
naamah85
Użytkownik-
Postów
96 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia naamah85
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
naamah85 odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Bpd to jednak jedno wielkie bagno juz wydaje Ci sie ze wychodzisz na wierzch, zaczynasz coraz szybciej przebierac raczkami i nozkami a tu okazuje sie ze przez swoje dzialanie jestes tylko coraz głębiej... btw. nie mozna wyleczyc czegos co nie jest choroba, jednak gleboko wierze ze naucze sie z tym zyc (bo to chyba jedyna metoda "wyleczenia się") -
Witaj, to teraz moze kilka słów ode mnie, czyli osoby, ktora tez ma zdiagnozowane bpd i od prawie 3 lat zyje w zwiazku :) po pierwsze nie jest latwo, ale MY (osoby z bpd) musimy sie starac i to przede wszystkim od NAS zalezy jak beda sie ukladac relacje z naszymi pratnerami. Nie ma rzeczy niemozliwych i przy duzych checiach i ciezkiej pracy nad soba naprawde jestesmy w stanie tworzyc udane zwiazki i czerpac z tego satysfakcje. Wydaje mi sie tez ze trzymanie drugiej strony w przekonaniu, ze cokolwiek glupiego nie zrobi to i tak z nia zostaniesz tez nie jest najlepszym rozwiazaniem. Moj facet pare razy postawil mi ultimatum (oczywiscie w dosc istotnych kwestiach) i wydaje mi sie, ze byl to dobry pomysl, bo teraz gdy najdzie mnie ochota na zrobienie czegos "glupiego" to dwa razy zawsze sie zastanowie, przekalkuluje i stwerdzam, iz nie warto dla jednego malego "kopa szczescia/ frajdy czy jak to nazwac" zepsuc to co na dluzsza mete daje wiecej satysfakcji i szczescia (chociaz moze nie tak silnych doznan). Oczywiscie nie namaiwam Cie do olania kwestii i zostawienia dziewczyny samej sobie, ale probuje uswiadomic, ze najlepszym rozwiazaniem to bedzie jej wlasna praca nad soba (terapia) i to ona najpierw musi dojsc do ladu ze soba. Jedyne co mozesz zrobic to wykazac pewna doze zrozumienia (tzn ze czasem jej zachowania i reakcje nie sa adekwatne do sytuacji) z tym, ze trzeba wyznaczyc granice tego zrozumienia (tak jak pisalam wczesniej, emocje emocjami, ale mozg mamy sprawny i nadal potrafimy dokonywac racjonalnych wyborow) no i znajdz jej dobrego terapeute, ktory przeprowadzi ja przez reszte :)
-
co do poradni w lodzi to chyba moge polecic poradnie NZOZ "Ego" na ul. Radlińskiej 2 http://www.poradniaego.pl/ t adres ich strony ale jeszcze w budowie (tzn strona, nie poradnia) z lekarzy mialam kontakt z obydwoma paniami doktor psychiatra i z pania psycholog (u niej mam terapie od 1,5 roku i wsumie to dzieki niej zmienilam poradnie na ta) z lekarzy polecam dr Agnieszke Szewczyk bo jest nie tylko psychiatra ale tez psychoterapeutka co do psychologa to p. Monika idzie teraz na 3 miesieczny urlop macierzynski, wiec chyba beda jacys inni psychologowie w zastepstwie, ale co i jak dokladnie to nie wiem bo ja robie sobie przerwe od terapii. mam nadzieje ze komus sie to przyda btw. leczenie tam jest bezplatne jesli jest sie ubezpieczonym
-
zbliza sie sesja... do tego wlaczyla mi sie chora ambicja walki o stypendium i cos czuje ze jak nie wyjdzie to skonczy sie to sporym ladunkiem zlosci w stosunku do samej siebie... dzisiaj tez ide na ostatnia terapie przed 3- miesieczna przerwa (w terapii jestem juz ponad poltora roku) i nie wiem jak na mnie to wplynie... mam nadzieje ze przetrwam to wszystko jakos :/
-
Kto z was studiuje i ma depresje, nerwice itp. ?
