Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak sobie radzić? Jak pomóc osobie chorej na nerwicę?


Gość lizka22

Rekomendowane odpowiedzi

czesc wam!rozmawiałam z mezem i podsunełam mu tez kilka materiałów do przeczytania(dzieki bibi)i dzieki wam wszystkim za to ze jestescie ze mna.Zobaczymy jak to wszystko zrozumiał jak dostane takie ataki wtedy zobacze czy cos poskutkowało,pozdro papatki nerwuski! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc wam!rozmawiałam z mezem i podsunełam mu tez kilka materiałów do przeczytania(dzieki bibi)i dzieki wam wszystkim za to ze jestescie ze mna.Zobaczymy jak to wszystko zrozumiał jak dostane takie ataki wtedy zobacze czy cos poskutkowało,pozdro papatki nerwuski! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję że przynajmniej troszeczkę!!!. jak coś to daj go na nasze forum. już mu mu wytłumaczymy co i jak.

ciesze sie że zdobyłas się na odwagę i powiedziałaś mu swoje stnowisko, nie oczekiwałaś że sam bedzie sie domyślał , tylko sama zadziałałaś.

gratuluję!!!

ciepłe pozdrowienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję że przynajmniej troszeczkę!!!. jak coś to daj go na nasze forum. już mu mu wytłumaczymy co i jak.

ciesze sie że zdobyłas się na odwagę i powiedziałaś mu swoje stnowisko, nie oczekiwałaś że sam bedzie sie domyślał , tylko sama zadziałałaś.

gratuluję!!!

ciepłe pozdrowienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc wam!rozmawiałam z mezem i podsunełam mu tez kilka materiałów do przeczytania(dzieki bibi)i dzieki wam wszystkim za to ze jestescie ze mna.Zobaczymy jak to wszystko zrozumiał jak dostane takie ataki wtedy zobacze czy cos poskutkowało,pozdro papatki nerwuski! :)

 

nadal mozesz liczyc na nasze wsparcie: :arrow: nigdy o tym nie zapominaj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc wam!rozmawiałam z mezem i podsunełam mu tez kilka materiałów do przeczytania(dzieki bibi)i dzieki wam wszystkim za to ze jestescie ze mna.Zobaczymy jak to wszystko zrozumiał jak dostane takie ataki wtedy zobacze czy cos poskutkowało,pozdro papatki nerwuski! :)

 

nadal mozesz liczyc na nasze wsparcie: :arrow: nigdy o tym nie zapominaj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolcie ze opisze jak najdokladniej objawy mojej mlodszej 23 letniej siostry.

Te "napady" byly regularne w okresie dojrzewania, potem zanikly, w ostatnich 2-3 latach nasilily sie niesamowicie.Ja obecnie mieszkam za granica i bardzo chcialabym sie z siostra zobaczyc ...ale ona boi sie ze "to" sie zdarzy i wskutek tego czuje sie coraz gorzej, nie pracuje, zawiesila studia, nigdy nie wychodzi sama z domu..Powoli niczym paranoja...

