Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy warto studiować..


Maleńka1526923864

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie tak teraz tylko informatyka i politechnika. Sam się zastanawiam teraz, na pewno chcę zmienić kierunek, ale w sumie nie wiem na jaki... Jedni twierdzą: "studiuj to co lubisz" - w moim przypadku byłaby to historia, drudzy: "studiuj coś porządnego". I bądź tu mądry, i pisz wiersze. Zastanawiałem się nad językami, ale w moim przypadku już teraz ciężko z tym by było - myślałem o filologii chorwackiej i węgierskiej na raz, ale musiałbym wszystko zaczynać od początku i bez wsparcia finansowego. Czasu już bardzo, bardzo mało, a ja nic nie wiem tak naprawdę i na razie jedynym sensownym rozwiązaniem jawi mi się prawo... Ale to już nie to samo, co dawniej. :? Niestety filologia fińska jest na drugim końcu kraju, a nie jestem tak zdeterminowany ani zdrowy, żeby ryzykować taką imprezę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim, to zależy jaki kierunek studiować. Bo studiować warto ale nie jakieś socjologie, czy inne bibliotekoznawstwo. Zależy też jakie ktoś ma plany na życie, czy chce pozostac w Polsce, czy wyjechać. Zakładam, że pytanie miałoby dotyczyć kierunków raczej humanistycznych bo raczej tylko takie osoby potem mają problem z pracą bo studia humanistyczne są dosyć proste (nie mówię o prawie itp) więc od groma ludzi po takich kierunkach jest co generuje problem ze znalezieniem pracy.

A w odpowiedzi - warto studiować ale pewien wąski zakres kierunków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy też jakie ktoś ma plany na życie, czy chce pozostac w Polsce, czy wyjechać.
no tak najlepiej wykształć za polskie pieniądze a później wyjechać na zachód, no ale w Polsce nic mnie nie dziwi. :mrgreen:

Wiesz, w gruncie rzeczy, to tak trochę mało trafne spostrzeżenie bo jakby nie było, to rodzice też płacą podatki, ja w trakcie studiów normalnie prowadziłam firmę więc też płaciłam podatki ;). Więc w gruncie rzeczy można stwierdzić, że to nie "polskie poniądze", a pieniądze "naszych" rodziców a czasem "nasze" własne ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy też jakie ktoś ma plany na życie, czy chce pozostac w Polsce, czy wyjechać.
no tak najlepiej wykształć za polskie pieniądze a później wyjechać na zachód, no ale w Polsce nic mnie nie dziwi. :mrgreen:

Wiesz, w gruncie rzeczy, to tak trochę mało trafne spostrzeżenie bo jakby nie było, to rodzice też płacą podatki, ja w trakcie studiów normalnie prowadziłam firmę więc też płaciłam podatki ;). Więc w gruncie rzeczy można stwierdzić, że to nie "polskie poniądze", a pieniądze "naszych" rodziców a czasem "nasze" własne ;).

to był żart, ja byłem wykształcony za państwowe pieniądze na nikomu niepotrzebnego socjologa z którego nigdy nic nie miałem i krajowi nic nie dałem, także państwo wyrzuciło pieniądze w błoto :mrgreen: ale co tam na gorsze rzeczy marnują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papierek pomaga na starcie.

Lepiej się patrzą na kogoś po studiach .

Jeśli ktoś studiuje to co lubi, to co go interesuje, to papierek jest mało ważny ,. chodzi o samo zdobywanie wiedzy.

Papierek sam w sobie nic nie daje, liczy się wiedza. Jeśli ktoś ma papierek, a nie ma wiedzy, którą powinien mieć, to papierek może wyrzucić, bo mu się do niczego nie przyda, a nawet może stanowić utrudnienie, bo będzie się musiał tłumaczyć przed pracodawcami, jakim cudem skończył studia, jak nic nie umie.

 

A w odpowiedzi - warto studiować ale pewien wąski zakres kierunków.

