Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamilwin

Użytkownik
  • Postów

    126
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamilwin

  1. Witajcie, Na tym forum sporo można przeczytać o tym ile sił i zdrowia kosztuje walka z nerwicą. Ale czy ktoś z Was kiedyś się zastanawiał ile pieniędzy ta walka kosztuje? Ile idzie na leki, na książki, na wizyty u psychologów/psychiatrów, na prywatne badania, na suplementy, na jakieś kursy jogi, czy inne. Robiliście kiedyś takie podsumowanie? Ile rocznie wydajecie na nerwicę? Ile pieniędzy przez cały okres walki wydaliście na nerwicę? Pozdrawiam!
  2. Mnie jak zaczęły niepokoić pierwsze ataki paniki, to właśnie zacząłem biegać, żeby się rozładować. Poza właśnie tym rozładowaniem (zmęczeniem), lepszym samopoczuciem (endorfiny się wydzielają podczas wysiłku fizycznego), to bieganie dało mi coś jeszcze. To, o czym piszesz. "Przyzwyczaiłem" się do szybszego bicia serca, trzęsących się kończyn, płytszego oddechu, zawrotów głowy. itp. Czyli oswoiłem symptomy, które występowały u mnie podczas lęku. Zrozumiałem, że nie każde szybsze uderzenie serca oznacza dla mnie zawał i przestałem się tym tak przejmować Reasumując, polecam Ci bieganie. Ale przygotuj się na to, że organizm będzie "panikował". Będzie Ci się wydawało, że nie dasz rady, że zemdlejesz, itd. Bieganie to właśnie taka walka z samym sobą. Jak Ci się uda to przetrzymać, to dużo lepiej będziesz sobie radził z lękami. Powodzenia!
  3. Aha, czyli jakieś czary vodoo Najważniejsze, że skuteczne. Powodzenia w zwalczaniu reszty objawów!
  4. Cześć! A napiszesz jak Ci się udało "opanować" te uderzenia gorąca i strach przed zemdleniem?
  5. Caipirinha, jesteś osobą bardzo wrażliwą (przewrażliwioną?) na swoim punkcie, jak większość chorujących na nerwicę. U mnie też było podobnie. Zaczynało się w miarę niewinnie. Potem ręce zaczęły się coraz bardziej trząść, pocić, zaczęły się ataki paniki i strach przed wyjściem z domu. A też jestem (i wtedy też byłem) ogólnie lubiany przez innych, towarzyski, itp. Jakaś rada? Zacznij coś z tym robić, póki jeszcze nie zaszło to zbyt daleko. Ja jestem zwolennikiem teorii, że sam musisz się zmienić, nikt za Ciebie tego nie zrobi (żadne leki, czy psycholog). Chociaż psycholog może Ci wskazać drogę. Ja jednak uważam, że dosyć słono sobie za to liczy. Po prostu sam zacznij pracować nad sobą. Czujesz się winny? Wybacz sobie. Negatywne scenariusze? Nie dostaniesz się na studia? Rewelacja! Może zostaniesz dzięki temu przedsiębiorcą? Milionerem? Zastanawiasz się co jest po śmierci? Mądrzejsi od Ciebie i mnie się nad tym zastanawiali i jakoś nic ciekawego chyba nie wymyślili. Umrzesz? Rewelacja! Może będziesz mógł straszyć ludzi, których nie lubisz? Może poznasz na górze Elvisa, Tupaca i Marilyn Monroe? Może na górze nie ma kaca? A może nic nie ma po śmierci? A jak nic nie ma, to wtedy Ciebie też już nie będzie i nie będziesz wiedział o tym, że nic nie ma? Staraj się zmienić rzeczy, które możesz zmienić, a te, których nie możesz zmienić, po prostu zaakceptuj. Życie będzie wtedy o wiele łatwiejsze. Pozdro
  6. Może Ci dolegać nerwica lękowa. A to, co Cię napadło rano, to prawdopodobnie był atak paniki.
  7. Cześć! Zdiagnozować to Cię może tylko lekarz. Ja mogę z własnego doświadczenia napisać Ci, że takie objawy miałem podczas nerwicy lękowej, a schizofrenii nigdy nie miałem. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie podobnie. Pozdro
  8. Moim najlepszym sposobem na nudę jest masturbacja. Pamiętajcie! Onanizm wzmacnia organizm!
  9. kamilwin