naamah85 odpowiedział(a) na llaux temat w Depresja i CHAD
jestem na 3 roku chociaz powinnam byc juz na 5... po pierwszym roku zmienilam kierunek w wyniku zaburzen odzywiania i sporych problemow emocjonalnych co na tamten czas owocowalo licznymi imprezami z piciem i cpaniem... nastepny pierwszy rok innego kierunku byl juz w miare ok, chociaz zaburzenia odzywiania daly sie mi bardzo silnie we znaki i cala sesje letnia przejechalam na cpaniu tussipectu na przemian z napadami bulimicznymi i przeczyszczaczami (az dziwne ze jakos wszystko popchenlam), drugi rok byl juz w miare ok, poznalam mojego owczesnego chlopaka, czesc objawow ukryla sie i przez pewien czas bylam szczesliwa, trzeci rok to niestety juz same powazne objawy poczatkowo napady lękowe, pozniej stany depresyjne... skonczylo sie polrocznym pobytem w szpitalu i urlopem zdrowotnym... obecnie mam drugie podejscie do trzeciego roku i poki co jakos idzie... ja jak nie musze to nikomu sie nie przyznaje co mi jest, chociaz niestety biorac urlop zdrowotny a wczesniej poslugujac sie przepustkami ze szpitala psychiatrycznego chcac nie chcac duzo osob sie dowiedzialo... -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
naamah85 odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
niestety mam bardzo silne mechanizmy obronne i niestety nie potrafie ich usunac bo zasadniczo ja ich wogole nie zauwazam...tzn dla mnie nie sa zadnymi mechanizmami tylko najbardziej naturalnymi zachowaniami (cos jakby cecha wrodzona ). Dlatego chodze na terapie i tam moja terapeutka stara mi sie uzmyslowic na podstawie moich "opowiadan" co nie jest normalnym zachowaniem a wlasnie mechanizmem (stad wiem, ze jest ich duzo, szczegolnie w kwestiach odczuwania smutku itp.) co do usuniecia ich to jeszcze niestety nie dotarlam do tego momentu, licze na to, ze najpierw trzeba cos dobrze poznac, zeby wiedziec co z tym zrobic dalej, dlatego jestem na etapie poznawania.... -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
naamah85 odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
w Łodzi w moim rejonowym na Aleksandrowskiej i w Tworkach (Pruszków) na oddziale terapeutycznym (3 miesiace w jednym i niecaly 3 miesiace w drugim) -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
naamah85 odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
musze przyznac ze i tak w swiecie 'normalnym' jest mi duzo latwiej przetrwac niz w szpitalu psychiatrycznym... tzn tutaj malo kogo obchodzi co ja mam/ nie wiedza co mam i widza mnie dokladnie taka jaka ja chce aby mnie widzieli (moze i to nie jest prawda, moze i to nie jestem prawdziwa ja, ale jestem akceptowana i traktowana jako jedna z wielu w 'normalnym' swiecie, w ktorym staram sie niczym juz nie wyrozniac (gdyby nie fakt ze moj prawidlowy rozwoj emocjonalny zakonczyl sie chyba w zarodku, to uznalabym siebie za dojzala osobe)...nauczylam sie grac w Ich teatrze i to mnie trzyma w rydzach tego swiata, w ktorym musze jakos funkcjonowac (tzn oczywiscie zyc nie musze, ale sama nie wiem, czy pozbawienie sie zycia cokolwiek mi ulatwi, za to wiem napewno jak wielu osobom moze utrudnic zycie...) w szpitalu przezylam koszmar diagnozy... po