I tylko na uczelniach, które mają w miarę poziom. Bo na niszowych uczelniach nie warto studiować żadnego kierunku, bo taką można skończyć prawie w ogóle się nie ucząc. Lepsza np. socjologia na porządnej uczelni, a nawet na średniej uczelni niż np. informatyka na niszowej. Studia na niszowej uczelni to najgorsze studia, jakie mogą być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warto, ale trzeba wybierać z głową.

i najpierw zadać sobie pytanie PO CO chcę studiować.

dla dobrej pracy, pieniędzy czy własnego rozwoju?

uważam, że jak ktoś chce studiować np kulturoznawstwo , bo to jego pasja i go kręci - to lepiej, żeby szedł na to kulturoznawstwo niż na np ekonomię która go zanudzi.

mając jednoczesnie świadomość ze o pracę po tym kulturoznawstwie będzie baaaaaaaaaaaaaaaardzo trudno i pozostanie pójście na własną działalność albo tymczasowo kasa w tesco. coś za coś.

człowiek z pasją i zdeterminowany prędzej czy później obroni się sam - i jak nie znajdzie pracy w zawodzie to sam sobie miejsce pracy stworzy. będzie to kosztowało dużo nerwów, czasu i wyrzeczeń, ale tak już musi być.

 

natomiast ludzi którzy wychodzą z założenia "nie miałem pomysłu to poszedłem na europeistykę" i potem jęczą, że to wina tuska, że nie ma dla nich pracy to już za Chiny nie rozumiem i usprawiedliwiać nie będę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po latach dochodzę do wniosku, że nie było warto. Mam papierek, bo tego wymaga pracodawca, ale tak naprawdę, robię to samo, co robiłam zanim skończyłam studia. Chciałam pracować w zawodzie, ale wymagają minimum dwuletniego doświadczenia. Gdzie ja mam niby je zdobyć, skoro albo chcą kogoś już z doświadczeniem, albo proponują staż za marne grosze, które nawet nie wystarczą na opłaty? Także podsumowując - kończąc studia nie zawojuje się świata. Poza wpisaniem w CV dodatkowej pozycji - nic się dla mnie nie zmieniło (pomijam fakt posiadania wiedzy z konkretnej dziedziny, której i tak nie mam szansy wykorzystać).

 

Ale to już zależy od rodzaju studiów.

Są studia i studia - w tym sensie, że niektóre są niezbędne do wykonywania danego zawodu, inne nie.

I tak, żeby być PRowcem, niekoniecznie trzeba kończyć PR, ale żeby być lekarzem, musisz skończyć kierunek lekarski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce za dużo ludzi ma wyższe wykształcenie i tu jest problem, to jasne że dla wszystkich nie znajdzie się praca zgodna z wykształceniem zwłaszcza po kierunkach humanistycznych i społecznych. W Polsce przez lata studia pełniły i nadal pełnią funkcje parkingu dla młodych bezrobotnych, może w końcu młodzi zmądrzeją i studia oleją bo jeśli 70% młodzieży w wieku 20-25 lat studiuje a tak było 2-3 lata temu to nie powód do chwały a do skrajnej głupoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

[videoyoutube=9rjn0vvcIGg][/videoyoutube]

:D

 

Jam ten "dziwek bez szkoły" :D Jak w 3 LO za sprawą "rozkurwow" nie dopuścili mnie przez nkl'e do matury, tak skończyła się moja swego czasu sukcesywnie przebiegająca edukacja - no ale było to x lat i 90% sprawności mózgowej temu :P

 

P.S. Heh, zawsze mogę zgrywać tego "Buntownika z wyboru" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo do zostania ... biznesmanem nie trzeba studiów.

 

Do biznesu potrzeba sprytu, cwaniactwa, znajomości, braku skrupułów i kapitału na rozkręcenie.

