Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Hah! Z jednej strony pociesza mnie fakt, że nie jestem sam na tym padole ze swoimi lękami, ale z drugiej strony współczuję wszystkim co borykają się ze swoimi lękami. Ja mam chyba nieco łagodniejszą formę lęku społecznego, bo nie mam problemów z korzystaniem z komunikacji miejskiej, czy robieniem zakupów, ale zajęcia na uczelni i rozmawianie z ludźmi to już masakra. Na ćwiczeniach zadają od czasu do czasu jakieś prezentacje, projekty itp. co oczywiście wiąże się z wystąpieniami przed całą grupą (może niekoniecznie liczną, bo tak od 17 do 20 osób), co oczywiście jest dla mnie niesamowitą męczarnią. Głos mi się łamie i drży. Wcześniej przygotowuję się rzetelnie do tego wystąpienia, żeby nie strzelić jakiegoś błędu, mam przygotowane w myślach niemalże całe przemówienie, a jak przychodzi do mówienia na głos to plotę takie bzdety, że sam jako słuchacz bym nie był w stanie tego zrozumieć. A kontakty z ludźmi to kolejna udręka. Mam kilku znajomych z liceum (kiedy lęk zaczynał się chyba dopiero rozwijać, ale powoli) z którymi trzymam i z którymi czuję się pewnie (chociaż i tak, nawet w ich towarzystwie jestem małomówny). Gdy rozmawiam z ludźmi z roku to gadka kończy się po paru zdaniach. I ta niezręczna cisza... Czasami mam wrażenie, że jestem jakimś debilem, że nie potrafię nawet zwięźle zrelacjonować najprostszej rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hah! Z jednej strony pociesza mnie fakt, że nie jestem sam na tym padole ze swoimi lękami, ale z drugiej strony współczuję wszystkim co borykają się ze swoimi lękami. Ja mam chyba nieco łagodniejszą formę lęku społecznego, bo nie mam problemów z korzystaniem z komunikacji miejskiej, czy robieniem zakupów, ale zajęcia na uczelni i rozmawianie z ludźmi to już masakra. Na ćwiczeniach zadają od czasu do czasu jakieś prezentacje, projekty itp. co oczywiście wiąże się z wystąpieniami przed całą grupą (może niekoniecznie liczną, bo tak od 17 do 20 osób), co oczywiście jest dla mnie niesamowitą męczarnią. Głos mi się łamie i drży. Wcześniej przygotowuję się rzetelnie do tego wystąpienia, żeby nie strzelić jakiegoś błędu, mam przygotowane w myślach niemalże całe przemówienie, a jak przychodzi do mówienia na głos to plotę takie bzdety, że sam jako słuchacz bym nie był w stanie tego zrozumieć. A kontakty z ludźmi to kolejna udręka. Mam kilku znajomych z liceum (kiedy lęk zaczynał się chyba dopiero rozwijać, ale powoli) z którymi trzymam i z którymi czuję się pewnie (chociaż i tak, nawet w ich towarzystwie jestem małomówny). Gdy rozmawiam z ludźmi z roku to gadka kończy się po paru zdaniach. I ta niezręczna cisza... Czasami mam wrażenie, że jestem jakimś debilem, że nie potrafię nawet zwięźle zrelacjonować najprostszej rzeczy.

 

Może to jeszcze nie jest fobia społeczna, tylko "po prostu" nieśmiałość? Sam byłem (a pewnie i dalej jestem, chociaż trochę mniej) nieśmiały. Najważniejsze żebyś siebie zaakceptował takim, jakim jesteś. Jesteś nieśmiały? Małomówny? Zaakceptuj to. Jak to szczerze zaakceptujesz, to przestaniesz się tym przejmować (skoro zaakceptowałeś, że jesteś nieśmiały, to masz w dupie, że ktoś Cię za tego weźmie). A jak już zaakceptujesz w pełni siebie, to uwolnisz swoją naturalną pewność siebie, która w każdym z nas drzemie. Jak będziesz się dobrze czuł z samym sobą, to inni ludzie momentalnie to zobaczą i uznają Cię za osobę pewną siebie, tylko że małomówną. Nie każdy musi mieć gadane, być duszą towarzystwa, opowiadać dowcipy i zabawiać całe grupy. Gdyby wszyscy tacy byli, to świat byłby nudny i przestałby funkcjonować. Wyobraź sobie sytuację kiedy spotyka się dziesięć takich "dusz towarzystwa" i każdy chce zdominować resztę, opowiedzieć więcej historii, dowcipów. Groteska :)

