Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

JA TO MAM.

Gdy to przeczytałem zobaczyłem że to właśnie ja. Jestem tego świadom.

Miałem wspaniałą dziewczynę, która dała mi wszystko, a raczej to, co jest w życiu najważniejsze. Miłość. Zrozumienie. Chęć przebywania ze mną. A ja to odrzuciłem.

 

Wiele razy gdy z nią byłem, oddałbymżycie za nią i CAŁE swoje życie jej przypisywałem. Że spotakilśmy się i przeżyliśmy całe swoje życie dla siebie. Mam 26 lat. Ale gdy tylko zrobiła coś innego, niż wcześniej sobie wyobraziłem, jej reakcję na moje zachowanie lub działanie przez siebie wcześniej zaplanowane (tzn myślałem tak: spotkamy się i powiem jej to i to, a ona wtedy zareaguje tak i tak. Oczywiście ona nie reagowała tak jak sobie to wymyśliłem, tylko tak jak ona to odebrała), momentalnie traciłem grunt pod nogami i kompletnie odpadałem. W takich momentach właśnie czułem, że nie wolno mi z nią być, albo że to nie ona. I wiele razy uświadamiałem jej, że zasługuje na coś lepszeo. Ale dlaczego niby? Dlaczego tak robiłem? Dlatego, że zapominałem w tych momentach jak wiele dla mnie znaczy i jak wiele zrobiła, by mnie do siebie przyciągnąć i spróbować ze mną być. Podsunąłem jej faceta, który nie jest BPD. Może każdy z nas jest. Nie wiem. Ja ją odrzuciłem. Odrzuciłem jej miłość i to co mi dała. Chciała związku, w którym się rozmawia, w którym obie strony się słuchają nawzajem, a ja wymyślałem sobie jej reakcje, ze strachu przed tym jak może zareagować w rzeczywistości i tym, że się w tym pogubię i ona przez to też.

 

Podsunąłem jej faceta, który niestety jest moim kolegą. Zanim w ogóle się pojawił nasmarowałem jej jego obraz. Że z nim na pewno się dogada, bo on umie rozmawiać i chce rozmawiać. Chce kontaktu. Nie boi się kontaktu i wie, że wartopróbować łapać kontakt. Nawet jeśli się miną, to przynajmniej będą wiedzieć z kim są. Ja niestety przez cały ten związek grałem, chciałem, żeby on wyglądał tak wspaniale, że ja jestem mężczyzną i dbam o jej bezpieczeństwo dbając o swoje dobro, by w razie czego jej pomóc. A tak naprawdę sam się z tym męczyłem, dlatego, że potrzebowałem naprawdę bliskiego kontaktu z nią. Nie ślepej akceptacji, tylko porozumienia i okazywania siebie. Ja się zamknąłem i powiedziałem sobie, że teraz będzie idealnie. Nie było i w tych momentach podsuwałemjej tego innegofaceta. Zachowałem się jak żałosny głąb. Teraz oni są razem, a ja patrzę na nich i wyobrażam sobie, że jestem nim.... że to ja idę z nią za rękę, objęci i po prostu blisko z moją Natalią kwiatkiem..... TO....MOI DRODZY.... JEST NAJWIĘKSZE CIERPIENIE JAKIE MOŻE SPOTKAĆ CZŁOWIEKA....Samospełniająca się przepowiednia. Bo robiłem tak: KOCHAŁEM JĄ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE, ale jednocześnie odrzucałem od siebie bardzo mocno i dobitnie. Gdy rozmowa szła nie po mojej myśli zaczynałem się tego bać i uciekać od porozumienia. Chciałem wychodzić od niej, ona mnie przez jakiś czas zatrzymywała (przyzwyczaiłem się do punktu objawów BPD tego: Szukają bezskutecznie idealnej osoby, która będzie ich wybawieniem – zrozumie ich do końca, pokocha bezgranicznie i bezwarunkowo, nada sens ich egzystencji, wypełni pustkę w ich życiu, wybawi od huśtawek nastroju oraz bólu psychicznego i nigdy ich nie opuści.) Ona była dla mnie kimś takim właśnie. Niestety dla mnie nie długo. Cierpię strasznie,. bo dałbym sobie rękę uciąć żeby wrócić do czasu, gdy byliśmy razem i po prostu z nią porozmawiać. Pokazać SIEBIE, bo wierzcie mi,że tego nie zrobiłem. Strasznie się tego boję, pokazywania siebie. Strasznie brakuje mi kontaktu z nią. Bo ona jest niesamowita, chciała rozmawiać!!!!!! A ja się zamknąłem.

 

Zrobiłem tak z inną kobietą wcześniej też. Powiedziałem jej, że zasługuje na kogoś innego, nie dając jej w pełni tego, co mam w sobie. Nie umiałem i nie umiem. STRASZNIE TERAZ ŻAŁUJĘ!!! Ale to już nie wróci. Mocnoteraz cierpi moja duma, bo ta kobieta jest jedną z najpiękniejszych, które znam i które widziałem. Byliśmy blisko przez jakiś czas, najbliżej byłem z nią. Ale bałem się tej bliskości iodrzuciłem swoją miłość.

