Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość schizoidalna


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

XXI century schizoid man.

Do niedawna był to tytuł jednej z moich ulubionych płyt.

Dziś to również diagnoza jaką otrzymałam.

Witam w klubie.

 

Swoją drogą taka diagnoza, zwerbalizowana, jeszcze bardziej naznaczyła granice między mną a całą resztą. Granice, które do tej pory wyczuwałam niemal podświadomie. Teraz pod palcami wyczuwam szwy.

Banicja usankcjonowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cryo, witaj niejako w klubie. no nie jest to fajne, takie niewiadomo co, co nie?

ehh jak się sobie pomyśli o tym to aż głowa boli, potem jak się dostrzeże, że człowiek to taka maszyna za bardzo skomplikowana z tymi swoimi wszystkimi neuronami itd. to nachodzi refleksja jakie to życie niedoskonałe. ja przygarnąłem kotkę, chyba dobrze jej ze mną.

 

pozdrowionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę nie wiadomo, a z drugiej strony trochę to wyjaśnia.

A czy życie niedoskonałe? Są tacy, którzy twierdzą, że wprost przeciwnie, ja sama czasami też tak uważam, czasem zaś bywa, że widzę go boleśnie niedoskonałym, mówiąc delikatnie.

Kota zazdroszczę, ja też kiedyś miałam. Wprawdzie nie jestem przekonana czy było mu ze mną dobrze, on chyba uważał że i owszem.

 

pozdrowienia

 

-- 27 gru 2013, o 20:36 --

 

Witam.

Jako osoba z tego typem zaburzeń ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy związki i głębsze relacje z innymi osobami nie powinny zostać moim tabu. Czy schizoidalne osoby powinny się wystawiać na inne osoby?

Ja też się zastanawiam nad tą kwestią, choć nieco inaczej zadaję sobie to pytanie, mianowicie: czy powinnam wystawiać inne osoby na siebie?

Czy w ogóle człowiek z takimi zaburzeniami powinien próbować tworzyć głębsze relacje, jeśli doświadczenie pokazuje, że prawdopodobieństwo katastrofy jest alarmująco wysokie? Czy może najpierw narzucić sobie dyscyplinę i nie pakować się w głębsze relacje, zanim nie poukłada się w sobie tego i owego.

Ja się przywiązuję. Jednak z całym bagażem schizoidalnej osobowości trudno o długotrwałe, niezaburzone relacje.

Zastanawiam się nad tym, czy to etyczne wchodzić w bliskie relacje z takimi obciążeniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

 

Mam 36 lat. W 2000 r. w wojsku zdiagnozowano u mnie osobowość schizoidalną, z powodu której zostałem, ku mojemu zadowoleniu, przedwcześnie zwolniony ze służby. Oczywiście nie byłem jeszcze wtedy świadomy swoich problemów. Potem dodatkowo nasiliła się u mnie jeszcze nerwica natręctw [wielogodzinne mycie rąk]. Dziś wiem, że jej objawy pojawiały się dużo wcześniej [ chyba od dzieciństwa ], ale dopiero przeżycia związane ze służbą w wojsku sprawiły, że nasiliła się ona do ogromnych rozmiarów. Jeśli chodzi o moja osobowość, to największą przeszkodą jest chyba u mnie deficyt umiejętności społecznych. Nauczyłem się nawiązywać tzw. kontakty formalne, wymuszone, czyli np. w pracy, jak idę cos załatwić. Nie nawiązuję natomiast relacji bliższych [koleżeńskich], w tym intymnych z kobietami. Dziś jest trochę lepiej niż dawniej w tym względzie, bo pomogła mi praca w dużym sklepie, który był dla mnie jak poligon, na którym mogłem ćwiczyć umiejętności społeczne. Jednak dalej jestem osobą słabo funkcjonującą społecznie. Dodatkowo ta nerwica natręctw i związane z nim poczucie winy rozdmuchane do gigantycznych rozmiarów....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej neuropatik, witaj,