 

Ja, gdyby nie zaburzenia "pod deklem", pewnie ukończyłbym studia. Być może nawet dzienne na dobrej uczelni. W podstawówce do 6 klasy byłem jednym z najlepszych uczniów w klasie, choć nie zakuwałem. Niestety, w drugim semestrze przeszedłem religijne pranie mózgu i za bardzo zaangażowałem się w życie parafii, przez co wpadłem w depresję lękową, zaburzenia koncentracji, do tego uraciłem pewność siebie. Co za tym idzie później uczyłem się już tylko gorzej, w ogólniaku byłem jednym z najsłabszych w klasie. Czy ukończenie studiów cokolwiek by mi dało? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

 

Nie zgadzam się z opiniami, jakoby ukończenie kierunków technicznych na dobrej uczelni państwowej w systemie dziennym miało sens w przeciwieństwie do humanistycznych bądź społecznych. Paru moich kumpli (bynajmniej nie tępych, bo żaden z nich nigdy nie miał problemów z nauką) ukończyło zarządzenie i inżynierię produkcji z dobrymi wynikami i żaden z nich nie pracuje zgodnie z kwalifikacjami. Jeden dzięki plecom został urzędnikiem (dziś jest już inspektorem z umową na czas nieokreślony), drugi pracuje u kuzyna w sklepie z drzwiami, trzeci wyjechał "turystycznie" do Stanów. Oczywiście, oni wszyscy ukończyli ten kierunek przeszło dekadę temu, dziś już są grubo po trzydziestce, natomiast o ile wiem od tamtej pory niewiele się w Polsce w kwestii perspektyw zmieniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie było aż tak skrajnie pomiędzy podstawówką, a szkołą średnią, ale też spora różnica. W podstawówce i gimnazjum (a także w 1 klasie technikum) należałem do dobrych uczniów, potem od 2-giej klasy moja zdolność do przyswajania wiedzy znacznie osłabła i należałem do słabych uczniów. Potem jeszcze ta zdolność spadała, ale już bardzo powoli. Gdyby nie zaburzenia, bardzo możliwe, że dostałbym się na dzienne studia na normalnej uczelni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

A jak się ma 26 lat, dwa razy przerwane studia na dwóch różnych kierunkach i nadal nie wie się, co ze sobą zrobić i co chce się robić w życiu, to nadal warto próbować? Czy już lepiej sobie darować i się nie kompromitować więcej? :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla osób, które mają trudności w ukończeniu studiów dziennych, polecam tryb niestacjonarny. Ponadto - iść na licencjackie. Potem zawsze można atakować magistra.

Pierwsze studia przerwałem tuż przed sesją pierwszego semestru próbą samobójczą. Drugie studia przerwałem po rok, którego i tak jeszcze wtedy nie zaliczyłem, bo musiałbym ogarnąć parę niezaliczonych przedmiotów. Poszedłem na niestacjonarne licencjackie na małej uczelni (cała szkoła mieści się dosłownie na jednym piętrze), zmieniając też kierunek na mniej "ambicjonalny", ale łatwiejszy dla mnie, bo i na tym polu zawsze byłem w czołówce. O wiele lepsza atmosfera (duże uniwersytety takie jak UW to pierdolone kolosy, zupełnie imho nieprzyjazne osobom z nerwicą), łatwiej wszystko ogarnąć, spotkania odbywają się co 2 tygodnie, więc nie ma tej codziennej presji, studenci nie są takimi typowymi "studenciakami", nie ma poczucia konkurencji, połowa z nich pracuje, prowadzi 'poważne' życie... Kończę trzeci semestr i jest moc. Okazuje się, że nie jestem totalnym defektem i coś mi się UDAJE.

Jeżeli ktoś chce studiować, a jest w podobnej sytuacji, co ja 2 lata temu - polecam. Oczywiście to kosztuje, ale jest też czas zarobić.

 

ALE: studia to nie mus. Student, magister, doktor, profesor nie jest kimś lepszym od technika, spawacza czy piekarza. Może to po prostu nie jest Wasza bajka. Wtedy warto wybrać inną. Różne są fajne bajki. Andersen, Brzechwa, itd.

Obowiązkowe pozdrowienia po tym mini-wykładzie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
Dla osób, które mają trudności w ukończeniu studiów dziennych, polecam tryb niestacjonarny. Ponadto - iść na licencjackie. Potem zawsze można atakować magistra.