pierwsze nielubiano mnie bo bylam bpd i jak to ujeli wkurzal ich moj niezmiennie zmieniajacy sie stan, dlatego zaden lekarz z oddzialu nie chcial miec ze mna nic wspolnego... mozna uznac, ze nie wiedzac co ze mna dalej robic "wywalono" mnie ze szpitala... trafilam do innego, ktory niby byl bardziej ukierunkowany na takie przypadki... a tam okazalo sie, ze lekarz czytajac wypis i notatke o mnie juz "wie" wszytsko i przez kolejne 3 miesiace "leczono" mnie na te wymysly... pozniej doszly do tego wnioski z tego jak postrzegaja to moje prawdziwe ja inni i niestety wyszlo na to, ze "ja" jako "ja" nie moge funkcjonowac w spoleczenstwie i ze nie ma dla mnie miejsca w zadnych ludzkich relacjach... dlatego postanowilam byc tym "kims" kto moze tu sobie spokojnie bytowac i nie zawadzajac nikomu przeczekac jakos okres zycia... mi po diagnozie nie bylo wcale latwiej bo bpd to tak naprawde zadna diagnoza... ani nie ma na to leku, ani skutecznych terapii, ani nawet nie jest 100% smiertelna... za to zbaczysz o ile zmniejszy sie chec niesienia ci jakiejkolwiek pomocy, bo w zasadzie po co brac sie za cos z czym i tak nic nie da sie zrobic (ja mam to szczescie, ze mam terapie z pania psycholog, ktora wierzy chyba mocniej niz ja ze potrafi cos ze mna zrobic, a moze poprostu lubi wyzwania...nie wiem, ale to chyba jedyna moja nadzieja na cokolwiek), dlatego wszystkim z bpd zycze takiej osoby obok -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
naamah85 odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
u mnie osobowosc bpd stwierdzono po kilku miesiacach hospitalizacji i stalo sie to niestety 'karteczka' ktora od tamtej pory kazdy zaczal mi przypinac... (np idac do nowego lekarza psychiatry, daje mu wypisy szpitalne i w zasadzie nie mam juz z nim o czym rozmawiac bo "on/ ona" wie lepiej jak ja sie czuje i co mi jest... tzn w zasadzie chyba twierdza, ze tego oni i tak nie sa w stanie "wyleczyc", wiec daja mi recepte na kolejne 100 tabletek i tak w zasadzie wyglada kazda moja wizyta u lekarza od roku... (od czau wypisu ze szpitala) a co do objawow to hmmm ja sie wlasnie nie do konca z nimi potrafie utozsamic, jest wiele pkt na ktore odpowiem twierdzaca, ale sa tez takie, ktore zupelnie do mnie nie pasuja... kiedys myslalam ze postawiona diagnoza to zbawienie tzn tj rozwiazanie rownania, ktore trzeba teraz tylko prawidlowo ulozyc, obecnie wiem juz ze diagnoza to tylko taki pic na wode bo cos wkoncu w papierki trzeba wpisac, a czasem sama czasem potrafi stac sie brdziej niebezpieczna i uciazliwa niz objawy... bo dopoki sami sobie wmawiamy 'objawy' a ktos inny nas z tego wyprowadza to jestesmy jeszcze na dobrej drodze, natomiast jak inni zaczynaja nam wmawiac 'objawy' tylko dlatego, ze takie powinnismy miec, a my nie potrafimy sie temu przeciwstawic i zaczynamy je naprawde widziec, to wtedy robi sie problem i to duzy problem (ja wlasnie jestem na takim etapie, ze nie wiem do konca ktore anomalia sa tak naprawde moje, a ktorych dopatruje sie w sobie za wszelka sile, bo lekarze, psycholodzy mowia mi ze je mam )... wiem tylko, ze pomimo tego jak bardzo nie wydaje sie sobie silna to na takie sugestie jestem bardzo podatna i wkoncu sie im poddam bez najmniejszych oporow, wystarczy tylko chwila zalamania... -
