Skocz do zawartości
Nerwica.com

Druid

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Druid

  1. Ja nie jem leków i jest super. Dalej chudnę bez wysiłku, kutang-clan wrócił do działania, robię coraz więcej dni przerwy pomiędzy grzybami i wciąż czuję się coraz zdrowszy.
  2. A gadanie pomaga? Bo dla mnie to już w ogóle jakiś plasterek na amputacje nogi. Przykłady z życia które znam pokazują że ludzie nawet z małymi problemami chodzą na terapię latami, mówią że im tak super pomogła ale dalej chodzą i chodzą czyli chyba jednak mają nadal problem.
  3. Narazie jestem tylko czysty od SSRI. Większość uzależnienia już ze mnie zeszła i najgorsze mam za sobą. Wciąż rano po kawie wymiotuje i mam biegunkę ale to już naprawde jest luzik (porównanie odstawiania SSRI i heroiny teraz myślę, że nie jest bezpodstawne). Jeszcze może 2-3 razy na dobę zakręci w głowie trochę. Grzyby wcinałem jak benzo, jak czułem kryzys to zaraz żułem grzybki i za każdym razem działały mimo że jadłem 2 dni wcześniej lub nawet dzień wcześniej. Widocznie przy rzucaniu SSRI budowanie tolerancji też działa inaczej, prawdopodobnie dlatego że ciągle odblokowują się kolejne receptory po SSRI - taka moja teoria. W razie czego tydzień przerwy i tolerancja powinna zejść do zera a grzyby nie uzależniają fizycznie więc nie ma co się czaić. Z każdym dniem czuję się coraz lepiej i stabilniej. Czuje, że moja choroba jest coraz słabsza. Plan normalnej osoby pewnie byłby taki, że jak poczuje się wyleczona to przestanie jeść grzyby ale jestem Druidem - lubie je jeść i rozmawiać z lasem
  4. Jak już wcześniej pisałem nie namawiam, nie polecam, nie zachęcam. Ale jeśli już ktoś już jest pod ścianą, kusi go coraz bardziej wizyta w parku bez powrotu, wie że Konował mu nie pomoże tylko dołoży cierpienia to ja wolę żeby przeszedł się jeszcze na tą łąkę i spróbował. Żeby chociaż była ta świadomość, że jest coś jeszcze co może pomóc. Jak wam pomagają leki to super, oby jak najdłużej. Każdy sobie może z tym robić co chce, chciałem tylko dać znać - jest coś takiego mi pomogło, życze dużo zdrowia i elo koniec farmazonów.
  5. Dokładnie tak. Brzmi szalenie wiem. Ale nie wymyśliłem sobie tego z kosmosu. Są już badania pokazujące duży potencjał. Zjadłem grzyby na atak paniki przy odstawianiu leków- benzo by mnie tak nie wyciszyło. Efekt zabezpieczenia przed lękami trzymał solidnie 2 dni. Czuje że wracam do żywych. Nie jem leków a lęków wciąż brak.
  6. Moklobemid fajny lek dobrze się czułem na nim, jak człowiek. Tylko po 1,5 tygodnia jego brania wróciły lęki i jak zwykle lipa. Jedz pyszne SSRI i utnij se jaja bo do niczego już nie posłużą tylko w gaciach mniej wygodnie . Czy twoje połączenie leków ma jakieś negatywne skutki uboczne?