 

Czuję się strasznie. Przepraszam, że to napisałem ale wierzcie mi, że to jest rzeczywistość. Próbuję się jakoś dowartościować, że konczę studia i udało mi się oddać w terminie dyplom. Ale to TYLKO normalne życiowe sprawy w sensie zabezpieczę się. I NAPRAWDĘ CZUJĘ SIĘ PUSTO. Nie wiem, czy wytrzymam tak długo. Zaczęła mi się podobać inna dziewczyna, ale czuję, że znowu będzie tak samo. Słuchajcie.... :(((( to naprawdę boli :(((( fizycznie też :(((( ;((((( A jestem facetem i niby idzie wszystkodobrze, niby mam studia i pracę znajdę wszędzie.... Ale po drodze ucieka mi coś naprawdę ważnego - kontakt z ludźmi i zdrowe relacje, bez doszukiwania się drugiego dna...

 

Jeśli macie coś, gdziekolwiek do powiedzenia - róbcie to, nawet jeśli wiecie, że swoimi słowami poświoadczycie swoje nierozeznanie w jakimś temacie. Nie wszędzie trzeba być omnibusem i nie zawsze trzeba być ponad wszystko, znać odpowiedź na każde pytanie. Ja taki chciałem być, bo boję się być sobą.

 

Chodzę dopsychologa, ale po 1szym spotkaniu niewiele na razie. Zobaczymy. Spróbuję mu zaufać, ale za pierwszym razem tak nie było. Powiedziałem mu wszystko, ale bez emocji. Bardzo bym chciał, żeby ktoś zobaczył mnie w momencie, gdy mówię coś w sposób w jaki to czuję.

 

Pozdrawiam Was serdecznie!

Strasznie mi smutno wiecie? ;( I strasznie trudno będzie mi się podnieść.... Ale spróbuję. Chyba warto :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pamietajcie jednak o tym ze nie ma czlowieka idealnego, ktory by idealnie reagowal na wszystkie sytuacje, kazdy jest inny i jakby chciec to mozna sie przyporzadkowac prawie do wszystkich typow osobowosciowych. to ze sobie z czyms nie radzicie albo ze nie jestescie tak silni psychicznie jak ktos inny nie znaczy jeszcze ze macie zaburzenie osobowosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się niedawno zdarzyło, że ktoś spytał mnie, gdzie jest taka a taka ulica. Wytłumaczyłam mu, że trzeba jechać prosto, w prawo, pod górkę a dalej się już dopyta. Po czym ruszam i skręcam w moją ulicę. Naglę błysnęła mi tabliczka z nazwą u jej wlotu: ulica, na której mieszkam jest tą, której szukał ten pan.

Oj, ja też mam takie problemy, może nie z ulicą na której mieszkam, ale dwie ulice od domu już tak. Zawsze jak mi się ktoś pyta o drogę to robię najpierw taką minę : :shock: i zaczynam myśleć, myśleć, myśleć, że ja tu mieszkam od 22 lat i na pewno wiem, a pan/pani się patrzy, co mi jest, że ja tak :shock: i zero konkretów, aż wreszcie zaczynam machać łapami, że chyba ta-a-am. Wczoraj się mnie dziewczyna pytała gdzie jest przystanek tramwaju jadącego na dworzec, stałyśmy koło jednego przystanku, dwa były w zasięgu wzroku i ja nie wiedziałam, który w którą stronę, a to jest koło mojego domu :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej, gdy spodobało mi się jakieś zdanie, które sobie sama wymyśliłam. Za wszelką cenę dążyłam, by zrealizować swój własny "scenariusz", tylko, że gdy już dopięłam swego, to okazywało się, że w cale nie jestem szczęśliwa. Że właśnie sama kogoś lub coś zburzyłam, zrujnowałam, albo bardzo mocno nadszarpnełam.

 

Ja może nie zdanie, ale działanie, wymyślałem sobie. Tak zrobiłem przy nagrywaniu płyty: założyłem sobie, że będzie tak i tak i wszyscy będą szczęśliwi i zadowoleni gdy odbędzie się to po mojej myśli. Dopiąłem swego, byłem nawet zadowolony z tego że to się dzieje po mojemu i miłem w doopie wszystkich innych zdanie. Ale później... dopiąłem swego i nie byłem szczęśliwy - odebrałem spontaniczność i współdziałanie, docieranie się nawzajem, szukanie wspólnego mianownika wszystkich zdań. To właśnie zniszczyłem.

 

A z kobietą - bałem się odezwać i wypowiedzieć swoje zdanie bo przewidywałem najbardziej wygodną dla siebie odpowiedź lub reakcję, a gdy zareagowała jak sobie to wymyśliłem - uznałem, że słabo jej poszło, natomiast gdy odpowiedziała inaczej niż przewidziałem w swoim "scenariuszu", to sam się gubiłem i też nie było dobrze.

 

Dzisiaj jestem porozmowie o pracę. Powiedziałem o tym ojcu, nie wiem po co, bo od razu wywalił czy ja aby na pewno wszystko wiem i czy wyciągnąłem "odpowiednie" (jegfo zdaniem oczywiście) wnioski. Wkurza mnieto niesamowicie, wkurzają mnie jego reakcje na to jak sie staram. Kopie pode mną dołki nieświadomie. Wkurza mnie to. WKURZA!!!!!!!! On chce dobrze, ale ja juz tego mam DOŚĆ serdecznie. "No to jak ty tak? Musisz wiedzieć co Ci mówią!" Wkurza mnie to i płakać mi się chce jak to słyszę bo już nie mogę. Nieważne, wyprowadzam się może to mi dobrze zrobi.

