Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

lakuda, Ciężko. Oczekiwalam od niej pomocy, myślalam,że to będziena zasadzie,że mi powie co robić, dwa razy w tygodniu chodziłam z poczatku.

Potem w miarę chodzenia ........było gorzej, gorzej, bardzo źle. Potem jeszcze gorzej. Oczekiwałąm szybkiego pwrotu do świata zdrowych.

Niestety...to nie polega na tym,że pani da Ci gotową odpowiedź.

Sluchaj...ja często, nawet dzisiaj nie znam odpowiedzi na pytania, które ona mi zadaje. Nie potrafię nazwać tego co czuję. Ne potrafię określić potrzeb nawet.

A w domu zaczyna się burza mózgów.

Jeszcze pół roku temu jadąc z terapii potrafiłam się rozpłakać z bezsilności wychodząc od niej, walnęłam nawet w tył jednego samochodu. Taka rozwalona wychodziłam stamtąd. Bo siebie nie rozumialam. Rózne stany emocjonalne przechodziłam. W większości depresyjne, takie,że nawet nie chce mi się o nich pisać...by nie przypominać sobie o nich. A niejednokrotnie napięcie mnie rozwalało. Na dzień dzisiejszy nie jest jeszcze dobrze. Ale to też może wynikać z tego,że ja jestem w ogóle wymagająca.

Już się nie nastawiam ....nawet na czas trwania terapii.

Do skutku, dopóki nie będę potrzebowała terapii.

Nie jestem szczęsliwym człowiekiem, nie uważam sie za takiego.

 

Serdecznie przepraszam, Moniko, za krótki powrót do przeszłości. To tylko raz. Chociaż Monika gorąco broni terapii, to tu widzimy, że tak naprawdę powinna Ona już dawno pożegnać się z terapeutyzowaniem. Jakby terapia działała, już dawno by to Monika odczuła. Reakcja po wyjściu z gabinetu, opis po kilku miesiącach chodzenia na terapię dowodzi, że terapia jej zwyczajnie szkodziła, podtrzymując i POWIĘKSZAJĄC w Niej potrzebę pomocy psychologicznej. Im dłużej chodziła na terapię, TYM BARDZIEJ jej potrzebowała, spadała coraz niżej w depresji. Zamiast zająć się układaniem swojego życia, stała w miejscu, kręcąc się w kółko, a w zasadzie cofała się. Zamiast układać życie, TRACIŁA czas na terapię. I najciekawsze, terapeuta tak ją zindoktrynował, że uważała, że to jest właściwy kierunek postępowania, choć robiła sobie straszną krzywdę. Domyślam się, że nawet teraz zapewne Monika nie podzieli moich opinii. Ale fakty z jej życia, równolegle z wynikami badań, potwierdzają moją wersję.

 

Proces zapominania jest po to, żeby NIE WRACAĆ do przeszłości, traum, także tych z dzieciństwa, to tylko powiększa Waszą potrzebę pomocy psychologicznej i wtedy więcej pieniążków i dłużej będziecie zostawiać terapeutom - a o to im chodzi. Przeszłość prawie NIE MA ZNACZENIA w sensie psychologicznym, w sensie konieczności odwoływania się do niej - celem kształtowania teraźniejszości.

 

Oświadczam przy okazji, że nie mam żadnego urazu, żalu do psychologii, chęci zemsty i to Wasza decyzja, co zrobicie. Moim zdaniem, takie są fakty po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laik, ja zapytałam co mają zrobić osoby które są chore a mają bliskie rekacje z innymi. Jak mam chandrę zwierzam sie przyjaciółce, jak mam dołek albo mąż mnie wkurzy idę z kumpelą na kawę i się wygadam. Ale jak mam nerwicę, depresję, CHAD, schizofrenie i setki innych zaburzeń to ?

 

Układasz sobie życie i czekasz aż minie. Depresja z czasem po prostu mija. Aczkolwiek jak całe dnie spędzasz w łóżku, to wtedy trwa to dłużej. Ale nawet takie chandry mijają.

