Skocz do zawartości
Nerwica.com

renegat

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez renegat

  1. Cześć, Nie zgodzę się w żadnym wypadku z tezą że "lek wyciągnął wszystkie brudy" czy "jesteś bardziej świadoma siebie samej". Czytając coś takiego mam wrażenie że autor stracił świadomość siebie samego, bez obrazy! tak to czuję. 5 lat minęło w październiku skacząc z jednego na drugi lek z grupy SSRI (innych nie dostawałem) no i klamka zapadła. Koniec. Zdecydowała o tym długa obserwacja siebie samego i zmianę na gorsze. Ostatnią substancją byłą sertralina - która pozbawiła mnie moich złudnych nadziei iż to pomaga. Mechanizm działania wiadomo jaki jest, uogólniając ma ona do roboty wzrost stężenia tego co nam potrzebne w układzie nerwowym do stabilnego egzystowania. Rezultat jest taki (według mojej obserwacji) iż organizm nie nauczył się ani trochę od tego "sterownika" a zwyczajnie poddał się jego działaniu i położył tzw lachę na samoregulację neuroprzekaźników. Wspaniale to widać gdy po odstawieniu jest jeszcze większa tragedia. Cóż można powiedzieć mniejsze zło tia... Rzecz ważniejsza jednak która skłoniła mnie do pozbawienia się tego pomocnika to zaburzenie moich naturalnych emocji, czyli tzw "uspokojenie". I nie mylnie tego w żadnym razie z szybkim działaniem benzodiapezyn - xanaxów itp bo nie o tym tu mowa. Uspokojenie to ujął bym jako trzymanie emocji w ryzach i "odczłowieczenie mnie samego" kropka. Brak możliwości cieszenia się na maxa, brak możliwości wzruszeń i polania łez. Można powiedzieć dobrze poskładany robot do codziennych obowiązków :/ bez iskry życia Now. Jak jest 2 miesiące po odstawieniu? Przyszedł mega orkan i pozamiał w życiu co trza było Mega napływ emocji skrajnych. Wyrwałem się z marazmu egzystencji tak zwanej.. Zwyzywałem kogo miałem, rozpłakałem się łkając nad boleściami losu, wzruszałem się, ale najczęściej się poprostu wkurwiałem na maxa. Nadal wkurwiam się jak coś mi nie pasuje. I co? Czuję się z tym dobrze. Zwisa mi otoczenie, aczkolwiek liczę się z najbliższymi i dlatego wale im prawde prosto z mostu co mnie irytuje, czego nienawidzę, co mnie krzywdzi, czego chcę, co kocham, czego mi brakuje, jaki mam cel, czego nie będę robił bo nie.. Nie stoi mi już nic na przeszkodzie. Czemu? Coś we mnie się zmieniło i postawiłem wszystko na jedną kartę. Postanowiłem po prostu Żyć, jak mi to życie dane, tak je przeżyć choćbym miał się borykać z nie wiadomo jakimi problemami to przeżywać je emocjami jakie mam w sobie. Dodam, nadal ledwo daję radę wytrzymać całą tę plejadę efektów ubocznych, bo zaznaczam iż mam to nieszczęście przeżywać je wszystkie - jak wypunktowane w ulotce. I to trwa, nie łudźcie się trwa... Walenie jak prądem elektrycznym 24 na dobe, skurcze wszelkie w nocy i brak snu to tylko część. W każdym razie próbowałem już kilka razy ostawić leki w ciągu kilku lat i jestem już odporny psychicznie na te symptomy na tyle że nie idę się zapić czy gorzej, tylko wierze że miną!! Obrałem kurs na to co mnie pociąga, sport to moje życie i trzymam się tego, powoduje że zapominam o problemach psychicznych. Daje siłę walki. Jest tez Muzyka, kocham ją i wyzwala we mnie mnostwo emocji które przekładają się lepsze samopoczucie! Chcę żyć dla przeżywania tych wszystkich radosnych chwil, a także trudnych chwil w których muszę zaciskać zęby i mówić no dalej przeszkody dokopcie mi, spróbujcie bynajmniej i tak WYGRAM! Walczcie! Pozdrawiam
  2. Cześć, Dave, szacuneczek za mądre słowa.. Ja wylałem tu część frustracji jaka mnie ogarnia, a zarazem ogarnia mnie straszliwa złość, złość na to że coś chce mnie pokonać. Nidgy się nie dawałem. Podobnie jak Dave jestem sportowcem, wczesniej wyczynowo, teraz juz rekreacyjnie. To bieganie i kilka innych aktywności sportowych dają mi dużo energii, choc czesto nie powiem jest to po prostu wymuszenie na sobie kolejnego biegu bo wcalenie mam na to ochoty. Mam ochote usiąść w ciszy,w..wić się, zmęczyć mysleniem i pojsc spać. Chce jednak walczyć o swe lepsze jutro i ten sport daje mi siłę by żyć. Jak