 

Ja miałem podobnie. Stresowałem się jak szedłem na jakąś imprezę, gdzie miałem poznać jakieś nowe osoby (a jeszcze bardziej jak to miały być dziewczyny ;) Bałem się, że mnie wezmą za mruka, że będę miał zimne i spocone ręce, że będę zestresowany. Ale parę razy udało mi się złapać taki stan "mam wy...czesane" ;) Niech mnie wezmą za mruka, mam to w dupie. Będę się świetnie bawił nawet jakbym miał się bawić sam. I wiesz co się działo? Ludzie (dziewczyny też ;) sami do mnie lgnęli. Przyciągałem ich tym, że dobrze się czułem sam ze sobą - swoją naturalną pewnością siebie.

 

Pracuj też nad wychodzeniem ze strefy komfortu. Małymi krokami. Zagaduj nieznajomych o godzinę, drogę. Zgłaszaj się na ochotnika, wychodź z inicjatywą. Na początku będziesz się stresował, czuł dyskomfort, ale im częściej będziesz to robił, tym łatwiej będzie Ci to przychodziło i Twoja pewność siebie będzie rosła.

 

A co do wystąpień publicznych, to zdecydowana większość ludzkości tego się boi. Słyszałem nawet o takim badaniu, w którym zapytali ludzi czego najbardziej się boją. Występowanie publiczne było na pierwszym miejscu, śmierć na drugim ;)

 

Zdrówka życzę!

 

-- 24 lis 2012, 13:44 --

 

P.S. Jeszcze a propos "niezręcznej ciszy" ;) Pamiętaj zawsze, że dwie (albo i więcej) osób za nią odpowiada, a nie Ty sam. Skoro jest cicho to ta druga osoba też nie wie, co powiedzieć, albo nie czuje potrzeby żeby rozmawiać. Czasem lepiej posiedzieć chwilę w ciszy niż na siłę gadać jakieś dyrdymały. Jak to mawiała Mia Wallace w Pulp Fiction - "Kiedy czujesz się komfortowo w takiej niezręcznej ciszy i Ci ona nie przeszkadza, to znaczy, że masz obok siebie kogoś wyjątkowego".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź kamilwin :)

Szczerze mówiąc to mi nawet nie zależy na byciu duszą towarzystwa. Jakoś nigdy nie lubiłem większego zainteresowania wokół mojej osoby, ale z drugiej strony budujące by było posiadać chociaż umiejętność łatwego nawiązywania kontaktu. Zazwyczaj jak mam poznać kogoś nowego (zwłaszcza dziewczynę) to przez łeb przelatują tylko myśli typu "jak tą osobę zainteresować sobą", "aa kurde nudziarz ze mnie jest więc pewnie skończy się jak zwykle, pogadam o pierdołach, nawet rozmowy nie będę umiał podtrzymać". Wiadomo, w konwersację zaangażowane są dwie osoby i odpowiedzialność na jej podtrzymaniu leży na jednej i drugiej, ale chyba ten głupi nawyk w myśleniu jest u mnie tak zakorzeniony głęboko, że ciężko będzie się przełamać :P

Co do wystąpień to w sumie poszedłem w pewnym sensie o krok do przodu. Po prostu idę na środek, mówię jak mówię i mam to z głowy (kiedyś jeszcze pozostawał ten stres, że pewnie wyglądałem jak debil), a przynajmniej tak mi się wydaje, że to progres, bo pewnie te prezentacje to i tak wszyscy mają je gdzieś (a przynajmniej tak wnioskuję po nastawieniu ludzi z grupy do tej formy wypowiedzi). Ale i tak stres podczas gadki pozostaje na wysokim poziomie :P

W każdym razie podbudowałeś mnie swoją odpowiedzią kamilwin, za co jeszcze raz dzięki! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź kamilwin :)

Szczerze mówiąc to mi nawet nie zależy na byciu duszą towarzystwa. Jakoś nigdy nie lubiłem większego zainteresowania wokół mojej osoby, ale z drugiej strony budujące by było posiadać chociaż umiejętność łatwego nawiązywania kontaktu. Zazwyczaj jak mam poznać kogoś nowego (zwłaszcza dziewczynę) to przez łeb przelatują tylko myśli typu "jak tą osobę zainteresować sobą", "aa kurde nudziarz ze mnie jest więc pewnie skończy się jak zwykle, pogadam o pierdołach, nawet rozmowy nie będę umiał podtrzymać". Wiadomo, w konwersację zaangażowane są dwie osoby i odpowiedzialność na jej podtrzymaniu leży na jednej i drugiej, ale chyba ten głupi nawyk w myśleniu jest u mnie tak zakorzeniony głęboko, że ciężko będzie się przełamać :P