 

Masa tego. Ale będzie dobrze :) Już się dzieje. Staram się nie przewidywać reakcji i nie wpadać w swój wir "wiem co będzie i co odpowie i jak będzie". Tylko zapeszać nie chce.

 

Do następnego!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz BPD?

nie wiem czy mam czy nie, chyba nie. mam natomiast bardzo slaba psychike i z tym walcze codziennie, jestem jednak przeciwna wrzucaniu siebie samemu do jakiegos worka bo stad bardzo latwo do tlumaczenia sie pozniej- mam bdp czy cos innego, nic na to nie poradze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mija trzeci tydzień jak przyjaciółka się do mnie nie odezwała. Po powrocie z Anglii zadzwoniła do mnie, że potrzebuje wsparcia. Więc pobiegłam na zbicie mordy. Pocieszyłam, dowartościowałam itp. i od tamtego momentu cisza. Nie odezwała się do mnie. Postanowiłam, że nie będę zabiegać o jej zainteresowanie. Ale to już trzeci tydzień... a mi jest coraz bardziej smutno. Zastanawiam się, jak sobie radzi, jak się czuje... Że ja się jeszcze tym przejmuję :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudno się nie przejmować jak bliska osoba Cię olewa, i na dodatek jeszcze wykorzystuje uprzednio.. :? ale ja bym się pierwsza nie odezwała. Nie to nie! :D

a ja pragnę bliskości.

Przyjaźni takiej że hej! ;)

takiej żeby móc wymagać i otrzymywać i dawać i troszczyć się i przytulać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaźni takiej że hej! Wink

takiej żeby móc wymagać i otrzymywać i dawać i troszczyć się i przytulać...

Rozumie Twoje pragnienia. Dlatego ja już nie marzę - bo one nie dla mnie są. Mam nadzieję, że Ty masz więcej szczęścia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam, że nie będę zabiegać o jej zainteresowanie.

Decyzja należy do ciebie i szczrze mówiąc ja w takiej sytuacji nie zawsze wiem jak postąpić i często żałuję, albo przynajmniej wspominam z gorzyczą.

 

Też sobie marzę o posiadaniu prawdziwej przyjaciółki (płci żeńskiej) :(

 

Jedyny pozytyw, że kumpel mój, którego dawno nie widziałam w końcu się odezwał, przysłał mi dzisiaj maila i przeprosił, że długo go nie było :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale czy to tak jest z nami tylko, czy przyjaźń na prawdę nie istnieje???

 

ja wiem, że sama nie jestem idealna, że popełniam błędy, że za dużo wymagam, że nie ufam, że bardzo powoli przekonuję się do innych. Ale też jak już się przekonam, to przywiązuję się mocno, dużo daję i myślę że można na mnie liczyć.

Czy nie ma już ludzi dla których druga osoba jest skarbem, który się ceni, szanuje i o niego dba??

czemu wszyscy odchodzą??

wniosek z tego nasuwa mi się taki : ktoś tu zwariował. Świat albo ja.

A może po prostu ja jestem śmiertelnie nudna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czemu wszyscy odchodzą??

wniosek z tego nasuwa mi się taki : ktoś tu zwariował. Świat albo ja.

Podobno borderline'owcy robią ludziom jakieś straszne rzeczy nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy :shock:

 

A ja to chyba mam wyjątkowego pecha, bo osoby, które mnie opuściły prawdopodobnie mają większe problemy same ze sobą niż ja (nawet pewniejszą nerwicę niż ja!). Bardzo to niefajne, ale przynajmniej coś tłumaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Decyzja należy do ciebie i szczrze mówiąc ja w takiej sytuacji nie zawsze wiem jak postąpić i często żałuję, albo przynajmniej wspominam z gorzyczą.

Niestety, mam wątpliwości, ponieważ chciałabym sobie oszczędzić żałowania lub goryczy.

 

moczymordka, zadawanie sobie takich pytań do niczego kreatywnego nie doprowadzi - oczywiście, że obwinisz siebie.

 

Podobno borderline'owcy robią ludziom jakieś straszne rzeczy nie zdając sobie z tego zupełnie sprawy Shocked

No właśnie zastanawiałam się nad tym ostatnimi czasy. Usilnie próbuję odnaleźć taką sytuacje w swoim życiu, nie żeby zrobić sobie na złość czy coś, po to, aby lepiej to zrozumieć.

