Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fermina

Użytkownik
  • Postów

    154
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Fermina

  1. Witaj! Znam ten lęk aż ZA dobrze... To wokół myśli, że zwariuję kręci się teraz mój świat... Najpierw wyobrażam sobie, że zachowuję się jakoś inaczej, a potem zaczynam się tego bać... Po wizycie u psychoterapeuty naprawdę się polepszyło, niestety już długo u niego nie byłam... Więc to wraca... Ale naprawdę da się z tym wygrać, trzeba po prostu znaleźć dobrego fachowca :)
  2. Fermina

    mam doła!

    Dawno mnie nie było i dopiero przeczytałam ten temat reirei... poruszył mnie naprawdę... Moim najgorszym problemem jest to, że kiedy myślę o sobie, o tym, co robię, mówię, nawet o tym co czuję, to jestem "malutka", prawie że bezwartościowa... Z drugiej strony ludzie, którzy mnie znają uważają mnie chyba za jakąś nadprzyrodzoną istotę... CIągle słyszę: TOBIE ma się nie udać?! Przecież jesteś.....i tu pada szereg przymiotników, które wcale mnie nie określają tylko innym tak się wydaje... W takich sytuacjach nie tylko nie wiem co powiedzieć, nie wiem też co myśleć, czuć... Z jednej strony czuję się jakbym pełniła jakąś ważną misję "dopasować się do poglądów na swój temat, zasłużyć na nie"... z drugiej wiem, że nie mam tyle siły.... Nie jestem przecież super-bohaterem, który z każdej opresji wyjdzie bez szwanku!!! Jestem sobą, mam prawo do błędów, mam prawo do tego, żeby się poddać kiedy mam na to ochotę... Naprawdę nie rozumiem, czego Ci wszyscy ludzie ode mnie oczekują.... Izolacja...Znowu nie wiem do końca...Stan w którym czuję się najlepiej, uciekam od wszystkiego, zostaję JA i moje myśli, jestem sobą...w końcu, ale nie wiem czemu razem z przagnieniem odosobnienia występuje u mnie inne...chciałabym, żebym mogła się z kimś tym wszystkim podzielić nie być tak przenikająco samotna... Uciekam od ludzi i jednocześnie do nich dążę, czasami myślę, że najlepiej by było, gdybym nie pojawiła się w ogóle na tym świecie. Nikt by nic nie stracił a ja mogłabym tylko zyskać.... Smutne, ale prawdziwe, tak naprawdę, wcale nie czuję się TU dobrze, męczy mnie to poszukiwanie spokoju i normalności połączone ze świadomością, że nigdy ich nie znajdę...
  3. Fermina

    "I Z O L A C J A "

    Skąd ja to znam....Czasami wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybym nie istniała, albo zaszyła się w jakimś ciemnym kącie już na zawsze...bo są momenty kiedy wydaje mi się, że już nie dam rady i nie mam siły walczyć. Ale przecież tak naprawdę wcale nie chcę się izolować, lubię towarzystwo innych ludzi, nie wiem z czego to wynika... Chyba kolejna podstępna sztuczka naszej "koleżanki". Tylko wychodząc naprzeciw słabościom możemy ją pokonać a uciekanie od nich nic niestety nie daje...i tak potem wracają...
  4. Fermina

    "I Z O L A C J A "

