Skocz do zawartości
Nerwica.com

Willy Montero

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Willy Montero

  1. Ostatnio trafiłem na bardzo sympatyczną i rozmowną mgr farmacji która stwierdziła, że jeśli chodzi o leki nasenne i anksjolityki, to wolałaby podać komuś w dużej potrzebie Dormicum (mizdazolam) albo szczegónie(!) Zolpidem! Natomiast o Estazolamie wypowiadała sie negatywnie, jako o najgorszym z tej trójki wyborem.
  2. Wygląda na to, że po prostu niektórzy wymagają silniejszych leków nasennych i lekarzy, którzy nie zawahają się przed ich przepisywaniem. Zolpidem jest wg mnie dobry dla emerytów (im niewiele trzeba by zasnąć, kiedy cięzko nie chorują, a jedynie męczy ich lekka bezsenność), czy ludzi z conajwyżej umiarkowanymi zaburzeniami snu. Tolerancja rośnie tak szybko że ta 1 tabletka na początku działa dobrze, potem słabo, a potem zasypiam dopiero po przyjęciu minimum 1 blistra. Terapia zolpim może i długotrwała, ale moim zdaniem to gra niewarta świeczki.
  3. Z wykładów pamiętam, że narkotyki mogą być także znakomitymi farmaceutykami, wszystko zależy od tego czy bierzesz z umiarem i "zgodnie z zaleceniami". Maryśka jest najmniej destrukcyjną używką, bo związki narkotyczne w niej zawarte w odróżnieniu od wielu pozostałych, naturalnie produkuje mózg. Dokładnie. Nie chcę być chamski, więc litościwiwe ujmę to tak - metka00 jest niedoinformowany, zapewne padł ofiarą propagandy antymarihuanowej, za którą kryje się gruba kasa podłych lobbystów. Ale to osoby temat. Marihuana ma ok. 700 zastosowań medycznych tak BTW. A przesada z jakokolwiek używką, nawet tak relatywnie niegroźną jak konopie indyjskie, nadużywanie jest wbrew zdrowemu rozsądkowi. metka00 opisał właśnie przypadek kogoś, koto ten rozsądek stracił i nie podszedł do tej rośliny z należytym szacunkiem przez brak wiedzy i to elementarnej. A co do autora- jak długo jarałeś? jak często? co skłania Cię to założenia, że przyczyną tych problemów było zioło - w sensie czy widzisz bezpośredni związek z pogorszeniem się stanu psychicznego, a jaraniem? Bo to o czym piszesz może sugerować np. mieszane zaburzenia depresyjno-lękowe (które w bardziej cywilizowanych niż Pl krajach leczone są m.in. \całkowicie refundowanąmarihuaną). Moja rada (jeśli tu zajrzysz) - zapisz się do psychiatry i opisz dokładnie i szczerze to wszystko. Może obejdzie się bez farmakoterapii.
  4. Mam 28 lat. W 2011r. 2 niezależnych psychiatrów (w tym jeden orzecznik ZUS) zdiagnozowało u mnie osobowość schizoidalną (nie mylić ze schizoidalnym ani tym bardziej schizotypowym zaburzeniem osobowości) Przeczytałem cały temat i odniosę się do co ciekawszych wypowiedzi. Nowych w temacie, który naprawdę chcą wiedzieć jak myśli prawdziwy schizoid zachęcam do pytania o wszystko - nie mam nic do ukrycia, tym bardziej tu. Tu mogę oficjalnie potwierdzić, że seks mnie prawie nie interesuje, jest "przereklamowany" IMO. Tak było odkąd pamiętam, koledzy latali za laskami, a ja grałem na konsoli w pokoju, rysowałem rośliny, spacerowałem sam po lesie... Jak dla mnie wyłącznie masturbacja (BTW- onaniści żyją krótko? poprosze o jakieś źródło). Masturbacja w pełni mnie satysfakcjonuje. Do tego jestem fetyszystą (odkąd tylko pamiętam), dlatego jest ona ukierounkowana na konkretne bodźce, co sprawia, że tak mnie ta masturbacja satysfakcjonuje. Seksu z kobietą raz próbowałem, bez wkomponowania w to fetyszu i erekcji praktycznie nie było. Więcej prób nie podejmowałem. Jestem zdania że osobowość schizoidalna jest tak głęboko zakorzeniona, że jest "nieuleczalna". O ile oczywiście ktoś bierze pod uwagę terapię czy to farmakoterapię czy psychoterapię, bo wielu schizoidów całe życie nie jest świadomych swojej inności. No i koleś, nie pisz tyle o schizofrenii, bo akurat dużo większe ryzyko jest w przypadku os. schizotypowej. Schizoid jest nieco bardziej narażony na schizofrenię, to prawda, ale na pewno nie w takim stopniu jak osoba schizotypowa. Przyczyny os. schizoidalnej? Genetyczne, problemy wychowcze, o ile pamiętam.
