Skocz do zawartości
Nerwica.com

Virginia

Użytkownik
  • Postów

    507
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Virginia

  1. Moniko lot do Londynu to tylko ok 1,40 minut. Najgorszy jest start, bo samolot sie rozpedza, zmienia sie cisnienie i wbija w fotel, zamknij oczy i pomysl o czyms innym. Pozniej naprawde jest juz nudno. Ladowanie czesto jest bardzo lagodne. Anglia jest fajna, traktuj to wszystko jak przygode i bedzie dobrze. Pozdrowienia.
  2. Przerazajace. No ale masz racje, na sile nic sie nie zdziala. Te wszystkie prochy uposledzaja komorki nerwowe, nie wspominajac o reszcie. Ta osoba robi z siebie wrak, na wlasne zyczenie. Tu moze pomoc tylko lekarz, musisz cierpliwie ja przekonywac do wizyty.
  3. Jezeli Twoja tesciowa ma omamy to znaczy, ze jest to powazniejsze niz tylko nerwica, no ale to moze stwierdzic lekarz. Szpital jest tu raczej koniecznoscia i niestety, jezeli istnieje tak powazne zagrozenie, ze ona zrobi sobie krzywde mieszkajac w zimnie, drapiac rany i poddajac sie coraz to nowym obsesjom jedynym racjonalnym rozwiazaniem wydaje sie wystapienie do sadu o ubezwlasnowolnienie w kwestii leczenia. Wiem, ze brzmi to okropnie, ale jest to jedyne wyjscie, bo polskie prawo zabrania przymusowego leczenia. Bez decyzji sadu, jesli nie uda Wam sie naklonic tesciowej do dobrowolnego leczenia, bedziecie niestety mogli tylko biernie sie przygladac jak ona sie pograza. Pozdrowienia.
  4. Virginia