 

 

i mam wrażenie że Ty siedzisz na sąsiedniej gałęzi ;)

Dobranoc.

 

Ale jak? Jak zrezygnujesz z leków i terapii, to przecież nic na tym nie zyskam.

 

-- 08 sty 2013, 22:58 --

 

Na czym opierasz wniosek, że efekt terapii jest taki sam jak efekt placebo? Na czym opierasz wniosek, że wszystkie badania dowodzące skuteczności terapii sa niewiarygodne?

 

Na błędach metodologicznych, które zawierają, które je dyskredytują.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laik, po tekscie ktory wkleiles i Twoim komentarzu widac, ze jestes kompletnym laikiem w temacie psychoterapii :) Wiec w sumie dyskusja z Toba na ten temat nie ma sensu.To tak jakby dziecku tlumaczyc teorie powstawania czarnych dziur. Nie ogarnie

 

-- 09 sty 2013, 00:01 --

 

Depresja z czasem po prostu mija. Aczkolwiek jak całe dnie spędzasz w łóżku, to wtedy trwa to dłużej. Ale nawet takie chandry mijają.

 

nie widzisz roznicy pomiedzy depresja a chandra? bo tu postawiles je na jednej linii stosujac zamiennie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laik, to są moje wypociny sprzed............. jakiegoś okresu czasu.

Ukończyłam już terapię, trwała ponad trzy lata słońce Ty nasze.

 

Psychoterapia jest procesem, a nasze funkcjonowanie w trakcie jej trwania zmienia się jak w kalejdoskopie jakbyś nie wiedział. :D

Nie mam zamiaru namawiać Cię na jej rozpoczęcie i ukończenie bo to Twoja decyzja i Twoja sprawa.

 

Dziś wyrzuciłabym powyższy przytoczony przez Ciebie wpis, ale tego nie zrobię bo to dowód na jej skuteczność :D

 

Fakty na temat psychoterapii są Twoim wyobrażeniem i Twoim wyłącznie przekonaniem co do jej skuteczności.

Komuś takiemu jak Ty gdyby nawet zafundowano sesje, nie skorzystałbyś.

 

Odwołuję do literatury, gdzie opisane są różne metody terapeutyczne.

Jak na laika tylko utwierdzasz w przekonaniu, że nim jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laik, każdy ma prawo do swojej opinii ;) mnie jednak zastanawia dlaczego ciągle próbujesz udowodnić nieskuteczność terapii ... chodzi ci tylko i wyłącznie o wyrażenie swojej opinii czy może chcesz przekonać innych by dali sobie z nią spokój ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jakby nie dzialalaly to nie byloby watku, ze terapia dziala i postow zadowolonych klientow.

 

Ale za postrzeganą skuteczność terapii może odpowiadać

 

- sezonowość choroby

- spontaniczna remisja

- motywacja pacjenta

- oczekiwania pacjenta + terapeuty

- zmiany w życiu zbiegające się z terapią

- EFEKT PLACEBO

itd.

 

-- 08 sty 2013, 23:04 --

 

laik, to są moje wypociny sprzed............. jakiegoś okresu czasu.

Ukończyłam już terapię, trwała ponad trzy lata słońce Ty nasze.

 

Psychoterapia jest procesem, a nasze funkcjonowanie w trakcie jej trwania zmienia się jak w kalejdoskopie jakbyś nie wiedział. :D

Nie mam zamiaru namawiać Cię na jej rozpoczęcie i ukończenie bo to Twoja decyzja i Twoja sprawa.

 

Dziś wyrzuciłabym powyższy przytoczony przez Ciebie wpis, ale tego nie zrobię bo to dowód na jej skuteczność :D

 

Fakty na temat psychoterapii są Twoim wyobrażeniem i Twoim wyłącznie przekonaniem co do jej skuteczności.

