Skocz do zawartości
Nerwica.com

carlos

Użytkownik
  • Postów

    568
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia carlos

  1. No mam teraz podobnie, ale jakoś to ciągnę... Głównie rzucam się w wir pracy, tylko to pomaga... tylko problem taki, że jak mam wolne czuję się 100 razy gorzej. Nie chcę Ci stawiać diagnozy repair ale nie jestem pewien co do diagnozy z pogotowia. Moim zdaniem jesteś nakręcony to sił maksymalnych, utopiony w strachu, ktory płata Ci takie figle. Zobaczymy jednak co Ci powiedzą lekarze, ja trzymam za Ciebie kciuki.
  2. Wcześniej już pisałem w tym temacie, wtedy jeszcze ten seks nie był problemem a głównie myśli non stop... A porno i masturbacja no jakoś to wszystko w trakcie naszego związku zaczęło wychodzić jako problem, no ale wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że to może być tak złe. Z tego co piszesz wynika, że ja nie kocham... I teraz siedzę z gębą skręconą, że może tak jest naprawdę... Płakać mi się chce! a Z tym porno tak właśnie jest jak napisałaś - bariera.
  3. Ojj kochani, kochani... Kiedy nas ten diabeł wreszcie opuści... Ostatnio moja wyjechała. Powiem wam, że standardowo widząc ją w pociągu zaczęły mi się tlić łzy, bałem się o nią, napisałem jej esa... Ale dzieje się to czego z góry się obawiałem. Mam wrażenie, że ja nie tęsknię... Ehh, na szczęście wraca niedługo :) Co do bliskości mam jak wy... Seks teraz z moją nie sprawia mi tyle radości, w sumie to sprawia mi lęk... Najbardziej nie lubię jak mnie całuje i zacznę o tym jakoś myśleć i wtedy rozdziera mnie wszystko, w duszy i brzuchu mam ochotę krzyknąć i się wydrzeć, żeby mnie zostawiła! Z drugiej zaś strony mam problem z pornografią i masturbacją, jestem najprawdopodobniej erotomanem i mój problem jest teraz okropny, gdyż nie mogę się powstrzymać na temat fantazji na widok prawie każdej kobiety, która jest ładna, tylko nie mojej... :/ Chyba tylko jej tym brudem nie chcę krzywdzić.
  4. Ja powiem Ci tak, że mam to samo co Ty od jakiegoś czasu. Trafił mnie lęk właśnie po alkoholu i mi się trzyma już długo. Kiedyś też to miałem i mi przeszło, brałem leki, zająłem się czymś i przeszło... Teraz jednak nie mogę się tego jakoś pozbyć, w sumie jeszcze nie biore leków. Ja powiem Ci po prostu tyle. Wkręciłeś się, to znaczy przestraszyłeś swojej głupiej myśli, która teraz obsesyjnie Ci krąży i nakręca Cię do takiego stanu w jakim się znajdujesz. Jak się czymś zajmiesz ( praca, znajomi itp ) to Ci zwyczajnie przejdzie. Później wróci jak znów zaczniesz myśleć. Jesteś bezpieczny, bo Twój umysł chroni Cię przed oszaleniem ale się męczysz, najlepiej staraj się czymś zajmować, odrywać od tego myślenia. Najważniejsze jest, by wychodzić do ludzi, pamiętaj. Nie można skupić się poważnie na 2 rzeczach na raz, a ludzie bardzo szybko doprowadzają Cię do tego, że skupiasz uwagę na nich.
  5. Chyba znam powód dla którego dd mnie zabija i skąd się wzięła. Dużo gram, dużo grałem i nienawidziłem ludzi. Teraz mam to samo gdy widzę te korupcję wszędzie. Po prostu gram bo nie myślę o tym, ale gdy tylko odejdę od kompa, kicha... Nawet teraz zasnąć nie mogę chociaż mnie łamie do spania. Ale raz mi przeszło... Brałem leki, ale głównie co pomaga to wychodzenie do ludzi i znalezienie jakiegoś dobrego zajęcia. Praca w grupie.