    nerwica a forum

    Lidia to minie Ci z czasem...
  5. No coz... ja jestem taka osoba, ktora z zewnatrz mozna okreslic "pieszczotliwie" kobieta-czolg. Na pewno zestawienie mojej osobowosci z osoba, ktora boryka sie z rozmaitymi problemami stanowi duzy i niesprawiedliwy kontrast. Ale... naprawde nie gryze. I nie zawsze bylam... "taka" Tzn ja nie jestem pewna siebie, ja jestem soba, a mowiac bardziej precyzyjnie ja stalam sie soba, a w dodatku jestem siebie swiadoma (zreszta to chyba moj najwiekszy talent). Wiem czego chce, jestem zadowolona i radze sobie ze soba, z zyciem i z innymi ludzmi, a oprocz tego, ze jestem silna i niezalezna i realizuje siebie i mam pomysl na zycie, no i potrafie "sie sprzedac". Poza tym ostatnia praca, wyszkolila mnie bardzo w postawie asertywnej i radzeniu sobie nawet w nieprzyjemnych sytuacjach, wiec sila rzeczy stalam sie jeszcze bardziej "pewna siebie". Ok dosyc. Bo wpadne w samouwielbienie, a stamtad juz nic mnie nie uratuje. To moj bedzie koniec i poczatek psychopatii. Mozna mi zazdroscic Oczywiscie, ze mozna jezeli postepuje sie po najmniejszej linii oporu. Ale mozna tez czerpac inspiracje. Bylam szara mysza, niesmiala, ktora unikala ludzi, bo czula sie gorsza. Mialam mnostwo kompleksow, za duzy nos, za maly biust, gigantyczne dupskoitp itd Pospolite problemy raczej, rosly do ogromnych rozmiarow, bo na to wszystko nakladalo sie bardzo trudne dziecinstwo, ponad moje sily, brak jakiegokolwiek wsparcia, samotnosc, leki o przyszlosc, brak rodzicow, maz chory na nerwice itp itd Ogromny bagaz ciezkich zyciowych doswiadczen, z ktorymi przez dlugi czas nie umialam sobie poradzic. Gdyby porownac czlowieka do domu, to ja mieszkam teraz w palacu, ktory sama sobie wybudowalam, ale gdyby ktos przyjrzal sie z czego ten palac powstawal, czym jest okupiony, jak ciezka mi bylo dojsc do punktu w ktorym jestem, to nigdy, nigdy by mi niczego nie zazdroscil. Tak naprawde zlapalam rownowage i ciesze sie zyciem, bo pomimo wszelkich problemow, ktore mialam rozwijam sie. A ponad to poniewaz, zycie niezle dalo mi w "to grube dupsko" (widocznie musialam je miec na poczatku moje drogi, zeby jakos przetrwac hehe) jestem wrazliwa i otwarta i elastyczna. I dzieki tym cechom niczego sie nie boje, bo sobie ufam. Po prostu wiem, ze sobie poradze niezaleznie od okolicznosci, no chyba, ze beda to jakies traumatyczne wydarzenia, dopuszczam do siebie mysl, ze zycie moze mnie rzucic na kolana, dlatego im bardziej jestem pewna siebie tym bardziej ksztaltuje w sobie pokore. To wszystko jest mi dane, a nie jest moje. Ja korzystam ze swojego zycia najlepiej jak umiem, ale wiem, ze nie jest ono moja wlasnoscia, bo nie wszystko jest zalezne ode mnie. We wszystkim trzeba umiec znajdowac "zloty srodek", nie mam innej recepty na zycie i dziekuje Bogu kazdego dnia, ze jest mi dana ta umiejtnosc, w dostatecznym stopniu. No a teraz... jak sobie radzic z takimi jak ja? No coz jak ze wszystkimi, AKCEPTOWAC. Ja sie ciagle ucze od innych. Dlaczego nie uczyc sie od takich osob ja ja? Trzeba zalozyc sobie "oddzielne akta" i nie popelniac grzechu glownego, nie porownywac sie z nikim. Jestesmy odrebni, w roznym stadium rozwoju, z roznym obciazeniem i problemami do rozwiazania. Ale mozna sie rozgrzeszyc tylko wtedy jezli naprawde pracuje sie nad soba i ja naprawde, sciagam czapki z glow, dla prawdziwych staran bez wzgledu na to ile danej osobie udalo sie osiagnac, bo efekty przyjda predzej czy pozniej. Umiejetnosc codziennej mozolnej pracy nad soba to jest prawdziwa wartosc. I nalezy ona do kazdego czlowieka, jesli tylko chce. Tutaj sie wlasnie wszystko zaczyna...
