Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

mnie wlasnie zaczelo na powaznie przerazac to, ze jesli mysle o smierci to nie tak jak kiedys w sposob emocjonalny (tzn negatywne emocje wywoluja u mnie chec odebrania sobie zycia), tylko w sposob chlodny i racjonalny, a co najgorsze im dluzej o tym mysle i im bardziej sie sobie przygladam tym wiecej widze plusow za odebraniem sobie zycia, niz za egzystencja i "wiecznymi mekami"

 

kiedys zawsze czegos mi w zyciu brakowalo i myslalam, ze tym zapelnie pustke, obecnie mam naprawde idealne zycie, a mimo to nie czuje sie szczesliwsza, a wrecz odwrotnie...boje sie, ze teraz latwiej mi zranic najblizsza mi osobe, a z drugiej strony wiem, ze tak samo latwo mozna zranic i zniszczyc mnie...to tak jakby troche jak siedzenie na bombie zegarowej i czekanie na wybuch :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak miałam,ale niesamowicie nasilone.Wykończyło mnie to psychicznie.Teraz boję się być z kimś,choć gdzieś tam w środku tego potrzebuję,ale mam ochoty się narażać :/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja próbuję zacząć myśleć racjonalnie tzn. uświadomić sobie, że większość ludzi jest bardziej zrównoważona emocjonalnie niż ja i postępują przewidywalnie, pewne rzeczy są dla nich oczywiste i naturalne. A że ja akurat przywiązywałam się do osób, które stanowiły tę niezdrową mniejszość, to już zupełnie inny worek fretek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc !!!Mam powazny problem ze soba juz od dziecka.....od kad pamietam jak mialam z 5 lat zawsze balam sie zostac sama w domu .........wszedzie chodzilam za mama i balam sie strasznie ze kiedys wyjdzie z domu i mnie zostawi mialam juz chyba wtedy lek ze zostane sama na swiecie i nie wiem skad sie pojawil....moj ojciec byl alkocholikiem i zreszta jest do tej pory....kiedys rodzice na chwile wyjechali samochodem jak to zoabczylam to bieglam za nimi do utraty tchu az sie przewrocilam z utraty sil w nogach i lezalam tak z 10 minut na ziemii i potem poszlam pod blok i ryczlam do utraty tchu....zawsze wybuchalam panika jak tylko mama odstapila ode mnie ...nawet do piwnicy nie mogla isc ...tylko ja musialam isc z nia....potem zaczely sie problemy ze szkola strasznie sie stresowalam wszystkim i balam sie panicznie nie wiem czego .....wtedy wytworzylam w sobie taki moj swiat maly nic mnie nie interesowalo z otoczenia wokol mnie w domu ...ani sytuacja ze ojciec pil an ze bil siostre bo sie nie uczyla ani ze dreczyl mame psychicznie.....na mnie tez krzyczal bez powodu ale ja mialam swoj swiat kontrolowany przez przymus nauki....uczylam sie doslownie wszytskiego....nawet lekcji ktorych nie bylo juz do przodu ,nawet instrukcji pod obrazkami i obrazkow na pamiec....strasznie sie z tym meczylam nikt nie widzial ze mam problem ze soba wszyscy mysleli ze jestem rozkapryszonym dzieckiemi ze krzycze placze z himerow....a ja przez krzyk chyba blagalam o pomoc ....potem juz ie wytrzymywalam i zaczelam wpadac w szal wrzeszczalam na caly blok przewalalam rozne przedmioty w domu....balam sie nawet isc do sklepu po zapalki jak mam mnie wyslala ...ogolnie balam sie wszytskiego.....potem zaczelam wymyslac sobie rozne choroby.....jak kuzynka miala tarczyce to ubzduralam sobie ze ja tez ja dostalam ...w nocy budzilam sie z bolem w krtani....jak bym miala jakas kluche ...az sie dusilam ...mama nie wiedzial co mi jest ..............z roznymi chorobami tak sobie ubzduralam...nigdy nie myslalam ze to jest nienormalne myslalam ze taka juz jestem.....potem jak wchodzialm w wiek dojrzewania wpadlam w nastepne kompleksy dotyczace wygladu........zaczelam sie odchudzac strasznie ...biegalam po pare razy dziennie ....prawie nic nie jadlam...ale organizm nie wyrabial i po kilku miesiacach