Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bellique

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Bellique

  1. Mam tak samo XD Jak jestem na balkonie to też się boję, że będę tą pechową babą o której będą później trąbić w wiadomościach, że ją piorun zabił jak tylko wychyliła łeb zza drzwi. Kawałek prywatnej zielonej przestrzeni to coś, o czym w głębi ducha marzę i czego Ci tak pozytywnie zazdroszczę. Im dłużej mieszkam w bloku w mieście i im starsza jestem, tym bardziej chciałabym uciec na wieś, albo po prostu tam gdzie jest spokojnie. Gdzie mogę być nieskrępowanie sobą, gdzie nikt mnie nie obserwuje i po prostu mogę odetchnąć. Kiedyś w końcu znajdę tę przystań. Póki co pozostaje w mojej wyobraźni, gdzie dbam o nią, pielęgnuję i gdzie zawsze chętnie zaglądam, gdy jest mi źle.
  2. Nie do końca rozumiem co masz na myśli pisząc o zaskakującej diagnozie. Oczywiście wiele zależy od tego, do jakiego specjalisty się udasz i z jakim doświadczeniem, ale diagnoza będzie raczej uwzględniała Twój prawdziwy stan, faktyczny i taki w jakim jesteś aktualnie, bądź od konkretnego czasu. Nie spodziewałabym się też, że diagnoza będzie oderwana od rzeczywistości. To, co mogę zasugerować, to bycie szczerym z lekarzem i po prostu powiedzenie o tym, z czym do niego przychodzisz. Rozumiem, że zależy Ci na zwolnieniu, czujesz się wypalony i zmęczony psychicznie. Mnie praca także dojechała. Na moją depresję złożyło się mnóstwo czynników, ale praca z pewnością była jednym z nich. Moja lekarka widziała w jakim jestem stanie, że kolejna tura leków nie pomaga i w końcu podczas kolejnej konsultacji sama poprosiłam o zwolnienie, bo już nie dawałam rady. I w moim przypadku nie było żadnego problemu z jego otrzymaniem. Pamiętam swoje spojrzenie z tamtego okresu, tak puste i tak smutne... Ja całą sobą krzyczałam wtedy, że potrzebuję pomocy.
  3. Bellique

    Oddech

    Znam Też go słuchałam.
  4. Bellique

    Oddech

    Tak, myślę, że psy dobrze odczytały Twoje emocje i nastrój i postanowiły interweniować. Może ktoś uzna to za naiwne, albo dziwaczne, ale ja wierzę w to, że zwierzęta, mimo że nie mówią naszym językiem, to komunikują się z nami (jeśli zwrócimy na to uwagę i będziemy je bacznie obserwować) i potrafią wiele wyczytać z naszego tonu głosu, nastroju, zapachu, który też zmienia się w sytuacjach stresowych. Choroba tak samo wpłynęła na moje relacje z ludźmi, od których stopniowo zaczęłam się odcinać. Moja koleżanka, która również przeszła depresję, moim zdaniem trafnie ją ujęła i te uczucia, wydarzenia które jej towarzyszą. To tak, jakby siedziało się samotnie na auli, w której powoli zaczynają gasnąć światła, jedno po drugim. Aż na koniec zapada zupełna ciemność. Też miałam takie uczucie, jakby depresja, zupełnie niespostrzeżenie, zaczęła mi odbierać po kolei i po trochu zainteresowania, pasje, ludzi, radość, a na samym końcu chęć do życia. I zgadzam się, że jeśli ktoś nie przeżył tej choroby, to nie zrozumie niestety, na czym ona polega. Na czas wychodzenia z epizodu (byłam wtedy na zwolnieniu lekarskim od psychiatry) odcięłam się od wszystkiego: internetu, wiadomości, newsów, social mediów. I to naprawdę bardzo dobrze mi zrobiło. Wszystkim polecam taki detoks. Ty próbując sobie pomóc skupiłeś się na wierze, Bogu, co z pewnością pomogło i jest dla Ciebie ogromną wartością. Ja też poszłam w kierunku duchowym, choć innym. Bliżej mi do Buddyzmu, alternatywnych metod terapii i leczenia, zagadnień siły myśli i przyciągania, sztuki doceniania i uważności etc. I tak naprawdę, w którą stronę by się człowiek nie zwrócił, każda będzie dobra jeśli pomoże wytrwać w kryzysie, przetrwać go i na końcu spróbować zamknąć najgorszy okres. To wspaniałe, że zdobyłeś się na wysiłek i odwagę, żeby pójść po pomoc. Dla mnie to też był proces i wcale nie taka oczywista decyzja. Pamiętam, że gdy brałam już antydepresanty (niestety od razu nie trafiłam i nie były dobrane) i już nie rozumiałam co się wokół mnie dzieje, najprostsze zadania zaczynały mnie przerastać, czułam się coraz bardziej przygnieciona światem i tym, że nie odczuwam żadnej radości i przyjemności z niczego, wróciłam pewnego dnia do domu ze zwolnieniem od psychiatry. Wytrwałam do momentu, w którym moja głowa i ciało powiedziały w końcu: dość! I wiesz, czułam się winna biorąc to zwolnienie: że nie dałam rady, jestem słaba, co pomyślą ludzie w pracy, że mi na niej nie zależy. Z perspektywy czasu wiem, że to była najlepsza decyzja. I nie, nie uważam dziś, że byłam słaba, tylko właśnie silna, bo zawalczyłam o siebie, swoje zdrowie i życie i w końcu zdobyłam się na to, że postawić siebie i swoje dobro na 1. miejscu. Piękne słowa. Tutaj przypomniał mi się wiersz Frosta, do którego wkleję link, żeby całego nie cytować. Jest w nim coś poruszającego, krzepiącego i pouczającego dla mnie. Może do kogoś też trafi: https://shorturl.at/xr7Ht Bardzo za te słowa dziękuję. Dziś mam lepszy dzień. Zbierałam się trochę do odpowiedzi na Wasze komentarze, widziałam je wcześniej, ale nie byłam w stanie odpisać, zebrać myśli. Dziękuję raz jeszcze za wsparcie każdego z Was i ciepłe przyjęcie. To dla mnie naprawdę ważne.
  5. Bellique

