Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewa125

Użytkownik
  • Postów

    852
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ewa125

  1. pwmo- zapewniam cie ze w tej chwili kryzys jest nie tylko w Polsce ale takze i za granica i gdzie ja mieszkam wkolo mnie ludzie zostaja bez pracy. Kazdy ma inne zycie i inne mozliwosci ale tlumaczenie sie ze mi sie udalo bo wyjechalam za granice a komus innemu nie bo zyje w Polsce jest tylko i wylacznie wymowka. Co za ekstremalny przyklad podajesz?- jedyny zywiciel rodziny ktory kilkadziesiat lat sie uczyl? co to za studia trwajace kilkadziesiat lat? W takim przypadku powinien byl sie obudzic wczesniej ze nie lubi tego co robi. Normalnym jest ze bardzo ciezko jest zmienic zawod jak sie ma juz 40, 50 lat wiec warto pomyslec o tym wczesniej. Poza tym zmiana pracy byla jednym z czynnikow dzieki ktorym mi minela nerwica, na pewno nie jedynym.
  2. paulita - nie czytalam innych twoich watkow, napisalam tylko na podstawie tego co tutaj przeczytalam. na pewno inne twoje problemy tez maja wplyw na to jak sie czujesz. jednak nerwica to nie problem, bo jak juz pisalam, jak juz nie mialam panik, przezylam bardzo smutna i ciezka chorobe mojego taty (poltora roku) i jego smierc, a nerwica mi nie wrocila, wiec nerwica to konflikt a nie problem. to konflikt w ktorym zyjemy i przez ktory nie mozemy zyc jak pragniemy. ty piszesz ze to nie latwe. nikt nie powiedzial ze wychodzenie z konfliktow jest latwe, inaczej bys nie miala nerwicy jakby to bylo latwe. wlasnie to tlumisz w sobie bo jest to bardzo ciezkie. to twoja sprawa co z tym zrobisz i czy cos z tym zrobisz. twoja nerwica twoje zycie.
  3. paulita- sama wiesz co jest twoim konfliktem i nic z tym nie robisz..zaakceptuj ze twoja mama taka jest i nie szukaj u niej przytulenia, szukaj tego u kogos kto moze ci to dac, np twoj partner. powinnas sie odizolowac od mamy i jak zaczyna takie rozmowy to wogole tego nie sluchac, wyjsc albo odlozyc sluchawke. dopoki ty na to pozwalasz to to sie nie skonczy, twoja mama sie juz nie zmieni. odwiedzaj ja rzadko i zyj swoim zyciem.
  4. mysle ze u kazdego to inaczej wyglada i oczywiscie kazdy ma inne problemy. na pewno to co powoduje nerwice to nie jest zwykly problem, nawet bardzo powazny. to jest cos co my spychamy i o czym staramy sie za wszelka cene nie myslec, dlatego tak ciezko z tego wyjsc. to wlasnie ten problem ktory wypieramy i do ktorego nie chcemy sie przyznac jest wlasnie tym ktory powoduje nerwice.dlatego tez najpierw trzeba spokorniec i przyznac sie samemu przed soba do tego co nas tak naprawde dreczy i co wypieramy. nie sadze ze to jest jedna rzecz, choc moze byc jedna rzecz przewazajaca inne. na pewno wplyw ma wychowanie, nie mamy sily zeby walczyc o swoje, boimy sie czesto opinii innych i ufamy bardziej nim niz sobie. mamy niskie poczucie wlasnej wartosci i nie mamy odwagi zrobic cos z czyms co nas dreczy. ja mam bardzo dominujaca mame ktora zawsze za mnie o wszystkim decydowala. pokierowala mnie do skonczenia studiow bardzo ciezkich ktorych nie chcialam nigdy zaczynac i w konsekwencji, pracowalam po tych studiach w czyms w czym sie wogole nie znajdowalam i czego nie lubilam. zmuszalam sie do tego, myslalam ze moze to ja narzekam a inni nie maja wogole pracy, ze nie nadaje sie do pracy, jestem slaba itd itp. w najgorszej nerwicy wyjechalam do mojego chlopaka za granice, szukalam jakiejkolwiek ucieczki. jeszcze tu sie ciagnelam z tym zawodem i jeszcze tu bylam uzalezniona od mamy i jej opinii mimo ze bylam tak daleko od domu. w pewnym momencie postanowilam rzucic calkowicie ta prace i zawod i powoli uczylam sie i przygotowywalam do innego zawodu ktory lubilam. znalazlam prace, bardzo ja lubie, nerwica przeszla a ja nauczylam sie wierzyc w siebie i sluchac siebie. praca na pewno nie byla jedynym moim konfliktem. to raczej chodzilo o to ze ja nie wierzylam w siebie kompletnie i juz sama nie wiedzialam czego chce a czego nie chce. w glebi duszy jednak zawsze to wiedzialam. moje wnetrze krzyczalo ze nie chce tego robic, ze stac mnie na wiecej, ale zagluszalam to bo balam sie ryzyka nowej pracy, nie akceptacji ze strony mamy, nie sprawdzenia sie itd itp. zmienilam tez moj charakter, przestalam walczyc z wieloma rezczami, stalam sie bardziej tolerancyjna dla ludzi, nie przejmuje sie tak pierdolami.