    Skąd ja to znam....Czasami wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybym nie istniała, albo zaszyła się w jakimś ciemnym kącie już na zawsze...bo są momenty kiedy wydaje mi się, że już nie dam rady i nie mam siły walczyć. Ale przecież tak naprawdę wcale nie chcę się izolować, lubię towarzystwo innych ludzi, nie wiem z czego to wynika... Chyba kolejna podstępna sztuczka naszej "koleżanki". Tylko wychodząc naprzeciw słabościom możemy ją pokonać a uciekanie od nich nic niestety nie daje...i tak potem wracają...
  5. Od forum już niedaleka droga do pogadania o tym z kimś "w realu":) To jest dopiero pomocne - ja, kiedy powiedziałam o tym pierwszy raz mojej kumpeli czułam się, jakby ubyła mi połowa zmartwień, a potem okazało się, że przez 6 lat znałam kogoś, kto też ma nerwicę, tylko o tym nie wiedziałam, porozmawiałam o tym z tą osobą i nic chyba mi tak nie pomogło :) Wiem, że strasznie trudno się otworzyć, sama bałam się, że jak ktoś o tym usłyszy to przyczepi mi etykietkę "wariatki", ale nie zawsze jest tak, tylko trzeba wybrac odpowiednią osobę... No a forum swoją drogą :) To jest taka mini-terapia
  6. Od forum już niedaleka droga do pogadania o tym z kimś "w realu":) To jest dopiero pomocne - ja, kiedy powiedziałam o tym pierwszy raz mojej kumpeli czułam się, jakby ubyła mi połowa zmartwień, a potem okazało się, że przez 6 lat znałam kogoś, kto też ma nerwicę, tylko o tym nie wiedziałam, porozmawiałam o tym z tą osobą i nic chyba mi tak nie pomogło :) Wiem, że strasznie trudno się otworzyć, sama bałam się, że jak ktoś o tym usłyszy to przyczepi mi etykietkę "wariatki", ale nie zawsze jest tak, tylko trzeba wybrac odpowiednią osobę... No a forum swoją drogą :) To jest taka mini-terapia
  7. Hmm, brałam leki zamnim trafiłam do psychologa i już po tym fakcie, zgadnijcie kiedy dopiero zaczęły pomagać (dodam, ze to były te same tabletki) Leki pomagają ale NIE leczą (wbrew nazwie)
  8. Hmm, brałam leki zamnim trafiłam do psychologa i już po tym fakcie, zgadnijcie kiedy dopiero zaczęły pomagać (dodam, ze to były te same tabletki) Leki pomagają ale NIE leczą (wbrew nazwie)
  9. Alice...przykro mi, ale jeszcze nie słyszałam o nikim, kto wyleczyłby się z nerwicy sam Uwierz, psycholog to PODSTAWA, nie ma co przejmowac się zdaniem innych - to Twoje życie!!! Nerwica może je w dużym stopniu utrudnić, myślę, że w większym, niż zdanie kolegów... Poza tym, chodzenie do psychologa nie jest powodem do wstydu, to taki lekarz jak każdy inny, tylko, że w Polsce nie wszyscy to jeszcze rozumieją... Nie wstydzisz sie isć do lekarza rodzinnego prawda? Trzymam za Ciebie kciuki - walcz!!!! (i znajdź sobie dobrego "lekarza duszy")
  10. Alice...przykro mi, ale jeszcze nie słyszałam o nikim, kto wyleczyłby się z nerwicy sam Uwierz, psycholog to PODSTAWA, nie ma co przejmowac się zdaniem innych - to Twoje życie!!! Nerwica może je w dużym stopniu utrudnić, myślę, że w większym, niż zdanie kolegów... Poza tym, chodzenie do psychologa nie jest powodem do wstydu, to taki lekarz jak każdy inny, tylko, że w Polsce nie wszyscy to jeszcze rozumieją... Nie wstydzisz sie isć do lekarza rodzinnego prawda? Trzymam za Ciebie kciuki - walcz!!!! (i znajdź sobie dobrego "lekarza duszy")
  11. Miałam tak samo... drętwienie lewej(i nie wiedomo dlaczego tylko lewej) ręko, uczucie "nóg jak z waty", kołatanie serca i wiele innych. Dasz radę benQ!!! Mimo wszystko można żyć dalej A odnośnie wyjścia z nerwicy - podzielam Twój pogląd Olu!!! Można wyjść całkowicia ale jednak myślę, że lepiej byłoby nie zapominać, nie zamykać tego rozdziału, w końcu był częścią naszego życia, prawda??
  12. Miałam tak samo... drętwienie lewej(i nie wiedomo dlaczego tylko lewej) ręko, uczucie "nóg jak z waty", kołatanie serca i wiele innych. Dasz radę benQ!!! Mimo wszystko można żyć dalej A odnośnie wyjścia z nerwicy - podzielam Twój pogląd Olu!!! Można wyjść całkowicia ale jednak myślę, że lepiej byłoby nie zapominać, nie zamykać tego rozdziału, w końcu był częścią naszego życia, prawda??
  13. U mnie tuż przed maturą... Wstałam kiedyś z krzesła i miałam wrażenie, że zemdleję, potem, przez 2-3 m-ce tego się bałam, na imprezie, w domu, w kościele, ale nie utrudniało mi to życia... jeszcze. Później to samo, zrobiło mi się słabo a jakiś tydzień potem prawie zasłabłam na ulicy, miałam mdłości, nie mogłam oddychać, kręciło mi się w głowie i tak już zostało, po jakimś czasie dołączyły do tego rózne lęki i natręctwa myślowe, przez 2 m-ce budziłam się i zasypiałam z lękiem, codziennie płakałam z bezsilności, nie było "lepszych" dni, tylko permanentny strach... A potem... Potem znalazłam świetnego psychologa oraz...forum (pomaga!!!) zaczęłam brać leki i zostały mi tylko natręctwa myślowe ale, prawie nie zwracam na nie uwagi. Jest tak jak przedtem a może nawet lepiej... :) Bardziej doceniam to, co mam, więcej rozumiem... Słowem - bilans mimo wszystko dodatni!!! Naprawdę, MOŻNA TO POKONAĆ!!!!!!!!
  14. U mnie tuż przed maturą... Wstałam kiedyś z krzesła i miałam wrażenie, że zemdleję, potem, przez 2-3 m-ce tego się bałam, na imprezie, w domu, w kościele, ale nie utrudniało mi to życia... jeszcze. Później to samo, zrobiło mi się słabo a jakiś tydzień potem prawie zasłabłam na ulicy, miałam mdłości, nie mogłam oddychać, kręciło mi się w głowie i tak już zostało, po jakimś czasie dołączyły do tego rózne lęki i natręctwa myślowe, przez 2 m-ce budziłam się i zasypiałam z lękiem, codziennie płakałam z bezsilności, nie było "lepszych" dni, tylko permanentny strach... A potem... Potem znalazłam świetnego psychologa oraz...forum (pomaga!!!) zaczęłam brać leki i zostały mi tylko natręctwa myślowe ale, prawie nie zwracam na nie uwagi. Jest tak jak przedtem a może nawet lepiej... :) Bardziej doceniam to, co mam, więcej rozumiem... Słowem - bilans mimo wszystko dodatni!!! Naprawdę, MOŻNA TO POKONAĆ!!!!!!!!
  15. Moniko, to, że lekarz tak Cię potraktował, to nie Twój, ale jego problem (widocznie niezasłużenie skończył studia ) Masz prawo wymagać żeby traktowano Twoje problemy poważnie, myślę, że psycholog/psychiatra jest najlepszym rozwiązaniem, bo inni lekarze niestety czasami maja mniej wiadomości na temat nerwicy niż my A i nie wstydź się nigdy, że masz nerwicę, bo nie ma czego!!! To wkońcu jest jakaś część Ciebie, wiem, że potrafi dać w kość, może to zabrzmi absurdalnie, ale naprawdę wierzę, że ona też nas zmienia na lepsze, pozwala rozumieć więcej....
×