 

Dlatego mam do Was prośbę: czy moglibyście rozwinąć ten wątek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyzje przyszłych zadzreń, które jednak nigdy nie nadeszły, albo nadchodziły, ale wyglądały zupełnie inaczej niż przewidywałąm

hmmm, jakoś znajomo brzmi. Często uciekam w świat fantazji i kręuję swój własny świat, a potem rozczarowanie. Kurcze, naczytałam się o BPD, rozmawiałam o tym z moją psychoterapeutką. Powiedziała, że nie mam. Nie chcę sobie wymyślać nowych chorób i dolegliwości, ale mam duzo wymienionych "znaków rozpoznawczych". Np. mam trudności w nawiązaniu bliskości, bardzo szybko dana osoba staje się dla mnie wkurzajaca lub jej wręcz zaczynam nienawidzieć, a wystarcza jej jedno słowo lub gest, nie taki, jak być powinien, lub idealizuję ją. Potrafię się szybko i mocno wkurzyć, albo popaść w euforię. Wtedy ma uczucie, że potrafię latać. Czasem denerwuję się na siebie i wyzywam się sama od najgorszych. Wstyd mi o tym mówić, ale ze złości robię sobie krzywdę

A może ja już sama usiłuję sobie coś wmówić...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:05 pm ]

Polina , ja mam podobne reakcje:

Nie zadzwoniła-na bank spotkała się z kimś ciekawszym w rozmowie- co się będzie nudzić. Znowu zostawiła mnie. Rozczarowanie, żal i złość jak cholera. W myślach już układam plan rozmowy. Ale jej dam popalić!

juz nie wiem, co o tym mysleć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciółka z tych najlepsiejszych, dokońcażyciowych.

 

"Zadzwonię do Ciebie dziś o 14". Czekam, zaraz 14, podekscytowana, umówimy się na kawę. Nie znam jej planów, ale JA CHCĘ Z NIĄ WYPIĆ KAWĘ, więc tak ma kurna być! Jest 14. Cisza. 5 min po. 15, 20, pół godziny. 15 ja z kom w łapie. Moja wściekłość aż kipi. Boże Znowu zostawiła mnie. Rozczarowanie, żal i złość jak cholera. W myślach już układam plan rozmowy. Ale jej dam popalić!

Spotykamy się na mieście powiedzmy po 2 dniach. "Ah sorka, nagły wypadek, musiałam zawieżc babcie do szpitala". Myślę sobie "takie kity to kalemu" ale udaję, gram. Miła, uprzejma-jak zawsze. A w środku aż gęsto.

Jeszcze parę razy spotykamy się przypadkiem. Ona próbuje zagaić, ja już jestem za murem.

Juz po wszystkim. Próbuję przekonać sama siebie, ze słusznie postąpiłam zrywając tą znajomość.

D

 

Nigdy nie radziłam sobie w takich sytuacjach. Zrywałam znajomości.

Ale czy jeśli te przyjaciółki takie najlepsiejsze, to czy nie powinny walczyć ? Zawsze mnie to nurtowało. Lepiej chyba wierzyć, że ludzie z borderline są pieprznięci i dlatego to się kończy. Inaczej musiałanbym przyznać, że nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się prawie dzisiaj popłakałam, bo jest koncert w Czechach w grudniu :shock:

Już ojca prosiłam, żeby mnie nie zawoził, potem żeby mnie zawiózł, napyskowałam członkom dwóch fanklubów, że nigdzie nie jadę, bo zima, noc, 4 pociągi, a teraz jojczę, że to przecież moje 2 najukochańsze zespoły na świecie są, a ja muszę*, a sobie przypomniałam, że 2 dni wcześniej planuję inny koncert, w Krakowie, więc chyba na tym stanie :roll:

 

*Nałóg to? :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy jeśli te przyjaciółki takie najlepsiejsze, to czy nie powinny walczyć ?

Otóż to Kochanie. Odpowiedź na to pytanie jest prosta: wyobraź sobie, że to Ty jesteś tą najlepsiejszą przyjaciółką, a ta "druga połowa" odcina się. I co zrobiłabyś w takiej sytuacji :?: Czy na pewno lepiej sobie to tłumaczyć, że ludzie z borderline są "pieprznięci" :?: Oczywiście, to zaburzenie niczego nie tłumaczy ale pomyśl, jaką Ty byłabyś przyjaciółką dla takiego borderline, np. dla mnie jesteś supre :D A ci bez borderline - czy możemy mieć do nich pretensję, że nie rozumią :?: Czy obwinianie siebie za chorobę ma sens :?:

 

No Amy Lee namieszałaś :D Ale wcale Ci się nie dziwię, masz podstawy do obaw. Więc się nie bój, wszystko się ułoży jeszcze zobaczysz :D

*Nałóg to? Shocked

Nie sądzę Kochanie, po prostu pasja. I tak trzymaj. Życie człowieka bez pasji jest bardzo puste i smutne. ;)

 

Ja dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że w przeważającej częsci to nie oni odchodzili, tylko ja ich wywalałam za mur. To nie oni zmieniali nagle swój tok myślenia o mnie, tylko ja o nich. Spora różnica.

Zdawałam sobie sprawę z tego od dawna i od dawna miałam do siebie za to pretensję. Ale teraz wiem, że niesłusznie ;) i bez sensu szukać winnego - zastanawianie się, kto jest winny prowadzi w obu przypadkach odpowiedzi do tego samego, destrukcyjnego dla Nas skutku: albo siebie uważamy za nienormalnych albo resztę świata.

 

A gdy coś się pieprzyło... To furia, złość, żąl, gorycz i odejście... Mam siebie dość.

Zamiast się nad sobą użalać, lepiej zastanowić się, co można zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej chyba wierzyć, że ludzie z borderline są pieprznięci i dlatego to się kończy. Inaczej musiałanbym przyznać, że nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół.