Komuś takiemu jak Ty gdyby nawet zafundowano sesje, nie skorzystałbyś.

 

Odwołuję do literatury, gdzie opisane są różne metody terapeutyczne.

Jak na laika tylko utwierdzasz w przekonaniu, że nim jesteś.

 

Odsyłam do wcześniejszego postu na temat przyczyn zdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laik,

 

nie widzisz roznicy pomiedzy depresja a chandra? bo tu postawiles je na jednej linii stosujac zamiennie

 

Depresja i chandra to to samo, różnią się intensywnością i czasem trwania

 

-- 08 sty 2013, 23:13 --

 

laik, przeczytałeś na poprzedniej stronie post skierowany w Twoim kierunku przeciwniku psychoterapii?

Jeszcze jedno...nie umiesz przyjmować z dystansem zdań innych, które jest odmienne od Twojego.

 

Co o tym świadczy, że nie mam dystansu? Ja tylko informuję o pewnych faktach. Nie musisz ich przyjmować. A jak nawet przyjmiesz, ja nie odniosę z tego żadnej korzyści. Z poprzedniej strony - chyba na wszystko odpowiedziałem. Czy coś przeoczyłem?

 

Pamiętaj - wrażenie, że terapia działa nie równa się faktowi naukowemu - to znaczy, że nasza obserwacja MOŻE (ale nie musi) być skażona subiektywizmem własnym. Po to jest nauka, by takie wątpliwości rozsądzać.

 

-- 08 sty 2013, 23:17 --

 

laik, każdy ma prawo do swojej opinii ;) mnie jednak zastanawia dlaczego ciągle próbujesz udowodnić nieskuteczność terapii ... chodzi ci tylko i wyłącznie o wyrażenie swojej opinii czy może chcesz przekonać innych by dali sobie z nią spokój ?

 

Pewne rzeczy są udowodnione, ja je tylko relacjonuję. Oczywiście można tego nie przyjmować. Tak, chodzi o wyrażenie opinii i polemikę. Wręcz "zabraniam" opierać swoje decyzje na temat leczenia o moje informacje. Czyli zdajcie się na swoją intuicję.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Pamiętaj - wrażenie, że terapia działa nie równa się faktowi naukowemu - to znaczy, że nasza obserwacja MOŻE (ale nie musi) być skażona subiektywizmem własnym. Po to jest nauka, by takie wątpliwości rozsądzać.

 

Po to jest rozmowa by o tym rozmawiać.

 

A naukę zostaw naukowcom, z wysokimi tytułami, którzy prowadzą badania i przedstawiają fakty, a nie suche, wyrwane z kontekstu zdania, które przytaczasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Słońce...nie jest mi to teraz do niczego potrzebne :D

Zdrówka życzę. :D

 

Dziękuję i wzajemnie :)

 

-- 08 sty 2013, 23:22 --

 

 

 

Po to jest rozmowa by o tym rozmawiać.

 

A naukę zostaw naukowcom, z wysokimi tytułami, którzy prowadzą badania i przedstawiają fakty, a nie suche, wyrwane z kontekstu zdania, które przytaczasz.

 

Jasne, rozmowa to podstawa :)

 

Ale drugie zdanie to błąd. Badania naukowe po to się robi, aby inne osoby mogły te badania powtórzyć, OCENIĆ, ZWERYFIKOWAĆ.

 

Nie trzeba być naukowcem - wystarczy wiedza, aby weryfikować np. badania naukowe pod WZGLĘDEM METODOLOGICZNYM. Metodologia nie jest skomplikowaną dziedziną i mówi o pewnych klasycznych zasadach, które MUSZĄ być stosowane do każdego badania naukowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja i chandra to to samo, różnią się intensywnością i czasem trwania

:roll: Jak zlamie paznokiec i musze obciac wszystkie to lapie chandre,,albo cos mi sie nie uda to czuje przejsciowe przygnebioenie zwane chandra

Osoby chore na depresję czuja raczej smutek i przygnębienie niż chandrę, która kojarzy się z przejściowym stanem przygnębienia i rozdrażnienia. Chandra mija, podczas gdy depresja to zespół utrzymujących się przez co najmniej 2 tygodnie objawów. Chandra nie jest więc równoznaczna z depresją.

