Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

macie dziennie mnóstwo wachań nastrojów?

Czasem jestem zła na wszystkich dookoła, a nagle widok jakiejś osoby sprawia, że się uśmiecham.

Czasem idę gdzieś chcąc się dobrze bawić, a zaczyna mi się wydawać, że jestem samotna.

Czasem jakiś nic nie znaczący szczegół budzi we mnie negatywne uczucia.

 

a jak zachowujecie się będąc w związkach?

Zwykle nie jestem :roll:

 

Raz chodziłam z chłopakiem, z którym bardzo chciałam być, więc czułam się dobrze, myślę, że byłam fajną dziewczyną, dopóki nie powiedział, że mnie nie kocha i nic z tego nie będzie :(:(:(

 

Rok temu miałam chłopaka, z którym średnio chciałam być, dałam się poderwać, mieliśmy podobne zainteresowania, i.t.d. Były wątpliwości, płacz, chęć ucieczki, wszystko to maskowane sumieniem mówiącym "daj mu szansę" wychodziło w postaci migren, zasłabnięć, nawet gorączki :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam bardzo za odpowiedzi.... cóż... wiele rzeczy się zgadza. ciągle zmieniam swój tok myślenia (np. właśnie podczas rozmowy z kimś). ale nie potrafię wybuchnąć złością czy zrobić komuś awanture. to wszystko siedzi we mnie, czasem może nawet bym chciała to wyrzucić z siebie ale nie potrafie. ciągła gonitwa myśli...

a u mnie w związku raz jest fatalnie a za chwile cudownie... i wszystko przeze mnie. raz czuje, że go kocham, raz nie. jednego dnia chcę go rzucić, drugiego - chcę by został. już nie potrafie tak żyć, sama nie wiem czego chce i co jest prawdą.

chyba przydała by mi sie jakaś terapia.... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest ,że my jeszcze funkcjonujemy? Bo się BARDZO kochamy. JA i mój facet - dwa borderlajny :lol: Wytrzymuję jego skoki nastrojów, on nie wytrzymuje moich :lol: , więc staram się je opanować, a upust daję w domu rodzinnym...Ale wierzcie mi, prawdziwa miłość zniesie wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i znowu narobiłam sobie kłopotów... bo myślałam, że już nie potrafię się zakochać i trochę się przeliczyłam.

 

Pojechałam sobie na weekend do innego miasta (takiego 4 godziny pociągiem, 6 autobusem stąd) spotkałam się z dawno niewidzianą koleżanką, ona poznała mnie ze swoimi kolegami, oglądaliśmy sobie filmy i jeden z nich zaczął mnie trzymać za rękę, potem mnie nagle pocałował, no jakoś długo się nie broniłam :roll: poszliśmy do drugiego pokoju...

układ był taki, że się nie będziemy spotykać, bo jak? on tam ja tu... wiadomo

rano na chwilę zasnęłam, miałam koszmary, potem było mi niedobrze

 

A teraz? Cholernie za nim tęsknię, mam uczucie, że zrobiłam coś złego i boję się, że go skrzywdzę (wygląda na wrażliwego i jest ode mnie sporo młodszy) :cry:

 

Ale z drugiej strony czuję w sobie takie pozytywne emocje, jestem miła dla ludzi, chcę wzmocnić więzi z moimi przyjaciółmi. Umiejętność zakochiwania się wraca, tylko nie w porę i w niewłaściwej formie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nic to. Kolega się nie odzywa, pewnie mu też głupio, poproszę naszych wspólnych przyjaciół, coby mu przypomnieli o dobrych manierach, bo chcę jakiś kontakt z nim utrzymać, żeby po prostu żadne z nas nie czuło się wykorzystane.

 

A póki co staram się o tym nie myśleć. Byłam z kumplem na winie, teraz siedzę w domu, czytam sobie książki, oglądam seriale, realizuję te moje drobne zamówienia...

 

dość przyjemne natręctwa mi towarzyszą, układam sobie mp3 w odtwarzaczu na rozmaite sposoby, liczę ilość stron do końca książki i takie tam...

 

A jeśli chodzi o zakochiwanie się... ja wiem, kogo kocham. Tego gościa z większymi zaburzeniami niż ja, którego zdaje się w kraju nie ma. Ale wisielczy humor mam, profetyczno-poklepujący po plecach, że on do Polski nie wróci i.t.d. (nie będę mówić co dalej, bo to się nie nadaje do napisania).