..ale nie zwalajcie wszystkiego na jakies borderline. to "zaburzenie " wymyslil czlowiek, a wy sobie tutaj przypisujecie zupelnie samemu. to jest latwa droga do usprawiedliwiania sie. to o czym piszecie jest mi znane, a nie sadze zebym miala jakies borderline. tezx tak robilam i wyciagnelam wnioski, teraz jest juz 10000 razy lepiej chociaz calkiem tego z siebie nie wyeliminowalam. chodzi o odrzucanie ludzi ktorzy sa dla nas pozytywnie nastawieni, ale ja wiem ze robilam to z niskiej samooceny, tak jakby z gory zakladalam ze ta osoba jak mnie pozna to sie ode mnie odwroci i zachowywalam sie tak jakby to juz sie stalo, a bylo inaczej. te osoby byly dla mnie mile, sympatyczne a ja swoim zachowaniem ich odstraszalam i w konsekwencji rzeczywiscei mysleli ze to ja nie chce ich przyjazni. najtrudniejsze jest wyeliminowac z glowy te glupie mysli, dolujace, bo tak na prawde z 2giej strony ja na prawde nie mam realnych powodow zeby tak myslec!!! nie jestem jakas ulomna, normalny ze mnie czlek i ludzie mnie na prawde lubia!!! a jednak nie moge sama siebie w pelni polubic. sa momenty kiedy siebie lubei ale zaraz potem np. pojawia sie ktos lepszy, fajniejszy , ja spadam na 2gi plan i znowu mysle ze jestem bezandziejna. to sa moje najskrytsze mysli i tylko wam moge to napisac, w zyciu bym sie do tego nie przyznala przed nikim bo to oznacza slabosc a nikt ludzi slabych nie lubi. to samo jest z moim facetem. mam chlopaka ktory na prawde bardzo mnie kocha a ja ciagle cos wynajduje, wyobrazam sobie w glowie np. ze on mysli o kims innym, ze ktos mu sie podoba, tak jakbym chciala zeby uwazal mnie za boginie i nie widzial wokol innych kobiet, a to nie jest mozliwe. mimo to on mnie kocha i nigdy mi nie dal realnego powodu do zazdrosci, jest cudowny, a ja czasami bije sie z wlasnymi myslami i wiem ze to moj problem, czasami tylko wybucham i go ranie. nie wiem z czego to wynika, ale na prawde wiem ze to mnie niszczy i z tym walcze, tylko ciezko ejst walczyc z wlasnymi myslami..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie zwalajcie wszystkiego na jakies borderline. to "zaburzenie " wymyslil czlowiek

 

Podobnie jak nerwice,depresję,psychozy i masę innych miłych rzeczy.

 

 

a wy sobie tutaj przypisujecie zupelnie samemu.

 

Skąd wiesz,że ktoś nie ma tego zdiagnozowanego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa125 napisał:

a wy sobie tutaj przypisujecie zupelnie samemu.

 

 

Skąd wiesz,że ktoś nie ma tego zdiagnozowanego?

 

jak ma zdiagnozowane to inna sprawa. chodzilo mi o to zeby sie nie dolowac ze ma sie borderline i nie wrzucac sie do jednego worka, bo mozliwe ze sie tego wcale nie ma.

sorry jak kogos urazilam, moze za ostro sie wypowiedzialam. pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, to jest generalnie ciekawy temat. A juz w ogole to czego czasem sie doswiadcza to mozna dostac palpitacji serca z kurde powstrzymaniem się przed bezdechem biedrony.

 

Dzisiaj byłem, nie wczoraj, u psychologa, bo misie tak wszystko kręci, że już nie moge.

 

1. Moja była dziewczyna spotyka się z moim kolegą, którego jej podsunąłem. Wiecie dlaczego jej go podsunąłem? Zacząłem jej marudzić, że jestem beznadziejny, że nie potrafię się starać o nią, że ten kolega jest fajniejszy bo: jest atrakcyjniejszy, lubi się dobrze ubrać i nie wstydzi się mówić co ma na myśli, co mu akurat w głowie tkwi, umie rozładować atmosferę itd. I taksię zachowywałem. Ale tak naprawdę chciałem, żeby ona mnie przygarynała non stop, czyli zgodnie z tym co w definicji borderline: testowanie granic czyjejś cierpliwości. Marudziłem jej non stop ale chciałem żeby mnie zapewniała że kocha. Todopiero niemęskie.