  6. Sluchaj najlepiej jest trafic do tej osoby przez racjonalne argumenty. Za to diagnozy zostawilabym lekarzom, nie jestes specjalista. Mozesz pomoc jej jako czlowiek, zachecic, umowic na wizyte, zabrac do lekarza, byc wsparciem. Na sile nikogo nie mozna przekonac, ale im wieksza okazesz troske i zrozumienie, tym wieksze szanse, ze ta osoba zda sobie sprawe, ze z tego samopoczucia da sie wyjsc. Nie stawiaj jej jednak diagnozy i nie mow, ze musi sie leczyc!!! Pozdrowienia.
  7. Sluchaj tego musisz sie dowiedziec w poradni, do jednych trzeba miec skierowanie do innych nie. Jezeli masz nadwage to napewno otrzymasz skierowanie. Wiesz nie wiem ile chcesz schudnac, ale jezeli w okolicach 10-15 kilo, lepiej zrobic analize pierwiastkowa wlosa i tam lekarz wysyla odpowiedni program odzywiania, przy ktorym organizm wraca do rownowagi a gubienie kilogramow jest jakby efektem ubocznym. Ja w ten sposob stracilam 10kg! A moj kolega hiszpan stosowal sie do diety zawartej w takim programie, co prawda nie uzywal suplementow, przestrzegal godzin posilkow i dwa razy w tygodniu cwiczyl na silowni i od wrzesnia do teraz schudl bardzo mocno. We wrzesniu wazyl 103kg teraz wazy 84.5kg Powiedzial, ze nigdy w zyciu tyle nie schudl a co wazne chudl powoli i nigdy nie byl glodny. Ma jeszcze jakies 10kg do schudniecia, do lata bedzie w super formie, o jakiej wczesniej mogl tylko marzyc. [ Dodano: Sro Sty 31, 2007 10:43 pm ] Najgozej jest zaczac i wytrzymac. Dlatego odchudzajac sie nie mozna miec poczucia, ze jest sie na diecie, bo wtedy ciagle mysli sie o jedzeniu! i efekt jest przeciwny. Jedzenie tez zastepuje nam "przyjemnosci" w ten sposob rekompensujemy sobie braki. Trzeba dokladnie okreslic sobie jakie rzeczy sprawiaja nam przyjemnosc i skupic sie na nich, zamiast siegac po kolejny posilek. Bardzo pomocna jest afirmacja i techniki jak w terapii behawioralnej. No niestety, odchodzic cialo nie jest tak trudno, ale naklonic mozg by zmienil przedmiot pozadania, na cos mniej tuczacego jest naprawde kompleksowym zadaniem. Slonce zycze Ci powodzenia i idz do poradni po prostu tam sie dowiesz wszystkiego, naprawde fajnie sie chudnie na wiosne...
  8. Agapla bardzo sie ciesze, chociaz dowiedzialam sie dopiero teraz
  9. Aniesia, jezeli nie masz cukrzycy to sam wywiad lekarski powinien wystarczyc. Po prostu idz do poradni a pani doktor Ci zaleci ewentualne badania. Diety dla cukrzykow sa swietne nawet dla ludzi zdrowych, bo wiaza sie z utrzymywaniem poziomu cukru na stalym poziomie, co korzystnie dziala na trustke oczywiscie i chudnie sie rewelacyjnie, wcale nie patrzac na kalorie tylko na indeks glikemiczny. Ja ostatnio znowu sie naczytalam fachowej literatury i dowiedzialam sie paru ciekawych rzeczy, ze np surowki wcale nie sa wskazane, bo przy naszym klimacie nie wplywaja korzystnie na zdrowie. No ale moze pozostawie ta wiedze dla siebie, bo kiedys w temacie o witaminach zostalam wykleta za szerzenie dietetycznych i mineralnych herezji
  10. Mam nadzieje, ze uda Ci sie zrealizowac marzenie o wlasnym domu. Masz cel w zyciu, warto skupic wszystkie sily zeby go zrealizowac. Twoj narzeczony na pewno bedzie Cie wspierac. A jezeli chodzi o tesciow, to naprawde powinniscie sie od nich jak najszybciej wyprowadzic, mlodzi ludzie powinni mieszkac osobno, bo zawsze powstaja konflikty, niedomowienia, ktorych nie sposob uniknac. Jeszcze jedna wazna rzecz, mysle,ze z poczuciem krzywdy, bezsilnosci i rozpaczy nie poradzisz sobie sama. Zostalas bardzo powaznie skrzywdzona. Twoja tak zwana rodzina (pisze tak zwana, bo niewyobrazam sobie zeby normalni ludzie mogli zrobic cos tak strasznego) zniszczyla calkowicie Twoje poczucie bezpieczenstwa. Zeby pozbyc sie tych wszystkich zlych uczuc i emocji musisz poszukac pomocy u terapeuty i to zanim bedzie za pozno.
