Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Każdy lek wchodzi w interakcję z organizmem a każdy organizm jest inny. Mnie SSRI( dokładniej sertralina) bardzo poprawiły samopoczucie i będę ją brać pomimo skutków ubocznych. Lęki i obsesje przestały być problemem, trzeźwiej myślę, nareszcie mogę gadać z ludźmi bez stresu. Mam uporczywy kaszel, arytmię serca, ciągle jest mi gorąco, wszystko to pryszcz w porównaniu z mękami psychicznymi. Brałam 50 mg dziennie, teraz co dwa trzy dni 50 mg i wiem że żyję. Może jeszcze ograniczę zażywanie sertraliny ale z niej nie zrezygnuję. Jeżeli komuś SSRI nie pomagają to znaczy ze ten lek nie jest dla niego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

cytat:

Lek – każda substancja, niezależnie od pochodzenia (naturalnego lub syntetycznego), nadająca się do bezpośredniego wprowadzana do organizmu w odpowiedniej postaci farmaceutycznej w celu osiągnięcia pożądanego efektu terapeutycznego, lub w celu zapobiegania chorobie, często podawana w ściśle określonej dawce.

 

Pytam się k.. gdzie tu sens i logika działania w taki sposob iż człowiek funkcjonuje lepiej na tzw "lekach". Na czym to polega? Przecież narkotyki np LSD ktore jest pochodną Sertraliny także sprawia iż człowiek ma wrażenie "lepszego funkcjonowania" ale pytanie po co?

Od ponad 5 lat zmieniam co jakis czas ten pioruński związek chemiczny na inny, znowu zamieniam, bo chyba jednak ma złe "efekty uboczne", lub nie działa jak trzeba.

 

Pytam się siebie teraz co to znaczy działać? Jak sobie zajaram czystej marihuany to owszem działa ona, koncentruję się na rzeczach istotnych dla mnie, czyli utożsamianie się z pięknem tego świata, obserwacja jego prawdziwego piękna. Czy nie na tym polega działanie tych wspaniałych chemicznych związków, na zarządzanie przekaźnikami neuronowymi w taki sposób by widzieć świat lepiej? Czym zarazem różni się od substancji uważanych za narkotykowe? Nie powoduje takiego spustoszenia w organizmie? A czymże jest uczenie organizmu funkcjonowania przy wsparciu tych substancji? Jest to zmiana działania systemu nerwowego.

 

Powiedzcie mi proszę jak wy to widzicie? Mi lek zawsze kojarzył się z czymś co leczy, jak powyższa definicja mówi. Czymś co ma leczyć chorobę a nie być jak Gripex łagodząc jej skutki - wiadomo że gripex itp to nie lek. Lekiem jest coś co powoduje że czlowiek zdrowieje. Najlepszym przykładem może tu być chemia stosowana przy leczeniu nowotworow która powoduje zabicie źrodła choroby! Spustasza przy tym organizm podobnie jak jakiś narkotyk ale LECZY!

 

Jak przy tym wygląda stanowisko farmakologii typu SSRI itp. wiecie jak to działa chociaż? Organizm dostaje substancje która steruje przekazem substancji serotoniny i tutaj takze dopaminy w przekaźnikach neuronowych odpowiedzialnych miedzy innymi za nasze postrzeganie świata (nie będę tutaj już rozwijał zagadnienia, patrz wikipedia).

 

W moim organizmie substancje te nie zmieniły nic poza doraźnym lepszym samopoczuciem? Hmm a wiec dowiedziałem się prawdy, o to tutaj chodzi!

Wszelkie terapie na jakie uczęszczałem, a w tej materii nie próżnowałem nauczyły mnie lepiej funkcjonować, czuć się lepiej, lepiej reagować! Postanowiłem z nich korzystać gdy czułem kompletną stagnację działania tzw. "leków".

 

W tej chwili nie biorę Sertraliny i zaczynam czuć siebie w pełni, w pełni czuję swoje lęki, swoją k..wicę, swoją swojość. Nie jestem otępiony i uspokojony, jestem sobą. Czy nie takie dano mi prawo wraz z narodzinami na tym pięknym świecie? Mam swoją depresję, i czemu nie miałbym jej odczuwać, czemu mam siebie samego oszukać?

Pisanie typu, po tym mi lepiej, po tym nie itd przyprawia mnie o wściekłość iż człowiek zaczyna wierzyć iż to mu pomaga? jak pomaga? nie rozumiem? czuje się lepiej?