  6. U mnie teraz dodatkowo jest znow lek przed odejsciem od kompa. Po prostu no boje sie. Jak siedze i jestem zajety to nie mysle tak o tym wszystkim, ale jak odejde i zyje caly dzien bez niego, w rzeczywistosci , to pozera mnie lek. Pewnie dlatego tak sie od niego boje odejsc... bo sie boje rzeczywistosci i ten lek gniecie mnie calymi dniami. no chyba, ze jestem tez w pracy, ale w domu i w dni wolne nie potrafie wyrobic. nic mi nie pomaga. wybaczcie za chaotyke pisma, to nie w moim stylu ale nie mam polskich znakow bo cos klawiatura ma humory
  7. To może jakaś taka kelnerska / gastronomiczna choroba, bo ja też pracuje w tym zawodzie i ją mam
  8. Najgorzej... Nie mam ochoty żyć i myśleć, bo za każdym razem jak pomyślę, że egzystuję, to łapie mnie lęk. Wtedy mam ochotę uciec z domu, ale jak już pomyślę o wyjściu, to tego się też boję. Przykuwa mnie to do łóżka, jestem senny, najchętniej bym zasnął tak raz na zawsze. Chociaż w snach mam spokój, ale też nie zawsze. Ponad to jutro na dzień próbny do pracy, a pojutrze na dzień próbny do jeszcze innej. I muszę tam zostać na noc.. Nie wiem dosłownie co mam ze sobą zrobić, czuję pustkę, lęk i nie ogar w głowie.
  9. No cóż teraz i na mnie przyszła kolej. Jakoś pod koniec tamtego roku czułem już, że lęki znów się zbliżają. Wtedy jeszcze potrafiłem opanować je na tyle, by o nich zapomnieć. Teraz jednak ewolucja tego stanu doprowadziła mnie do takiego jak tolkien. Jestem cały czas pod wpływem DD i lęku nie do ogarnięcia. Czuję się jak więzień świata, umysłu i percepcji. Już sam fakt, ze piszę tego posta doprowadza mnie do parcia na stolec. Myśl o tym, że są inni ludzie, że gdzieś zadzwonię / wyjdę jak się źle poczuje mi wcale nie pomaga. Tak naprawdę to teraz rzuciłem pracę przez złe stosunki z pracodawcą i od kilku dni siedzę w domu, nakręcam się i gram cały czas na komputerze. Jak gram nie myślę, ale na koniec dnia jak od niego odejdę znów do mnie wszystko wraca jak bumerang. Nie mogę spokojnie odciągnąć uwagi przy filmach czy książkach. Po prostu nie mogę, bo wiem, że jak nadchodzi ta chwila oderwania, a po niej chwila nawrotu, to ten moment mnie przeraża najbardziej. Własnie to zdanie sobie sprawy z własnego JA. Nie biorę leków na razie i boję się dosłownie wszystkiego, a myśl, że nic mi się nie stanie i że jest pomoc wcale mi nie pomagają. Od jakiegoś czasu mówię tylko, że mam iść do lekarza ale na myśl o nim oblatuje mnie strach. Niestety ale nie pociesza mnie fakt,ze dzień spędzony i wytrzymany w pracy, tolerowałem dobrze, bo kolejny następny był tolerowany 2x gorzej. Wiecie co? Siedzę teraz i siedzę, i nie wiem co dalej pocznę. Tak naprawdę chętnie poszedłbym do szpitala, ale się boję i nie chcę tam isć też ze względu na kobietę, której obiecałem, ze będzie dobrze. Obawiam się też, że lekarstwa w tym stanie nie pomogą wiele, ponieważ zbyt bardzo skupiłem się na JA ( na wnętrzu ), i teraz jest problem by o tym wnętrzu zapomnieć i do niego nie wrócić. Nawet strach jest je opuścić... Juz 3 lata się męczę i teraz jest tak jak na samym początku. Powiedzcie mi co o tym myślicie, pospolity nawrót niewyleczonej nerwicy? Czy kolejna wkrętka swojego chorego umysłu? Tym razem moje wcześniejsze kontry na DD i wszystko nie przynoszą skutku... Pozdrawiam
  10. Ja miałem tak jak matilda z tym czytaniem o miłości, uczuciu i płaczu. W dalszym ciągu wyczerpuje mnie jednak jedna rzecz. Lubię się przytulać itp, ale nie znoszę jak powiedzmy mnie zaczyna obcałowywać... ściska mnie wtedy w brzuchu i denerwuje się i mam ochotę krzyknąć "ODWAL SIĘ!!" SZczególnie jak robi to rano kiedy ja jestem na wpół senny. Zaś ja kiedy mam ochotę całować ( ale jedynie po polikach ) to jest ok...
