Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Dopadła mnie niechęć do wszystkiego, na wszystko co patrzę myślę co bym mogła sobie tym zrobić. Dziwny dzisiaj będzie ten dzień, zastanawiam się jakby wyglądał dzień w którym by zabrakło mnie, czy byłby lepszy, kolorowy. Ciekawe czy ktoś zauważył że mnie nie ma, czy ktoś by płakał, zatęsknił... Ciekawe czy by ktoś pamiętał że byłam, ciekawe czy by spełnili moje życzenie i włożyli na moja trumnę ta czarną róże o której zawsze tyle mówię, totalna beznadzieja. Czuje się rozbita...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbuje znów się odnaleźć, czytam porzednie posty kiedy mnie nie było. Jestem tak odrealniona od rzeczywistości, że nie potrafie nawet oddzielic tego co sie dzieje na forum od tego co w realu.

Wpadłam do czarnej otchłani i myslenie przychodzi mi z wielkiem wysiłkiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałabym nic nie czuć, chciałabym, aby wszystko było mi obojętne, chciałabym, żeby mnie tak nie bolało.

chcę być obojętna, nie chcę, aby mi zależało.

i tak się czuję pusta w środku, więc po co mi uczucia, po co mi miłość, tęsknota, ból i strach itp....

po co mi to wszystko, nie chcę tego. niech to sobie pójdzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, znam to o czym piszesz. Znam. Przechodzi... pojawia się ktoś nowy, inny... I uczucie do niego jest też już zupełnie inne od tego poprzedniego. Jesteś żywa emocjonalnie......to jest dla Ciebie dobre, mimo że boli. Przynajmniej wiesz, co Cię boli.

Ciesz się, że tęsknota, ból i strach są.

Jesteś bardzo wrażliwa i to Ci się chwali. Wrażliwość jest cenna i potrzebna innym ludziom.

Jesteś silna i wiesz, czego chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, Agnieszko, rzecz w tym, że ja już nie chcę nikogo innego. Co wieczór płaczę za nim, teraz bym też płakała, ale jestem w pracy. Śnił mi się dzisiaj, potem się gapiłam na jego zdjęcie.

Ale na tym się nie kończy, martwię się wszystkim, oddziałem, przyszłością, tym co będzie, jak nie stanę na nogi. Rano wstaję mocno spóźniona do pracy, chce mi się płakać, ciężko mi się umyć i ubrać, tak mi słabo. Wstaję 2 godziny później niż budzik zadzwoni. Mój szef już nic nie mówi, cieszy się, że w ogóle przychodzę do pracy.

Agnieszko dzięki za miłe słowa, jesteś kochana i potrzebuję, aby ktoś mi przypomniał, że gdzieś ta siła zawsze u mnie była, a że emocje są darem, gdy się umie nad nimi panować.

 

kite, podziwiam Cię, bo angażujesz się w różne rzeczy, pomagasz tym dzieciaczkom, jesteś dzielną dziewczyną, naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zobaczymy. Najgorszy będzie jutrzejszy dzień, potem już będzie albo lepiej albo gorzej. No ale co ma być to będzie, mam złe przeczucia, kuzynka wie o wszystkim i mi napisała że zawsze będę w jej sercu, tak jakby się spodziewała. Eh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim mi wyznaczyli datę wizyty u endokrynologa obiecałam sobie że to będzie początek nowego życia albo całkowity koniec. No i 15 lipca mam wizytę czyli jutro, dziwne w tym jest to że 2 lata temu 15 lipca powiesiła się osoba która wiele dla mnie znaczyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarna roza, nie mam w tej chwili czasu aby się ustosunkowac do wszystkich spraw przez Ciebie poruszanych wiec tylko w temacie endokrynologa i jutrzejszej wizyty...Mam podobny problem do Twojego, gdy miałam jakies 18-19 lat tez myślałam ze to "koniec świata", tez czekałam na pierwszą wizyte u edokrynologa jednoczesnie wiążąc z nią ogromne nadzieje...myslałam ze jest jakis lek na hirusizm,ale niestety nie ma! Miałam zlecone badania hormonalne, wszystkie wyszły w normie i na tym koniec,nie ma żadego leku na ta przypadłosć no chyba ze ktoś ma zaburzenia hormonalne to wtedy po wyrównaniu ich jest jakaś szansa ze się polepszy,ale tylko szansa a nie pewność.Ja zaakceptowałam to, nie było.nie jest to dl amnie miłem, depilacja zabiera mi kupe czasu ,jest wkurzająca bo nirtypwa dla kobiety,ale co z tego? W zasadzie staram sie życia jak "normalna", nie przeszkadza mi to w kontaktach damsko-męskich, urodziąłam szczęśliwie 2 dzieci i ...dopiero w tym roku zaczełam deplacje laserową, oczywiscie nie całego ciała bo mnie na to nie stac ale choć te miejsca które mnie najbardziej wkurzają, te w których żadna kobieta nie ma włosów ;):lol: i z każdym zabiegiem czuje sie lepiej :D

