Skocz do zawartości
Nerwica.com

marmarc

Użytkownik
  • Postów

    397
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia marmarc

  1. ale to chyba nie ma nic wspólnego z depresjami. Uważam że przechodziłem w życiu stany depresyjne na granicy radzenia sobie z podstawowymi czynnościami codziennymi, a napewno trwające nawet miesiącami obniżenia nastroju.
  2. ciekawy zbieg okoliczności - chyba pierwszy raz od roku zaglądam na forum, a tu ktoś dopisał się do "mojego" wątku. Dzięki za linka i za trop pt. "highly sensitive people". niestety z filmu na youtubie niewiele rozumiem...
  3. nie zabardzo rozumiem co chcesz powiedzieć... rozumiem że nie nadążasz za swoimi ambicjami. ja też się z tym męczę. cóż... konkretnej rady nikt Ci tu nie udzieli. Trudno nawet obiektywnie ocenić Twój stan. Z tego co piszesz chyba nie jest tak źle jak Ci się wydaje. Rozumiem, że pracujesz 10 x więcej od innych a ledwo ich doganiasz. Pamiętaj że w dorosłym życiu nie pytają jakie kto miał w szkole oceny. Trzeba myśleć o studiach i o przyszłej pracy a nie załamywać się taką czy inną oceną, bo za 10 lat nie będzie to miało żadnego znaczenia, za 10 lat będzie trzeba zdybywać pieniądze na swoje utrzymanie...
  4. wegurka ale tak w ogóle to jak ci idzie nauka - jesteś z czegoś zagrożona? dostajesz same jedynki? grozi ci wyrzucenie ze szkoły? czy tylko niezdanie do następnej klasy?
  5. nie czytałem żadnych konkretnych badań na ten temat - o ile takie są - ale problem znerwicowanych facetów leży chyba na przeciwległym biegunie - tzn. "za szybko kończą". Na przedwczesny wytrysk seksuolodzy przepisują właśnie leki antydepresyjne i antylękowe. I taki ich skutek został potwierdzony przez forumowiczów w wątku w dziale Leki. Mamy więc tu małe zamieszanie. Ale zarówno seksualność jak i problemy psychiczne to jeszcze słabo zbadane obszary życia i pewnie niejedno jest tu do odkrycia....
  6. zaczynamy odbiegać od tematu, ale czy możesz podać nazwisko jakiegoś geniusza, który był schizofrenikiem?, poza bohaterem "Pięknego umysłu" - ( w przypadku tego człowieka sprawdza się akurat teza Aleksandrowicza - po nasileniu choroby nic już nie wymyślił, jak również potwierdza moją sugestię terapii - za wszelką cenę starać się uczestniczyć w życiu, pomimo "ułomności" - to jedyna szansa).
  7. no tu odzywają się echa dyskusji takich jak: czy nerwica jest chorobą dla inteligentnych, czy daje coś szczególnego, czy - mówiąc po księżowsku - ubogaca. Otóż ja odpowiadałem na to przecząco. Weźmy dwóch wielkich artystów kompozytorów - Lutosławskiego i Pendereckiego - gdyby byli znerwicowani nie stworzyliby tego wszystkiego, nie daliby rady opanować dyrygentury - tak myślę. Jest to też opninia prof. Aleksandrowicza, który w Krakowie prowadzi szpital psychiatryczny, i mówi że nerwica to koniec talentu i twórczości. Czy to posłanie nie jest zatem jaką próbą ukojenia, uspokojenia, zapewnienia o pamięci i trosce. Za małą mam głowę, żeby to ogarnąć, a "lęk przed absurdem istnienia" faktycznie daje popalić.... A wracając do "niszy ekologicznej", tego czy to bardziej pustelnia czy życiowa pasja - nasza kondycja psychiczna łatwo sprawia, że pasja staje się pustelnią. Trzeba wciąż się starać, żeby tak się nie stało.
  8. tu jest właśnie pytanie czy jedyną szansą dla nas jest znalezienie "niszy ekologicznej" i próbowanie użądzenia tam jakiegoś spokojnego życia, ale jednak w pustelni, z dala od życia zdrowych ludzi, czyli byłoby to godzenie się z jakąś ułomnością naszych systemów nerwowych, czy powinniśmy wierzyć i próbować brać na siebie plany, obowiązki i odpowiedzialność taką jak większość ludzi - np. rodzina, dzieci, itp. Pewnie jednych stać na więcej, innych na mniej. Tylko jak to sprawdzić w konkretnym, np. własnym, przypadku...? Praca, dbanie o siebie, relaks, rozrywka, zakupy, jakiś tam samorozwój - to szczyt naszych możliwości? Z tego trzeba się cieszyć, i o to bardzo dbać, żeby kiedyś nie dotrzeć znów do sytuacji, że boję się wyjść z domu do sklepu....
  9. bo my się tym dowartościowujemy, że wiemy co komu doradzić... trochę tak jak z tym że do małżeństwa namawiają najbardziej stare panny i księża kolejne błędne koło, jak to u neurotyka..... kiedy będzie można wymienić sobie system nerwowy na nowy? kiedy...?
  10. zakładając, że teoria o wysoko reaktywnym typie układu nerwowego jest prawdziwa http://www.forum.nerwica.com/wysokoreaktywny-typ-uk-adu-nerwowego-t14083.html - wtedy taki ktoś ma nerwicę od dziecka, w szczególności fobię społeczną, osobowość unikającą itp. Również zakładając, że pewności siebie nabieramy w 1-2 roku życia, to jak ktoś nie nabierze, to też nerwicę na tle niskiego poczucia wartości może mieć od dziecka. Pamiętam że miałem różne, silne i całkowiecie irracjonalne lęki już w przedszkolu, które jest jednym z najbardziej znienawidzonych przeze mnie doświadczeń w moim życiu.
  11. marmarc