katorgii napadlam na jedzenie ....zreszta zawsze jak mialam jakis problem w szkole to jadlam w domu na wyraz....tzn pod wplywem emocji mialam kompulsywne jedzenie . Po czasie odchudzania przychodzily dni gdzie ciagle tylko jadlam jak wszyscy wychodzili to sie rzucalam na jedzenie ...siedzialam w domu i jadlam...po skonczeniu liceum ekonomicznego zaczelam awf ktory przerwalam ....bo chlopak ze mna zerwal i bylam w tym czasie na terapii grupowej dla nerwic gdzie uwazalam ze nic mi nie pomoglii ...bo naprawde nie pomoglii ......przez 3 miesiace dzien w dzien tam bylam po kilka godzin ale uwazam ze zle mnie zdiagnozowali i zle leczyli.....teraaz doszedl lek ze nic w zyciu nie osiagne.Bo takie proby osiagniecia marzen mialam wiele ale nigdy do konca nic nie osiaglam...zawsze przerwalam to co robilam..i nie prawda jest ze takie problemy biora sie z nie robienia niczego i z braku zagospodarowania czasu...bo ja pragne naprawde byc wolna i robic w zyciu to co mi sie wymarzylo ale niestety nie moge przez ta okropna chorobe ktora mi nie daje spokoju a njagorsze jest to ze gdzie ide po pomoc to psychiatrzy wymyslaja mi coraz to roniejsze problemy....najpierw zaburzenia osobowosci ....zarlocznosc emocjonalna,apatia.......potem wymyslil juz inny psycholog ze mam osobowosc histrioniczna ale olewal mnie chociaz placilam wiec zrezygnowalam z terapii....teraz psychiatra wymyslil fobia spoleczna ...depresja....a mi sie wydaje ze mam osobowosc typu borderline....nie ejstem w stanie opisac wam wszytskiego bo naprawde jest tego duzo...jak mozecie to doradzcie mi co mam dalej robic ze swoim zyciem juz wiele razy myslalam zeby ze soba skonczyc bo nie daje rady tak dalej zyc ....ostatnio zaczelam myslec zeby isc na pool roku na terpaie zamknieta na oddziale zaburzen ososbowosci nerwic w krakowie juz sama nie wiem co myslec .....nic mi nie pomaga a smaa sobie naprawde nie daje rady....cale zycie probowalam chcialam dodac ze strasznie siebie nienawidze i w chwilach nerwow ...mam ochote sobie cos zrobic ale zawsze powstrzymuje mnie moj chlopak na szczescie....wiele razy dostal ode mnie z komorki albo w twarz:( Czesto uciekalam z domu i nie chcialam nikogo znac snulam sie po ulicach miasta po parku jak w innym swiecie......jak jawa jak nic nie znaczacy cien....a jak chlopak zaczynal mnie szukac i w koncu odnalazl to z nienawiscia do niego walczylam z nim jak moglam jak przechodzialm kolo mostu mialam ochote z niego skoczyc zeby skonczyc moje dreki duszy.Przed moim obecnym chlopakiem mialam facetow przed ktorymi nigdy nie pokazalam swojego prawdziwego oblicza zawsze sie tego ba;lam i takie zwiazki trwaly tydzien gora bo zawsze albo oni albo ja nie chcialam dalej gralam z nimi w rozne gierki...czasami specjalnie na zlosc ze mi nie odpisal na czas nie odzywalam sie dwa dni zeby go dreczyc i zeby zoabczyl jak to jest czekac ......i sie meczyc ...bylam bardzo msciwa ....najpierw zafascynowana a potem msciwa i konczylam wyzwaniem kogos od najgorszego....ze niektorzy pisali do mnie ze potrzebna mi pomoc i tak rzeczywiscie jest.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odezwałam się do kogoś z przeszłości i powiedziałam to co miałam do powiedzenia.Zdaję sobie sprawę,że to nie wiele da,jeśli chodzi o uświadomienie czegoś drugiej osobie,ale zrobiłam to głównie dla siebie.Może za pare dni poczuję do siebie odrazę.Nie wiem,na razie mi trochę lżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Wasi lekarze sami wpadli na to, ze mozecie cierpiec na BPD, czy wspomnieliscie o swoich podejrzeniach?

Moj zdiagnozowal depresje i na jej leczeniu poprzestalismy, ale wydaje mi sie, ze ona jest tylko nastepstwem czegos wiecej.

Nie wyobrazam sobie natomaist rozmowy na ten temat z lekarzem, przerasta mnie to, nie chce.