Podsumowujac: to nie jest Twój najwiekszy problem, Ty poprostu nie lubisz siebie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja siebie nienawidzę! Nie mogę na siebie patrzeć, nigdy tego nie zaakceptuje, niby jestem przygotowana na najgorsze ale nie wiem co zrobię po wyjściu od lekarza czy przyjdę wogóle do domu... Nie mam pojęcia, jestem poprostu zerem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarna roza, myslę o sobie dokładnie w ten sam sposob....ale...gdybym po każdej wizycie u dermatologa lub innego specialisty ktory, gó***mi pomogł miała sobie cos zrobić to miałabym juz chyba 9 żyć :roll: Tak jak malibu myśle ze złagodzenie objawów mogłabys uzuskac poprzez odpowiednia dobrana terapie hormonalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja siebie lubię, lubie świat, nie uważam, że życie jest straszne, a akurat mi odjęło emocje i zapewaniam Was, ze to jest straszne...nie móc przeżywać zycia z całym jego bagactwem. Nawet tak nie myśl Korba, że chciałabyś nie czuć...nie wiem o co chodzi z W,czy to Twój facet, czy nieszczęśliwa miłość, ale ja też kiedyś mialam swojego - też akurat W- który nie czuł do mnie tego co ja do Niego (a ja kochałam go jak nikogo wcześniej i później i to kilka lat) i wtedy czasem mówiłam załamana, ze "uczucia to pomyłka Pana Boga", że świat bez uczuć byłby prosty i pozbawiony cierpienia...czasem się naprawdę zastanawiam czy t co mnie spotkało to nie jest kara Boża...

 

-- 14 lip 2011, 17:30 --

 

Ciekawe co tam u Naranji. Ja mam przekonanie, że Jej ten pobyt wiele da. Bo Jej problemy były czysto psychologiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca szansa? Wcale że nie, muszę pracować bo kasa jest potrzebna, tylko kasa się liczy nic więcej, ciągle tylko kasa i kasa i kasa... Wolałabym nie mieć uczuć, nic nie czuć bo i tak wszystko co czuje to tylko ból i strach. Cierpienie i nic więcej. W dupie mam takie życie, nienawidzę siebie i ludzi. Przepekam w pracy 8 godzin 5 dni w tygodniu i w dupie wszystko mam. Ale za żadne pieniądze szczęścia, miłości, zdrowia lub życia się nie kupi...

 

-- 14 lip 2011, 17:18 --

 

Prędzej czy później i tak będę miała odwagę żeby zakończyć swoją mękę i zrobić to głupstwo. Widocznie to jest celem mojego życia, mojego istnienia. Być może w przyszłym życiu będę normalną osoba, i nikt mi w twarz nie napluje. Przecież to wszystko jest bez sensu. Jedyne co mnie w tym życiu cieszy to widok własnej krwi i te jeba...Ne papierosy, nic więcej. Upadłąm już na samo dno, a z niego jest tylko jedno wyjście, na wiele sposobów ale cel ten sam... Autodestrukcja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×