 

No nic, robię sobie przerwę między tym co było, a tym co ma być (egzaminy, spotkania z ludźmi), w moim małym, prywatnym świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To i ja się udzielę.

Ja w czasie jednej głupiej rozmowy odczuwam zestaw podstawowy: od skrajnej euforii że w ogóle ktoś ze mną gada, przez znudzenie, chore podejrzenia że to nie ja jestem znudzona, ale mój rozmówca-oczywiście rozmową ze mną, potem wyszukiwanie oznak wyżej wymienionej niechęci do mnie, przez rozżalenie że jednak mam rację, do zdenerwowania, że w sumie ta osoba to jednak pieprzy od rzeczy i jest zwyklym frajerem, po czym jeden gest lub slowo znowu mnie rośmiesza i wszystko .

 

Skąd ja to znam. Co prawda psycholog rozpoznał u mnie dystymię, ale przeczytwaszy kilka stron o bordrline mam wrażenie, że bardziej pasuje do mnie to drugie.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:14 pm ]

Ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie mogę tworzyć związków z ludźmi: erotycznych, rodzinnych, koleżeńskich itd. Mam wrażenie, że krzywdzę ludzi, z którymi żyję... I czynię to czasem zupełnie niechcący... Zjada mnie poczucie winy...

A z drugiej strony... ciężko żyć w pustelni, w której codziennie spotyka się setki ludzi idących ulicą...

 

Nic dodać. Moje związki nigdy nie są normalne - nalepiej wychodzą mi erotyczne, i to na jak najkrótszą metę (wakacyjne). To tak, żeby nie zwariować z samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś się zastanawiał czy możliwy jest związek dwóch osób cierpiących na BPD. Wydaje mi się, że nie, ale może się mylę.

Coś o tym pisałam na wcześniejszych stronach.

 

Wychodzi coś jakby "Wichrowe Wzgórza". Sie kocha, się rozstaje, wraca się po latach, rzuca w ramiona, potem się szuka problemów, umiera z miłości...

 

Ze zdroworozsądkowym podejściem góra tydzień.

 

Z dwojga każde jest pełne swoich obaw, czuje, że to jest największa, najważniesza, najprawdziwsza miłość, myśli, że się nie nadaje, że się nie uda, nie ma nic.

 

[Testowane na Amy, nie próbujcie tego w domu].

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...Ja chyba również jestem Borderline'm niestety...

 

Polina!

Dodatkowo pewien osobnik właśnie zrobił mi taką sieczkę w głowie, że już w ogóle nie wiem kim ja w ogóle jestem-co dla kogo znaczę-co ja tu robię-czy ja w ogóle jestem-po co to wszystko mam taki straszliwy burdel w głowie chyba z miliard myśli latają w kółko, no kurde nic nie wiem Crying or Very sad siedzę i płaczę tak jakbym zgubiła siebie, kompletnie nic nie czuję.. totalna pustka! Gdzie jestem? I kim jestem? Crying or Very sad nie wiem...

Chyba otrzymałam od wczoraj za dużo informacji, wszystko mi się zmieszało nie mogę tego przetrawić, poukładać! Ratunku !!

 

Jeżeli ja jestem temu winna(bo podejrzewam, że o mnie chodzi)-przepraszam...zrobiłyśmy sobie nawzajem ferment w głowach(też się bardzo źle czułam), zamiast się wspierać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy owak-przepraszam.

 

Jeśli chodzi o faceta, jeżeli mogę coś doradzić-spróbuj sobie przemyśleć wszystko na spokojnie. Ważne, abyś wiedziała, czy naprawdę go kochasz.A to zastanawianie się masz tylko po nieporozumieniach, czy i bez nich?

Nie przejmuj się tak bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, jestem tu nowa, wlasciwie przed chwila sie zarejestrowalam...bo...szukalam jakis informacji o zab osobowosci typu borderline, rety czytajac o tym zaburzeniu to tak jakbym czytala najlepsza diagnoze wlasnej osoby...myslalam zawsze ze jestem jakims pieprzonym zlepkiem kilku chorob, a jednak jest jedna nazwa dla tego co jest we mnie...nie wiem jak szukac pomocy, nie moge tak zyc dalej, wszyskie "objawy", a raczej kryteria tego zaburzenia u mnie sa w 100% aktywne...moj psychiatra do ktorego sie zglosilam po natretnych myslach samobojczych i samo-okaleczeniach podaje mi Fluoksetyne, co jak przeczytalam niewiele sie zda w moim przypadku....nie wiem co robic, gdzie sie zglosic...jestem z poznania, moze zna ktos dobrego lekarza?pomozcie, prosze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myślcie,że kogoś ''zniechęcam'', ale opis cech Borderline ma dużo takich, które niepokojąco łatwo może sobie przypasować niemal każdy, cierpiący na jakiekolwiek zaburzenia psychiczne. To jednak powinien stwierdzać specjalista.