to powiedział kiedyś Will Smith, Read and Run. Biegaj,Kiedy biegasz, ten mały chłopiec w Tobie mowi ci ze nie dasz rady, a ty dajesz rade! Czytaj, bo nie ma na świecie takich problemów których rozwiązania nie były już opisane w książkach! Jakoś tak się stało że 7 dzień nie brałem setaloftu, samo wyszło tak. Jednak złość we mnie urosła do wielkich rozmiarów i poczułem że tracę nad nią panowanie, tzn trace panowanie na tym co ta złość ze mną robi. Zejscie z 200mg na 0 to nie jest jednak dobry pomysl. Dzis wzialem z powrotem początkową dawkę i bede starał się to odstawić jednak stopniowo. Zlość tym bardziej na to że jestem uwiązany od działania jakiegoś leku. Duzo podrózuje po świecie w różne dalekie zakątki i chce być samowystarczalny. To dla mnie bardzo ważne. Jak mam w takim razie przetrwać gdzieś w dalekiej pustyni, górach, gdy nie bede przykładowo miał przy sobie tej chemii. To mnie frustruje. Pozdrawiam Dave dzieki! Dobrej nocy
  3. Cześć, cytat: Lek – każda substancja, niezależnie od pochodzenia (naturalnego lub syntetycznego), nadająca się do bezpośredniego wprowadzana do organizmu w odpowiedniej postaci farmaceutycznej w celu osiągnięcia pożądanego efektu terapeutycznego, lub w celu zapobiegania chorobie, często podawana w ściśle określonej dawce. Pytam się k.. gdzie tu sens i logika działania w taki sposob iż człowiek funkcjonuje lepiej na tzw "lekach". Na czym to polega? Przecież narkotyki np LSD ktore jest pochodną Sertraliny także sprawia iż człowiek ma wrażenie "lepszego funkcjonowania" ale pytanie po co? Od ponad 5 lat zmieniam co jakis czas ten pioruński związek chemiczny na inny, znowu zamieniam, bo chyba jednak ma złe "efekty uboczne", lub nie działa jak trzeba. Pytam się siebie teraz co to znaczy działać? Jak sobie zajaram czystej marihuany to owszem działa ona, koncentruję się na rzeczach istotnych dla mnie, czyli utożsamianie się z pięknem tego świata, obserwacja jego prawdziwego piękna. Czy nie na tym polega działanie tych wspaniałych chemicznych związków, na zarządzanie przekaźnikami neuronowymi w taki sposób by widzieć świat lepiej? Czym zarazem różni się od substancji uważanych za narkotykowe? Nie powoduje takiego spustoszenia w organizmie? A czymże jest uczenie organizmu funkcjonowania przy wsparciu tych substancji? Jest to zmiana działania systemu nerwowego. Powiedzcie mi proszę jak wy to widzicie? Mi lek zawsze kojarzył się z czymś co leczy, jak powyższa definicja mówi. Czymś co ma leczyć chorobę a nie być jak Gripex łagodząc jej skutki - wiadomo że gripex itp to nie lek. Lekiem jest coś co powoduje że czlowiek zdrowieje. Najlepszym przykładem może tu być chemia stosowana przy leczeniu nowotworow która powoduje zabicie źrodła choroby! Spustasza przy tym organizm podobnie jak jakiś narkotyk ale LECZY! Jak przy tym wygląda stanowisko farmakologii typu SSRI itp. wiecie jak to działa chociaż? Organizm dostaje substancje która steruje przekazem substancji serotoniny i tutaj takze dopaminy w przekaźnikach neuronowych odpowiedzialnych miedzy innymi za nasze postrzeganie świata (nie będę tutaj już rozwijał zagadnienia, patrz wikipedia). W moim organizmie substancje te nie zmieniły nic poza doraźnym lepszym samopoczuciem? Hmm a wiec dowiedziałem się prawdy, o to tutaj chodzi! Wszelkie terapie na jakie uczęszczałem, a w tej materii nie próżnowałem nauczyły mnie lepiej funkcjonować, czuć się lepiej, lepiej reagować! Postanowiłem z nich korzystać gdy czułem kompletną stagnację działania tzw. "leków". W tej chwili nie biorę Sertraliny i zaczynam czuć siebie w pełni, w pełni czuję swoje lęki, swoją k..wicę, swoją swojość. Nie jestem otępiony i uspokojony, jestem sobą. Czy nie takie dano mi prawo wraz z narodzinami na tym pięknym świecie? Mam swoją depresję, i czemu nie miałbym jej odczuwać, czemu mam siebie samego oszukać? Pisanie typu, po tym mi lepiej, po tym nie itd przyprawia mnie o wściekłość iż człowiek zaczyna wierzyć iż to mu pomaga? jak pomaga? nie rozumiem? czuje się lepiej? I to nazwaną kuracją? Leczeniem? To jest Lek? Ja myślałem że lek jest do leczenia, a leczenie to działanie w kierunku unicestwienia choroby. Jest mi przykro że ludzkość idzie w tym kierunku, kierować naszymi reakcjami mają związki chemiczne! Co za zaszczyt, móc żyć w takich czasach! pieknie Tego oczekujecie od leczenia waszej, depresji, lękowej depresji, nerwicy? Czy to wam wystarcza? Mi nie, ja chcę żyć pełnią życia i czuć jak ja sam czuję. Chciałbym znać opinię innych na ten temat, Pozdrawiam wszystkich serdecznie