Do zdiagnozowanai depresji wystarczylo, bym powiedziala, jak wygladaja moje dni, co robie. Nie wiem natomiast, jak moglabym przekazac swoje mysli, uczucia, nie potrafie ulozyc ich w logiczne zdania, przekazac lekarzowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

mam zdiagnozowna BPD, wiem ¿e to raczej nieuleczalne, raczej czasem jest lepiej.Przesta³am sie tym martwic, i okry³am ze BPD to potezny dar.Co prawda trzeba przejsc faze bardzo z³ego samopoczucia - nie do wyrazenia uczucie pustki prowadzace w prostej linii do samobójstwa. Ale w miare up³ywu lat jak cz³owiek zacznie sie wg³ebiac w ta pustke moze sie bardzo mocno zdziwic. Najwazniejsze to nie dac sie zabic, ale szukac.

Wszystkim BPD zycze udanych poszukiwan i zaznaczam ,¿e to dopiero poczatek wielkiej przygody.Trzymajcie sie cieplo i nie marnujcie tego daru.:->. :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyglądam się temu czemuś i z dupy strony, i od frontu, i ze wszech ogólnodostępnych stron, i jakoś nijak nie mogę uznać tego za "dar" od losu

 

wyjelas mi to z ust

 

pierdola mi sie zwiazki miedzyludzkie, w jednej minucie smieje sie w drugiej mam ochote pociac sie i wszystkie borderlineowe sprawy, a ty mi gadasz ze to dar?

 

co ja od tego daru dostalam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy Wasi lekarze sami wpadli na to, ze mozecie cierpiec na BPD

 

W moim przypadku bylo roznie... jako, ze ostatnio psychiatrow zwiedzilam sporo ( w szpitalu jestem) to opini tez tyle samo uslyszalam. jedni mowili ze mam BPD, drudzy, ze nie wiedza co mam, jeszcze inni, ze to napewno nie BPD

 

do tego co innego mowiono mi, co innego mojemu facetowi, a jeszcze co innego mojej mamie...

 

ostatecznie moj obecny prowadzacy mnie w szpitalu psychiatra powiedzial: nie wpisze Ci w karte wypisowa Borderline, bo to moze Ci powanie zaszkodzic w oczach innych lekarzy (tu jego slowa: "wielu psychiatrow i psychologow odrzuca osoby z Borderline, bo nie maja wiedzy na ten temat, a tego, czego nie rozumieja poprostu sie boja i wola pozbyc sie takiej osoby, niz sie z nia meczyc...")...dlatego w karcie wpisza mi, ze mam osobowosc jakos tam zaburzona (nie pamietam dokladnie, co powiedzial;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie o BPD powiedziała znajoma z border. W sumie nie wiem, czy mam, czy nie mam, niby mam, ale poza słowami, że mam nikt mi nigdy tego nigdzie nie wpisał (z powodów podobnych jak naamah85 opisuje).

Teraz zresztą zmieniam psychiatrę, poprzedniemu przestałam ufać, nie umie mi pomóc; zobaczymy, co nowa pani mi powie tym razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nierzeczywista jesli masz BPD to zaden psychiatra, ani psycholog Ci nie pomoze... z tym trzeba sobie poradzic samemu...co prawda leki w poczatkowej fazie moga sie przydac...ale jak powiedzial moj lekarz: leki to tylko 10-20% reszte trzeba zrobic samemu...

 

Tylko do ch...y JAK?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BPD to nie mój jedyny problem. Może nowa pani pscyhiatra powie mi, czy mam, czy nie mam, o to mi chodziło. Że radzić sobie muszę sama, to wiem, czy nie jest tak zawsze, ze wszystkim ? Wszystko zaczyna się od tego, że trzeba chcieć.

Mnie najbardziej przeszkadza reakcja otoczenia. Że ja się nie staram, że jakbym się postarała, to bym umiała być normalna etc. Nie mam siły już tłumaczyć, że ja się bardzo staram, i dlatego jeszcze nie zerwałam wszystkich relacji z ludźmi, dlatego jeszcze w ogóle żyję, dlatego jakoś funkcjonuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dżejem, kiedy mi na nich zależy. A oni chcieliby zrozumieć. Tylko, że nie są w stanie, mam wrażenie, że nikt, kto przez to nie przeszedł lub nie przechodzi, nie będzie w stanie tego pojąć. Wtedy cieszę się, że tego nie rozumieją, bo ominęło ich w życiu bardzo dużo bólu i smutku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam film "Przerwana lekcja muzyki" w rolach głownych :

 

Angelina Jolie i Wynona Ryder.