  5. Hej.Daaaaawno juz nie wchodzilam na to forum. Od kilku lat nie mam juz zadnego z objawow nerwicy. Chcialam sie z wami podzielic ta wiadomoscia bo wiem jak to jest wazne dla kogos kto sie z nia zmaga.Z nerwicy mozna wyjsc i zyc normalnie. Trzeba znalezc swoje konflikty, dokonac trudnych zmian i nauczyc sie zyc swoim zyciem, nie dla kogos ale dla siebie, pozbyc sie wszystkich toksycznych przyjaciol i nie zmuszac do czegos czego sie nie lubi i co sprawia ze cierpisz tylko dlatego ze jest to powszechnie akceptowane albo ze ktos ci wmawia ze to jest dla ciebie dobre. Ja zmienilam kompletnie miejsce zamieszkania, kraj, zawod i zaczelam wszystko od nowa. Teraz mam fajna prace, mieszkam za granica i zyje swoim zyciem. Nawet problemy jak choroba i smierc mojego taty nie sprawily ze wrocila mi nerwica. Mam nadzieje ze komus moj post pomoze. Pozdrawiam. ps. nigdy nie bralam zadnych tabletek.Do psychologa chodzilam tylko na poczatku, bylam ze 3 razy.
  6. dlatego wlasnie psychologowie mowia ze nalezy rozwiazac konflikty, wtedy nerwica pusci. nie ma innego wyjscia jak pchac sie w ogien i dazyc do wlasnego szczescia za wszelka cene, zyc swoim zyciem nawet jesli wszyscy wokol beda na nie. poza tym nerwica czasami sama puszcza nawet po wielu latach. znam takie osoby [Dodane po edycji:] dlatego wlasnie psychologowie mowia ze nalezy rozwiazac konflikty, wtedy nerwica pusci. nie ma innego wyjscia jak pchac sie w ogien i dazyc do wlasnego szczescia za wszelka cene, zyc swoim zyciem nawet jesli wszyscy wokol beda na nie. poza tym nerwica czasami sama puszcza nawet po wielu latach. znam takie osoby
  7. szukampomocy -> ja tez ci radze isc do psychologa wyspecjalizowanego w nerwicach a nie faszerowac sie prochami ktore i tak nikogo nie wyleczyly...
  8. no pewnie ze nie zrozumieja. i wogole to lepiej im nie mowic nic o tym. ja opowiadam o lekach ale nie o dd bo wiecie sami jak to wyglada i brzmi. derealka jest natomiast reakcja na stres. nawet jak ktos ma bardzo silna to jak minie lek i stres to i derealka zniknie, wiem co mowie. mi sie ona juz dawno pojawiala tylko o tym nie wiedzialam bo tylko na chwile, jak np. gadalam z kims na kogo opinii mi zalezalo lub jak powiedzialam jakas gafe, lapala mnie derealka ale na pare sekund wiec nie zwracalam na nia uwagi, stad wiem ze to od stresu.no a jak sie skumuluje mega stres i nerwica to zaczyna sie jazda. ja sie jeszcze 3 lata temu ze zdziwieniem patrzylam na wlasnych rodzicow a teraz to juz przeszlosc wiec glowy do gory i sie nie wkrecajcie!!!! mowcie sobie ze to od stresu i ani mi w glowie 1 mysl o czyms gorszym!
  9. albo ziolka melisy (ja pije 2 melisy wieczorem i spie dobrze). poza tym pasismasmina\neospasmina - syrop.
  10. najtrudniejsze jest w trakcie ataku przekonac samego siebie ze to tylko atak paniki i ze nic z tego nie bedzie zlego, ze przejdzie. ja sobie mowie w myslach na okraglo - to tylko atak, zaraz przejdzie, zaraz przejdzie, zaraz przejdzie...itd. i to pomaga. natomiast najgorsze co mozna zrobic to "popasc w panike" tzn zaczac chodzic w kolko, oddychac szybko, zastanawiac sie - boze co mi jest, jak ja sobie tu poradze w pracy. ja jak sie juz zaczynam gorzej czuc, czuje ze nadchodzi atak to zaczynam juz sobie wmawiac to co napisalam w 1wszych linijkach. wtedy mi sie udaje go zatrzymac przed tym jak wpadne w panike i sie zacznie na dobre. poza tym mysle zawsze o tym co bede fajnego robila wieczorem (np. jak jestem wlasnie w pracy), wyobrazam sobie jak wracam do domu i robie to co lubie, to tez mnie uspokaja.