  11. Matura, mega stresująca praca + wytrwanie w niej, znalezienie cudownej kobiety, wzięcie się za siebie ( siłownia ).
  12. Masz to samo co ja tolken. Piszesz dosłownie o tym samym. Ja również sobie nie radzę, a jednak 3 lata tak żyję. Uwierz mi, byłem już na tej krytycznej linii płaczu, depresji, myśli samobójczych itp. Nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci jednoznacznie co mi pomogło. Brałem leki, chodziłem do szkoły, zajmowałem się czymś. To zazwyczaj pomagało. Teraz nie biorę leków i pracuje, ale coraz mniej mi to pomaga. Boję się dni wolnych ,dni samotnie spędzonych. Zresztą co tu dużo mówić, boję się wszystkiego. Każdej myśli na jakiej się skupie. To już jest niedobrze, zresztą dobrze o tym wiesz. Mocno się oboje nakręciliśmy, samemu może być ciężko, a wiesz że dobry terapeuta nie jest łatwy do znalezienia. Kolego żyjemy normalnie, tylko gdybyśmy się nad tym nie zastanawiali i kiedyś nie wystraszyła nas ta myśl, to nawet nie wiesz jak byśmy teraz szczęśliwie żyli :)
  13. Ten objaw akurat przeszedł mi już dawno. Jeszcze jakiś czas temu raz miałem go, całkiem niedawno ale zazwyczaj się już nie boję. Boję się jeść tak, ale nie wymiotów po jedzeniu czy w trakcie. Miałem dokładnie tak jak Bezimienna. Bałem się, że ktoś może zobaczy jak wymiotuję, będzie kompromitacja itp. Faktycznie myślałem, że zaraz pawia puszczę. Pamiętam szczególnie jedną scenę, gdy nad morzem w sezonie byłem ze znajomymi, tam zamówiliśmy po kebabie w jednej z budek. Moment, w którym myślałem, że zwrócę nabrał na sile, gdy spojrzałem, że nie mam dokąd uciec i na pewno ktoś to zobaczy. Tyle ludzi dookoła a ja się tak bałem. Bałem się także siadać i zamawiać w restauracjach, że zwymiotuję przy stole lub po prostu będę musiał odejść od stołu, zostawić prawie cały talerz jedzenia i zwrócę w ten sposób na siebie uwagę znajomych. Straszne przeżycie naprawdę. Powiem wam tyle -> Przeszło. Teraz powrót na DD i lęki przed istnieniem/ myśleniem. O wiele gorsze :
  14. 12 tygodni od poniedziałku do piątku. Różne zajęcia. Nurt? Myślę, że poznawcza. Ale czy ja coś z stamtąd wyniosłem dla siebie? Jak widać chyba nie.
  15. Byłem na terapii grupowej, ale to nie rozwiązało moich problemów.
×