 

po69245730tg.jpg

 

Film ciężki,ale miom zdaniem wart obejrzenia- kończy się bądź co bądź optymistycznie :)

 

"Jolie gra wyrachowaną intrygantkę, manipulatorkę, która zdając sobie sprawę z tego, że jej choroba uniemożliwia jej życie na wolności, czy też nie daje takich perspektyw, opowiada dziewczynom, że życie w zakładzie to prawda, a poza nim jest wyłącznie kłamstwo. Odbiera im chęć leczenia. Jest toksyczna do bólu. Przeraża. Wynonan Ryder gra dziewczynę, u której zdiagnozowana syndrom borderline. Jest na granicy, jakby nie umiała wybrać, czy chce być zdrowa i na wolności, czy chora w zakładzie. Piękna jest scena, w której dyrektorka, grana przez jedną z moich ulubionych aktorek, Vanessę Redgrave, pyta ją, jaki ma stosunek do wyjścia z zakładu. Ryder odpowiada, że ambiwalentny. "Ale czy wiesz, co to znaczy?" Otwiera słownik i czyta jej, że ambo - oba, valens - mający wartość, znaczenie. A więc ambiwalentny to jest jej borderline. "Musisz coś wybrać." I wybiera, ale dużo, dużo później, po tragedii, jaka się wydarza w domu Daisy, dziewczyny, której udało się wyjść ze szpitala. Daisy (która myśli tylko o żarciu kurczaków i wypróżnianiu) dostaje od ojca mieszkanie z ładnymi mebelkami i kota. Udaje życie. Kiedy Jolie i Ryder uciekają ze szpitala, postanawiają przenocować o Daisy. Jolie robi jej potworną awanturę, widząc, że dziewczyna ma wielokrotnie pocięte ręce. Mówi: "Udajesz przykładną panią domu i dlatego peklujesz się jak szynka? Wszyscy wiedzą, że twój tatuś cię rżnie, i dlatego tak dba o ciebie, tylko nie wiedzą, że ci się to podoba." Rano słyszymy wielokrotnie odtwarzaną ckliwą, romantyczną piosenkę. Jolie mówi, że Daisy tłucze tak cały czas. Ryder idzie na górę, ale właściwie już wiadomo, co się wydarzyło, zwłaszcza, że pod drzwiami do jej sypialni stoi czarny kot... Dalej nic już nie będzie takie samo. Tyle tylko, że dziewczyna z borderline będzie wiedziała, co wybrać. Wśród wielu świetnych ról, również pielęgniarka grana przez Whoopie Golberg. Kobieta, która pomaga dziewczynom przejrzeć na oczy. Ale sama przymyka oczy na wiele ich nieposłuszeństw. "

 

Polecam !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam BPD, ale zaintrygowałaś mnie, co ma znaczyć, że tak hcoroba to potężny dar. Napisz co masz na myśli. Tylko konkretnie i w miarę szczegółowo proszę. : )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oglądałam,ale dawno.Nie podobał mi się zdecydowanie.Więcej w nim dramatyzmu,niż to konieczne. :?

Natknęłam się dziś na coś co wysłał mi kiedyś mój ex kochany i co zawieruszyło się jakoś w odmętach mej komórki i...uśmiechnęłam się.A jeszcze pare miesięcy temu,najlżejsza sugestia jego osoby wyprowadzała mnie z równowagi..Chyba jest ze mną coraz lepiej,a w każdym razie chęć by urwać temu człowiekowi to i owo znacząco osłabła :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam wszystkie Wasze objawy, wiele lat temu leczono mnie dwukrotnie ale bez rezultatu, chyba stawiano błedne diagnozy; 2 lata temu próbowałam sie z tego leczyć jeszcze raz, czy sobie pomogłam? nie wiem; rozwiodłam się, poznałam kogoś, kto jak myślałam ma mi pomagać po terapii, nie wiem czy to koniec tej pomocy, czy nie;czy mam sama od niego odejść? właściwie nic juz nie wiem. Czuję się jakby moje zycie nie miało miejsca, jakby ktoś postawił na nim pieczątkę "anulowano" zaczynam na nowo -o wiele bardziej obojętna na wszystko - to chyba dobrze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×