    Troszkę o seksualności.

    w czasach kiedy ludzie żyli w jaskiniach i seks i spożywanie posiłków miało charakter instynktowny. Obecnie spożywanie posiłków należy do kultury, ale czy seks nie pozostał na tym samym etapie co wtedy kiedy nie wiele różniliśmy się od małp? Koleżanki z pracy mogą wymieniać się przepisami na ciasto albo sałatkę, ale czy będą opowiadać sobie jakie techniki oralnej stymulacji penisa najbardziej lubią ich partnerzy? I czy chodzi tu wyłącznie o tabu o podłożu religijnym czy czymś podobnym? czy sprowadzanie sfery seksualnej do obszaru "dzikiej dżungli" może być jednocześnie podstawą do zawieszenia opinii czy oceny o tym jakie zachowania seksualne są dopuszczalne a jakie nie? skoro to czysty, dziki, niewerbalizowalny, instynkt, dla którego ludzie nawet nie stworzyli właściwych słów, żeby wyrażać swoje potrzeby, czynności, wrażenia... to w oparciu o co ocenić czy coś jest dobre czy złe? Żeby ludzie mogli o czymś dyskutować muszą najpierw stworzyć odpowienie pojęcia, a takich chyba brak, bo to co jest to zbyt prymitywne i ogólne.
  12. marmarc

    Troszkę o seksualności.

