Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Strach przed zranieniem jest czasami większy niż potrzeba bliskości. Czasami strach przed opuszczeniem jest tak ogromny, że samemu prowokujemy to odcięcie od kogoś bliskiego :arrow: stało się, nie muszę już bać się najgorszego, które i tak wcześniej lub później by się zdarzyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brakuje mi bliższych relacji z ludźmi, a z jakąś fajną dziewczyną to już wogóle. Wszystko wydaje mi się takie płytkie, powierzchowne. Może miłość istnieje ale dla mnie zmieniała ona smak. Jest teraz takim Świętym Mikołajem. Wyrosłem z tego i nie wierzę.

Gadałem z terapeutką. Zbyt krytycznie podchodzę do siebie, widzę tylko swoje negatywy, zadręczam się. Może nawet jestem wartościowym człowiekiem ale na razie tego nie widzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś podobnego napisałam już dzisiaj w innym wątku. Że związki przeważnie, paradoksalnie, nie są dobrym lekiem. Przeciwnie - jeśli bowiem nie umiemy sobie sami poradzić z naszymi problemami, to podświadomie oczekujemy, że gdy zjawi się właściwa osoba, ona nam pomoże. Nie robi tego bo nawet nie wie że tego oczekujemy, a nawet, jeśli sie domyśli, jak ma wiedzieć jak nam pomóc, skoro sami tego nie potrafimy określić? I tu jest to pogłębienie osamotnienia, a samotność w związku jest po stokroć gorsza od samotności w pojedynkę. I ostatecznie utwierdza nas w przekonaniu, że nikt nam nie pomoże i nikt nas nie zrozumie.

 

Podziwiam Cię, WillBeGood, za tę odpowiedzialność za własne życie, za odwagę. Choć, prawdę mówiąc, sama jestem w miejscu, w którym wszystko mi mówi, że nie umiem zrobić tego wszystkiego sama i mój świat jest absolutnie pusty, kiedy jestem w nim sama. Nie ma żadnej wartości. To jest, zdaje się, ten lęk przed samotnością, którego Ty się pozbyłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też Cię podziwiam i zazdroszczę Tobie, WillBeGood :)

 

W ostatni weekend pękłem totalnie, do tej pory zdarzały mi się doły, tygodniowe sesje upadków, w których nie potrafiłem powstrzymać płaczu, negatywnych emocji. Ten weekend przekonał mnie do tego, że potrzebuję terapii. Siedziałem sam w mieszkaniu, tak bardzo chciałem się z kimś spotkać, dzwoniłem po znajomych, pytałem, czy mają czas, po trzecim telefonie poddałem się, przegrałem z samotnością i zagłębiłem się w pustce. Nie mogłem wytrzymać ze sobą, wypiłem 4 piwa, poczułem się lepiej, oczywiście złudnie, obudziłem się w niedzielę i czułem się jak szmata. Siedziałem pod pałacem kultury i słuchałem muzyki. Chciałbym nie pragnąć rozmowy, spotkań z ludźmi, nie tak bardzo, jak trwa to teraz.

 

Dotarłem do pewnie niezbyt odkrywczego dla Was wniosku: przecież znajomi, z którymi bym się spotkał, byli by tylko gośćmi w mojej samotności. Ich obecność na dłuższą metę nic nie zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest naturalne przecież, że potrzebujemy drugiego człowieka. Każdy potrzebuje. Nie każdy jednak potrafi budować bliskie relacje. Ja np. nie potrafię choć bardzo bym chciała. Bardzo.

