Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie dziś ordynatorka pwoiedziała, że nie wierzy, że nei czuję uczuć, że tylko mi się tak wydaje...ech:> a ja naprawdę nie czuję nic albo czuję tę pustkę i cierpienie...zupełnie nie ma to związku z realnym życiem... ale ogólnie na oddziale jest ok. Ta jedna kobieta, która też ma brak uczuć i poddała się serii elektrowstrząsów po nich czuje się jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dziś ordynatorka pwoiedziała, że nie wierzy, że nei czuję uczuć, że tylko mi się tak wydaje...ech:> a ja naprawdę nie czuję nic albo czuję tę pustkę i cierpienie...zupełnie nie ma to związku z realnym życiem... ale ogólnie na oddziale jest ok. Ta jedna kobieta, która też ma brak uczuć i poddała się serii elektrowstrząsów po nich czuje się jeszcze gorzej.

 

A ja Was pozdrawiam. Nadal wegetuje w szpitalu. Ciągle mam mysli samobojcze, w ogole nie wyobrazam sobie co bedzie jesli tu by mi nie zdolali pomóc...zyc z takim cierpieiem...Jezu. Ale dziś kilkanaście razy miałam takie wrażenie jakby mi się chciał pojawić jakis nastrój, był gdzieś za szybą i nie mógł się przebic.

 

Co dla mnie jest dosyć zastanawiające, kilka razy czytałem takie opisy i psychiatra sam mnie się spytał czy tak mam i mogę powiedzieć, że nigdy w życiu nie miałem takiego odczucia i jeżeli je masz to chyba masz te uczucia bo skąd byś miała to uczucie, że gdzieś są? Jak byłyby one generowane w jakieś części mózgu od którego jesteś całkiem odcięta to nigdy byś o tym nie wiedziała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że co?? nie można za teren?? czemu?? a w weekend??

No, nie można. Czemu? Hmm, możesz kiedyś zadać to pytanie na społeczności ;) Ja nie zagłębiałam się w to, bo dla mnie to akurat nie jest problem... Pocieszę Cię tym, że teren szpitala jest dość spory.

 

W weekend można, tylko trzeba wziąć przepustkę. W weekend tzn. od 15 w sobotę do 20 w niedzielę. Z tym, że dopiero po 3 tygodniach pobytu.

 

-- 15 lip 2011, 19:13 --

 

- trzeba dużo sprzątać

To nie mają osób które sprzątają? A jak ktoś by nie sprzątał to co wtedy?

Bo idea tego oddziału jest taka, że nikt nie robi za nas, nie wyręcza. To my tutaj żyjemy, użytkujemy ten "lokal", my brudzimy stoły i podłogi, łazienki, więc my sprzątamy; my przygotowujemy kolację, my po sobie zmywamy (tzn. są dyżury). Przy okazji uczymy się współpracować, dzielić obowiązkami, etc.

 

Co będzie, jeżeli masz dyżur, a nie posprzątasz i będą np. lepkie stoły czy syf w łazience?

No, cóż, na pewno reszcie osób nie będzie to odpowiadało. Mogą się wkurzyć, zirytować, zwrócić Ci uwagę (i to wszem i wobec), etc. ;) Albo Twój współlokator będzie Cię miał dość, że brudas jesteś.

 

O tak mocno będę trzymała kciuki, żebyś będąc tam wyciagnęła dla siebie tyle, ile się da! :great:

Dziękuję :*

 

-- 15 lip 2011, 19:23 --

 

naranja, posyłam ciepłe mysli, bądź dzielna

Dzięki!

 

-- 15 lip 2011, 19:25 --

 

naranja, ciesze się, że napisałaś. Jesteś dzielna, życzę Ci dużo siły zarówno fizycznej jak i psychicznej!

:smile: Przyda się, bo obecnie mam deficyt :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, że tacy ludzie mili i otwarci.

Kto miły ten miły ;)

Tzn. wiesz, żaden lincz na przywitanie mnie nie spotkał :P czy jakieś jawne odrzucenie. Współlokatorka sama mi powiedziała, że będziemy razem mieszkały, przewodnicząca społeczności pokazała mi co, gdzie i jak, ludzie się interesowali, skąd jestem, ile mam lat, już pierwszego dnia zostałam zaproszona na spacer, drugiego też, etc.