u mnie właściwie podobnie tyle, że poligonem była dla mnie terapia grupowa 3-miesięczna gdzie zdałem sobie sprawę z tego co może mi dolegać. teraz jak sobie przypominam to odchodząc z terapii mówiłem, że to było dla mnie jak poligon właśnie, a terapeutka podsumowując bardzo trafnie stwierdziła, że ja po prostu potrzebowałem bardzo być wśród ludzi. I rzeczywiście jest mi to potrzebne ale właściwie najbardziej w sytuacjach kiedy trzeba się czymś wykazać, czegoś nauczyć, o czymś istotnym porozmawiać, jeśli chodzi o czysto towarzyskie spotkania to dość szybko się nimi męczę. Podobnie jest z relacjami intymnymi z kobietami. Więc właściwie można zadać pytanie co to znaczy funkcjonować społecznie bo mi zawsze kojarzy się ze sferą publiczną gdzie poruszane są istotne dla ogółu obywateli sprawy ale chyba do tego zalicza się również życie towarzyskie więc ja również kuleję w tej kwestii. Ale chyba zawsze ma się jakieś deficyty ale co do bliskości to jest to u mnie poza normą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

 

Ja też trafiłem na trzymiesięczną terapię grupową, a potem kontynuowałem ją przez może rok lub więcej, ale już tylko raz w tygodniu [ z tym samym terapeutą i też w grupie]. Terapeuta był psychoanalitykiem, ale w końcu rozwiązał grypę, ponieważ chyba nie chciał już w ten sposób pracować, bo wiele osób właściwie, poza fizyczna obecnością na spotkaniach, nic nie robiło w kierunku poprawy swojego stanu. Oczywiście nie wyleczyłem się na sto procent, ale mimo wszystko to, czego się w tym czasie nauczyłem procentuje do dziś. Najbardziej jednak mi doskwiera nerwica natręctw. W moim przypadku jest to lęk i poczucie winy związane z prawdziwą lub przypuszczalna obecnością na moim ciele, ubraniach lub przedmiotach, których używam zanieczyszczeń [ najbardziej pestycydy, ale tez azbest i inne, a ostatnio też i pochodzenia naturalnego- bakterie, pleśń itp. ]. Przed terapią myłem ręce po dwie godziny. Dziś jest znacznie lepiej, ale nie doskonale. To bardzo utrudnia życie i powoduje różne ograniczenie [ rezygnacja z aktywności życiowej].

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 28 lat. W 2011r. 2 niezależnych psychiatrów (w tym jeden orzecznik ZUS) zdiagnozowało u mnie osobowość schizoidalną (nie mylić ze schizoidalnym ani tym bardziej schizotypowym zaburzeniem osobowości)

 

Przeczytałem cały temat i odniosę się do co ciekawszych wypowiedzi. Nowych w temacie, który naprawdę chcą wiedzieć jak myśli prawdziwy schizoid zachęcam do pytania o wszystko - nie mam nic do ukrycia, tym bardziej tu.

 

Osobowość schizoidalna to po porostu bardziej niż w depresji a mniej niż w schizofrenii zaburzona tożsamość plus nałóg masturbacji.

Od tego stanu już nie wiele potrzeba do schizofrenii, 2-3 lata dalszej masturbacji i tak powstanie kolejny schizofrenik nieświadomy przyczyn i skutków swojego zachowania.

Potem to już leczenie do końca życia( niedługiego bo onaniści żyją krótko) lub samobójcza śmierć.

Tylko nielicznym udaje się z tego wyjść o własnych siłach a niektórzy to mają wyjątkowe szczęście.

Np.taki matematyk John Nash Jr , którego życie zostało opisane w książce pt."Piękny umysł", też cierpiał na schizofrenie.Był zaniedbanym dzieckiem , zakochał się w matematyce i masturbacji.

Cudem przeżył i wyzdrowiał ale nadal nie jest świadom przyczyny swojej choroby.