    A ja mam takie pytanie: czy seks to wyłącznie sfera natury, coś pierwotnego, nieartykułowanego, dzikiego, dżungla po prostu, czy też te zachowania przynależą już do sfery kultury? wiele przemawia za tym, że to wciąż sfera natury - nie potrafimy mówić o seksie - jest albo język wulgarny, albo medycyna sądowa, w czasie "zalotów" i podczas seksu też niewiele się chyba mówi, ludzie porozumiewają się "między wierszami", ważna jest mowa ciała, instynkt itp. Jeżeli chodzi o szczegóły, seks to w sumie wciąż sfera tabu. Jak myślicie - tylko natura czy już kultura?
  13. Victorek a czy przychodzi Ci do głowy jakaś przyczyna że TO znowu wróciło? Jakieś przemęczenie psychiczne? narastające obawy ? o przyszłość, pracę, planowaną rodzinę? moja jedyna teoria jest na razie taka, że objawy fobii nasilają się pod wpływem stresu, więc musimy dbać żeby się nie przemęczać, i najważniejsze nie tkwić w błędnym kole lęków-stresów-fobii-depresji-itd.
  14. skąd ja to znam. Popadanie ze skrajności w skrajność. Dlatego podejrzewałem u siebie borderline. Do tego dochodzą zmienne nastroje - euforia, a potem dół. Irytacje, że świat nie jest taki jak byśmy chcieli, albo jak jest napisane w książkach. Dlatego podejrzewałem u siebie chorobe afektywną dwubiegunową...(jak u Zbigniewa Herberta...) Idealizm, ale przede wszystkim naiwność, myślenie życzeniowe. Teraz myślę, że przede wszystkim mamy słabsze, tj. bardziej wrażliwe systemy nerwowe. (patrz mój wątek o wysokoreaktywnym typie układu nerwowego) Tego na razie nikt nam nie naprawi. Musimy mieć świadomość miniejszych możliwości, bo nasz system nerwowy szybciej nam się przegrzewa. Np. myślę, że nie dał bym rady żyć w dużym mieście - żyłem tak przez 4 lata i się to dobrze nie zakończyło. Sam nie stosowałem żadnych leków, poza piciem naparu z lipy, ale myślę że pomogło odstawienie wszelkich wzmacniaczy, tj. kawy, herbaty i słodyczy. Myślę, że to w związku z tym wysokoreaktywnym układem nerwowym. To co innym pomaga, nam szkodzi, na tej samej zasadzie mamy słabsze głowy do alkoholu. No i nie uciekać, tylko starać się żyć. Jakoś żyję. Jest lepiej. Doceniam to co mam. Mogę się podpisać w banku, ostatnio piłem kawę na zebraniu w pracy. Piję dużo kakao, chodzę na saunę (co też wymagało odwagi, bo ja nigdzie wcześniej nie chodziłem) - mam nadzieję, że to będzie drugi czy trzeci sezon jesienno-zimowy bez oznak depresji. Wziąłem się ostro za angielski - może za rok odważę się i spełnię jedno z marzeń życia - zwiedzę Londyn, Paryż... (no nie, aż tak dobrze to nie jest - w to jednak nie wierzę....) Przez nieśmiałość moje życie nie poszło drogą, która byłaby dla mnie odpowiednia, nie stworzę związku itp. moja praca nie będzie moją pasją. Trudno. Tu już nawet psychoterapia mi nie pomoże.
  15. wiecie, miałem coś napisać, ale mam taki natłok myśli, pewnie przez to że dawno nic nie pisałem. Na począek może o tym że fobia jaby odpuściła - uczestniczyłem w tzw. naradzie w pracy, co prawda nie miałem tam nic konkretnego do roboty, powiedziałem dwa zdania gdy zadano mi pytanie, którego się domyślałem i tyle. ALe zaryzykowałem i z pełną swobodą wypiłem filiżankę herbaty - rzecz jeszcze jakiś czas temu nie wykonalną. Byłem w publicznej saunie, dosiadł się jakiś facet i zaczęliśmy typową rozmowę, czułem się badzo swobodnie. itp. Ale np. w dalszym ciągu czułem opór przed telefonem do kontrahenta, choć po kwadransie przedzwoniłem, i myślę że rozmowa przebiegła swobodnie. Jak pomyślę, jak to wyglądało jak zaczynałem pracę... Nie biorę do siebie jakich drobnych żartów na swój temat ze strony współpracowników itp. Ciekawe kiedy silniejsze objawy fobii wrócą. "Największy problem u mnie polega na tym,że ja nie weim jak to jest nie bać się ludzi" człowiekunerwico: nie masz żadnego znajomego, którego byś się nie bał, przy którymś czuł byś się swobodnie?
×