  11. ja tak samo jak regina. potrzebuje po pracy posiedziec sama przy kompie. moj chlopak sie dziwi dlaczego nie chce byc z nim ale ja musze byc przez jakis czas sama.
  12. mi sie wydaje ze wiekszosc z nas jest tak naprawde przerazona zyciem dlatego dotyka to najczesciej w mlodym wieku jak sie mamy usamodzielnic. u mnie to chyba o to chodzi, teraz tak mysle. zawsze pod skrzydlami mamy, nie wyksztalcilam swojej pewnosci siebie, bylam pewna siebie bo byla zawsze mama, mama napisala zwolnienie do szkoly jak mi sie nie chcialo isc itd. teraz trzeba spojrzec w oczy doroslemu zyciu. juz nie bedzie 2 m-cy wakacji, trzeba bedzie chodzic do pracy bo jak nie to cie zwolnia, brac udzial w wyscigu szczurow, rodzice sie starzeja, choruja, wszyscy chca od ciebie odpowiedzialnosci bo w koncu jestes dorosla, a ja sie nie czuje wcale dorosla, nie jestem gotowa na choroby rodzicow, odpowiadanie sama za siebie itd. wydaje mi sie ze wszyscy wokol juz do tego dorosli a ja gdzies sie zblokowalam i nie potrafie isc dalej. ostatnio zauwazylam ze jak nachodzi mnie lek i mysle o sytuacji istniejacej ktorej sie boje np. isc do pracy to tel lek o nic sie zamienia w lek rzeczywisty przed tym pojsciem do pracy. wtedy latwo go zniszczyc. albo pogadac z kims o tym albo sie wyplakac i wykrzyczec, potem jest mi jakos lzej.
  13. interpretacja snow owszem ale lucid dream nie polecam zwlaszca nerwicowcom. potem sie wpada w gorsze rzeczy, kiedys o tym slyszalam, to bawienie sie ludzkim mozgiem nie wydaje mi sie akurat dla nerwicowcow czyms odpowiednim.
  14. ojej to ja akurat dzisiaj mialam paskudny sen, taki okropny ze nawet go nie opisze i staram sie teraz o nim zapomniec .. ps.byl zupelnie bez sensu, moze tylko osoby pojwiajace sie w nim mialy sens
  15. aj tam jakby z ta serotonina bylo potwierzdone w 100 % ze to prawda to by chyba juz nie bylo problemow z leczeniem nas wszystkich!! powtarzam- jak sie jest zakochanym to sie to wydziela, jak sie jest smutnym to sie mniej wydziela, to raczej skutek niz przyczyna.
  16. sledz ja tez mam wujka chorego na schize, ale nie nakrecajmy sie bo to wcale nie jest az tak bardzo dziedziczne. w mojej rodzinie jest tylko on jeden
  17. ja zawsze sobie znajdywalam 1 kolezanke, taka do parki i jakos fajniej sie czulam bo bylysmy zawsze razem. z innymi tez sie gadalo ale ta to byla taka moja. poza tym zauwazylam ze IM SIE MNIEJ STARASZ TYM WIECEJ OSIAGASZ. czasami juz jestem zrezygnowana i nie wierze ze bedzie tego dnia dobrze a tu zawsze niespodzianka bo sie okazuje ze wlasnie sie wyluzowalam, a jak mysle o tym ze to bedzie fajny dzien, ze nie moge miec ataku bo ide tu i tam to zawsze mam ten atak. taka zaleznosc...
  18. z ta serotonina to tez takie gdybanie. nie wiadomo co bylo 1wsze . moze najpierw ktos ma obnizony nastroj czego skutkiem jest malo serotoniny bo to hormon szczescia. ja tam w to nie wierze. u chorych na schizofrenie tez to samo gadaja o tej serotoninie.
