , dziś mam dobry nastrój i jestem aktywny i to pisze, jutro będzie jeszcze lepiej i zapomne zaś na tydzień o chorobie , a niestety za tydzień lub dwa zaś wróci i to ze zdwojoną siła i będzie gnębić przez długi czas ... Nieciekawie to wygląda został chyba tylko psycholog, albo neurolog albo po prostu samo minie .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, u mnie narazie wszystko ok. Sensacje "kupowe" narazie troche sie uspokoily zadnej krwi ani nic nie ma. Nie wiem czy po prostu to wszystko to byla sila sugestii po smierci bliskiej znajomej rodziny wlasnie na raka jelita grubego.

 

Wczoraj skusilam sie ma domowe lody z mlekiem m.in. oj dzis znow mnoe pogonilo. Zrobilam ciemnozielona kupe... troche sie przerazilam i od razu w ruch poszedl internet. Oczywiscie znalazlam ze to mlze byc cos z watroba czy trzustka i przestalam szukac.

Tak wlasnoe szybko rak kelita grubego przeniosl by sie na watrobe. Tak niestety ze mna jest wyklucze u lekarza jedna chorobe to ma drugi dzien zafiksuje sie na czym innym. Takze luz skupiam sie na rodzince nowym roku itd. Moze dam rade samej sie z tym uporac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tez juz glupio chodzic po lekarzach i prosic o kolejne badania a na prywatne juz troche kasy poszlo. Pamietam jak pare miesiecy temu wymyslilam sobie zakrzepice bo mnie lydki bolaly. Poszlam prywatnie na ddimery to pielegniarka zrobila takie oczy zd taka mloda i takie chore mysli w glowie. Co sie okazalo ze bola mnie nogi od opierania na krzesle... smiac sie tylko z tego mozna.

 

Mysle ze jakbym miala zajecie to inaczej by to bylo. A ja po dobrych studiach nie moglam znalezc pracy, zrobilam technika farmacji z ciekawosci to teraz stazu nigdzie nie moge znalezc, z pasja fotografia (podobno dobre zdjecia robie) i nie umiem nic pociagnac dalej. Do nerwicy nie dlugo dolaczy depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze podstawa jest szlaban na dr google. Jak pojawi sie jakis objaw, to trzeba ewentualnie umowic sie do lekarza, ale pod zadnym pozorem go bnie googlowac, nie czytac, nie diagnozowac sie na necie albo z encyklopedii zdrowia. To nakreca leki a nawet moze byc podstawa pojawienia sie hipo.

Mi tez zawsze glupio bylo przychodzic znow do lekarza i opowiadac o kolejnym problemie zdrowotnym. Ja tam mowie od razu na wstepie w gabinecie, ze to moze byc nerwowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tez juz glupio chodzic po lekarzach i prosic o kolejne badania a na prywatne juz troche kasy poszlo. Pamietam jak pare miesiecy temu wymyslilam sobie zakrzepice bo mnie lydki bolaly. Poszlam prywatnie na ddimery to pielegniarka zrobila takie oczy zd taka mloda i takie chore mysli w glowie. Co sie okazalo ze bola mnie nogi od opierania na krzesle... smiac sie tylko z tego mozna.

 

Mysle ze jakbym miala zajecie to inaczej by to bylo. A ja po dobrych studiach nie moglam znalezc pracy, zrobilam technika farmacji z ciekawosci to teraz stazu nigdzie nie moge znalezc, z pasja fotografia (podobno dobre zdjecia robie) i nie umiem nic pociagnac dalej. Do nerwicy nie dlugo dolaczy depresja.