  11. Ella, naprawde Ci wspolczuje. Ale pograzajac sie w rozpaczy i beznadzieii, nic sie nie zmieni. Nie pomozesz tym dzieciom, ani mezowi. Wiesz ja juz widzialam wiele. Moze powinniscie pomyslec o emigracji jak sie mezowi zdrowie poprawi. Niestety ale zagranica jest zupelnie inne zycie. Mowie niestety, bo to straszne czasy w ktorych ludzie musza wyjezdzac z wlasnego kraju by normalnie zyc. Widzialam w moim miescie i znam ludzi, ktorzy przyjechali tu z calymi rodzinami, malutkimi dziecmi, bez jezyka, za to z determinacja, ze musi sie im tutaj udac, bo gorzej to juz byc nie moze. Ja juz od kilku lat zapomnialam co to znaczy "bieda", chociaz byly czasy kiedy smazylam sobie stary chleb. Wiec doskonale wiem co to znaczy. Jestem studentka, pracuje na pol etatu, sama sie utrzymuje na poziomie o ktorym moglabym tylko marzyc w Polsce. To dowod na to, ze warto zaryzykowac i skoczyc na szeroka wode. To naprawde nie takie straszne. Goraco Cie zachecam do szukania nowych mozliwosci, tylko w ten sposob moze sie cos zmienic na lepsze. Pozdrowienia.
  12. Zgadzam sie z kolezanka. Nie mozna takich stanow zostawic samopas, tu potrzebna jest opieka specjalisty. Po narkotykach dochodzi do zaburzenia rownowagi chemicznej w mozgu, wiec tylko lekarz, najlepiej psychiatra ze specjalistycznej kliniki zajmujacej sie sprawami narkomanii, ma odpowiedna wiedze, zeby pokierowac pacjetem. Nawet jezeli byl to tylko narkotykowy incydent i osoba nie jest uzalezniona, warto by pojsc do fachowca po porade.
  13. niestety nie zawsze jest to tylko brak akceptacji ciala, przeciez trudno jest zaakceptowac mega grube uda z cellulitisem w zaawansowanym stadium, na to niestety sama akceptacja nie pomoze. Akceptacja powinna byc punktem wyjscia do zmiany na lepsze. Pozdrawiam cieplo, odkad jest mnie 10kg mniej, jest mi o wiele lepiej, to po prostu fakt i samopoczucie, ktorego niczym sie nie da zastapic.
  14. Najlepiej, jesc po prostu zdrowe produkty, do syta, wtedy nie mysli sie o diecie i jedzeniu, przez co zjada sie mniej niz wtedy gdy zycie koncentruje sie wokol odchudzania. Stawiac sobie male cele i codziennie uczciwie spisywac co sie wrzucilo do zoladka. Polecam tez szybkie marsze i kremy i masaze szorstka rekawica z naturalnego wlosia.
  15. Fajne zdjatko forumowe... Dzieki za kapelusz, bardzo twarzowy... Kochajacy... ja i tak czuje Cie przez skore...
  16. nie slonce, nie chodzi o Ciebie a juz bynajmniej nie o malpke... ale sie usmialam :) Pozdrowionka! [ Dodano: Sro Paź 18, 2006 6:30 pm ] Bibi... powodzenia!! Lap chwile... :)))))))))))
  17. Ja tam juz sie nie odzywam, musialabym urzadzic scene...
  18. no coz jeszcze troche i bede sie kwalifikowac do przedzialu 26-29... cwierc wieku minelo jak jeden dzien...
  19. poniewaz jest juz po Dobranocce... ok niech bedzie na centralny uklad nerwowy, z silnym naciskiem na intensywne techniki relaksacyjne... miedzy 7 a 8 pietrem, jesli ktos nie ma klaustrofobii...
  20. ehhhhhhh tam zaraz kamasutra... do kamasutry trzeba miec kondycje... i cierpliwosc... a tu potrzebny jest efekt natychmiastowy!! bezposrednie i precyzyjne dzialanie na podswiadomosc...
  21. nic straconego, na pewno wloczy sie gdzies po sieci, ale na to forum juz raczej nie zaglada...
  22. No coz... idealny facet..... Kochajacy gdzie jestes???????
  23. ale sie usmialam.... nie ma jak stare dobre melodie... Kochajacy POZDROWIENIA!!!! Dark... widzisz cos w tym musi byc...
  24. Virginia

    Samotność w sieci

    A ja mysle, ze to zalezy na kogo sie trafi... jezeli kogos szczegolnego to spotkanie na zywo predzej czy pozniej musi nastapic... [ Dodano: Pon Paź 16, 2006 5:00 pm ] a tak na marginesie "samotnosc w sieci" to tytul fajnej ksiazki czy ma ktos moze e-booka ktorego moglby mi podeslac na pw? bardzo prosze..
×