Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamilwin

Użytkownik
  • Postów

    126
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamilwin

  1. Witajcie! Ja ze swoimi atakami paniki zmagałem się jakieś 2 lata. Nigdy nie chodziłem do żadnych psychiatrów, więc nie wiem, ale wydaje mi się, że miałem też jakąś nerwicę (stąd się pewnie wzięła panika). Możliwe, że właśnie lękową, może jeszcze jakąś inną Szczerze mówiąc nigdy się nie interesowałem się nazwami chorób, ich objawami, bardziej mnie interesowało to jak się wyleczyć. Nigdy nie brałem żadnych antydepresantów i jakoś z tego wyszedłem - ostatni atak paniki miałem jakieś półtora roku temu chyba. Tak, jak napisała Triss, jedynym i niezawodnym sposobem na pozbycie się paniki, nerwicy i innych podobnych, jest ich akceptacja. Kiedy nie boisz się bać, strach jest o wiele słabszy, bo ze strachem jest tak, że karmi się Twoim... strachem. Kiedy odetniesz mu "źródło zasilania", to zobaczysz jak chudnie w oczach. Ja się już nie boję bać, wiem jak postępować podczas silnego lęku, jak mnie kiedyś nawiedzi atak paniki to super - zatańczymy :) Nie znaczy to oczywiście, że jestem jakimś Superbohaterem, który nigdy się nie boi, nie stresuje, itd. Czasem się boję trochę, czasem bardzo, ale już wiem jak sobie z tymi emocjami radzić. Ataków paniki, czyli takich (czasem) nieoczekiwanych (a czasem niestety oczekiwanych hehe) i nieuzasadnionych napadów lęku już nie miałem jakieś 1,5 roku tak, jak napisałem wcześniej. Leki Was tylko otumaniają, to środek doraźny, który czasem powinno się stosować w ciężkich przypadkach, żeby podjąć w ogóle terapię, ale leki Was nie uzdrowią. Uzdrowi Was tylko autoterapia albo terapia u specjalisty (psychologa, psychiatry, czy innego znachora). Nie wierzcie też tym, którzy tutaj piszą, że "paniki nie da się wyleczyć, trzeba z tym żyć, itd.". To g...liniana prawda Jeśli żyjesz ze swoją paniką i jest Ci z nią dobrze, to ok, ale nie znaczy to, że każdy chce tak żyć. Ja pamiętam, że jak zaczęły się moje "akcje" i szukałem odpowiedzi w internecie, to wchodziłem na podobne fora i czytałem podobne wpisy - oddychaj głęboko, weź leki i tak do końca życia. Kiedy widziałem na forach słowa-klucze (lęk, trzęsące się ręce, strach, panika, atak paniki, fobia społeczna, nerwica, itd.), to momentalnie serce mi przyspieszało i często był to zaczątek kolejnego napadu lęku. Nie było łatwo sobie z tym poradzić, ale jakoś mi się udało. Oczywiście zaraz zostanę zaatakowany przez pseudoekspertów od ataków paniki, którzy "wiedzą lepiej, mają straszniejsze ataki paniki, więcej fobii, nerwic, mają je dłużej, znają je lepiej". A ja? Co ja tam wiem o panice, pewnie jestem dzieciakiem, który zestresował się przed maturą i teraz poucza tu innych :) "Gdybym miał przeżyć Wasze lęki, to pewnie bym padł na zawał, albo się powiesił. Nie da rady się uwolnić od paniki, koniec kropka. Jeśli komuś się udało, to miał farta, słabsze lęki, itd." Jeśli jednak są tu osoby, które nie chcą żyć do końca ze swoją paniką i strachem, że napadnie Was w najmniej spodziewanym, pożądanym momencie i chcą spróbować się wydostać ze spirali lęku, to napiszcie do mnie maila - kamil.winczewski-strach@wp.pl. Ja Wam żadnej gwarancji nie daję, najwięcej zależy od Was samych. Jeśli myślicie, że podam Wam sekretny przepis na to jak uwolnić się od strachu bez Waszego wysiłku, to nawet nie silcie się na żadne maile do mnie. O nieeeeee. Autoterapia, którą przeszedłem była dla mnie drogą przez ciernie, z wieloma porażkami, załamaniami, zwątpieniami i nawrotami lęków. Żeby ta terapia się powiodła będziecie musieli wyjść ze swojej strefy komfortu, uwierzyć w końcowy sukces, wybić się nad swoje przekonania na temat skutecznych i nieskutecznych metod walki z lękiem i naprawdę stosować moje rady w praktyce. Jeśli jesteś gotów (gotowa) spróbować, to daj znać. P.S. A co jeśli za wpisami osób, które piszą o tym, że nie można sobie poradzić z paniką kryją się farmaceutyczni baronowie, którym na rękę jest to abyś do końca życia brał(a) antydepresanty?... Nie no, aż w takie teorie spiskowe nie wierzę :) Chociaż kto wie? Jeśli mój wpis niedługo zniknie, to znaczy, że mamy tu do czynienia z jakąś aferą grubymi nićmi szytą! Tak, czy siak, życzę Wam wszystkim (niedowiarkom też, a co!) powrotu do zdrowia i jak najpełniejszego życia! Pamiętajcie! "Poddający się - nigdy nie wygrywa, a wygrywający - nigdy się nie poddaje." Nigdy się nie poddawajcie! Pozdro 600!
×