Ja podobnie, po studiach długo nie mogłem znaleźć pracy, a znalazłem takim fartem, że dalej nie mogę w to uwierzyć. Co do szukania objawów w necie to rzeczywiście trzeba po prostu spróbować przestać. Wiem, że to niełatwe, bo kusi strasznie ale jakoś ostatnio załącza mi się jakaś czerwona lampka w głowie jak tylko odruchowo odpalę wyszukiwarkę i staram się wtedy rezygnować, bo wiem, że to doprowadzi tylko do lęków i innych nieprzyjemności. Trzymaj się tam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, mnie to już się czepiają różne wariactwa. Byłam przekonana że mój zupełnie zdrowy kot zaraził mnie wścieklizną, były wszelkiego rodzaju nowotwory, choroby typu sepsa, zatrucie jadem kiełbasianym które nie daje mi żyć od dłuższego czasu. Praktycznie boję się jeść cokolwiek bo od razu zapala mi się w głowie czerwona lampka "nie jedz tego, to może być zakażone" i mimo głodu zjadam naprawdę niewiele. Cały czas nie opuszcza mnie także kancerofobia - każde małe zadrapanie oglądam dwadzieścia razy dziennie czy aby na pewno poprawnie się goi i nie jest to rak skóry, każdy choćby chwilowy ból głowy jest sygnałem guza w mózgu, każdy delikatny ból ręki czy nogi to objaw raka kości, zaswędzenie ciała w jednym miejscu to ziarnica. Mimo że mam dopiero 17 lat "przeżyłam" już tyle różnych chorób że aż ciężko zliczyć. Wszystko zaczęło się od kiedy lekarz w nowo otwartej koło mnie przychodni dał mi skierowanie na morfologię krwi z powodu ciągle bolącego i drapiącego gardła (jak się później okazało, powodem była alergia na siano które jadła moja świnka morska). W owym badaniu miałam w minimalnym stopniu podwyższone płytki krwi, a wyżej wspomniany lekarz popatrzył na mnie z miną jakby miał przekazać mi wyrok śmierci i z kamienną miną wypisał skierowanie do hematologa, mówiąc że mam iść jak najszybciej. Z przychodni wyszłam z płaczem, zaczęłam czytać w Internecie o hematologicznych schorzeniach, nakręcając się jeszcze bardziej. Moja mama na szczęście była ode mnie mądrzejsza i następnego dnia przepisała mnie z powrotem do mojej sprawdzonej lekarki, która długo tłumaczyła mi że nic się nie dzieje i że ludzie chodzący do hematologa chcieliby mieć takie wyniki jak ja. Mimo wszystko byłam kłębkiem nerwów, za miesiąc poszłam powtórzyć badanie. Wszystko było idealnie. Żadnych niedoborów ani nadwyżek, OB, CRP i wszystko inne w normie. Na chwilę poczułam się wolna, ale nie na długo. A to jakiś ból głowy, a to zmęczenie. Wszystko co przyszło mi na myśl wrzucałam do Google. I to pozostało mi do dzisiaj. Próbuję jakoś siebie kontrolować, ale nie zawsze się udaje. We wszystkim widzę zagrożenie dla swojego życia i zdrowia. Panicznie boję się iść do dentysty, bo przeraża mnie myśl że mógłby wpuścić mi jakieś bakterie do organizmu. Boję się jeść wiele rzeczy bo nie wiem czy mi nie zaszkodzą, boję się następnego dnia bo nie wiem czy nie wymyślę sobie kolejnego nowotworu z którym będę musiała się zmierzyć. Tak bardzo chciałabym żyć pełnią życia jak moi rówieśnicy, którzy o nic poza ocenami nie muszą się martwić. Czuję się jakbym traciła coś cennego, marnując czas na zamartwianie się rzeczami których nie ma. Moja lekarz psychiatra chętnie wypisywała mi dwukrotnie wniosek o nauczanie indywidualne w szkole, ale nie jest zbyt chętna do wypisywania mi leków. Dostałam Pramolan, ale bardzo mnie usypia. Ja sama nie jestem zbyt chętna do brania leków, wolałabym najpierw spróbować sobie poradzić z problemem za pomocą psychoterapii. Niestety poradnia psychologiczno - pedagogiczna która współpracuje z moją szkołą nie ma dla mnie czasu, w szpitalu byłam w listopadzie, po czym dowiedziałam się że już nie ma wolnym terminów i rejestracja ruszy od stycznia. O prywatnym psychologu nie ma mowy, moich rodziców na to nie stać. Zresztą nie miałabym serca ich prosić o takie duże sumy. A ja czuję się coraz bardziej zagubiona i smutna. No nic, chciałam się tylko wyżalić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

notherneastern - witaj i od razu łap poradę - idź do lekarza pierwszego kontaktu, jakiegoś sensownego oczywiście, niech Ci trachnie receptę doraźnie na jakieś ssri i może benzodiazepiny do pomocy na początek, bo z Twojego opisu wynika, że psychikę masz w kawałkach. Ja pierwsze ssri i benzo dostałem właśnie od lekarza internisty. Na poczatwk, przed terapią mogą Ci pomóc, choć niestety nie muszą - jeśli czytasz to forum to wiesz, że z psychotropami bywa różnie. Na początek to jednak jedyny ratunek, zwłaszcza przy terminach naszej kochanej służby zdrowia. Idź do lekarza, z nim porozmawiaj, doradź się. I walcz, tak jak my tutaj.