Wyglada to tak: na poczatku pojawia sie mrowienie( różnie, albo w rękach,albo w nogach, czasem od twarzy-lekkie i delikatne), jesli to nie przechodzi, owe "mrowiace" konczyny zaczynaja dretwiec dosyc gwaltownie (jakies 1-2 minuty), oczywiscie wtedy pojawia sie juz strach i panika ze bedzie sama , co pogarsza napady. Niemal sztywna z powodu napiecia miesniowego siostra traci swiadomosc -na jakies 10-15 sek, potem jest mocno oszolomiona, widzi i slyszy ale nie moze mowic. Calkowite napiecie miesniowe - doslownie jak kloda - jest krotkie, jakies 10 sekund (w czasie tej utraty swiadomosci) maksymalnie.Po tym pojawia sie okres powolnego przytomnienia. Po odzyskaniu swiadomosci siostra widzi i slyszy ale nie moze mowic ani ruszac sie, lezy bezwladnie, czesto sa nudnosci. W tym czasie pojawia sie potworny, piorunski bol glowy (nawet graniczacy z wyciem, placzem z bolu) ale jak sama siostra twierdzi - to jest tez tym samym ulga bo wie ze przytomnieje, czasami - ale rzadko pojawiaja sie dreszcze zimna ktore jakby ją "cuca" i ze to juz koniec.Bol glowy trwa nawet kilka godzin (bez zadnych lekow) po podwojnej dawce mija po godzinie-poltorej. Oczywiscie caly dzien pozniej siostra jest ledwo zywa, nie chce jesc ani nawet wyjsc na swieze powietrze bo nie ma sily. W miare mozliwosci wiem ze nie naduzywa lekow przeciwbolowych, ale jak rozmawialam z rodzicami, czasem bol glowy jest tak potworny ze nie da sie wytrzymac.Napady czasem maja miejsce 1 x w miesiacu czasem nawet kilka razy w tygodniu, co jest prawdziwa udreka.

Miala robione wszystkie badania, lacznie z tomografia, badaniami serca, badaniami krwi,moczu , no doslownie wszystko co przyszlo rodzicom do glowy. Jak jeden maz , wszyscy lekarze powiedzieli ze jest zdrowa a napady sa na tle nerwowym i ze ma za duzo stresu.Rodzice z siostra mieszkaja w woj. warm.-maz . Co robic? Czy to nerwica? Powtarzam ze zadne z badan nie wykazalo ani guza, wykluczono padaczke (te klasyczna - z drgawkami) ale moze jednak to jakas odmiana stanu padaczkowego ? bez drgawek a ze sztywnieniem?

Jakies sugestie? Serce sie kraje jak widze mloda ladna dziewczyne ktora przezywa gehenne...

Karolina

 

 

 

nie PISZEMY tematow WIELKIMI literami [dop.shadow_no]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli faktycznie wszystkie badania są prawidłowe,to konieczny jest psychiatra. Nie widzę innego wyjścia z sytuacji. Na tym forum jest sporo postów dotyczących niemal identycznych objawów nerwicy.

Całkowicie zgadzam się z atruchą. Skoro te ataki są takie ciężkie, dobrze by było jakby siostra jak najszybciej wybrała się do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie masz nawet co sie zastanawiac z ta wizyta siostry u psychiatry.

 

Im szybciej tam trafi tym lepiej dla niej.

 

PS.Gdy ktos zachoruje na np.serce to zaraz sobie idzie do kardiologa.Ma problemy ze skorą-dermatolog. A jak sie pojawiaja problemy natury nazwijmy to ogolnie"emocjonalno-psychiczne" to siedzi w domu i czeka ,az samo przejdzie... :roll: Ale to tak tylko na marginesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój ukochany prawdopodobnie cierpi na nerwice, w chwili obecnej jest jeszcze w trakcie wielu badań, jednak narazie wszystkie wyniki są prawidłowe i lekarze zaczynają dopiero przebąkiwać coś o nadmiernym stresie i nerwicy... gdy porównuje jego objawy z opisanymi tu i nie tylko przestaje miec watpliwosci. Myślę, że jego nerwica moze byc wywolana sytuacja w pracy. zastanawiam sie tez nad bardzo surowym wychowaniem w dzieciństwie...

bardzo chcialabym wiedzieć, czego osoby chore oczekuja od swoich partnerów, jak można pomóc swojej drugiej połowce? dodam tylko, ze objawy u mojego chlopaka to: skoki cisnienia, mrowienie, sennosc, kolatanie serca, bole glowy, drzenie rąk, dusznosci, poza tym czesto jest spiety, wkurza sie na rzeczy oczywiste i powtarzalne (np jedziemy samochodem i na jednej z gł. ulic miasta stoimy w korku, nigdzie sie nie spieszymy) zauwazyłam tez, ze ostatnio w zwiazku z tym, ze objawy "fizyczne" występują częsciej zaczyna sie martwic, ze jest mu cos powaznego, i to kolejny powod do nerwow, takie bledne kolo...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

ja jestem w dokladnie takiej samej sytuacji, tzn ja nie choruje ale moj maz.