 

A co do związku dwóch osób - każdy jest możliwy, pod warunkiem odpowiedniej świadomości obu partnerów. Lepiej się nad tym zastanawiać, niż dopasowywać się schorzeniami lub ich brakiem ;)

 

POzdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do związku dwóch osób - każdy jest możliwy, pod warunkiem odpowiedniej świadomości obu partnerów.

Hmmm... borderline i świadomość własnych problemów z definicji raczej nie chodzą w parze i tu się zaczynają schody.

 

Co do objawów borderline... chyba mam wszystkie z wyjątkiem skłonności samobójczych :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm...moj chlopak dawno wie o moim wnetrzu, czasami traktuje go jak szmate bo np. nie uzyl akureat tego slowa co chcialam...ale on swiadomy tego wszystkiego mowi mi ze mmnie kocha i razem przez to przejdziemy...tylko ja juz nie wiem ile ze mnie jest tylko zaburzeniem, ile w tym jes mnie, co stanowi o tym ze jestesmy normalni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko ja juz nie wiem ile ze mnie jest tylko zaburzeniem, ile w tym jes mnie, co stanowi o tym ze jestesmy normalni?

Mnie też martwi, że cechy które uważają za swoją osobowość, są w zasadzie cechami borderline :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem M, 25 lat. Od pewnego czasu szukam pomocy, gdyż zacząłem analizować swoje poczynania na przestrzeni ostatnich 10 lat. W jednym z miejsc do którego się zwróciłem, poznałem dziewczynę, której kilka godzin później opowiedziałem prawie wszystko o sobie, do dziś się klepie w łeb jak mogłem tyle opowiedzieć nieznajomej osobie, tyle osobistych spraw. Kiedy kończyliśmy spotkanie powiedziała mi żebym poczytał o "borderline". No i znalazłem, większość pasuje jak ulał z tym, że przez cały ten czas używałem alkoholu oraz innych używek, nie miałem prób samobójczych ani nie okaleczam się. Jakiś tydzień temu psycholog zrobiła mi testy na osobowość, nie powiedziała jakich zaburzeń się dopatrzyła, powiedziała mi, że pracowałem na nie długo, i że nie jeste ze mną tak źle, kazała mi się trzymać moich dobrych cech. Martwi mnie jedno, ów psycholog widzi dla mnie tylko pomoc w ośrodku psychoterapii w odizolowaniu na 2 m-ce lub dłużej, chce mnie tam wysłać. Szczerze, to boję się takich miejsc, poczytałem o psychoterapii i sądzę, że po niej będę musiał trzymać się z dala od mojej rodziny i ludzi, z którymi utrzymywałem do tej pory kontakt (marny ale utrzymywałem), poza tym, są terapie, na które można chodzić rano i po południu zmykać do domku. Co mi radzicie?? Gdzie szukać pomocy by nie zamknęli mnie na 2 m-ce ?, a może mogę ustalić z psychoterapeutą warunki kontraktu, że będę stawiał się w placówce.... ?? Jakie macie doświadczenia z leczeniem "borderline"???

Pozdrawiam.

M.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Nie mam jakiegoś panicznego lęku przed oddziałem zamkniętym, zastanawia mnie, czy najpierw lepiej spróbować mniej inwazyjnej metody czyli tego tzw. oddziału dziennego, na który będę się stawiał o określonych porach ileś tam razy w tyg. Jak myślicie, czy będę mógł takie rzeczy uzgodnić z terapeutą do którego zostanę pokierowany? Nie bez znaczenia jest zdanie owej Pani psycholog, ale w końcu to moje życie i myślę, że jakieś prawo do decyzji czy ostatecznego wyboru formy terapii jeszcze mi pozostaje.... w czasie terapii i tak będę z dala od domu, w grę wchodzi warszawa a ja jestem spoza 100licy.

Pozdrawiam. :):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×