 

2. Humor zmienia mi się conajmniej 10 razy w tygodniu. Poniedziałek wstałem do pracy na czas i że sie nie poddam. Pierwsze coto sniadanie, a nie fajka. W pracy pewność siebie i nie doszukiwanie się drugiego dna w tym co współpracownicy robią, jak się zachowują, nie zwracanie na to uwagi. Myślę - ale fajnie :D:D:D umiem mieć co nieco w d... :):)Ograniczaniepalenia itd. Wtorek, wstałem, sniadanie, wychodzę na autobus i juz zaczynam analizowac - czy to, ze wczoraj bylo tak pewnie czy todobrze czy moze to jakies oszustwo? Nie wiem, sprobuje tak dalej. :) Sroda (dzisiaj) wstaję - nie to nie ma sensu, pierwssza fajka przed sniadaniem. Ale bez sniadania nie wyszedlem. Wpracy zacząłem analizowac, ze przeciez sie poddalem, bo fajka pierwsza byla przed sniadaniem. Dobra, piszedo kogos smsa. Odpowiada - ciesze sie ze sie cieszy, ale spodziewalemsie czegos innego. Straszne kurde nie chce tak... :(

 

No i jak bylem u tegopsychologa to pokazalem mu te wytłuszczone wersy zopisu BORDERLINE które tutaj miło kolezanka dostarczyła w 1szym poście:) Pokazalem mu jakie moje wcześniejsze doświadczenia i zachowania odpowiadają dokładnie wszystkim tym (nie tylko wytłuszczonym) zdaniom w opisie zachowań borderline. I wiecie co mipowieddział? Ironicznie (na wpół w sumie, wyczułem to) że on w takim razie też jest borderline. Też wystawiał swoich bliskich na próbę, też miewał wybuchy, rozładowania nerwów o zbyt dużej sile - większej niż wymagałaby tego sytuacja i rzeczywista wartość napięcia. I że sam sobie tego nie mogę zdiagnozować. Więc nikt nie może. Ale - w takim razie dlaczego wystawiłem moją ukochaną kobietę, na taką próbę? Dlaczego jej wmówiłem, że jest ktoś atrakcyjniejszy i bardziej jej godzien? I dlaczego zrobiłem to po raz 3 ???? Trzy kobiety. Może rzeczywiście się przy niej nudziłem (to tez jedna cecha borderline). Ona miała też ciężko. Kocham moją rodzinę, ale nie mogę się do nich zbliżyć. Nie czuję w ogóle więzi, z nikim, ale dążę do niej poprzez aktorzenie. Mam czyste intencje, chciałbym żeby ktoś je odebrał i mi zaufał (następna cecha BPD) I zawsze rezygnowałem z prób o własną normalność i szukanie gdzieś tam w kimś siebie i kogoś we mnie? Kurde, wezcie, przeciez beznadziejnie to wyglada.

 

Jezu jak mnie ta drukarka wkurza. I praca i wkurza mnietoze mnie towkurza. I zespół i to jak tam funkcjonuje mnie wkurzam w nim. Sluchajcie, ten kolo mi powiedzial w takim razie, zeby nie doszukiwac sie borderline u siebie. Ja tak zrobilem i nawet dobrze się poczułem, bo pomyślałem sobie - acha, to już wiem mniej wiecej nad czym pracować. Jak starać się żyć bez takich cech. To udało mi się pięknie w pn i częściowowtorek. Dzisiaj już było znacznie gorzej.

 

Od tej pory wszystko wydaje mi się tak cholernie i potężnie względne, że nawet nie chce mi się o tym myśleć. Wolę już być wieskiem ale isc jakims torem. I wkurzył mnie ten terapeuta.

 

Życzę wszystkim, żeby wszystko się ułożyło i nie poddali się. Metoda prób i błędów. Dobrze że nie zrobiłem totalnej inwersji uczuć na próbie. Sluchajcie bo ze mnie teraz sie siara wylewa i inni przez to cierpią może.

 

jak ma zdiagnozowane to inna sprawa. chodzilo mi o to zeby sie nie dolowac ze ma sie borderline i nie wrzucac sie do jednego worka, bo mozliwe ze sie tego wcale nie ma.

sorry jak kogos urazilam, moze za ostro sie wypowiedzialam. pozdrawiam

 

No cos Ty ewa125 nikogo chyba nie urazilas i wlasnie totrza zdiagnozowac. A nie ze od razu jestem BPD bo 35 z 40 przytoczonych argumentów w opisie tego zjawiska pasuje do mnie. Tak jak ja myslalem, spojrzalem i pomyslalem, ze no, mam wiele tych cech. Dobra :( sam ju nie wiem. 3majcie sie ale kiedys tu wpadne popisac jeszcze. Cze!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polina - nie miałem. W ogole generalnie cos mi to wygląda dziwnie. Jakieś tam zaburzenie osobowości mam, myślałem, że to borderline. W poniedziałek byłem pewny siebie jak cholera, bopomyślałem, żeprzecież nie można aktorować, żeby żyć normalnie. No nie?? To odniosło skutek na dwa dni, dopóki nie powiedziałem komuś o tym, że znalazłem swoje odzwierciedlenie w tym opisie. a ten ktoś się z tym nie zgodził (psycholog). Miałem wrażenie, że chce mi pokazać że jest mądrzejszy. "Nooooo wieeee pan, jakbyśmy wszyscy się doszukiwali w sobie tych cech to zawsze coś tam się znajdzie" Wkurzyłem się. Może dumą się uniosłem i zle gooceniam, ale wkurzył mnie. BO JA TYCH WSZYSTKICH RZECZY NIE CHCE ROBIC!!!!!