 

I to nazwaną kuracją? Leczeniem? To jest Lek? Ja myślałem że lek jest do leczenia, a leczenie to działanie w kierunku unicestwienia choroby. Jest mi przykro że ludzkość idzie w tym kierunku, kierować naszymi reakcjami mają związki chemiczne! Co za zaszczyt, móc żyć w takich czasach! pieknie

 

Tego oczekujecie od leczenia waszej, depresji, lękowej depresji, nerwicy? Czy to wam wystarcza? Mi nie, ja chcę żyć pełnią życia i czuć jak ja sam czuję.

Chciałbym znać opinię innych na ten temat,

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kwestii ssri faktycznie są takie odczucia .Problemem dzisiejszej psychiatrii jest niedoskonałość leków. Jednak można dobrać leczenie co do substancji oraz jej dawki aby wyrównać pewne niedobory a zwłaszcza wywołać taki stan aby organizm dalej poradził sobie bez lekow .Zauważ że stare tlpd częściej leczyły ludzi .Co prawda po jakimś czasie dochodziło u części do nawrotu ale leki te pozwalały na jakiś czas zaleczyć chorobę .Dziś ssri zwlaszcza choć mniej szkodliwe ale praktycznie przeciągają kurację w nieskończoność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nie szedł za taką odważną tezą , że odradzam branie leków....... , myślę , że jest to indywidualna sprawa bardzo . Od 2004 roku się leczę i łykałem już prawie wszystko w różnych konfiguracjach oprócz paroksetyny i moklobemidu . Dodam , że bardzo jestem zdyscyplinowany co do leków i nie poddawałem się ubokom , nie rezygnowałem po 6 tygodniach i grzecznie ciągnąłem do 2-3 miesięcy nieraz . Efekt zawsze ten sam :źle - bardzo źle (2-3 pierwsze tygodnie ) - źle a więc po adaptacji leku w organizmie wracałem do punktu wyjścia .Szpital na ustawienie leków i tendencje samobójcze też niż nie pomógł . Efekt taki : rozregulowane receptory , nadużywanie alkoholu , problemy z libido , zmarnowany czas i pieniądze , problemy z wątrobą , nadciśnienie. No może nie zmarnowany bo ja już w leki nie wierzę przynajmniej w depresji endogennej . Moja teoria jest taka leki tak ale na najgorszy okres i nie dłuższy niż 6 miesięcy . Problem w tym , jak zapewne wiecie żeby go dopasować trzeba celować i tu zaczyna się spirala , która może trwać bez końca . Albo zanika tolerancja na lek albo po odstawieniu depresja wraca ze zdwojoną siłą . Ja po szpitalu postanowiłem leki odstawić oczywiście za zgodą lekarza . Było ciężko i nadal jest . Są dni , że jest dobrze ale więcej jest tych z pełnymi objawami . Celowo nie wykupuje benzo żeby nie oszukiwać siebie .Odstawiłem od 2 lat alkohol choć przyznam się się , że kilka razy zdarzyło mi się w tym roku wypić i cały czas mnie ciągnie żeby sobie poprawić nastrój . Generalnie można z depresją żyć pewnie powiecie ale co to za życie - no tak ale życie . Staram się poznać wszystkie procesy , które zachodzą w moim kapryśnym mózgu , czytam dużo polecam ostatnią ksiązkę Żyć z depresją a nie w depresji Ewy Woydyłło - jest jedną z lepszych pozycji na rynku .Nie czuję w sobie jakiejś wielkiej poprawy ale też nie czułem jej przy lekach . Przy depresji sezonowej , reaktywnej , umiarkowanej , poporodowej leki może tak ale nie przy nawracającej . Na temat nerwicy się nie wypowiadam bo mnie nie dotyczy . Właściwie ucze się żyć na nowo , tak jak facet na wózku . Potraciłem znajomych przez moje wycofanie . moja firma jest na skraju bankructwa , jestem w separacji z zoną a więc nic tylko się wieszać . W szpitalu zrozumiałem że nikt mi nie pomoże jedynie ja sobie sam mogę pomóc to tak jakbym na boisku czekał przed bramką i wołał ej podajcie mi mam pustą bramkę a tu niestety trzeba się cofnąć wywalczyć samemu piłkę , kogoś przepchnąć , podryblować i samemu sobie wypracować gola . Wiem , że ktoś kto teraz to czyta a jest w strasznym dołku to powie co bredzi ten facet ja tu zdycham a on filozofię uprawia ale taka jest droga do celu co nim jest poprawa o 20 % 30 % pełne wyzdrowienie a kto to wie . Sam i tak nie jestem do końca wytrwały po szpitalu miałem biegać wytrzymałem 3 tygodnie a dodam , że do 30 roku aktywnie sport w tym 15 lat wyczynowo a dziś zmęczenie mnie dopada jak rano mam sobie herbatę zrobić . Tu się liczy każdy dzień , żeby się nie cofać , nie leżeć , znajdować sobie zajęcie , choć jakiekolwiek ono by było i tak nie mam z niego satysfakcji radości , ale regularne dozowanie pewnych mechanicznych zachowań i reakcji w pewnym momencie przywróci te pokłady , które teraz źle funkcjonują . Obecność forum tylko mnie w tym upewnia że leki a w szczególności SSRI w moim przypadku to bezsens . Czytając Wasze posty zmiany w kuracjach , powroty , rozżalenie , kolejny lek kolejna szansa a tu znowu dupa tylko się utwierdzam w moim postanowieniu . Każdy musi zdecydować sam , wybrać moment ja w moim życiu wybrałem chyba ze względu na sytuację rodzinną i finansową najgorszy ale to mnie tym bardziej przekuje , że można .Wiem jedno że jeszcze wiele mnie czeka ale jak z roku na rok będzie poprawa nawet o 20 % to juz i tak wiele . A teraz idę łyknąć meliskę Wasze zdrowie .... K.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Dave, szacuneczek za mądre słowa..