 

Co do otwartości to z tym chyba każdy tutaj ma problem, wiadomo, ale rzeczywiście ludzie starają się mówić, o co im chodzi, choć nie zawsze od razu. Jak nie na społeczności, to później na coffee break'u... Inna rzecz, że czasem ta otwartość polega na mówieniu o zakochaniu, innym razem o silnym wkurwie... No, to prawda, że wszyscy nie rzucają się z wielką miłością i radością na nowe osoby, zawsze to jakaś "ingerencja" jest i otrzymałam także uwagi od paru osób, że wzbudziłam niefajne emocje swoim przyjściem (no, przykro było) z tym, że o tym się ROZMAWIA - dlaczego, konkrety. Ale bez obaw - na pewno znajdzie się ktoś, kto Cię miło przyjmie. Np. ja :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę Naranja, że generalnie Ci się podoba. Ja od dawna mam przeczucie, że Tobie ten pobyt dużo da, bo masz jednak mocno inne problemy niż ja. W każdym razie życzę Ci powodzenia. Teren szpitala tylko wydaje się taki duży. Można go obejść w pół godziny. Zresztą, mnie na spacery nie ciagnęło. Zmuszałam się, żeby codziennie wyjść dla zdrowia, ale to było totalne zmuszanie się.

Co do brudasów, to jak ja przyszłam, to zaraz wychodziła dziewczyna, po której znaleźli jakieś stare jajka w szafie, zużyte podpaski etc.

 

Borsuk, ja taką mam nadzieję - że te uczucia gdzieś w jakiejś części mojego mózgu są, tylko nie mam dostępu. Ogólnie jest ciężko. Nie widzę przyszłości...skoro oni w tym szpitalu mi nie wierzą, to już nie wiem. Pociesza mnie, że jest tam kobieta z identycznym problemem, bardzo ciepła, w ogóle nie widać po niej, że nie odczuwa uczuć, bo umie je okazywać...a to naprawdę 2 rózne sprawy - czuć uczucia i je pokazywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i mam za swoje.. jechałam na zderzaku i spadłam zaliczając głową boisko. jaaak boli :/

po kolei. mamy 2 busy. jeździłam jednym, na tylnym zderzaku cały dzień, wystawała z niego scena więc drzwi były otwarte, miałam się czego mocno trzymać i kierowca nawet trochę szalał żeby mnie zrzucić(2000 obrotów na zakręcie nie wiem czy to dużo). ale potem pogonili mnie na drugiego busa z zamkniętymi drzwiami. nie miałam za co złapać. za klamkę przecież nie. no i trzymałam jednym palcem za zawias a drugim na górę drzwi. no i prawie byłam pod sceną, brakowało metrów.. górka, bus podrzuciło, mnie też, zamiast spaść na zderzak, bus odjechał a ja poturlałam się trochę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co ty! fajnie było! podobno upadek wyglądał groźnie bo poleciałam w powietrze, upadłam na plecy, walnęłam głową i się przeturlałam. boli mnie szyja(chyba coś naciągnęłam), żebra jak się śmieję(nie da się nie śmiać jak robisz dach 2 dzień a chłopaki zamiast budować jeżdżą bo wsi wykupując ze sklepów wszystkie frugo ;) ), głowa oczywiście boli. nie idę do przychodni, to jakieś nawiedzone miejsce, w piątek piorun w nią walnął! olałam chłopaków bo tylko każą mi drabinę trzymać a szef nie dał się namówić na lody na koszt festiwalu. jadę nad jezioro! fakt, znów będę mieć przez te 1,5 godz lęki :/ ja tam i tak jestem odpowiedzialna za wioskę która jeszcze nie przyjechała ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kite, jak ja Ci zazdroszczę normalnego życia. Ja dopiero się przebrałam z piżamy. Nie jest nic lepiej niż przed szpitalem. Tylko bym siedziała i patrzyła w ścianę. To już jest otępienie. Nie mam w ogóle napędu. Wolno myślę, wolno wszystko robię. Przed chwilą znalazłam w komputerze zdjęcia z parapetówy z listopada 2008 - na 1,5 miesiąca zanim zaczęła się moja gehenna. Stoimy z moim byłym chłopakiem razem i trzymamy na ręku niemowlę znajomych...tacy zakochani, widać to w naszych oczach. Pamiętam tę chwilę. Myslałam wtedy, że w następnym roku czyli w 2009 postaramy się już o nasze dziecko... potem lekarka mi zmieniła lek, ja przy zmianie leku wpadąłam w depresję, z której się do tej pory nie wygrzebałam i mój chłopak wyznał mi miłość, a ja poczułam, że nie czuję miłości do Niego tylko pustkę...w ciągu 1,5 miesiąca taka zmiana? czy to po leku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I po 15 lipca. Przeczuwałam że tak będzie. Wyniki laboratoryjne ok, usg tarczycy ok, hormony i wszystko inne ok. Mam to uwarunkowane genetycznie. Nic się nie da zrobić. Nie prosiłam się kur... Wa na ten świat a muszę cierpieć. Nawet zabić się nie umiem. W nocy nazarłam się tabletek obudziłam się o 2 silny ból brzucha, silny ból głowy nawet do łazienki nie zdążyłam i po drodze zygałam, dotarłam do łazienki i nawet do kibla nie doszłam bo już zygałam. Od 2 do prawie 5 godziny się męczyłam, siedziałam w kiblu i zygałam, wróciłam do pokoju położyłam się i znowu musiałam lecieć, całą chatę obzygałam. Nie tak to miało być. Miałam zasnąć i już się nie obudzić... Jestem nikim, wartość mojego życia jest równa zeru. Totalne zero... Ja już nie chce żyć... yłam, siedziałam w kiblu i zygałam, wróciłam do pokoju położyłam się i znowu musiałam lecieć, całą chatę obzygałam. Nie tak to miało być. Miałam zasnąć i już się nie obudzić... Jestem nikim, wartość mojego życia jest równa zeru. Totalne zero... Ja już nie chce żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kite, jak ja Ci zazdroszczę normalnego życia.