 

A mnie kochani dopadło coś nowego, chyba to forma natrectwa: zakupoholizm :) Przynosi mi redukcję napięcia kupowanie rzeczy :) Zabawne, że i takie odchyły daje ta moja wierna przyboczna nerwica. A może to kryzys wieku średniego? Nie, bo włosów nie farbuje, motocykla nie kupuję i nastolatek nie wyrywam :) Ale mam takie coś jakby kto pytał.

 

Psychicznie u mnie stabilnie - lepiej i gorzej, ale w trendzie - nie ma tragedii. Z somatow: oddech, refluksowopodobne coś, drętwienie ud przy niektórych pozycjach.

 

Popęd do googlowania objawów zwalczylem już jakieś 3 miesiące temu i od tego czasu jestem czysty. Nie googlujcie, bo i tak niczego mądrego nie wygooglujecie. Lepiej się martwić tym co się Ma niż tym co można mieć :) kto wygooglowal inne choroby niż się spodziewał wie o czym mówię.

 

Dobrej nocki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie sa takie wzloty i upadki. Jak juz sobie przetlumacze ze to wszystko dieta i moje nakrecanie sie na te objawy to za chwile na glupim spacerze z psem mysl a jak to rak zoladka albo watroby albo cos jeszcze innego. I coz tego jak sie powstrzymalam od googlowania jak w glowie swoje siedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leniek644 wyciszenie objawow zajmuje bardzo duzo czasu. Googlowanie objawow, analizowanie kazdego bolu czy zgagi, jest tak naprawde jak narkotyk, potrzeba wiele czasu, by sie od tego uwolnic. Oczywiscie przez pierwsze dni/tygodnie nadal masz napady strachu o swoje zdrowie, ale jesli ich nie "karmisz" to beda coraz rzadsze.

 

Jak sama nazwa wskazuje, nerwica lekowa polega na stresie i strachu. W tym wypadku stresujesz sie objawami, czytanie czy myslenie chociazby o mozliwych diagnozach napedza stres i powoduje napiecie, stres i napiecie z kolei wzmacniaja somaty, a wszystko to generuje lek przed choroba i strach o wlasne zdrowie. Bledne kolo.

 

Ja zdrobilam tak, ze przestalam googlowac, przestalam chodzic do lekarzy w ogole, a jak napadal mnie strach o zdrowie, mowilam sobie "trudno, najwyzej jestem chora i umre, kazdy kiedys umrze". Na sile zmuszalam sie, by ignorowac swoje objawy, nie myslec o nich, sila woli przerywalam mysli na ten temat, jak mnie cos bolalo, to zmuszalam sie, by to ignorowac, jak sie balam choroby, to powtarzalam sobie, ze trudno, cala masa ludzi choruje, moze ja tez i tyle, nic na to nie poradze i od razu zajmowalam sie czyms innym i nie myslalam wiecej o chorobach. Stwierdzilam, ze jelsi faktycznie jestem na cos powaznie chora, to w koncu pojawia sie objawy, ktore nie pozostawia watpliwosci, beda coraz silniejsze i beda sie stale utrzymywac, a nie ze chodze po lekarzach z masa dziwnych objawow, ktore do niczego nie pasuja, a badania wychodza ok i tak w kolko. Postanowilam poczekac na moment, kiedy np zemdleje na ulicy, albo z bolu nie wstane (taki moment oczywiscie nie przyszedl, bo fizycznie nic mi nie bylo) a do tego czasu dalam sobie szlaban na myslenie o tym i wizyty w gabinetach. Zamiast bac sie jakiejs choroby, zaczelam myslec, ze faktycznie moze jakas chorobe mam i w zwiazku z tym chce zyc normalnie dopoki moge. W takim wypadku, kiedy oswolilam mysl, ze jestem smiertelnie chora i pogodzilam sie z tym, przestalam sie tego bac, hipochondria nie miala czym sie karmic i przeszla, napady strachu o zdrowie byly coraz rzadsze, objawy fizyczne zniknely w jakies 6 miesiecy.