Studiowałem wyłącznie niestacjonarnie. Inżynierskie kierunki w grę nie wchodzą ze względu na brak zdolności mat-tech. O magisterce nawet nie myślę, skoro na dobre nie zacząłem I stopnia.

Pierwsze studia przerwałem tuż przed sesją pierwszego semestru próbą samobójczą. Drugie studia przerwałem po rok, którego i tak jeszcze wtedy nie zaliczyłem, bo musiałbym ogarnąć parę niezaliczonych przedmiotów.

Z tym drugim kierunkiem miałeś dokładnie tak, jak ja teraz. Mogę wznowić, ale mnie te studia nie interesują, nic konkretego też nie dają. Jestem za dużą peezdą, żeby się zabić, ale pierwszy kierunek przerwałem też w podobnych okolicznościach, pomijając próbę s.

Poszedłem na niestacjonarne licencjackie na małej uczelni (cała szkoła mieści się dosłownie na jednym piętrze), zmieniając też kierunek na mniej "ambicjonalny", ale łatwiejszy dla mnie, bo i na tym polu zawsze byłem w czołówce. O wiele lepsza atmosfera (duże uniwersytety takie jak UW to pierdolone kolosy, zupełnie imho nieprzyjazne osobom z nerwicą), łatwiej wszystko ogarnąć, spotkania odbywają się co 2 tygodnie, więc nie ma tej codziennej presji, studenci nie są takimi typowymi "studenciakami",
Też ich nie trawię :great:
nie ma poczucia konkurencji' date=' połowa z nich pracuje, prowadzi 'poważne' życie... Kończę trzeci semestr i jest moc. Okazuje się, że nie jestem totalnym defektem i coś mi się UDAJE. [/quote']

To gratuluję, ja też studiowałem na prywatnej, może nie taki kolos, jak uw, uj, uł, umk itp., ale też niemała i ludzi dużo. Niby łatwo zniknąć w tłumie, ale z drugiej strony tyle oczu cię mija... niefajnie.

Jeżeli ktoś chce studiować, a jest w podobnej sytuacji, co ja 2 lata temu - polecam. Oczywiście to kosztuje, ale jest też czas zarobić.

E tam, pieniądze, drobiazg. Łatwo zarobić. :great:

ALE: studia to nie mus. Student, magister, doktor, profesor nie jest kimś lepszym od technika, spawacza czy piekarza. Może to po prostu nie jest Wasza bajka. Wtedy warto wybrać inną. Różne są fajne bajki. Andersen, Brzechwa, itd.

Skoro te bajki są takie fajne, to po co studiujesz? Do tych zajęć, które wymieniłeś też trzeba się nadawać i je chociaż trochę lubić, żeby nie zwariować. Jeżeli tak piszesz, to znaczy, że nie miałeś zbyt dużego kontaktu z tego typu zawodami. W końcu na budowie albo w biedronce też można pracować, prawda? Szczególnie, gdy się jest zaburzonym i aspołecznym. Naprawdę frustrujące jest wykonywanie prac, których nie lubisz i do których się nie nadajesz bez perspektyw na zmianę. Szczególnie, gdy masz jakieś tam zainteresowania, chciałbyś się rozwijać, posiadasz jakieś ambicje (choć u mnie chyba trzeba mówić w czasie przeszłym) tylko nie wiesz w jakim kierunku, bo ci natura nie dała uzdolnień ścisłych, informatycznych, technicznych i nie możesz zostać kolejnym aroganckim klepaczem kodu nieznającym terminu bezrobocie i z góry patrzącym na tych, którzy nie mają do tego smykałki lub marzyło im się cokolwiek innego i źle na tym wyszli. Może jednak powinienem sobie odpuścić, pogodzić się z tym, że jestem w takim położeniu, w jakim jestem i nie kompromitować się zaczynaniem kolejnych niewiele wartych studiów, za które trzeba słono płacić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×