  19. sledz- masz racje, dd przechodzi ale po jakichs 2 latach. tzn jest lepiej juz wczesniej ale tak totalnie. mi juz przeszlo na szczescie chociaz ataki lęku sie jeszcze pojawiaja :/ ale dd jest w tym wszystkim najgorsza. pamietam jak patrzylam na moich rodzicow i jakbym patrzyla na gre komputerowa, takie to bylo bez sensu i sztuczne brrrrrrrrrrrrr. cos okropnego ! wiola- ja dzisiaj bylam z moja mama zalatwiac sprawy i ona chciala usiasc w barze i cos zjesc a ja mowie ze nie, chodzmy, wezmy cos na wynos a ona nie ze zjemy. zjedlismy. potem jej mowie ze to nie to ze nie chcialam zeby zjadla tylko ze balam sie ze dostane ataku, bo zazwyczaj tak jest jak nie jestem czyms zajeta i tak sobie siedze w miejscu publicznym. i mowie - wiesz ze mam ta nerwice. a ona- wiem ale nie myslalam ze akurat tam mialas. po prostu ludzie nie moga sobie wyobrazic ze to sie moze dziac w najwspanialszej sytuacji i atmosferze i bez zadnej przyczyny. jakbym jej to powiedziala np. wracajac z jakiejs rozmowy o prace to by zrozumiala bo niby jest powod, a tak... ja tez bym nie rozumiala jakbym tego nie miala
  20. milenka baw sie dobrze na studniowce!! na 1 wieczor sprobuj zapomniec o tej calej nerwicy , wypij sobie 2 piwka i rozluzuj sie ze znajomymi. ja z mojej pamietam tylko jak moj wychowawca sie tak urznal ze potem jak patrzylismy na zdjecia to tarzalismy sie ze smiechu- wlosy potargane, twarz jakas czerwona tlusta, oczy bledne hahahhaaa. poza tym pamietam ze byla bardzo fajna atmosfera bo wszyscy jacys mili byli, podchodzili i pilismy razem za matme, za klasowke itd. alkohol niby pod stolem ale i tak wszyscy wiedzieli. :) uwazaj tylko na sukienke zeby sie nie powtorzyla! najlepiej dodaj cos od siebie- sweterek czy jakies broszki bo jak nawet sie powtorzy to juz nie bedzie identyczna. wiem co mowie mi sie to przytrafilo :/ ale nie byla dokladnie identyczna
  21. ka_po a ta kolezanka to rozumiem z terapii grupowej?przeciez tam sie jest zeby sie leczyc a nie zeby dodawac sobie jeszcze stresow...
  22. ja chyba jestem z tej autorytarnej rodziny. teraz tak mysle sobie ze od malego mi wpajano jakies glupie poglady ze nasza rodzina to taka wyksztalcona a tamci to tacy sa, kazdy moj chlopak byl za malo wyksztalcony i mial za malo kasy, ja glupia polazlam na ciezkie studia ktorych nienawidzilam bo bez nich bede nikim, bo zadne inne mi nie dadza pracy i kasy. poza tym mialam zawsze takie wrazenie ze moja mama chciala zebym byla taka jak ona - przebojowa, wystrojona zawsze a ja kiedys mialam straszne pryszcze i nie bylam ladna (teraz sie sobie podobam juz ) i mama mi nie raz mowila zebym podkreslila brwi, ubrala to i tamto, w sklepie nie moglam nic wybrac bo zaraz ona- i tak nie bedziesz tego nosic. ja bylam cicha, niesmiala, potem chyba zamiast rozwijac swoja osobowosc zaczelam grac pod jej rytm. tak to pisze ale ona nie jest jakims tyranem, robila to nieswiadomie. bardzo mnie kocha i ja ja tez ale te wszystkie rzeczy powyzej to prawda. teraz sie wyprowadzilam i co? niby moze wiem ze to m.in moglo mnie doprowadzic do nerwicy i mialam w sobie zawsze mnostwo zlosci wlasnie na to ze moje zdanie nie jest szanowane i ze ona mnie chce ciagle zmieniac tak jakbym jej sie nie podobala taka jaka bylam. samo uswiadomienie sobie tego nic nie da.
  23. eee widocznie ten psycholog nie nadaje sie wogole do pracy z pacjentami. wypytaj sie w szpitalu kogo ci polecaja od nerwic i idz do niego. na pewno tez przyjmuje prywatnie, wiem, to kupa kasy ale nawet kilk a wizyt moze cos rozswietlic
  24. co do psychologa to ja osobiscie mam dosc swoich problemow, nie moge sobie wyobrazic siebie siedzacej ciagle bez ruchu w 1 gabinecie i wysluchujacej czyichs wyzalen. mysle ze to nie trafiony pomysl. ja np. mam takaprace ze ciagle jestem w ruchu, chodze i dobrze mi z tym bo jak mnie lapie atak to go wyladowuje chodzac i nawet czasem udajac ze mam cos do roboty. natomiast praca siedzaca z ludzmi by mnie dobijala, no chyab ze bym byla sama ale tu byloby ryzyko ze juz calkowicie zdziczeje. ja mysle ze powinnas wybrac to co lubisz, nie wybieraj czegos na sile!! bo stworzysz kolejny konflikt wewn i nerwica sie pogorszy. jak chcesz studiowac turystyke to studiuj. w koncu nie musisz byc przewodnikiem ktory pracuje ciagle wsrod ludzi. mozesz pracowac w biurze turystycznym i wypelniac jakies papiery.
×