Oczywiscie nie wyleczylo mi to nerwicy. Strach i napiecie spowodowane nerwica pozostalo, ale przekierowalo sie na inne rzeczy niz zdrowie. Dla mnie byl to plus, bo jednak hipochondria byla najbardziej uciazliwa forma mojej nerwicy. Nie dosc, ze uciazliwa dla mnie, partnera i rodziny, to jeszcze osmieszajaca mnie. I znajomi i lekarze uwazali mnie za zalosna histeryczke, ktora z kazdym kaszelkiem panikuje jakby umierala. Oczywiscie nikt mi nie wspolczul, wszyscy co najwyzej podsmiewali sie z politowaniem, pewnie to znacie. Przy temacie chorob, czy "dlaczego znow nie bylo Cie na wykladach" widzialam porozumiewawcze usmieszki coraz bardziej unikajacych mnie kolezanek ;) i stwierdzilam, ze musze skonczyc ten temat zupelnie, a jak sie okaze za kilka miesiecy, ze faktycznie cos mi jest powaznego, to chociaz bede mogla liczyc na wspolczucie, wsparcie i leczenie, a nie na zniecierpliwione miny wszystkich dookola.

Moze ktos skorzysta z mojego dosiwadczenia, oczywiscie nie mam pojecia, czy to moze pomoc komukolwiek innemu, niz mi. No i trzeba duzo samozaparcia i cierpliwosci. Pierwsze tygodnie nadal napadal mnie strach, np ze mam chloniaka, az mi sie slabo robilo i myslalam, ze ze stresu zwariuje. Ale zmuszalam sie, zeby przerwac te obsesyjne mysli, zignorowac je, natychmiast znalezc sobie jakies zajecie, jak sie pojawialy (np cos posprzatac, albo zrobic cos kreatywnego, uczyc cos, czy przeczytac analize jakiegos trudnego tekstu) i napady strachu byly coraz rzadsze. Ale naprawde trzeba nic nie googlowac, od razu przerywac mysli o chorobie, nie analizowac objawow nawet przez 30 sekund i w ogole nie chodzic do lekarza (chyba, ze psychiatry ;)

Mi nadal czasem zdarza sie lekko swirowac, np jak znalazlam guzka w piersi i musialam miec mammografie, albo teraz niedawno z tym gardlem, ale to krotkie epizody i slabo nasilone, nic w porownaniu z tym koszmarnym rokiem, kiedy mialam klasyczny okaz w pelni rozwinietej hipo.

Z tego, co kiedys czytalam na jakims innym forum, to nie mi jednej calkowite odciecie od lekarzy i internetu bardzo pomoglo. Np jak ktos nagle wyjechal gdzies daleko i nie mial dostepu do darmowego lekarza, to po kilku tyg sie okazywalo, ze po hipochondrii ani sladu. Wiec moze warto sprobowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wam, dawno mnie tu nie było...

Już jakiś czas był spokój z moim wkręcaniem sobie chorób.

Od wakacji zrobiłam sobie 3 razy USG węzłów chłonnych szyjnych, 2 razy morfologię krwi gdzie było wszystko w porządku, badania tarczycy gdzie również było wszystko ok, RTG klatki piersiowej, też wszystko było ok, USG jamy brzusznej - OK, spirometria - OK, morfologię krwi z rozmazem - OK i na koniec wymaz gardła, gdzie okazało się że mam bakterię o nazwie Klebsiella pneumoniae, brałam dwa tygodnie antybiotyk o nazwie Xiromax, gardło w dalszym ciągu mnie boli, pani dokot przepisała mi lek na wzmocnienie odpornosci Broncho vaxom,, sądzicie, że moje pocenie oraz bóle gardła związane są z posiadaniem w/w bakterii ? Ciągle wkręcam sobie, że mam raka :-( już mam tego dosyć... proszę o odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowienia noworoczne, macie jakies? Moze wspolnie bedziemy "pilnowac postepow" i zdawac relacje?

Ja zmieniam sposob odzywiania, swoj i rodziny. Za inspiracje posluzyla mi dieta dr Gersona na raka i choroby przewlekle, ale ja oczywiscie nie bede tak radykalna.

 

- 3 dni w tygodniu bezmiesne. 2 obiady calkowicie bezmiesne, a jeden rybny.