  7. Udało mi się znaleźć tylko taką informację, że jeśli schodzisz z SSRI i jesteś już na połowie swojej dawki możesz zacząć dorzucać 100-150 mg 5HTP. Ja brałem 150 mg wenli więc stwierdziłem że 75 mg to wciąż za dużo bo taka dawka prawie całkowicie blokuje wychwyt zwrotny z tego co pamiętam. Dopiero przy 50mg wenli na dobę zarzuciłem 5 HTP 200 mg i to była zbyt gwałtowna dawka (wymioty, uczucie ogromnego gorąca, mrowienie w rękach ale po 30 min ulga - błogi spokój brak lęków. Teraz robiłbym to wolniej 50-100 mg na początek jeśli jesteś już poniżej minimalnej terapeutycznej dawki. Jak po 2 godzinach czujesz się dobrze i czujesz wciąż skutki odstawiania możesz zarzucić kolejne 100 mg. W pierszej dobie 50 mg wenli zjadlem 300mg, dzien pozniej 400 i chyba 3-4 dzień już 600. Szybko organizm się polubił, trzeciego dnia już łykałem 200 mg na raz i zero negatywnych odczuć. Organizm nie lubi nagłych zmian - złota rada
  8. Mój psychiatra był za słaby nawet na wypisanie dobrze recepty mimo uwag. Wenlafaksyne mi przepisał w śmiesznie niskiej dawce chyba 50 mg o normalnym uwalnianiu nie przedłużonym - pytam się jak ale jak to tylko raz dziennie wenlafaksyne o normalnym uwalnianiu - to po kilku godzinach już tego prawie nie będzie w organizmie - tylko był szyderczy przemądrzały uśmieszek - takie są zalecenia i tego się trzymamy (Pan sobie poczytał internet i mądrkuje - wiem że tak pomyślała). Później był telefon czy mogę przyjechać jeszcze raz bo źle wypisała recepte jednak i nie starczy mi leku do kolejnej wizyty, faktycznie tą wenlafaksyne trzeba brać częściej niż raz na dobę. Ciężko powiedzieć czy psychiatra nie ma pojęcia o lekach które wypisuje, ich czasie półtrwania czy tak bardzo nie słucha co pacjent mówi. W każdym razie niekompetencja do kwadratu. Inni psychiatrzy podobne wrażenie, paleta SSRI a jak narzekasz to dostaniesz odstawienie SSRI (miesiąc lęków bez zwolnienia z pracy i benzo bo się uzależnisz - i jakiś tam pseudo lek typu Trazodon czy wellbutrin który w niczym nie pomoże, ewentualnie zaszkodzi np. staniesz sie senny. Masz miesiąc lęków przy rzucaniu SSRI zaczynać brać nowy szajz który też trzeba brać najlepiej brać miesiąc zanim zacznie działać. Masz już 2 miesiące lęków chodząc oczywiście do pracy bo inaczej już byś jej nie miał. Okazuję się, że nowy beznadziejny lek nie działa, czujesz się jeszcze gorzej, sennie. Jaka złotą porade daje Ci konował? "To co próbujemy jeszcze z większą dawką czy wracamy do SSRI? Powrót do SSRI to jeszcze tylko miesiąc wzmożonego lęku z napadami paniki i zamkniemy się w 3 beznadziejnych miesiącach z lękami. Chyba że masz jeszcze siłę na eksperymenty konowała z wyższymi dawkami tego po czym żle się czujesz- to wtedy jeszcze dłużej.
  9. Po co więcej, diagnozy dokładnie stawiać nie trzeba bo i tak na wszystko się daje SSRI. Psychiatra tylko "stawia" diagnozę na oko i daje pierwszy lepszy SSRI jak mu się spojrzy na listę. Jedyne co robi to żągluje dawkami i lekami w ciemno i pyta jak się czujesz - ale tylko jak się czujesz na lekach bo reszta go nie obchodzi. Psycholodzy biorą pieniążki za pytania i słuchanie jak się czujesz.
  10. To 5 latach też jeszcze nie czułem. Po 8 już tak. Nie chwalę się ani nie radzę rzucać rekomendowanego leczenia - chyba, że ktoś czuje tak jak ja, po wielu latach słuchania tych ich pierdół i zaleceń, że współczesna psychiatria nie jest w stanie im pomóc a specjaliści to tylko Konowały którzy trzymają się zaleceń z góry, których nawet nie rozumieją - dla takich ludzi jest to post i być może chociaż jednej osobie dzięki temu uda się wyrwać z tego koszmaru. Być może dzięki temu ktoś spróbuje podjąć ostatnią próbę ratunku zanim odbierze sobie życie. Myślę, że jest trochę takich osób które już nie widzą ratunku - skoro mi pomogło czuję się w obowiązku chociaż o tym wspomnieć gdziekolwiek.