Jak dyskutowac z kims kto nie ma podstawowej wiedzy w temacie i dla kogo chandra i depresja to to samo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

laik, Jeśli nie masz przekonania co do skuteczności psychoterapii, to nawet końmi Cię nikt nie zaciągnie.

A wyszukiwanie treści dotyczących jej nieskuteczności jest w Twoim przypadku wytłumaczalne.

Trzeba po prostu do niej dojrzeć.

 

Po co mam dojrzewać do psychoterapii? Nie planuję jej się poddawać, ani wcześniej nie planowałem.

 

Uważasz, że terapią zajmują się wyłącznie tylko potencjalni pacjenci, terapeuci i psychologowie?

 

To nie jest kwestia mojego arbitralnego przekonania. Wcześniej byłem zdania, że terapia jest skuteczna. Ale jak poznałem fakty naukowe, że nie jest, to po prostu uznałem, że są przekonujące te nowe informacje. Szokuje mnie ten fakt, ale wszystko wskazuje, że jest on prawdziwy.

 

-- 08 sty 2013, 23:43 --

 

Depresja i chandra to to samo, różnią się intensywnością i czasem trwania

:roll: Jak zlamie paznokiec i musze obciac wszystkie to lapie chandre,,albo cos mi sie nie uda to czuje przejsciowe przygnebioenie zwane chandra

Osoby chore na depresję czuja raczej smutek i przygnębienie niż chandrę, która kojarzy się z przejściowym stanem przygnębienia i rozdrażnienia. Chandra mija, podczas gdy depresja to zespół utrzymujących się przez co najmniej 2 tygodnie objawów. Chandra nie jest więc równoznaczna z depresją.

Jak dyskutowac z kims kto nie ma podstawowej wiedzy w temacie i dla kogo chandra i depresja to to samo

 

Jak różnica między skaleczeniem a powiedzmy obcięciem sobie palca. To i to stanowi uszkodzenie ciała - ale różnią się intensywnością i długotrwałością bólu z tym związanym (pomińmy inne różnice).

 

Depresja i chandra to to samo. Różnią się intensywnością i czasem trwania. Tylko tyle, a zarazem aż tyle. Ja rozumiem, że skutki pierwszej mogą być stokrotnie gorsze dla osoby dotkniętej, wraz z samobójstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież nie jest tajemnicą, że emocje z róznym nasileniem powodują w organiźmie produkcję różnych substancji (adrenalina, dopamina, serotonina, kortyzol i wiele innych). jak sa zaburzone to i produkcja tych substancji jest zaburzona nie jest to proste? Leki powodują unormowanie tych substancji a terapia zmienia nawyki myślowe żeby emocje były adekwatne do sytuacji i produkcja chemii w mózgu była prawidłowa a nie zaburzona. To jest proste jak zupka z torebki i nie trzeba być Einsteinem żeby to zrozumieć.

 

1. Co do emocji - pełna zgoda.

2. Ale leki niczego nie normują, wręcz przeciwnie.

3. Terapia żadnych nawyków myślowych nie zmienia.

 

-- 09 sty 2013, 00:21 --

 

a jakie to błędy? troche dziwne, że wiesz że wszystkie badania takowe błędy posiadają...no ale pewnie będziesz w stanie o nich napisać i podać jakieś żródła

 

To jedne z najważniejszych. Błąd polega m.in na braku uwzględnienia grupy placebo w porównaniu efektywności.

 

Smith 1980, Meta-analysis of research on class size its relationship to attitudes and instruction

 

http://www.jstor.org/discover/10.2307/1162732?uid=3738840&uid=2&uid=4&sid=21101636624867

 

 

 

Tutaj masz link do artykułu na portalu natemat.pl gdzie pewna pani powołuje się właśnie na te badania.