Musisz zachowac spokoj i go wspierac. Tak zeby czul sie akceptowany i kochany bez wzgledu na to co sie dzieje.

Wiem, ze to nie latwe. Ale czasami bedziesz musiala odpuscic, szczegolnie gdy on jest strasznie poddenerwowany i spiety, latwo o klotnie.

 

Z tego co piszesz to ma objawy typowe dla nerwicy, ale to musi potwierdzic lekarz! i nikt inny.

Jak najszybciej postarajcie sie znalezc jakiegos psychologa albo psychiatre. Im szybciej podejmie sie leczenie tym lepiej.

Wiem, ze jest to przerazajace, taki stan zarowno dla Ciebie jak i dla niego. Ale uwierz mi wszystko bedzie dobrze.

Nie zamartwiaj sie nic mu nie bedzie, tylko wazna jest terapia. Nerwica to takze znak zeby zwolnic tempo i sie zastanowic na swoim zyciem.

Pozdrawiam serdecznie. Glowa do gory! Bedzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z cała pewnościa moj partner moze czuc sie kochany i akceptowany, ale zycie nie polega przeciez na tym, ze zawsze mowi sie, tylko mile rzeczy. udany zwiazek opiera sie na pelnym zaufaniu otwartosci i szczerosci, dlatego bardzo dbam o to by mowic, co czuje nawet gdy sa to jakies negatywne uczucia.

co dokladnie znaczy wspierac?? czy to znaczy nie krytykowac? nie zwracac uwagi na pewne sprawy i postepowania? albo co z momentami mojej slabosci? czasem i ja potrzebuje wsparcia i potwierdzenia zupelnie bez pokrycia, ze wszystko bedzie dobrze.

aha, w jaki sposob uczestniczycie w terapii swojej drugiej polowy? nie mam pojecia jak to przebiega? nigdy wczesniej nie mialam z tym stycznosci.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój problem jest identyczny...mój chłopak najprawdopodobnie ma nerwice lękową...i przekonałam się o tym wielokrotnie! Ty z reguły jesteś urodzoną optymistką...ja bardziej realistką-nie mniej jednak każda kobieta potrzebuje wsparcia ze strony męzczyzny, zapewnienia o tym że będzie dobrze-bez względu na sytuacje i realie...poprostu poczuć sie bezpiecznie! Czasem popełnia błędy...i czasem muszę powiedziec co o tym myśle...lecz strasznie cieżko znosi słowa krytyki-szczególnie z moich ust! To skrajnie niskie poczucie własnej wartości powoduje u niego czasem szereg błedów, żle przemyślanych decyzji...I cieżko jest przy takim mężczyźnie...a ja tak bardzo chce z nim być i go wspierać on jest wspaniałym człowiekiem!...Boże czemu to tak boli? Czemu ta Miłość tak boli!

Przepraszam ze sie rozżaliłam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, że będzie cieżko-juz jest! kiedy przychodzą problemy...kiedy potrzebuje z jego strony-męzczyzny wsparcia, zapewnienia ze będzie dobrze...on mi mówi że moze być źle...! straszne to jest bo i ja sie załamuje...przestaje wierzyć! Nim sie dowiedziałam o tej chorobie-na oczatku miałam tyle siły tyle wiary ze jestem w stanie "góry przenosić" że jak coś sobie zaplanuje uda mi sie to zrealizować...a przy nim...no wysiadam!