 

Tu mogę oficjalnie potwierdzić, że seks mnie prawie nie interesuje, jest "przereklamowany" IMO. Tak było odkąd pamiętam, koledzy latali za laskami, a ja grałem na konsoli w pokoju, rysowałem rośliny, spacerowałem sam po lesie...

Jak dla mnie wyłącznie masturbacja (BTW- onaniści żyją krótko? poprosze o jakieś źródło). Masturbacja w pełni mnie satysfakcjonuje. Do tego jestem fetyszystą (odkąd tylko pamiętam), dlatego jest ona ukierounkowana na konkretne bodźce, co sprawia, że tak mnie ta masturbacja satysfakcjonuje. Seksu z kobietą raz próbowałem, bez wkomponowania w to fetyszu i erekcji praktycznie nie było. Więcej prób nie podejmowałem.

 

Jestem zdania że osobowość schizoidalna jest tak głęboko zakorzeniona, że jest "nieuleczalna". O ile oczywiście ktoś bierze pod uwagę terapię czy to farmakoterapię czy psychoterapię, bo wielu schizoidów całe życie nie jest świadomych swojej inności. No i koleś, nie pisz tyle o schizofrenii, bo akurat dużo większe ryzyko jest w przypadku os. schizotypowej. Schizoid jest nieco bardziej narażony na schizofrenię, to prawda, ale na pewno nie w takim stopniu jak osoba schizotypowa. Przyczyny os. schizoidalnej? Genetyczne, problemy wychowcze, o ile pamiętam.

 

Hello, piszę gdyż szukam ludzi podobnych do siebie, potrzebuję porównania.

Opiszę w skrócie coś os sobie.

Pewnie większość z Was również się kamufluje. [/quote=Ppx]

 

Nie odczuwam takiej potrzeby. Kamuflaż by oznaczał, że się czegoś wstydze, mam coś do zatajenia, a przecież osobowość schizoidalna nie jest powodem do wstydu- moim zdaniem. Tak jak choćby Zespół Aspergera. A poza tym szczerze nie obchodzi mnie co inni o mnie myślą, czy im się podobam, czy mają mnie za kretyna. Sam znam swoją wartość i nie szukam potwierdzenia jej u innych. Nie interesuje mnie osiągnięcie czegokolwiek w życiu. Chcę chodzić swoimi drogami.

 

Powiem Wam, że co do osobowości schizoidalnej – dobrze wiemy, że to cechy, szukam ludzi które mają podobne, choroby psychiczne to wymysł ludzki. Skąd ta pewność że to nie większość ma tak naprawdę problem, a nie ta mniejszość?

Uraża mnie moja niewiedza, niepamięć, może nieumiejętność uczenia się jest spowodowana przez długotrwałe mechanizmy obronne tj. zapominające ból.[/quote=Ppx]

 

Właśnie. Ale ta mniejszość musi bronić swojego prawa do równego traktowania. To co Cię uraża moim zdaniem nie wynika bezpośrednio z os. schizoidalnej. Możesz cierpieć na dystymię lub mieszane zaburzenia-depresyjno-lękowe. Czas odwiedzić psychiatrę.

 

Nie lubię, gdy ktoś zaczyna mieć takie same zainteresowania co ja, czuję wtedy że stają się skażone inną osobą.

Jeśli ktoś chciałby ze mną się skontaktować, możecie mnie odnaleźć na http://www.pisanepiorem.fora.pl .

Mam chaos myśli i szybko je gubię.

A Wy jak z nimi macie?

[/quote=Ppx]

 

Chaos to moje drugie imię. Z tym skażeniem inna osoba to czegoś takiego nie doświadczyłem, ale chyba domyslam się o co Ci chodzi. Intrygujące...

 

Co do ludzi, których nienawidzę.

Żyję z nimi, bo muszę, wiem że dzięki temu się kiedyś od nich urwę.