 

Kurde, wielokrotnie zdarzało mi się zrywać przyjaźnieTo nie jest rzecz którą chwalę się na imprezach z nowopoznanymi ludzmi, że niby jestem fajny bo se przypisałem BORDERLINE. Te cechy opisane w artykule www naprawdę przeszkadzają i wiem, że doskwierają wielu ludziom. ALe moje zycie od dawna tak wyglada, kurde rozpadły mi się 3 związki (0,5roku 2,5 roku 1 rok) i zakażdym razem jest to samo. Na początku wydaję się tym kobietom być atrakcyjny (bo nie jestem jakis tam szkaradny), ukrywam swoje złości i stram się być spokojny. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że też się wkurzam, tyle że strasznie mocno i przesadnie. I wcale mi się to nie podoba, takie fajne to nie jest.

 

Może rzeczywiście jakieś testy by coś zobrazowały ale w nich mógłbym też grać... chociaż nie wiem na czym by to polegało. Mam już dosyć upierania się przy swoim buractwie w jednym momencie i nie pamietania jak może być fajnie jak mam dobry humor i jacy inni są wtedy fajni i jakiefajne mogą być relacje z ludźmi. Nowlasnie, jednego dnia fajne, a nastepnego za bardzo mi tego brakuje i siepytam wtedy "NO GDZIETO JEST?? GDZIE JEST TO SAMOPOCZUCIE CO BYLO WCZORAJ?? TO WYPELNIENIE?? CO JEST?? W OGOLE TEGO NIE MA?? TO SĄ JAKIEŚ PROBLEMY ????CZEMUPRZECIEZ BYLO OK !!!! :( "

 

Polina, no i czytalem tez twojego posta wczesniejszego i rozumiem, ze Ty to teraz widzisz tak jak ja tez to zobaczylem. WIDZE PO PROSTU JAK TO CO TAM JEST NAPISANE POKAZUJE MNIE JAK SIE ZACHOWYWALEM WOBEC BLISKICH I NIE TYLKO.

 

A nieeee Polina - miałem !!!! , ale wystraszyłem się wyników :( bo przecież gdyby się okazało że coś ze mną jest nie tak, w sensie ze se nie radze, to przeciez co by powiedzieli wszyscy dookola? Polina ale chyba pojde sprawdzić te testy. Zrobila mi je kobieta 1,5 roku temu. Strasznie długi test, chyba z 400 pytań, to byl test nazwany czyimś nazwiskiem, ajkiegos typa. No i nie wiem jaki jest wynik. Kurde, ciekawe i chce tosprawdzic a jak nie to zrobie je jeszcze raz.

 

Trzymajcie sie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nooooo wieeee pan, jakbyśmy wszyscy się doszukiwali w sobie tych cech to zawsze coś tam się znajdzie"

wlasnie chodzilo mi o to. przykladowo w gazetach mozna przeczytac czesto np. objawy guza mozgu- czeste bole glowy, wymioty (zalozmy) ale tak na prawde to wiele osob moze to sobie przypisac. to tak jak z horoskopami , opisami znakow z< odiaku - kazdy moglabym sobie mniej wiecej przypisac.

 

 

 

To nie jest rzecz którą chwalę się na imprezach z nowopoznanymi ludzmi, że niby jestem fajny bo se przypisałem BORDERLINE.

nie chodzi o to ze jest sie fajnym ze ma sie borderline ale ze jest sie niefajnym dlatego ze sie to ma... a moze po prostu mamy zle cechy charakteru ale da sie to zmienic, moze wynikaja z jakiejs traumy w dziecinstwie albo schematowego myslenia ale moze jestesmy normalnymi ludzmi z poszczegolnymi cechami charakteru a nie koniecznie borderline i koniec.

 

moim zdaniem problem w oddalaniu wszytskich od siebie tkwi w niskim poczuciu wlasnej wartosci, nie akceptowaniu siebie takim jakim sie jest oraz pragnieniu aby byc najlepszym, jednoczesnie myslac ze jest sie najgorszym. u mnie mysle ze duzy wplyw ma trauma z dziecinstwa a raczej z mlodosci gdy mialam wielu wrogow i bylam brzydka, mialam pryszcze i wogole, czesto slyszalam przykre komentarze, bardzo mnie one bolaly, nadal je wszystkie pamietam. teraz juz nie mam pryszczy , mam wspanialego chlopaka i wszystko jest ok ale... czuje ze w srodku zawesze bedzie we mnie czesc tej malej dziewczynki ktora krzywdzono slowami, moze dlatego wszedzie widze zagrozenie... niemniej jednak z tym walcze bo wiem ze to nie jest normalne i czasami musze na prawde zaciskac zeby zeby nie zrobic awantury ale potem sobie mowie- brawo ewa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On mi nie powiedział wprost "Nie masz Borderline". Sam troche go rozumiem. Ja też nie poszedłem do niego z czymś takim, że "O! Znalazłem potwierdzenie i jestem pewien ze to mam!" Widze u siebie ogrom tych cech, większość. A te testy mam ochotę zrobić jeszcze raz. Ostatnio odpowiadałem szczerze tylko że nie znam wyniku. Widzisz Polina, ja za wszelką cenę staram się wzbudzić zaufanie w ludziach, ale tylko do momentu, gdy nie zaczną się interesować mną od wewnątrz.