  11. Najpierw opowiem o moim beznadziejnym leczeniu przez "specjalistow" na koniec będzie o wyjściu i co mi pomogło. Po wielu latach ufania "ekspertom" i jedzenia przepisywanych przez nich SSRajow dochodze do smutnych dla psychiatrii wnioskow. Wyprowadzcie mnie z bledu - czy psychiatra potrafi cos innego niż przepisanie jednego leku z listy SSRI? Mam wrażenie że wystarczy godzinne szkolenie na zostanie psychiatra. Wybierasz sobie SSRI na chybił trafił i proszę wrócić za miesiąc opowiedzieć jak źle Pan się czuje. Leki może i pomagają w pierwszych latach zażywania, moje lęki ustąpily (raczej zostały przytłumione bo czułem je ciągle podskónie i czasem dawały o sobie znać na pełnej dawce leku) ale po latach skutki uboczne są coraz gorsze a pozytywny efekt coraz slabszy. Po latach leczenia efekty były takie : nadwaga, całkowita chemiczna kastracja, brak checi do zrobienia czegokolwiek, lęki i tak dalej są a do tego jeszcze uzaleznienie od SSRI i trudne odstawienie. Wspaniala pomoc. I jak mowisz psychiatrze ze masz dosc, zle sie czujesz to co Ci proponuje? Moze zmienimy dawke albo lek na inny SSRI ktory bedzie powodowal dokladnie wszystko to samo. Ewentualnie jakis inny lek spoza grupy SSRI ktory w ogole nie dziala albo dziala tylko negatywnie i wrocisz proszac psychiatre o powrot do SSRI z powodu lekow i depresji. To jest bledne kolo bez wyjscia, te leki nikogo nie lecza tylko tlumią problem, choroba dalej postepuje 5% rocznie i na koniec jest jeszcze gorzej. Gdy zaczynałem brać leki czytałem to forum i widziałem opisy ludzi którzy od lat biorą ten crap, opisy typu "SSRI zniszczylo mi mózg i życie" "zaczalem dostawac juz od tego Parkinsona" wydawaly mi sie dziwne, smieszne - chyba jacys mocno chorzy ludzie w kryzysie to pisza - myslalem. Okazuje się, ze ludzie na forum maja większe pojęcie od Konowałów, chociażby dlatego że oni faktycznie to żrą latami a nie tylko czytają ulotkę producenta. Ludzie na forum mieli racje - po latach przyznaje racje - SSRI niszczy mózg, nie leczy, też zacząłem odczuwać początki Parkinsona, idąc ulicą co jakiś czas któraś noga uginała się pode mną- jakbym chwilowo tracil czucie i kontrolę. Z rękami podobnie, jakieś dziwne impulsy i ukłucia przy poruszaniu. Do tego jakieś dziwne problemy skórne, coraz większe problemy żołądkowo-jelitowe, brak głębszych uczuć/odczuć. W związku z tym podjąłem decyzję, że rzucam SSRI i ludzi którzy udają, że coś wiedzą i potrafią pomóc. Było bardzo cieżko rzucić Wenlafaksyne po 8 latach brania. Po zejściu do dawki 0 z rana przeważnie 2 razy wymiotowanie pustym żoładkiem i biegunka co 5 minut, kręcenie w głowie, depresja, lęki, ból brzucha. Na objawy odstawienia brałem 5 HTP 200 mg firmy Swanson (za nią mogę ręczyć że działa, jako że 5HTP jest tylko suplementem diety większość tego typu preparatów nawet nie zawiera 5 HTP lub śladowe ilości, próbowałem kilku firm). Bardzo pomaga przy redukcji SSRI ale pierwsze dawki radzę przyjmować niższe i stopniowo bo pierwsze reakcje organizmu mogą być gwałtowne (uczucie gorąca, mdlości, mrowienie w ciele- po 30 min ustapily i wkroczyło uczucie spokoju). Szybko jednak organizm zaczyna współpracować z 5 HTP i można brać coraz wyższe dawki naraz bez negatywnych efektów. Przy 50 mg Wenlafaksyny brałem 300 mg 5 HTP dziennie, gdy zszedłem do 0 brałem już 600 mg na dobę. Odstawiłem lek w 2 tygodnie tym sposobem. W trakcie odstawiania zacząłem też raz na tydzień jeść suszone grzyby psylocybinowe w ilości 2-3 g - jak narazie SSRI odebraly magię grzybów, powinienem mieć grubo a nic takiego się nie dzieje - jednak również zmniejszały objawy lęku, depresji. Zacząłem lepiej widzieć kolory, wrócił mi smak (wszystko jest 3x smaczniejsze), wróciły uczucia, unormował się apetyt, zacząłem chudnąć, przeszedł mi Parkinson. Nigdy nie zaszedłem tak daleko i nie czułem się tak dobrze. Dawniej gdy schodziłem powoli z Wenli już po tygodniu na 75 mg ataki paniki wracały. Polecam poczytać najnowsze doniesienia naukowe na temat grzybów i zastanowić czy wasze leczenie was satysfakcjonuje. Prawdopodobnie za X lat zrobią naszym Konowałom nowe szybkie szkolonko i beda przepisywac grzyby. Jak zaczynałem leczenie psychiatra wysyłał mnie do Monaru bo paliłem marihuanę, przez to pewnie te wszystkie problemy mówił. Minęło tylko kilka lat, dziś dostaję na moje problemy receptę na marihuanę. Tyle właśnie oni wiedzą. Chętnie posłucham również innych hejtów na niekompetencje pigularzy czy odpowiem na pytania.
×