pojechałaś po bandzie. taa zazdrość mi tego że jestem dziwką własnego ojca. brawo!

 

-- 16 lip 2011, 17:29 --

 

aaaaahahah.. michasiowi było do mnie za daleko.. 450km.. a jedzie z dziewczyną do chorwacji.. nie jedziemy na 7f.. dziękujemy miłemu panu M za towarzystwo... idziemy sobie ulżyć...:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego akurat ja a nie któraś z moich sióstr? Dlaczego akurat ja muszę cierpieć. One mają wszystko a ja nigdy nic nie będę miała. To jest niesprawiedliwe.

 

-- 16 lip 2011, 18:21 --

 

Już nie mam na nic siły, wszystko straciło sens. Odstawiłam fluoksetyne, nie widzę sensu żeby wogóle dalej ją brać, jeba...Ne życie. Jak dla mnie mógłbybyć dzisiaj koniec świata. Mama mi dzisiaj na psyche weszła że samobójca myśli tylko o sobie, że nie pomyśli o rodzinie co oni pomyślą, jak ich życie to zmieni. Powiedziałam jej że ja już tego widzieć nie będę, że to jest moje życie i ja decyduje kiedy się zakończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że ciężkie tematy. No u mnie też poprawy nie ma. Jestem jak upośledzona, trudność mi sprawiaja sprawy podstawowe -

ubrać się, umyć.

Kite, to DLACZEGO jesteś dziwką własnego ojca? Dlaczego się zgadzasz?

Co do samobójstwa to ja też codzień mam takie myśli,ale żyć trzeba. Nawet jak ktoś nie jest wierzący, to nie może mieć pewności, że piekła nie ma. A za samobójstwo grozi piekło. Poza tym faktycznie rodzina by strasznie cierpiała....ja wiem, jak to jest pragnąć smierci, mam tak prawie codzień od 1,5 roku... nawet rozmawiałam o tym z rodziną...moi rodzice powiedzieli, że do końca życia by się nie pozbierali...

Mam nadzieję, że jutro będziecie miały lepszy dzień...może ja też kiedyś poczuję coś dobrego...choć już chybha na to nie liczę...zastanawiam się czy decydować się na ketaminę i elektrowstrząsy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam już siły dalej walczyć, zamykam oczy i widzę wszystkie złe wspomnienia, a gdzie do cholery są te dobre... Pamiętam tylko jedno dobre wspomnienie. Jak tata kupił mi rowerek na 5 urodziny a ja już w nocy nim jeździłam po domu... Reszta to już sam koszmar, śmierć taty, molestowanie, gwałt, a teraz jeszcze moje owlosienie JEST uwarunkowane genetycznie. Nie daje już rady, tylko widok krwi mnie uspokaja,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×