 

W pon cos sie zmieniło i ja mu o tym powiedziałem, że nagle w ogole przez dwa dni było czysto i mialem jakas super energie, niemal euforie (serio !! ) tam gdzie tylko mogło być czysto, czyli w relacji z ludzmi, ktorzy nie muszą znać moich błędów a nawet jak znają toco z tego? Powiedziałem mu też, że taki stan mi się podoba. Ale on powiedział, że to za krótko po tym co mu o sobie powiedzialem i że tak za 3 tygodnie mam przyjść (tez bo mam dyplom do obrony temu tak dlugo). Wiec on tez pewien nie jest co to jest i chce ze mna jeszcze pogadac o przeszlosci i tym wszystkim co moze byc korzeniem tego cosie dzieje. To pojde. Wiem ze jeszcze bedzie zle bo dzisiaj już było, serio. Pieprdzielona analiza w glowie w ogole takich bzdur, ze glowa boli.

 

Niemniej wkurzyl mnie.

 

 

A w ogóle to nie wiem co jest grą, co prawdą, i kiedy jestem sobą, a kiedy udaję. Za dużo tego było. Poza tym, to z testami mam problem, bo zawsze po paru minutach wydaje mi się, ze powinnam zaznaczyć jednak inną odpowiedż

 

No mi to sie bardzo często przytrafia nie tylko w testach ale nawet czy ja dobrze wsiadłem do autobusu i czy ktos nie mysli ze "co za wieś, tak sie nie wsiada". Niby smieszne i faktycznie smieszne,ale tak sie dzieje i to wkurza a potem ja sie na kims wyzywam za takie bzdury.

 

Ja pojde sobie te testy sprawdze.

 

Toż lekarz bez badań nie mówi "o sory to nie rak, se pan wmawia. Bo ja też mam parę objawów, to ja też powinienem mieć raka". Jakieś to dziwne. Znaczy lekarz dziwny.

 

No ja sobie o nim tak samo najpierw pomyslalem. Ale dolazlem do wniosku, ze przeciez mogl odebrac to ze mu pokazuje wlasciwosci borderline po to, zeby znalezc sobie usprawiedliwienie. Dobr niewazne. Pojde jeszcze do niego. Swoja droga to ty to smiesznie napisalas :D

 

A Ty sobie takie testy robilas w ogole Polina? Bo ja serio pojde jak bede mial chwile. A nie nierobilas bo piszesz ze sie obawiasz. To sprobuj sie nie obawiac. Mi bedzie trudno i w ogole glupio tam pojsc na te testy, juz to czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy jeśli te przyjaciółki takie najlepsiejsze, to czy nie powinny walczyć ?

Otóż to Kochanie. Odpowiedź na to pytanie jest prosta: wyobraź sobie, że to Ty jesteś tą najlepsiejszą przyjaciółką, a ta "druga połowa" odcina się. I co zrobiłabyś w takiej sytuacji :?: Czy na pewno lepiej sobie to tłumaczyć, że ludzie z borderline są "pieprznięci" :?: Oczywiście, to zaburzenie niczego nie tłumaczy ale pomyśl, jaką Ty byłabyś przyjaciółką dla takiego borderline, np. dla mnie jesteś supre :D A ci bez borderline - czy możemy mieć do nich pretensję, że nie rozumią :?: Czy obwinianie siebie za chorobę ma sens :?:

 

Otóż wydaje mi się jednak, że ja w sytuacji, gdy BPD by się zachowywał w ten sposób, byłabym złą przyjaciółka niestety, bo sama mam podobne problemy i... no wiesz, poczułabym się odrzucona, niechciana, jak kupka nieszczęścia.

Ale dzięki za komplement - trochę na wyrost, bo przecież mnie nie znasz, ale od tego chyba są komplementy:)

 

 

A gdy coś się pieprzyło... To furia, złość, żąl, gorycz i odejście... Mam siebie dość.

Zamiast się nad sobą użalać, lepiej zastanowić się, co można zmienić.

 

Hm. Nie wiem co na to odpowiedzieć.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:05 am ]

Kurde, wielokrotnie zdarzało mi się zrywać przyjaźnieTo nie jest rzecz którą chwalę się na imprezach z nowopoznanymi ludzmi, że niby jestem fajny bo se przypisałem BORDERLINE. Te cechy opisane w artykule www naprawdę przeszkadzają i wiem, że doskwierają wielu ludziom. ALe moje zycie od dawna tak wyglada, kurde rozpadły mi się 3 związki (0,5roku 2,5 roku 1 rok) i zakażdym razem jest to samo. Na początku wydaję się tym kobietom być atrakcyjny (bo nie jestem jakis tam szkaradny), ukrywam swoje złości i stram się być spokojny. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że też się wkurzam, tyle że strasznie mocno i przesadnie. I wcale mi się to nie podoba, takie fajne to nie jest.

 

 

No, ja tez zapodawałam moim bliskim (teraz już byłym bliskim) niezłą jazdę.

 

Ewa125, to nie jest tak, że ja na BPD coś zwalam, bo nie mam tego zdiagnozowanego. Nie jest to dla mnie żaden powód do dumy. Natomiast widzę, że wielu ludzi tutaj ma podobny zespół zachowań - do tej pory myśalłam, że tylko ja to mam - typowe. Po prostu tak mam i tyle, oczywiście bardzo z tym walczę, ale sama wiesz, że często nie możesz sobie kazać co masz czuć. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×