Całkowicie odizoluję.[/quote=Ppx]

 

Nieraz moja wlasna matka swoim zachowaiem sprawia że właśnie marzę o całkowitym odizolowaniu się. A i nienawistne myśli zdarzają mi się - jak to bym komuś jeszcze pokazał na co mnie stać, ale wszystko zostaje w głowie.

 

W głębszych więziach dziwnie się czuję. Takie są, bo sama chciałam, to niezbyt szczere pewnie dla drugiej strony.

Nienawidzę się nudzić. [/quote=Ppx]

 

Tak, schizoidów większe więzi duszą. Im ta druga osoba jest bliżej, tym ciaśniej się robi i pojawia się chęć izolacji. Z jednej strony chcesz mieć tę jedną zaufaną osobę, a jest sie potem odbieranym jako nieszczera osoba, bo nie okazujesz uczuć, zamykasz się w swoim świecie. To spory dylemat, to fakt. Co do nudzenia się- w moim przypadku wystarczć zamknać sić w pokoju na kluczyk, włączyć kompa/konsolę, wyłączyć telefon i nuda znika. O ile masz jakieś pasje/hobby.

 

Mam anhedonię, boję się szczęścia, ponieważ gdy zabraknie pozostaje ból po jego braku.

Zbyt dużo planów się pokomplikowało. W ten sposób powstał uraz do mobilizacji. [/quote=Ppx]

 

J.w. - mi się wlasnie tak objawiały te mieszane zaburzenia depresyjno-lękowe. Nadal się na nie leczę i widzę poprawę. Często współistnieją z osobowością schizoidalną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też zostałam zdiagnozowana jako schizoidalna po konsultacjach na 7F, jednak nie zostałam zakwalifikowana, sama nie wiem do końca dlaczego - czy jestem za zdrowa, czy z taką strukturą osobowości zupełnie nie dałabym rady w licznej grupie pacjentów.

 

i zastanawiam się nad dalszą terapią w takim razie. bo skoro terapia zakłada pracę nad wchodzeniem i utrzymywaniem relacji z innymi, a ja tych relacji nie chcę i wręcz nie potrzebuję, to jaki to ma sens?

anhedonia i brak motywacji są paskudne. ale jest na to lekarstwo? terapia naprawdę tym jest?

a może ja się po prostu nie nadaję do terapii? potrzebuję kogoś o bardzo silnej osobowości, a do tej pory na nikogo takiego nie trafiłam, dlatego cała moja kilkuletnia terapia u kilku terapeutów i w różnych nurtach jest bezskuteczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Zdiagnozowano u mnie osobowość schizoidalną, ale co do tego nie jestem pewny.

Pod koniec stycznia miałem próbę samobójczą, wylądowałem w szpitalu na 7 dni, gdzie w nieukończonej diagnozie stwierdzono u mnie "cechy osobowości schizoidalnej". Na oddziale dziennym, na którym siedziałem 2 miesiące, potwierdzono schizoida (choć sądzę, że było to pójście na łatwiznę). Jak wspomniałem, nie jestem do końca przekonany. Co do kryteriówICD-10:

Chłód emocjonalny odczuwam raczej jedynie wobec rodziny. Raczej nie mam problemu z ekspresją emocji. Lubię się spotykać ze znajomymi (choć mam ich niewiele, przez mój lęk w kontaktach społecznych i ogólną dziwność). Różne aktywności sprawiają mi przyjemność. Nie jestem niewrażliwy na aktywność seksualną (choć z racji niewielu kontaktów społecznych nie miałem okazji by takiej dokonać). Pochwały mnie irytują, krytyka zaś potrafi być bardzo bolesna. Normy społeczne rzeczywiście mało mnie obchodzą, jestem z natury indywidualistą. Lubię też często 'posiedzieć w swoim umyśle', nierzadko jestem introspektywny.

W sumie więc to 2 z 4 potrzebnych pozytywnych odpowiedzi na kryteria.

 

Co o tym myślicie?

 

Na dodatek dodam, że dostaję jakieś neuroleptyki (wcześniej olanzapinę, teraz promazynę). W sumie kompletnie nie wiem po co, tylko szkodzą (koncentracja w dół, a właśnie koncentracji brak jest wg mnie źródłem większości moich problemów).

