Skocz do zawartości
Nerwica.com

niezapominajka

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia niezapominajka

  1. psychiatra nie przepisze Ci leku, od którego możesz się uzależnić - oczywiście pod warunkiem, że w rozmowie powiesz o sobie wszystko! Tzn. jaki masz problem, co zażywałaś, od czego byłaś/jesteś uzależniona. Nie ma się czego obawiać. Lekarz wie co robi, a jak mu opowiesz o swoich obawach, też Ci na pewno wiele wytłumaczy. Musisz mu wszystko mówić, bo tylko wtedy jest w stanie Ci pomóc. Ja na własną rękę przedłużyłam sobie terapię coaxilem, ale teraz mam wątpliwości, czy zrobiłam dobrze. Nie wiem w końcu, czy lek działa, czy nie działa. Mieszam go z alkoholem, a nie powinnam. do psychiatry wstydzę się iść, bo zawiodłam na całej lnii. ale wiem, ze muszę się przemóc, bo na pewno przepisze mi coś mocniejszego.
  2. wrócilam wczoraj. czuje sie jak gówno, jak bezużyteczny śmieć. Nie zrobiłam nic. Piłam. Dzień w dzień, noc w noc. Kłótnie z chłopakiem, zazdrość, dół, myśli samobójcze. Jestem za słaba. Nikt nie potrafi mi pomóc. Po połączeniu z coaxilem czułam się fatalnie na drugi dzień - nie mogłam prawie w ogóle mówić, tak sucho w gardle, niedobrze, stan ogólnego wyniszczenia. A i tak piłam. Paliłam papierosy i ledwo serce mi biło. Nie rozumiem siebie, nie rozumiem tego wszystkiego, jak tak można... Dziś wstaję z łóżka i mówię - no nie, znów trzeba walczyć o codzienność. Zastanawiam się, czy nie zerwać z chłopakiem. Wszystko się popsuło. Mimo że się kochamy - nie pasujemy do siebie. Jestem całkiem sama, nie będę się oszukiwać, że mam kogoś. Tylko ja sama powinnam sobie pomóc, ale teraz widzę, że nie jestem w stanie, jestem za słaba. Wszystko za bardzo mnie przygniata, życie, ludzie, zazdrość, depresja. Chcę żyć normalnie, bez uprzedzeń, bez alkoholu, bez ciągłęj walki. Ja już nie mogę......................!!!!!!!!!!!!!!!! Ja się poddaję, rezygnuję z terapii, na którą miałam dziś iść. Myślę, że juz nic nie ma sensu. Nawet walka Bosze, jak mi źle!!!
  3. Dzieki CZAROWNICA, naprawde wiesz o co chodzi w tym wszystkim :) To samo mowi chlopak: jak wypijesz -trudno, nie obwiniaj sie, nastepnym razem pojdzie ci lepiej :) Bede na wyjezdzie ograniczala sie bardzo, nawet chyba z przymusu - bo po ostatniej imprezie w połączeniu coaxilu i alkoholu głowa bolała tak, że nie wiedziałam jak się nazywam, coś strasznego :/ Wesołych Świąt póki co i udanego Sylwestra! Mam nadzieje, ze każdy zda relacje ze swojej zabawy sylwestrowej :)
  4. dzieki i wszystkim wzajemnie :) obyśmy zdrowi wszyscy byli!
  5. Chyba wszyscy z nas wiedzą, jak trudno jest zrobić ten pierwszy krok. Jeśli nie ma się przy sobie osoby, która to za Ciebie zrobi - zadzwoni, zapisze, zaprowadzi za rękę -sam będziesz się wykręcał, jak tylko można. Więc dobrze, że wszedłeś na to forum. Po pierwsze się wygadasz, a po drugie zobaczysz, ze rzeczywiście problemy mamy podobne i warto, bo staramy się wspierać :) pozdrawiam Cię i 3mam kciuki za pierwszy telefon do psychologa!
  6. Gdyby to było takie łatwe, pomyśleć sobie"no tak, alkohol jest zły, nie będę go piła" i nie pić - to naprawde w moim przypadku niedoczekanie. Mam nadzieje, że jednak kiedyś tak będzie, jak w końcu zapiszę się na terapię odwykową. Mam wszystkie namiary od psychiatry, zrobiłam ogólne badania (przynajmniej jeszcze fizycznie tak konkretnie alkohol mnie nie zrujnował,narazie wątroba żyje :)), ale tak trudno zrobić ten pierwszy krok... zwłaszcza teraz, przed Sylwestrem. Z drugiej strony wiem, że takie tłumaczenie, to o kant potłuc. To się powinno zrobić i już! Ale tyle stresów...
  7. No, właśnie, przed nam Sylwester :/ Jadę na tydzień w góry, gdzie pewnie będzie niezła popijawa. To będzie dla mnie sprawdzian,który zapewne obleję. Jak to możliwe, żeby nie pić, kiedy wszyscy będą to robić? Cholera, boję się, że przez ten wyjazd wszystko pójdzie na marne
  8. Jasne, ze nie bede blagac o zazdrosc! Jesli jest tak, jak mówisz, że tego nie okazuje, to powinnam od niego się uczyć. Trudno, że boli, ale starać się zabijać w sobie te uczucia, nie pokazywać, a w końcu zacznie się chyba "po ludzku" podchodzić do związku. Ech... tak powinnam, ale gdyby to proste było...
  9. Ranger, piszesz, że zawsze chciałeś komuś pomagać. Zwróciłam na to uwagę, bo w innych kwestiach nie umiem pomóc (sama zaczełam niedawno kuracje na depresje i alkoholizm, ale chyba tez mam nerwice). Skoro zawsze miałeś takie zapędy, a studia są zupełnie w innym kierunku - radzę wolontariat. To podbudowuje, zaczynasz inaczej patrzeć na życie, widzieć, ze jesteś komuś potrzebny... Przemyśl to, pozdrawiam!
  10. Efelia, jedziemy na tym samym wózku
  11. GUSIA, ja sobie nie wyobrażam życia bez zazdrości :/ a co dopiero związku bez zazdrości. Najgorsze jest to, że ostatnio zaczynam się czepiać faceta, że on o mnie w ogóle nie jest zazdrosny. Zrozumieć tu babę, a zwłaszcza taką jak ja PS. Czy może istnieć miłość bez zazdrości? czy to się wtedy nazywa miłość? Nie mówię, SAMOTNICZKA o zawiści, bo zawiść w związku, to to już naprawdę przekracza wszelkie granice...
  12. no właśnie, ta wyszukiwarka niezbyt widoczna :/ dzieki za pomysły
  13. Witam! Czy nie można byłoby stworzyć jakiejś "wyszukiwarki" tematów czy czegoś takiego? (a może juz to jest tylko głupia, nie mogę znaleźć ) Jest wiele tematów, które się powtarzają, ale chyba tylko dlatego, że ludziom nie chce się szukać na tylu stronach... I nigdy nie wiadomo, czy zakładając temat nie robisz powtórki. Jakaś wyszukiwarka, czy coś, żeby to sprawnie działało?
  14. Eeech, tu nie chodzi o dogadanie się. Tu chodzi o zazdrość. Jeśli jest sie aż tak zazdrosnym, aż do bólu, tzn ze ma się niskie poczucie wartości, nie wierzy się w siebie, czuje się wieczny lęk przed utratą partnera. Bezpodstawny, irracjonalny, a jednak. Dogadać się, a czuć, to co innego
×