Co do wystąpień to w sumie poszedłem w pewnym sensie o krok do przodu. Po prostu idę na środek, mówię jak mówię i mam to z głowy (kiedyś jeszcze pozostawał ten stres, że pewnie wyglądałem jak debil), a przynajmniej tak mi się wydaje, że to progres, bo pewnie te prezentacje to i tak wszyscy mają je gdzieś (a przynajmniej tak wnioskuję po nastawieniu ludzi z grupy do tej formy wypowiedzi). Ale i tak stres podczas gadki pozostaje na wysokim poziomie :P

W każdym razie podbudowałeś mnie swoją odpowiedzią kamilwin, za co jeszcze raz dzięki! :D

 

hehe z tymi prezentacjami na studiach też miałem problemy. Najpierw wpadałem w perfekcjonizm próbując je stworzyć (tego nie napiszę, bo nie mam wiarygodnego źródła, tamtego nie napiszę, bo łatwo będzie podważyć moją teorię, itd.). Inni robili je w 15 minut wklejając jakieś zdjęcia i info z wikipedii, a ja się zabierałem do tego po parę dni i próbowałem robić nie wiadomo jak zajebistą prezentację. Na szczęście z czasem zrozumiałem, że taki perfekcjonizm to nic dobrego i się bardziej wyluzowałem. Jak już zrobiłem po ciężkich bólach taką prezentację, to później się cholernie stresowałem jak ją wygłaszałem. Na moje szczęście zawsze miałem tak, że jak się stresowałem podczas wystąpienia publicznego, to się sam z siebie trochę śmiałem, jak się myliłem, albo jak gubiłem wątek. Mimowolnie się uśmiechałem myśląc sobie w duchu (co ja za głupoty plotę, a reszta siedzi i słucha z zaciekawieniem). Zawsze mnie to jakoś bawiło. To mi pomagało, bo inni też do mnie inaczej wtedy podchodzili, wiedzieli, że mam dystans do siebie. Raz mi jeden wykładowca powiedział, że powinienem wystąpić w Mam Talent ze swoim talentem najnudniejszej prezentacji :D Uśmiechnąłem się szczerze i podziękowałem za pomysł. Najważniejsze to się tym nie przejmować za bardzo. Życie jest o wiele łatwiejsze jak się ma odpowiedni dystans do siebie i otoczenia.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja fobia społeczna wyraża się w kilku przejawach. Już jak byłam podlotkiem, zauważyłam, że krępuje mnie, kiedy ktoś na mnie patrzy na ulicy i od razu zmienia mi się chód na taki sztywny. Wciąż to czuje i dlatego nie mogę nosić butów na obcasie, jak idę sama. Mam wrażenie, że wszyscy się wtedy na mnie patrzą, a ja zaczynam iść jak na szczudłach. Wiem, że ludzie chyba czasem myślą, że ja tego nie widzę, ale mam oczy naokoło głowy i wyczuję każde spojrzenie. Tak samo, jak wchodzę do jakiegoś metra czy tramwaju, połowa oczu na mnie, a ja mam wrażenie, że się wtedy tak nienaturalnie poruszam. Mi się wydaje, że oni to widzą, że ja widzę. Minie mi to kiedykolwiek? :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja fobia społeczna wyraża się w kilku przejawach. Już jak byłam podlotkiem, zauważyłam, że krępuje mnie, kiedy ktoś na mnie patrzy na ulicy i od razu zmienia mi się chód na taki sztywny. Wciąż to czuje i dlatego nie mogę nosić butów na obcasie, jak idę sama. Mam wrażenie, że wszyscy się wtedy na mnie patrzą, a ja zaczynam iść jak na szczudłach. Wiem, że ludzie chyba czasem myślą, że ja tego nie widzę, ale mam oczy naokoło głowy i wyczuję każde spojrzenie. Tak samo, jak wchodzę do jakiegoś metra czy tramwaju, połowa oczu na mnie, a ja mam wrażenie, że się wtedy tak nienaturalnie poruszam. Mi się wydaje, że oni to widzą, że ja widzę. Minie mi to kiedykolwiek? :oops:

 