- wiecej kaszy - jaglanej, gryczanej itd

- soki swiezo wyciskane z warzyw i owocow, ale przede wszystkim z warzyw, bo owoce maja duzo cukru

- ograniczenie cukru i soli

- ograniczenie bialego pieczwa do minimum

- slodycze w malych ilosciach, tylko w weekendy :D calkiem sobie nie darujemy, ani ja ani dzieci

- kupowanie wszytskiego, co sie da, z upraw ekologicznych.

 

Zaczelma juz z chlebem i sokami, dzis pilam pomaranczowy z pietruszka i burakiem, oraz jablkowy z marchewka i pietruszka. Wszystko udalo mi sie kupic eko, a pomarancze ekologiczne nawet byly tansze od tych pieknych wielkich slodkich :) ale pelna para rusze pewnie od poniedzialku. Priorytet to jednak ograniczenie slodyczy, soli i jak najmniej smieciowego zarcia, oraz zwiekszenie ilosci warzyw.

Macie jakies fajne sposoby na smaczne warzywa? Ja dla dzieci lubie taki patent, ze ziemniaki gotuje z pietruszka lub marchewka czy brokulem (nie za duzo) i potem robie puree - dzieci zjadaja bez marudzenia, a zawsze wiecej witamin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:great::great: A JA WAM SKLADAM ZYCZENIA ZDROWIA SZCZESCIA POMYSLNOSCI W NOWYM ROKU KTORY MOZE OKAZAC SIE JESZCZE LEPSZYM OD ZESZLEGO MAM NADZIEJE ZE MOJE MORDERCZE NATRETY TEZ SIE KIEDYS SKONCZA WIEM ZE CIAGLE BOJE SIE ZE COS KOMUS ZROBIE ALE TO PASKUDZTWO MNIE STALE NEKA CO ODPUSCI TO WRACA :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, RafalXX, mylicie się. Trzustka jest pojedynczym narządem znajdującym się w górnej części jamy brzusznej, w tzw. nadbrzuszu. Położona jest w linii pośrodkowej ciała i nieco na lewo od kręgosłupa. Schowana jest między kręgosłupem a żołądkiem. Sąsiaduje również ze śledzioną i dwunastnicą, do której uchodzi przewód trzustkowy główny. Po prawej bóle może powodować podrażnienie pęcherzyka żółciowego. Wystarczy dieta lekkostrawna, nie za dużo owoców, nospa od czasu do czasu i objawy znikną. Ten ból bywa promieniujący. Badania zrób jak najbardziej. Warto też zrobić USG jamy brzusznej...i nie popadać w rozpacz ;) od razu :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, RafalXX, mylicie się. Trzustka jest pojedynczym narządem znajdującym się w górnej części jamy brzusznej, w tzw. nadbrzuszu. Położona jest w linii pośrodkowej ciała i nieco na lewo od kręgosłupa. Schowana jest między kręgosłupem a żołądkiem. Sąsiaduje również ze śledzioną i dwunastnicą, do której uchodzi przewód trzustkowy główny. Po prawej bóle może powodować podrażnienie pęcherzyka żółciowego. Wystarczy dieta lekkostrawna, nie za dużo owoców, nospa od czasu do czasu i objawy znikną. Ten ból bywa promieniujący. Badania zrób jak najbardziej. Warto też zrobić USG jamy brzusznej...i nie popadać w rozpacz ;) od razu :nono:

nie zgodze sie z tym, wyszukujac po objawach ktore miałem (czyt z prawej strony pod zebrami) zawsze trafialem na trzustke. Bol u ludzi czesto promieniowal wlasnie do srodkowej tylnej czesci pleców. Co prawda nie było to o tematach w raku trzustki a o PZT (przewlekle zapalenie truchy). Ból był często przez pare miesięcy (a nawet lat) a dopiero PZT bylo wkoncu diagnozowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafalXX, mam problemy i z trzustką /cukrzyca/ i z pęcherzykiem. Nie raz było u mnie pogotowie i właśnie w związku z podrażnieniem dróg żółciowych, które powodowały ból pod prawym żebrem, promieniujący, dający podobne objawy do kolki nerkowej. Oczywiście nie można generalizować, bo każdy człowiek inaczej odbiera, odczuwa ból...

Jedyną właściwą osobą do postawienia diagnozy jest lekarz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×