Ja wylałem tu część frustracji jaka mnie ogarnia, a zarazem ogarnia mnie straszliwa złość, złość na to że coś chce mnie pokonać. Nidgy się nie dawałem. Podobnie jak Dave jestem sportowcem, wczesniej wyczynowo, teraz juz rekreacyjnie. To bieganie i kilka innych aktywności sportowych dają mi dużo energii, choc czesto nie powiem jest to po prostu wymuszenie na sobie kolejnego biegu bo wcalenie mam na to ochoty. Mam ochote usiąść w ciszy,w..wić się, zmęczyć mysleniem i pojsc spać.

Chce jednak walczyć o swe lepsze jutro i ten sport daje mi siłę by żyć.

Jak to powiedział kiedyś Will Smith, Read and Run. Biegaj,Kiedy biegasz, ten mały chłopiec w Tobie mowi ci ze nie dasz rady, a ty dajesz rade! Czytaj, bo nie ma na świecie takich problemów których rozwiązania nie były już opisane w książkach!

Jakoś tak się stało że 7 dzień nie brałem setaloftu, samo wyszło tak. Jednak złość we mnie urosła do wielkich rozmiarów i poczułem że tracę nad nią panowanie, tzn trace panowanie na tym co ta złość ze mną robi. Zejscie z 200mg na 0 to nie jest jednak dobry pomysl. Dzis wzialem z powrotem początkową dawkę i bede starał się to odstawić jednak stopniowo.

Zlość tym bardziej na to że jestem uwiązany od działania jakiegoś leku. Duzo podrózuje po świecie w różne dalekie zakątki i chce być samowystarczalny. To dla mnie bardzo ważne.

Jak mam w takim razie przetrwać gdzieś w dalekiej pustyni, górach, gdy nie bede przykładowo miał przy sobie tej chemii. To mnie frustruje.

 

Pozdrawiam

Dave dzieki!

Dobrej nocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W chorobie jaką jest depresja najgorsze co można robić to ambitnie oszukiwać się że damy radę bez leków .To głupota i nic więcej .Chyba że chodzi o łagodne stany jak np w okresie żałoby .To jednak nie depresja a reakcja na stratę. Leki należy dobrać i to zarowno dawki jak i rodzaj. Z doświadczenia wiem że leki serotoninergiczne wyjaławiają emocjonalnie sprawiają że czujemy się jak robot .Rozwiązaniem jest wówczas zmniejszenie dawki a w zamian dolączenie leku noradrenergicznego .Wybór pomiędzy lekiem serotoninowym a noradrenergicznym do niczego nie prowadzi .Większość depresji sprawia że zaburzone są oba układy i na obydwa trzeba wpłynąć .Dobrym rozwiązaniem jest połączenie paroksetyny lub wenlafaksyny w małej dawce z reboxetyną lub bupropionem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie jedna rzecz-dlaczego przemysł farmaceutyczny nie wpuszcza na rynek substancji które leczą depresje i nie mają takich skutków ubocznych jak powszechnie stosowane antydepresanty a takich dobrych substancji jest wiele-np.Naluzotan-agonista 5HT1a-nie ma negatywnego wpływu na libido,nie spłyca emocji,nie powoduje bezsennosci-doskonały antydepresant;podobnie Vortioxetina czy LY-293, 284 .

czy tez selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu dopaminy-DBL-583,GBR-12935-ich przeciwdepresyjne działanie jest niemal natychmiastowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

QueenForever, przyczyn może być wiele ,albo i bardzo wiele.