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym was zapytać, jak w ogóle wygląda postawienie tej diagnozy? Co to jest SPD dowiedziałem się dopiero jakieś 8 miesięcy temu. Ja wiem że taka samo-diagnoza jest be, i internet jest wiodącą przyczyną hipochondrii, ale wspomniałem o tym będąc po raz pierwszy u psychiatry na początku tego roku, ale on nic w tym kierunku, że tak powiem, nie "drążył" (chodziło wtedy bardziej o depresję).

Od tamtego czasu brałem przez jakieś 3 miesiące leki SSRI, bez widocznych efektów, a teraz od niedawna zmienione na SARI, ale na razie też ciężko stwierdzić jakąś poprawę.

 

Przy następnej wizycie wspomnę o tym jeszcze raz i zapytam się lekarza, ale tak naprawdę nie mam pojęcia co zrobić. Czy powinienem poszukać jakiegoś psychiatry lub psychologa który specjalizuje się w zaburzeniach osobowości? Jak sobie pomyślę że znowu trzeba będzie opowiadać wszystko od nowa to się po prostu odechciewa podejmować jakiekolwiek kroki w tym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

disgruntled_robot, Witaj, mi diagnozę postawiono na podstawie 6 miesiecznej obserwacji i funkcjonowania w oddziale terapeutycznym.

Wczesniej mialam przez psychiatrow i psychologow ogolnie stwierdzone zaburzenia osobowosci. W szpitalu wyłoniono co najbardziej przeważa a za razem co jest największym problemem.

 

-- 11 maja 2014, 13:28 --

 

Co do autodiagnozy, nie wiem czy to az takie bee, o ile ma się duży wgląd w siebie i sporą wiedzę co do tematu. Moja autodiagnoza potwierdziła się w szpitalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukk79 No tak, jakbyś wiedział to raczej byś nie przychodził do niego tylko po prostu sobie z tym poradził. Troszkę bez sensu...

 

W moim przypadku jest tak, że moja mama podejrzewa u mnie ten rodzaj zaburzenia osobowości, ale ja w życiu nie pójdę i nie powiem lekarzowi wprost co może być ze mną nie tak. Nienawidzę w ogóle wszystkich psychologów i psychiatrów, rozmawiając z nimi mam wrażenie, że przecież oni i tak nic nie rozumieją, a wszystko co wiedzą to informacje przeczytanie w książkach i nie ma w nich żadnego indywidualnego podejścia. Może po prostu trafiałam na złe osoby... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no raczej powinienem wiedzieć co mi przeszkadza w moim życiu i co chcę zmienić. chodzi o to, że zapytał czego od niego oczekuję, mówiłem tylko, że coś jest nie tak ale nie umiem tego nazwać. @duszo-lunatyka, czasem można trafić na psychiatrę, który wie nieco więcej niż jest w książkach, takiego który przeżył/przeżywa to o czym czyta(ł).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to wyszło z testów osobowości, bo wpisywałam rzeczy typu "chciałabym, żeby mi wszyscy dali święty spokój". Moim zdaniem każdy by tak napisał, komu wchodzą co dwie minuty do pokoju i nie pozwalają drzwi zamknąć.

 

Sama bym sobie takiej diagnozy nie postawiła.

 

-- 16 lip 2014, 00:51 --

 

Ale raczej to miałam wpisane jako schizoidalny styl życia, a nie osobowości.

 

Nie wiem czy można to też rozumieć, że w wyobraźni chcę mieć przyjaciół, męża, dzieci, ale w prawdziwym życiu się bardzo łatwo zrażam do ludzi.

 

Zawsze się uważałam za osobę uczuciową, emocjonalną, ale to może to też tylko myśląc o czymś, co nie jest odzwierciedlone w rzeczywistości.