Może po prostu patrzą na Ciebie, bo ładna z Ciebie dziewczyna. Jeśli tak, to może nigdy nie minąć - zawsze się znajdzie ktoś kto na Ciebie spojrzy ;)

 

Wiem o czym piszesz. Ja mam podobnie (nie to, że ładny ze mnie chłopak, tylko, że mam podobne "akcje" hehe), chociaż trochę się poprawiło w tej kwestii. Myślę, że większość ludzi się "peszy", kiedy sporo ludzi intensywnie na nich patrzy jak idą (podziwiam modelki na wybiegu, chociaż tez musiały pewnie się przełamać i na początku się bały). Mnie takie coś parę razy złapało jak mijałem jakieś fajne dziewczyny, jak ktoś za mną przez dłuższy czas szedł, itp. Najczęściej to mnie jednak łapie w momencie gdy mijam późną porą grupkę dziesięciu "nastolatków" w kapturach popijających piwo na ławce i wszyscy, jak jeden mąż, się na mnie zaczynają gapić i czekają, aż się potknę ;) A ja wtedy sztywno, ale idę do przodu, starając się nie przejmować ;)

 

Moja rada jest banalna. Staraj się tym nie przejmować ;) Innej nie znam. Jak nabierzesz pewności siebie, to Ci to samo przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze jeden bardzo uciążliwy i krępujący problem tzn. jak ktoś na mnie patrzy to zaczynam się denerwować że on z kolei zobaczy że się denerwuję i wtedy zaczyna się błędne koło, najgorsze jest to że po prostu zaczynam się trząść i im bardziej chcę przestać tym bardziej się nakręcam, ręce mi się trzęsą, bardzo mnie to krępuje i przez to ograniczam swoje kontakty z ludźmi, najgorzej jest u dentysty albo fryzjera wręcz się wzdrygam albo np gdy muszę przy kimś coś zjeść..Nie zawsze tak jest ale bardzo często. Ktoś też tak ma??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze jeden bardzo uciążliwy i krępujący problem tzn. jak ktoś na mnie patrzy to zaczynam się denerwować że on z kolei zobaczy że się denerwuję i wtedy zaczyna się błędne koło, najgorsze jest to że po prostu zaczynam się trząść i im bardziej chcę przestać tym bardziej się nakręcam, ręce mi się trzęsą, bardzo mnie to krępuje i przez to ograniczam swoje kontakty z ludźmi, najgorzej jest u dentysty albo fryzjera wręcz się wzdrygam albo np gdy muszę przy kimś coś zjeść..Nie zawsze tak jest ale bardzo często. Ktoś też tak ma??

 

Chcesz przerwać to błędne koło? Skoro wiesz, że "im bardziej chcesz przestać się denerwować, tym bardziej się nakręcasz" to po co to robisz? Po co chcesz przestać się nakręcać? Po co chcesz to ukrywać przed innymi? Skoro wiesz, że to tylko wzmacnia zdenerwowanie? Wywróć wszystko do góry nogami!

 

Zamiast "próbować się uspokajać" w takiej sytuacji spróbuj się jeszcze bardziej zdenerwować. Spróbuj zrobić tak, żeby wszyscy widzieli Twoje zdenerwowanie! Pokaż wszystkim jak Ci się ręce trzęsą! I zobacz, co się stanie.

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w koncu zdecydowalam sie zarejestrowac. wohooo! nie wiedzialam tylko, ze opisywanie wlasnych problemow i zmagan okaze sie tak cholernie trudne. kiedy juz zaczynam cos pisac, zaraz do glowy przychodzi mi "ja? nerwica?! a gdzieee tam". przed sama soba jest o wiele latwiej. ludzie, podziwiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim! :)

Czy ktoś z Was byłby może chętny wypełnić dla mnie kilka testów psychologicznych? Studiuję Psychologię i piszę w tym roku pracę magisterską na temat zaburzeń lękowych w postaci fobii. Część osób badanych udało mi się znaleźć w ośrodkach terapeutycznych, jednak ciągle jeszcze brakuje mi paru osób do skończenia badań. Wypełnianie testów zajmuje około pół godziny, a badanie jest w pełni anonimowe. Odwdzięczyć mogę się wysyłając analizę wyników :) Jeśli ktoś z Was miałby chęci wzięcia udziału w moich badaniach, proszę o kontakt poprzez wiadomość prywatną. Tam również mogę podać więcej szczegółów i odpowiedzieć na ewentualne pytania :)