ja tez robilam prawko biorac leki i teraz jezdzac nadal zazywam leki... wypadek moze sie zdarzyc kazdemu a nie sadze, ze dobrze dobrane i tolerowane leki moga go wywolac (oczywiscie nalezy tu trzezwo ocenic swoj stan i np majac multum skutkow ubocznych na poczatku brania jakiegos leku lepiej powstrzymac sie od wsiadania za kolko) ja ostatnio musialam prowadzic auto z bardzo silnym bolem brzucha i przyznam, ze rozkojazylo mnie to bardziej niz najwieksze skutki uboczne lekow ktore do tej pory bralam... a co do wyznawania lekarzowi (wydajacemu zgode na wyd prawka) prawdy to tez sadze ze lepiej sie powstrzymac, bo niestety wielu jest bardzo nieswiadomych jak tak naprawde dzialaja leki psychotropowe i moga kierowac sie swoim wlasnym "widzimisie"
-
ja po seroxacie przez pierwsze kilka dni wogole nie wstawalam z lozka i balam sie nawet do kibla pojsc (pomimo tego ze nerwica lękowa nie jest u mnie choroba podstawowa, tzn miewam/ a raczej miewalam tylko sporadyczne aczkolwiek silne napady lęku) do tego zero jedzenia, zawroty glowy, omamy sluchowe... normalnie inny świat. Po jakims tygodniu minelo i zostaly jedynie problemy ze snem i pojawily sie tiki nerwowe, po miesiacu wpadlam w powazne stany depresyjne i trafilam do szpitala, w ktorym odbylam "przemila" półtoraroczną hospitalizację... dlatego dla mnie osobiscie seroxat to nieodpowiedni lek, chociaz na innym z grupy SSRI (Seronil) od ponad roku funkcjonuje wysmienicie i wiem, ze zdecydowanie mi pomogl (oczywiscie nie mowie, ze seronil pomoze kazdemy komu nie pomogl seroxat, ale czasem nawet wsrod jednej grupy lekow trzeba szukac dlugo tego wlasciwego, ja z ssri bralam jeszcze cital, ale byl dla mnie na tyle slaby ze nie czulam wogole jego jakiegokolwiek dzialania, do tego wybralam sporo innych lekow i po nich tez zero poprawy a wiele skutkow ubocznych... zasadniczo dopiero za 7 czy 8 razem trafilam na ten wlasciwy lek, czego zycze kazdemu )
-
ja mialam wlasciwie stany lękowe i depresyjne (przy bpd) i seronil wlasnie podzialal na to swietnie... od kiedy go biore nie mialam ani jendego napadu ataku lękowego, a stany depresyjne tez juz odeszly w niepamiec :)
-
ja mialam tiki przy Seroxacie (wczesniej wogole nigdy nie mialam tikow), ogolnie SSRI wyzwolily we mnie wieksza nadpobudliwosc ruchowa i miesniowa (np szcekoscisk czy zgrzytanie zebami podczas snu, oraz mimowolne nerwowe ruchy np nogi) od ponad roku biore Seronil i tych objawow ubocznych tez jest juz coraz mniej, chociaz na poczatku zazywania leku wystepowaly, mysle ze organizm sie poprostu przyzwyczail... na poczatku brania leku cierpialam min na powazną bezsennosc i bez prochow na sen nie szlo mi sie obejsc, obecnie spie jak dziecko i nawet pora dnia nie robi mi roznicy (dawniej zasniecie w dzien wogole nie przechodzilo, a w nocy to po 5 godzin max)
-
mi pomogl Seronil na stany lękowe i depresyjne przy bpd, jest to 8 lek z rzędu ktory bralam po wczesniejszych mocno nieudanych probach, ale wkoncu się udalo i czuje sie naprawde rewelacyjnie w porownaniu do okresu rozpoczecia leczenia (pojawienia się w/w stanow)