    Co teraz pijemy

    Czarną herbatę liściastą z dodatkiem gotowej mieszanki: skórki róży, hibiskusa, jabłka, mango kandyzowanego, skórki pomarańczy, wiśni liofilizowanej, bławatka i nagietka. Jestem herbatoholikiem i z tego nie zamierzam się leczyć XD
  6. Bellique

    Oddech

    Cześć. To uczucie, jakby ciśnienie miało za moment rozsadzić Ci głowę. Te wszystkie myśli, które pędzą i nie da się ich zatrzymać. Rezygnację zastępuje potworna złość. Zapalasz się i znów wybuchasz, tylko w środku. Przez dym ciężko jest oddychać, nabrać powietrza. Jak już się uda, jest błogo, przez krótką chwilę. Czasami ta chwila trwa dłużej, jakby przypadkiem, i znów uśmiechasz się patrząc, jak w słońcu tańczą owady, przypominające małe wróżki. Cieszysz zapachem bzu za każdym razem zaskakującym, gdy pojawi się w pobliżu. Spacerując zielonym korytarzem wiosny, którą czujesz, jakbyś widziała po raz pierwszy. I jak już tracisz czujność, przed Tobą znów pojawia się ziejąca otchłań, nie dająca tak łatwo o sobie zapomnieć. I wpadasz w nią znów. Raz za razem. Raz za razem. Raz za razem... Słowami ciężko opisać to, jak się czuję, chociaż się staram. Psychiatra tak nie wnika, terapeuta tylko słucha, bliscy nie rozumieją, chociaż próbujesz mówić ich językiem. I to poczucie osamotnienia i lęku, że to już nigdy się nie zmieni. Że zawsze już będę taka popsuta, wybrakowana i inna od tych, których można uważać za "normalnych". Mogę powiedzieć o sobie, że jestem wrażliwa, choć w marzeniach zawsze twarda i nieustępliwa. Odkąd pamiętam lubiłam uciekać w świat wyobraźni, który traktowałam jak swój drugi dom. Ten lepszy. W którym czujesz ciepło i nikt nie zadaje bólu. "Ja już tak mam" - myślałam sobie długimi latami. I tak już pewnie musi być. Aż w ub.r. z błędu dotkliwie wyprowadził mnie epizod ciężkiej depresji z objawami psychotycznymi. Do tego wtórowała jeszcze silniej nerwica, przez którą nie mogę normalnie oddychać, ataki paniki. I ten rollercoaster i zmiany nastroju kilkanaście razy w ciągu doby. Ja już tak mam? No nie. Szkoda, że dowiedziałam się o tym tak późno. A może i dobrze, że teraz. Na pewno Was potrzebuję. Wsparcia osób, które choć w ułamku czują podobnie. I.
×