kurcze nie powinno tak być...a nie chce go stracić...niechce by był sam...Teraz ma okres podejmowania trudnych decyzji-chce wyrwać sie z domu zamieszkać bliżej mnie-tam gdzie studiuje...aby to zrobić musi znaleźc prace...zarobić na wyjazd...a dziś np. dzwonie do niego a ona taki zrezygnowany, "bez życia" mowi ze nic mu sie nie chce, najchętniej by poszedł spać...jak pytam sie o jego plany to mówi że nie wie, mówi też że jest mu żle ze ja jestem tu a on tam...ale...nic nie robi by to zmienić!-moze jestem za bardzo wymagająca?Ale jak on przestaje wierzyć ze się wyrwie z domu...i moja wiara upada! :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi bylo najtrudniej pogodzic sie z jego choroba. Kochalam czlowieka, odrzucalam chorobe.

Poczucie bezpieczenstwa daje mi to, ze on walczy z tym, ze sie leczy, ze jest coraz lepiej.

Mam to szczescie, ze on mnie wspiera tak samo jak ja jego. Sa okresy kiedy on ma sie lepiej a ja mam dola. I odwrotnie.

 

Te objawy nerwicy tak naprawde poglebily nasz zwiazek. Uswiadomilam sobie bardzo mocno, ze kocha sie nie za cos ale pomimo czegos.

Razem jest latwiej.

 

Wspierac to znaczy kochac, rozumiec, akceptowac, wybaczac. Czasem po prostu byc. Inspirowac. Dawac sile i motywacje. Wnosic radosc. Dzielic sie. Ale takze takie samo wsparcie przyjmowac.

 

Najwazniejsze jest gdy ludzie sa ze soba szczerzy. Jego choroba uczynila mnie bardziej wyrozumiala, bardziej otwarta i mniej egoistyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!!! jestem tu nowa a wlasciwie to pierwsze forum na ktorym sie wypowiadam. zauwazylam ze moj brat z niego korzysta wiec chce Was prosic o pomoc. mam 23 lata i moj brat od ponad roku leczy sie na nerwice natrectw i nerwice lekowa i nie mam pojecia co ja moge zrobic zeby mu pomoc. czasami juz mam wrazenie ze nic mu nie jest, ze sie wyleczyl a czasami przychodza takie dni ze on placze a ja nie wiem co powinnam powiedziec zeby go uspokoic, co zrobic w takiej sytuacji????chodzimy na terapie do psychiatry i psychologa, ale nastepna wizyta za tydzien a ja nie chce powiedziec czegos co moze mu zaszkodzic. jezeli mozecie to napiszcie jak powinno sie zachowywac w takich sytuacjach.dziekuje Wam bardzo za pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy płacze, po prostu bądź blisko. Przynajmniej dla mnie to najpomocniejsze- kiedy ktoś jest obok. Czasem potrzebuję przytulenia, czem tylko świadomości, że ktoś siedzi za ścianą. A może po prostu jego zapytaj delikatnie. Będzie wdzięczny, że chcesz mu pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chcesz pomódz to myśle ,że już robisz więcej niż ci sie wydaje.Nie rób nic sztucznego.On może wyczuć jak zaczniesz stosować jakieś "chwyty" w oderwaniu od swoich uczuć,że tak powiem na sztywno.Jesteś jego siostrą i jest między wami więż ,on napewno doceni w odpowiedni sposub wszystko co będziesz dla niego robić, choćby nie wiem jak nieporadne ci sie to wydawało.Pozatym "przesadzając" możesz sprawidz że zacznie sie czuć w jakiś sposub ciężarem,jeżeli zasłuży i go opierdzielisz go to też krzywda mu sie nie stanie ;) .Poprostu bądż, jak do tej pory.A jeżeli od czasu do czasu uda ci sie zaaranżować :D coś co sprawi wam obojgu przyjemność, a jemu nie sprawi kłopotu to będzie już chyba 100%.

 

No i jeszcze jedno on czyta to forum :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×