Po pierwsze substancje o których wspominasz nie muszą być ,aż takie doskonałe jak to mówisz. Może trwają badania nad ich skutecznością i czy ,aby w dłuższej perspektywie nie przynoszą więcej szkody niż pożytku( jak wiesz takie badania to się robi w latach ,a jeszcze wpierw idą pod nóż koty ,świnki morskie ,pieski i inne ssaki, potem dopiero ludzie -ochotnicy , następnie nowatorskie i eksperymentalne kliniczne próby dla tych ,którym nic nie pomogło a co było do tej pory dostępne medycynie ). Myślisz ,że ich jednorazowa kuracja( owymi nowościami) przyniesie trwałe wyleczenie z depresji ,lęków ,fobii i co tam jeszcze .- Mrzonka , pobożne życzenie. Owe wiadomości ,które czerpiesz z Netu ,wcale nie muszą być w praktyce take rewelacyjne jak piszą. Bo napisać można wszystko...Gdybyś sam je sprawdził i przetestował ,mając wcześniej silną i głęboką depresje , a po ich zażyciu byłbyś o Niebo zdrowszy wtedy ukłony w Twoja stronę.

Być może są tu jakieś teorie spiskowe ,aby leczyć ( ciągnąć kasę) ,a nigdy nie wyleczyć. Nie wiem,choć przypuszczam ,że wiele dobrych substancji spoczywa w laboratoryjnych archiwach ,bo okazały sie za "dobre ".

Jednak co my możemy , ( już nie chodzi tylko o Polskę) ,to co nam podadzą to mamy do wyboru, a z resztą to tylko podrapać się po d... możemy.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 tu nawet nie chodzi o substancje które spoczywają w laboratoryjnych archiwach ale o leki które były w użyciu i okazały się bardzo skuteczne lecz pod podejrzanym pretekstem zostały wycofane z rynku (bo były własnie zbyt skuteczne?)-np.imipramina,amineptyna,mesocarb,fenelzyna i inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Qeuun, czy imipramina była aż taka super skuteczna ? Miałbym wiele wątpliwości( bo brałem ten lek), miała też wiele skutków ubocznych ( u mnie totalny brak apetytu i za bardzo mnie po niej nosiło ). O wiele wszechstronniejsza jest amitryptylina. Byc może wycofano ten lek ( bo tylko ten znam z tych co wymieniłeś) z przyczyn nie do końca jasnych i finansowych. Wiesz ,jednak zauważyłem że mit imipraminy ( jako leku doskonałego) zaczął rosnąć w siłe i nabierał legendy jak nie było można dostać go w aptece. Wielu ,którzy teraz powtarzają te bzdury ( tęskniąc za tym lekiem) nawet nie widziało opakowania po nim. Ale propaganda szeptana trwa nadal ,że imipramina to i umarlaka umiała by postawic na nogi. Nie twierdze ,że to był zły lek ,ale daleko mu było do przykładowo Paroksetyny , i innych SSRI.

Wiesz ,myślę ,że jakby dziś wycofano dajmy na to któryś z SSRI ( z przyczyn nie do końca jasnych,byc może konkurencyjnych ) za 5 -10 lat ludzie nie mający o owym leku zielonego pojęcia tęsknili by za nim jak za najcudowniejszym remedium na swoje dolegliwości.

Tak to widzę , przeżyłem juz prze 24 lata leczenia psychiatrycznego wiele płytkich sensacji ,a jak choruje tak dalej choruję. Jednak trzeba miec zawsze nadzieje ,że farmakolodzy wypuszczą w końcu Dżina z Lampy i wszystkich nas " cudownie" uzdrowią,,,,tak że depresja bedzie w przyszłości tym ,czym dziś jest niegrożna grypa. Ale na co ja bym wtedy brał rentę ....do roboty do 67 lat.

Nara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żałuje że wspomniałem o imipraminie,czułem ze będzie ona argumentem na zbicie moich założeń-szkoda bo wymieniłem tez inne leki szczególnie amineptyna i mesocarb miały bardzo wielu zwolenników .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×