  4. Cześć, cytat: Lek – każda substancja, niezależnie od pochodzenia (naturalnego lub syntetycznego), nadająca się do bezpośredniego wprowadzana do organizmu w odpowiedniej postaci farmaceutycznej w celu osiągnięcia pożądanego efektu terapeutycznego, lub w celu zapobiegania chorobie, często podawana w ściśle określonej dawce. Pytam się k.. gdzie tu sens i logika działania w taki sposob iż człowiek funkcjonuje lepiej na tzw "lekach". Na czym to polega? Przecież narkotyki np LSD ktore jest pochodną Sertraliny także sprawia iż człowiek ma wrażenie "lepszego funkcjonowania" ale pytanie po co? Od ponad 5 lat zmieniam co jakis czas ten pioruński związek chemiczny na inny, znowu zamieniam, bo chyba jednak ma złe "efekty uboczne", lub nie działa jak trzeba. Pytam się siebie teraz co to znaczy działać? Jak sobie zajaram czystej marihuany to owszem działa ona, koncentruję się na rzeczach istotnych dla mnie, czyli utożsamianie się z pięknem tego świata, obserwacja jego prawdziwego piękna. Czy nie na tym polega działanie tych wspaniałych chemicznych związków, na zarządzanie przekaźnikami neuronowymi w taki sposób by widzieć świat lepiej? Czym zarazem różni się od substancji uważanych za narkotykowe? Nie powoduje takiego spustoszenia w organizmie? A czymże jest uczenie organizmu funkcjonowania przy wsparciu tych substancji? Jest to zmiana działania systemu nerwowego. Powiedzcie mi proszę jak wy to widzicie? Mi lek zawsze kojarzył się z czymś co leczy, jak powyższa definicja mówi. Czymś co ma leczyć chorobę a nie być jak Gripex łagodząc jej skutki - wiadomo że gripex itp to nie lek. Lekiem jest coś co powoduje że czlowiek zdrowieje. Najlepszym przykładem może tu być chemia stosowana przy leczeniu nowotworow która powoduje zabicie źrodła choroby! Spustasza przy tym organizm podobnie jak jakiś narkotyk ale LECZY! Jak przy tym wygląda stanowisko farmakologii typu SSRI itp. wiecie jak to działa chociaż? Organizm dostaje substancje która steruje przekazem substancji serotoniny i tutaj takze dopaminy w przekaźnikach neuronowych odpowiedzialnych miedzy innymi za nasze postrzeganie świata (nie będę tutaj już rozwijał zagadnienia, patrz wikipedia). W moim organizmie substancje te nie zmieniły nic poza doraźnym lepszym samopoczuciem? Hmm a wiec dowiedziałem się prawdy, o to tutaj chodzi! Wszelkie terapie na jakie uczęszczałem, a w tej materii nie próżnowałem nauczyły mnie lepiej funkcjonować, czuć się lepiej, lepiej reagować! Postanowiłem z nich korzystać gdy czułem kompletną stagnację działania tzw. "leków". W tej chwili nie biorę Sertraliny i zaczynam czuć siebie w pełni, w pełni czuję swoje lęki, swoją k..wicę, swoją swojość. Nie jestem otępiony i uspokojony, jestem sobą. Czy nie takie dano mi prawo wraz z narodzinami na tym pięknym świecie? Mam swoją depresję, i czemu nie miałbym jej odczuwać, czemu mam siebie samego oszukać? Pisanie typu, po tym mi lepiej, po tym nie itd przyprawia mnie o wściekłość iż człowiek zaczyna wierzyć iż to mu pomaga? jak pomaga? nie rozumiem? czuje się lepiej? I to nazwaną kuracją? Leczeniem? To jest Lek? Ja myślałem że lek jest do leczenia, a leczenie to działanie w kierunku unicestwienia choroby. Jest mi przykro że ludzkość idzie w tym kierunku, kierować naszymi reakcjami mają związki chemiczne! Co za zaszczyt, móc żyć w takich czasach! pieknie Tego oczekujecie od leczenia waszej, depresji, lękowej depresji, nerwicy? Czy to wam wystarcza? Mi nie, ja chcę żyć pełnią życia i czuć jak ja sam czuję. Chciałbym znać opinię innych na ten temat, Pozdrawiam wszystkich serdecznie
×