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to jestem taki dziwny człowiek ,który,żeby się rozkręcić potrzebuje trochę czasu ,ale kiedy już to nastąpi bywa naprawdę czasem za wesoło ;) .Najpierw nie potrafię otworzyć "gęby" w towarzystwie nawet odpowiedzieć na "zaczepki " innych ,ale z czasem jest tylko lepiej dlatego sama uznaje to za wielką nieśmiałość niż fobię choć bywa to naprawdę dobijające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawniej czyli jeszcze przed rozpoczęciem pracy nie umiałem odnaleźć się w towarzystwie podczas rozmowy. Jak już przychodziła moja kolej na jakieś wypowiedzi to potrafiłem się strasznie zacinać myśląc o tym jeszcze bardziej się to nasilało. Jak przestawałem o tym myśleć to mówiłem płynnie. Teraz już te objawy częściowo ustały bo nabrałem pewności siebie ale jak mam gorszy dzień to wracają lecz wtedy wole przemilczeć kilka godzin i przechodzi. Kluczem jest opanowanie i pewność siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

zarejestrowałam się na forum z nadzieją, że znajdę tutaj pomoc w ogarnięciu mojego problemu.

Mianowicie panicznie boję się ludzi. Do tego stopnia, że mam problem przy robieniu zakupów w sklepie innym niż samoobsługowe.

Na samą myśl rozmowy z kimś kogo nie znam lub znam słabo zaczyna szumieć mi w uszach, robię się czerwona i łzawią mi oczy.

Problem zawsze był, ale odkąd poszłam na studia jest co raz gorzej. Boję się nawet chodzić na zajęcia wiedząc, że będą musiała odzywać się na ćwiczeniach (mimo, że materiał mam opracowany "na zapas"). Potrafię zawrócić spod samej sali i schować się w łazience.

Mimo, że nigdy nie byłam zbyt towarzyska to od początku semestru odezwałam się może raz do kogoś innego niż mój współlokator.

Już sama nie wiem co mam robić, próbowałam to przezwyciężyć, wyjść do ludzi ale zawsze kończyło się tak samo...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

zarejestrowałam się na forum z nadzieją, że znajdę tutaj pomoc w ogarnięciu mojego problemu.

Mianowicie panicznie boję się ludzi. Do tego stopnia, że mam problem przy robieniu zakupów w sklepie innym niż samoobsługowe.

Na samą myśl rozmowy z kimś kogo nie znam lub znam słabo zaczyna szumieć mi w uszach, robię się czerwona i łzawią mi oczy.

Problem zawsze był, ale odkąd poszłam na studia jest co raz gorzej. Boję się nawet chodzić na zajęcia wiedząc, że będą musiała odzywać się na ćwiczeniach (mimo, że materiał mam opracowany "na zapas"). Potrafię zawrócić spod samej sali i schować się w łazience.

Mimo, że nigdy nie byłam zbyt towarzyska to od początku semestru odezwałam się może raz do kogoś innego niż mój współlokator.

Już sama nie wiem co mam robić, próbowałam to przezwyciężyć, wyjść do ludzi ale zawsze kończyło się tak samo...

 

 

 

Mam a właściwie miałam albo co raz mniej mam podobnie,ale ja to nazywam tylko nieśmiałością bo skoro jak chcę to potrafię tzn.,że nic wielkiego.Chociaż nie ukrywam,że od kiedy zaczęłam brać tabletki zauważam porawę ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

zarejestrowałam się na forum z nadzieją, że znajdę tutaj pomoc w ogarnięciu mojego problemu.

Mianowicie panicznie boję się ludzi. Do tego stopnia, że mam problem przy robieniu zakupów w sklepie innym niż samoobsługowe.

Na samą myśl rozmowy z kimś kogo nie znam lub znam słabo zaczyna szumieć mi w uszach, robię się czerwona i łzawią mi oczy.

Problem zawsze był, ale odkąd poszłam na studia jest co raz gorzej. Boję się nawet chodzić na zajęcia wiedząc, że będą musiała odzywać się na ćwiczeniach (mimo, że materiał mam opracowany "na zapas"). Potrafię zawrócić spod samej sali i schować się w łazience.

Mimo, że nigdy nie byłam zbyt towarzyska to od początku semestru odezwałam się może raz do kogoś innego niż mój współlokator.

Już sama nie wiem co mam robić, próbowałam to przezwyciężyć, wyjść do ludzi ale zawsze kończyło się tak samo...