    Atak nerwicy

    Zabrzmiało nieciekawie
  10. Pocieszę Cię, że nad silnymi myślami i emocjami nie da się zapanować, więc nie Ty jeden nie potrafisz :)
  11. Jak tam Buczi? Już w domu? Rodzina Cię pewnie nie poznała?
  12. Kładź się i zamień się w imiesłów bierny dzisiaj!
  13. Witaj! Z opisu, który przedstawiłeś, może wynikać, że Twoja dziewczyna cierpi na nerwicę lękową połączoną z fobią szkolną. Ja znam 3 wyjścia z tej sytuacji: 1. Psychoterapia. Pójdź z nią do psychologa/psychiatry. 2. Farmakoterapia. Połączona z punktem pierwszym - lekarz przypisze Twojej dziewczynie jakieś leki antydepresyjne. 3. Autoterapia. Najtrudniejsza, ale zarazem najskuteczniejsza, jeśli się powiedzie. Jednakże skuteczna jest tylko wtedy, kiedy Twoja dziewczyna włoży w nią wysiłek. Będzie musiała zmienić swoją postawę, przestać się przejmować ocenami w szkole, opinią innych, itd. Kosztuje to sporo wysiłku i zajmuje sporo czasu, więc nie wiem czy to metoda idealna dla Twojej dziewczyny, skoro np. nie chce rozpocząć medytacji, "bo uważa, że to i tak jej nie pomoże". Reasumując, najłatwiej będzie dla niej, zacząć brać jakieś psychotropy. Chociaż nie polecam, bo to tylko tłumi objawy, nie rozwiązuje problemu i są różne skutki uboczne zażywania takich leków. Najlepiej, żeby wzięła się za siebie i zaczęła pracować nad sobą. Pozdro
  14. Moim zdaniem powinieneś się przede wszystkim skupić nad znalezieniem lekarza skutecznego. Jego płeć, wiek, zarost lub jego brak, mają tu chyba mniejsze znaczenie. Każdy specjalista powinien być, jak sądzę, przygotowany do pracy z różnymi typami ludzi (nieśmiałymi introwertykami, temperamentnymi ekstrawertykami, mądralami i głupolami I powinien sobie z nimi radzić. Moim zdaniem kluczową sprawą jest to, czy wyleczył już kogoś z nerwicy, ile mu to zajęło, ile takich osób było, jaką ma skuteczność, metodę pracy. Bo np. jeśli jego terapia ma wyglądać tak, że on będzie Cię słuchał ziewając przez godzinę spoglądając co jakiś czas na zegarek a na koniec przypisze Ci jakiś antydepresyjny lek, to myślę, że się to mija z celem. Spróbuj może popytać znajomych, rodzinę, albo jakichś użytkowników tutaj, czy mogą Ci polecić jakiegoś dobrego lekarza w Poznaniu. Skoro pomógł już komuś, to istnieje szansa, że Tobie też może pomóc. Powodzenia!
  15. W takim razie Run Forest Run! :) Będzie dobrze!
  16. Cześć! Pamiętam, że pisałeś do mnie już kiedyś na maila w sprawie tych "napięć" i wysłałeś mi tez w ramach wdzięczności za mój poradnik swoją Szynkadelę :) Planowałem Ci odpisać w momencie jak przeczytam Twoją książkę. Ale jakoś nie miałem wtedy głowy do czytania i tak zwlekałem z tym, aż zapomniałem. Teraz mam więcej czasu, więc chętnie ją przeczytam. Co do tych "napięć", to mógłbyś o nich coś więcej napisać? Jak się objawiają?
  17. Uzupełnienie elektrolitów i polepszenie diety żywieniowej rzeczywiście pomaga przy nerwicy. W moim poradniku jest to jeden z elementów autoterapii. Ale jest to jeden z elementów. Cieszę się, że w Twoim przypadku, to wystarczyło, żebyś poczuła się lepiej, ale na jakieś cięższe przypadki (agorafobię np.), to nie wystarczy. Pomoże, ale nie wystarczy. Ja jak wychodziłem z nerwicy, to brałem dawki magnezu według ulotki Może gdybym brał tak, jak Ty "końskie dawki" mój powrót do zdrowia byłby szybszy. Ale i tak nie narzekam, najważniejsze, że mam już to za sobą :) Pozdrawiam!
  18. Świetnie czytać przemyślenia osoby, która przechodzi drogę, którą ja już przeszedłem :) Też nie zawsze mi wychodziło wykrzywianie twarzy w banana, też się gorzej poczułem po tym jak rzuciłem pierwszy raz wyzwanie lękowi i powiedziałem mu "Dawaj co masz!". Za to później, jak zobaczyłem, że przeżyłem ten skomasowany atak, to poczułem się dużo silniejszy. Będzie jeszcze lepiej! Następuje w Tobie przełom! 3m się!
  19. Dzisiaj wolne? Czy masz tyle zajęć, że nie masz czasu napisać coś? :)