Byłam wprawdzie w długim, wydawało mi się poważnym związku, ale początek naszej znajomości wyglądał strasznie. Długo też nie przyznawałam się sama przed sobą, że tego drugiego człowieka potrzebuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam problemów w budowaniu bliskich relacji z drugą osobą i już nie raz próbowałem zbudować takie relację z niektórymi kobietami, ale nie udało się. Oczywiście nie była to moja wina, tylko to te kobiety nie chciały dobrych relacji, bo na dłuższą metę takie relacje z tymi kobietami były po prostu trudne. To jednak prawda, że są ludzie, którzy nie potrafią utrzymywać z kimś dobrych relacji, dlatego, przeważnie takie osoby nie są w związku z nikim, a też może chciałyby. Bo stworzenie dobrego związku, dobrej znajomości tylko opiera się na dobrych relacjach, ale myślę też, że jak się mocno chce, to można się postarać o dobre relację, aby być w związku. Bo to nie jest tak, że jak ktoś tych dobrych relacji nie ma i nie stara się o nie, to znaczy, że tak musi być. To jest tylko dobra wola i chęć takiej osoby. Także mi się podobają tacy ludzie, którzy chcą czegoś i mogą coś zrobić.

 

-- 19 paź 2012, 10:57 --

 

Można też zrozumieć ludzi cierpiących na depresję, na jakieś choroby, mających pełno problemów życiowych i wtedy ich relacje z innymi ludzmi nie będą dobre. Bo jeśli byliby zdrowi, mieliby normalne i radosne życie, wtedy i byłyby inne relacje. W związku podstawą są: dobre relacje i staranie się, by zawsze takie były, ugoda w codziennym życiu, kompromis i szanowanie się wzajemne. Nie jest to proste oczywiście, bo w praktyce okazuje się, że czasem ciężko być ugodowym, ale staranie się, to już wiele. Może wypijemy tu na forum przepyszną herbatkę z cytrynką, co wy na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja oczywiście nie mam nic do tych kobiet, bo nawet ich nie znałem, ale przecież wiem, jakie miałem z tymi kobietami relacje i jak one wyglądały. Wielokrotnie próbowałem się dogadywać w miłej atmosferze, dążyłem do tego, ale to jednak one zawsze widziały jakiś problem, którego nie było. Ja też czasem potrafię się zdenerwować, czegoś nie zrozumieć, ale zawsze ugodowo podchodzę do relacji, ale nie z każdym da się.

 

-- 19 paź 2012, 14:45 --

 

Ja nie lubię złych relacji z ludzmi, ale jak nie mogę się z kimś dobrze porozumieć, to też zaczyna mnie to z czasem denerwować i chyba nikt nie dziwiłby mi się...Ja święty też nie jestem, ale ja zawsze chce, aby w kontaktach z ludzmi była przyjazna atmosfera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to może inaczej: może być taka sytuacja, że wina większa jest po jednej stronie, a malutka wina po stronie drugiej. Ale znając siebie, to raczej nie wiem w czym ja zawiniłem, gdy chciałem mieć dobre relacje, zależało mi na tym, tylko akurat kobieta, z którą rozmawiałem zachowywała się nieodpowiednio do mnie, czepiała się mnie, a nie powinna. No to kto tu jest winny-ja czy ona?

 

-- 19 paź 2012, 16:42 --

 

Zresztą no niestety, ale prawda jest taka, że relacje z kobietami nie należą do łatwych i może nie dotyczy to każdej kobiety, ale z reguły tak właśnie jest. Do kobiety facet musi mieć sporo cierpliwości, sporo uwagi i musi znosić jej humory. Dlatego tak ważny u kobiety jest jej charakter i wyrozumiałośc. No ale i tak kobiety są inne niż faceci, mają inny mózg, więc zawsze będą jakieś spięcia i nieporozumienia między kobietą, a facetem. Na pewne sprawy facet musi być ugodowy dla kobiety i nie ma wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do kobiety facet musi mieć sporo cierpliwości, sporo uwagi i musi znosić jej humory. Dlatego tak ważny u kobiety jest jej charakter i wyrozumiałośc.

No nie musi. Tak zachowują się needy

 

Na pewne sprawy facet musi być ugodowy dla kobiety i nie ma wyjścia.

Nie musi być ugodowy :P

 

Jak ty chcesz bardziej związku niż kobieta to wiadomo, że to zauważy i będzie cię wykorzystywać (każdy tak robi)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×