 

Mam tak samo, nie minęło mi to z wiekiem niestety. Na studiach mialem zero kontaktu z otoczeniem, a przez pierwsze kilka miesiący studiowania, nim zacząłem brać psychotropy, piłem przed zajęciami, żeby wysiedzieć wśród ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Archies Dręczy Cię poczucie winy z tego powodu?

 

 

 

Gdy unikam w ostatniej chwili zajęć, zapytania o coś kogoś itp. to aż mnie skręca w środku, przez co jest jeszcze gorzej. To tak jakby umysł dzielił mi się na dwie części ale ta chcąca uciec panowała nad ciałem.

Co raz częściej mam problemy z zaśnięciem, bo w głowie przewijają mi się myśli że sama sobie szkodzę i że jestem tchórzem i co by było gdybym się odezwała/została/zapytała.

Cały czas sobie wyrzucam, że znowu to samo mimo że zawsze sobie obiecuję że następnym razem dam radę.

 

Nie rozumiem jednak jednej rzeczy - gdy w wakacje pracowałam na stoisku za ladą nie miałam żadnych problemów z rozmową z klientami, przedstawianiem im danego produktu itp. Ale gdy już ktoś (klient lub osoba ze stoiska obok) próbował do mnie zagadać, zapytać się o coś niezwiązanego z produktami znowu wszystko się zaczynało. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co myślisz o osobach, które się krępują w podobnych sytuacjach?

 

Lęk jest następstwem konkretnego wyobrażenia dotyczącego przyszłości. Przestudiuj swoje myśli pojawiające się w pewnych okolicznościach a znajdziesz odpowiedź na to czego nie rozumiesz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh, słuchałem kiedyś audycję w radiu na temat lęku przed publicznymi wystąpieniami... pani psycholog radziła, żeby w momencie gdy stoimy przed jakimś audytorium wyobrazić sobie na przykład, że wszyscy siedzą na nocnikach i ssą swojego kciuka lub cokolwiek co wydaje nam się śmieszne... może pomóc :)

 

 

Twoja wypowiedź bardzo mnie rozbawiła:D:D:D wydaje mi się, że rzeczywiście może to pomóc. CO do leku przed wystąpieniami to czytałam kiedyś historie faceta, który tak się bał ludzi ze nawet czerwienił się jak kupował bilet w autobusie, próbował z tym walczyć, ale nie udało mu się. Całe swoje życie spędził na unikaniu innych ludzi i przez to większość życia spędził w domu w swoim komputerze a jedyni znajomi to wirtualni. Co ciekawe facet wypowiadał się, że walczył z tym przy pomocy psychologów, różnych środków farmakologicznych, ale jak wcześniej pisałam nie powiodło się. Szkoda mi tego człowiek, ciekawe czy taki lęk ludzie mają już w genach czy nabywają w procesie wychowawczym, np. jak ktoś go wyśmieje podczas publicznego wystąpienia to potem może już się więcej nie przełamać. Dlatego tak ważną role odgrywają rodzice powinni więcej skupiać się na dzieciach ich problemach, rozmawiać z nimi, nigdy nie zostawiać ich samym sobie. Silnia jednostka sobie poradzi jednak wrażliwa może "utonąć" :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież nie codzień wystepujemy publicznie. Ja czuje czasem, że nigdzie do pracy sie nie nadaje. Ale problem tkwi w tym, że boje sie spojrzeń "mierzenia" a najbardziej oceniania. Boje sie jakiejkolwiek malutkiej krytyki, nawet gdyby mogła byc konstruktywna. Po wielu latach pustki w głowie, dziś już wiem, że pomimo tego że ludzie nie mają czystego serca i myśli, poradziłabym sobie z tym - :why: gdyby moi rodzice okrutnie nie oceniali mnie już tyle lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasminumdaliaA w stosunku do innych jesteś bardzo krytyczna?

 

-- 21 gru 2012, 16:11 --

 

jasminumdalia, Kiedy rozmawiasz to poświęcasz drugiej osobie całkowitą uwagę? Słuchasz jej? Jesteś otwarta na to co do Ciebie mówi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałam obrazic niczyich uczuc. Moje zostały wystarczająco skopane. Jestem krytyczna i rozżalona. Wyrastałam w atmosferze krytyki, bluzgów. Niestety takie fundamenty. Swoją córke potrafie uważnie słuchac, zawsze sie pochylam. Interesuje mnie czego chce. Mam prace i boje sie że zaraz sie wycofam...a planuje że sie wyprowadzimy i odetniemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×