  20. Już tak nie polecaj mojego poradnika, bo jeszcze ludzie tu pomyślą, że to jakaś zorganizowana akcja marketingowa i nas zbanują ;D Jak ktoś będzie chciał go znaleźć, to go znajdzie. Czekam na kolejne wpisy! A teraz zawijam kiecę i lecę! I pamiętaj - Jesteś Zwcyięzcą!
  21. A pomyślałaś o tym, że poprawa sama nie przyjdzie? Że trzeba trochę wysiłku włożyć, żeby się poczuć lepiej? Leki tylko stłumią Twoje objawy. Nawet jeśli poczujesz się z czasem lepiej, odstawisz leki, to podczas następnego większego stresu, nerwica wróci. Zmiana musi się dokonać w Tobie. A lekarz i leki powinny być tylko wspomagaczem, motywatorem, czy motorem napędowym Twojej przemiany. -- 27 paź 2013, 21:36 -- I tego się trzymaj Kolego! 3mam kciuki! -- 27 paź 2013, 21:47 -- Z tą stygmatyzacją i wyolbrzymianiem przez lekarzy to się zgadzam. Jak ja 3-krotnie zemdlałem w autobusie i później leżałem tydzień w szpitalu, to się mnie lekarz prowadząca zapytała o alkohol A że ja zawsze bardzo szczery jestem (ale uczę się kłamać, żeby mieć trochę łatwiej w życiu! , to powiedziałem, że tam raz w tygodniu wyskoczę z kolegami na jakieś piwko do meczu (myślałem, że w porównaniu z niektórymi rówieśnikami, to nic!). Jakież było moje zdziwienie jak mi w epikryzie napisała "młody mężczyzna z tendencją do nadużywania alkoholu" ;D Znalazła się abstynentka jedna! Boję się co by o mnie napisała, gdyby zobaczyła co się działo na niektórych wyjazdach terenowych na studiach ;D Cały uniwersytet alkoholików!
  22. Cześć! Takie "nienormalne" myśli podczas nerwicy lękowej są całkowicie "normalne" Więc się nie bój, że jesteś złym człowiekiem, bo nie jesteś. Ja kiedyś dostałem w oko, przez co słabo na nie widzę. Moja mama chciała mi pomóc i szukała jakichś uzdrowicieli (bo lekarze konwencjonalni rozłożyli ręce i powiedzieli, że nic się nie da zrobić). Znalazła kontakt do jakiejś starowinki w jakiejś wsi nad morzem. No więc pojechaliśmy. To był kawałek drogi, bo jestem z Warszawy, ale mniejsza o to. To był okres kiedy chorowałem na nerwicę, wysoki niepokój ogólny i miałem częste ataki paniki. Przyjeżdżamy na miejsce. Siemka, siemka, ege szege eszte meszte. No i mówimy co jest grane. Babinka na wejściu jak się do niej zbliżyłem, powiedziała, że wyczuwa ode mnie złą energię. Ja oczywiście dostałem wtedy ataku paniki (na szczęście delikatnego), no ale siedzę na krześle, a ona czaruje. Dała mi się napić jakiejś "czarodziejskiej wody" z pobliskiej studni i podarowała mi trochę tej wody na później. Wracamy do domu. Jakieś efekty z tym okiem, miały być po tygodniu chyba. Piłem tą wodę według jej wskazań, jednak nic to nie dało. Na oko. Dało jednak na to, że zacząłem się bać, że jestem opętany :) I że zrobię krzywdę mojej mamie przez sen, mimo, że bardzo ją kocham. Jak widzisz podobna sytuacja do Twojej. Też się bałem, że może jestem złym człowiekiem, może mnie jakiś demon opętał, może mnie zamkną w wariatkowie, może w więzieniu za zrobienie czegoś strasznego. Wiele było tych "może". Aż w końcu nie wytrzymałem i się wyjebałem (złapałem syndrom "mam wyjebane"). Na myśli w stylu - "a jak coś zrobię mojej mamie przez sen?" odpowiadałem sobie - "to trudno, będę się martwił jak to nastąpi". "A co jak opętał mnie szatan?" - "Zajebiście. Widocznie uznał, że jestem łakomym kąskiem!". I tak dalej. I po jakimś czasie te myśli zniknęły. Wiesz dlaczego? Bo opór wzmacnia myśli i emocje, a akceptacja je osłabia. Opierając się jakimś myślom i emocjom, zaprzeczając im, wzmacniasz ich ładunek energetyczny. Kiedy to zrozumiecie i zastosujecie w praktyce, uwolnicie się od nerwicy na zawsze. Oczywiście będzie to wymagało czasu, ale to jedyna, słuszna droga, jaką znam. Trzymajcie się!
  23. Zamiast o tym nie myśleć, spróbuj o tym myśleć :) I to intensywnie. Spróbuj tak się nakręcić, żeby zemdleć podczas ataku paniki. Mi się nie udało. Daj znać, czy Tobie się uda! Pozdro
×