 

Dajmy na to, że mój tata kocha swojego brata. Tamten ma córkę, która mieszka w innym mieście i nie jesteśmy zżyte. Ona ma dzieci. Tata się mnie pyta, czy ja kocham jej dziecko. A ono mnie ani ziębi ani grzeje.

 

Jak byłam mała to zabiegałam o kontakty z kuzynami i innymi dziećmi w rodzinie, żeby mi zastąpiły rodzeństwo. Teraz mnie oni wszyscy tyle co zeszłoroczny śnieg. Co ja mam o tym myśleć? Że ja jestem płycizną emocjonalną, czy oni są zarozumialcami i nudziarzami, że ich nie kocham, czy po prostu różnica wieku i odległość robią swoje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie wygląda to tak:

- nie odczuwam potrzeby nawiązywania kontaktów z ludźmi w realu, tylko na forum trochę (gdy nie miałem internetu, nie odczuwałem takiej potrzeby w ogóle); nigdy nie interesowało mnie, by mieć kolegę/koleżankę

- nie mam potrzeby bycia kochanym, nie mam potrzeby ani umiejętności kochania kogoś

- empatię mam wobec filmów i wobec mojego świata fantazji w głowie; wobec rzeczywistości nie mam empatii

- dużo fantazjuję

- jestem obojętny na pochwały (na krytykę nie)

- jestem aseksualny

- bardzo mało rzeczy sprawia mi przyjemność

- jestem podejrzliwy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy można to też rozumieć, że w wyobraźni chcę mieć przyjaciół, męża, dzieci, ale w prawdziwym życiu się bardzo łatwo zrażam do ludzi.

To nic innego jak lęk przed bliskością, związkiem, odpowiedzialnością, też lęk przed odrzuceniem, zranieniem itp.

U schizoida lęk w relacjach miedzyludzkich jest jego głównym problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie brak empatii, brak zainteresowania ludźmi, jakichś wyższych uczuć, obojętność.

czasem chciałabym mieć kogoś bliskiego, czuję się osamotniona, ale nie wchodzi w grę bliższa relacja.

w rodzinie patrzą na mnie jak na dziwadło. cała rodzina jest razem, a ja paręset km dalej, zupełnie sama, z bardzo sporadycznym kontaktem.

 

da się to w ogóle wyleczyć, czy już całe życie będzie takie popieprzone?

 

-- 20 lip 2014, 15:19 --

 

u mnie brak empatii, brak zainteresowania ludźmi, jakichś wyższych uczuć, obojętność.

czasem chciałabym mieć kogoś bliskiego, czuję się osamotniona, ale nie wchodzi w grę bliższa relacja.

w rodzinie patrzą na mnie jak na dziwadło. cała rodzina jest razem, a ja paręset km dalej, zupełnie sama, z bardzo sporadycznym kontaktem.

 

da się to w ogóle wyleczyć, czy już całe życie będzie takie popieprzone?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mam potrzeby bycia kochanym

oj, tego Ci zazdroszczę

A ja się tak zastanawiam, czy to faktyczny brak potrzeby czy brak ODCZUWANIA tej potrzeby lub zaprzeczanie jej, stłumianie np. z powodu lęku, który wcale nie musi być uświadomiony. Bo przecież pewne potrzeby człowieka są uniwersalne: potrzeba jedzenia, picia, bliskości itd. - człowiekowi już od narodzin potrzebna jest bliska relacja, bycie kochanym i zaopiekowanym i nakarmionym przez drugiego, bez tego nie przeżyje. Niemowlę samo dąży do bliskiego kontaktu z matką, karmienia się nią, a przytulane-kochane się uspokaja. Pytanie, co się potem dzieje z tą potrzebą u osób schizoidalnych? Znika jak kamfora czy też zostaje mocno stłumiona, bo doświadczenie bycie niekochanym i brak bliskości za bardzo bolał...? Moim zdaniem gdyby tej potrzeby nie byłoby naprawdę, to nie byłoby też cierpienia z powodu izolacji i innych objawów os.schizo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×