  5. Zdecydowanie tak. Po ok. miesiącu lekarz zauważył mocno zwiększony nastrój i napęd. Osobiście nie określałbym sertraliny mianem placeba.
  6. Po takim czasie masz cokolwiek innego z opisanych przeze mnie przyjemnych efektów niż jedynie amnezje? Bo te wszystkie miłe odczucia u mnie już chyba są niemożliwe do przywrócenia. Ta błogość niestety chyba już nie wróci, no może nie wiem za 1-2 lata gdybyś nic nasennego nie brała...ale gdzieś czytałem, że te przyjemne "efekty uboczne" to kwestia zażycia około 5 tabletek i tyle, potem jedynie amnezja,ale może nie zawsze? Piszą względnie bezpieczny miałem oczywiście na myśli, że nie jest to byle syropek na kaszelek, a lekarze bywają bardzo ostrożni. Pewnie dlatego że sam nieraz budziłem się mocno zaskoczony - wziałem 2 tabletki, a tu oba blistry po 10 sztuk puste
  7. Choć pierwszym lekiem tego typu, który zażyłem był estazolam, to było to jednorazowo i dawno teamu (ścięcie z nóg jak po ciosie od Kliczko i sen 10h)więc można powiedzieć, że specyfiki tego typu były mi obce gdzieś do 2011r. Rodzinny wypisał receptę na Nasen 10szt. i ostrzegał, żeby brać nie więcej, niż jedną tabletkę, a najlepiej pół. Wziąłem więc jedną i tak przez kolejne 10 dni. Pierwsze zażycia wspominam bardzo miło- uczucie swoistej lekkości, wszystko wydawało się takie "mięciutkie", lekkie zaburzenia równowagi, podwójne widzenie, ale co najistotniejsze - sen był satysfakcjonujący. Niestety zolpidem ma to do siebie (o czym pewnie było już tu pisane), że tolerancja rośnie w tempie ekspresowym i po jakimś czasie 10 tabletek donosowo na raz pozwalało mi uzyskać podobny efekt jak na początku jedna . Przy niewielkich problemach z bezsennością zolpidem doraźnie nie jest najgorszy. Ale stety-niestety ma duży potencjał rekreacyjny, te efekty rekreacyjne (mięciutkości, wyluzowania) miałem niestety może przy czterech pierwszych razach, a na koniec leczenia to efekty były takie- amnezja, np. pobudka przed włączonym kompem, pootwierane szafki, poprzestawiane rzeczy i inne rzeczy robione na nieświadomce. Zastanawia mnie przy okazji czemu już sama prośba o Nasen czasem spotyka sie z reakcją doktora POZ w stylu "ale proszę tylko pół tabletki i tylko jeśli nie może pan ponad godzinę usnąć! a tak to do psychioatry, ja nawet estazolamu Panu nie wypiszę". Łachę robią za wypisanie względnie bezpiecznego leku :/
  8. Szczerze powiedziwaszy przy 1. wizycie u nowego lekarza nie dostałem, ajk się spodziewałem, zolpidemu czy zopiklonu, a własnie mianserynę. Początkowo było ciekawie (1 tab. przed snam, nie pamiętam już ile to było mg)- sen przychodził szybko, choć z przebudzeniami. Niestety po ok 6 miesiącach Lerivon pokazał swoje drugie oblicze- coraz słabsze działanie, poranne zamulenie i dodatkowe 15kg wagi. Psychiatra zamienił mi to na Valdoxan 25mg - ale o tym specyfiku już się wypowiedziałem w wątku mu poświęconym. Generalnie - nie polecam, no chyba że ktoś pije rano 3 kawy, nie cierpi na uporczywą bezsenność i ma wywalone na to czy przytyje.
  9. Gdyby nie spadek libido, suchość w ustach i potliwość, to bym Zotral mógł polecić a czystym sumieniem. Jeżeli komuś nie przeszkadzają takie objawy uboczne to mogę śmiało polecić. Brałem 50 mg, potem 100, obecnie wróciłem do 50 i jest spoko.
  10. Biorę Valdoxan bodajże od niecałych 12 miesięcy. Wcześniej zażywałem Mianserynę oraz Zolpidem. Zażywając Valdoxan schudłem, łażę wyspany i mój napęd psychiatra ocenia na zadowalający. Co do samych efektów po przyjeciu tabletek doustnie, zażycie 2 tabletek wywołuje "zamułkę", aczkolwiek rano jest zupełnie OK, a i w porównaniu z lekami typu Estazolam czy Nasen to działanie nasenne jest tu drugorzędne. Trudno też mówić o potencjale rekreacyjnym agomelatyny. Za to dopiero po dluższym zażywaniu zauważyłem, że śpię lepiej a w dzień więcej i szybciej kminię. Lek byłby wart polecenia, gdyby nie bulwersująca nieraz (210) cena. Z pewnością na dłuższą mętę zażywanie agomelatyny przy bezsenności na tle depresji jest raczej bezpieczniejszą alternatywą od w.w. Zolpiego.
×