 

http://psychoterapia.natemat.pl/8507,psychoterapia-jest-skuteczna-bardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie dajcie sobie spokój. Wszyscy sie zgadzamy, że leki mogą działać. Wszyscy sie zgadzamy, że leki będą pewnie coraz lepsze.

 

Tu kolejny błąd - od 20 - 30 lat efektywność leków nie rośnie - i jak już mówiłem jest na poziomie placebo.

 

-- 09 sty 2013, 00:32 --

 

Z biegiem czasu zorientowałem się w jakie gówno wdepnąłem, wszystko zaczęło się od terapii analitycznej (zarówno grupowej jak i indywidualnej), poświęciłem temu niecałe 4 lata (2000-2004r.)

Nie chcę mówić, że pomogło bo nie pomogło, ba, zaszkodziło. Co z tego, że zrozumiałem swoje problemy, zachowania/reakcje skoro nie mam żadnego wpływu na przeszłość tą dalszą jak i bliższą,

jedynie uświadomiłem sobie to wszystko i niczym gwóźdź do trumny nauczyło mnie to auto-analizy, to do niczego nie prowadzi, a jedynie staje się udręką. Ja nie godzę się z przeszłością i za bardzo mnie to zszargało i ustawiło osobowość na tory ciągłego myślenia, rozkładania na czynniki pierwsze itp. Po jaki /cenzura/ mi to było ? Taka "mądrość" na nic mi się nie przydaje jedynie staje się samobójczym narzędziem dla mojego umysłu,

z resztą nie tylko ja, 2 osoby z którymi byłem na tamtej terapii mają podobne odczucia (kontakt na gg jest do dziś).

 

Tu podobna historia jak u Moniki. Drastyczne pogorszenie stanu po terapii. Nic dodać nic ująć. To nie jest wyjątek - to jest prawie norma - dla co najmniej 30 - 50 % pacjentów.

 

-- 09 sty 2013, 00:37 --

 

Najlepsze było, że ja juz miałem tego dość i widziałem że nie ma prawie żadnych rezultatów. Jednak terapeuta trzymał mnie na siłę i chyba chciał tą terapie ciągnąć do skutku, ale tylko dla samego siebie.

 

To logiczne. Im bardziej terapeuta pogłębi w Tobie depresję, przywiąże do siebie i przedłuży terapię, tym lepiej żyje on i jego rodzina. Tak jest wszędzie. Aby klient stał się stałym, lojalnym klientem. Niestety w terapii jedynym sposobem na to - jest pogłębienie depresji lub dbanie, aby się utrzymywała. Nie widzicie tego?

 

-- 09 sty 2013, 00:56 --

 

Zgadzam się z Panem że czasami psychoterapia jest nieskuteczna,

a farmakoterapia czasami może być wręcz szkodliwa. Zaraz do tego wrócę*

Pan nie daje forumowiczom żadnej alternatywy zamiast owej nihilistycznej "prawdy".

A tu i teraz, na forum, są ludzie z neurotyzmami i problemami, którzy potrzebują psychoterapii,

tylko czasem się wstydzą, boją, wahają, podjąć terapię, bo np. naczytały się bzdur.

I w tym kontekście Pana post jest IMO szkodliwy.

 

Pozorna racja. Ale zwróćcie uwagę, to że pozornie nie ma innej alternatywy wcale nie znaczy, aby rehabilitować terapię i leki.

Czyli skuteczność terapii i leków należy analizować i oceniać bez względu na to, czy jest alternatywa czy jej nie ma.

To błąd w logice, gdy uznamy, jeśli pozornie brak nam alternatywy, to nie wolno ważyć się szukać prawdy na temat skuteczności terapii i leków.

 

A jeśli dowody wskazują na brak skuteczności (dokładniej nie większej niż placebo), to żeby tą informację odrzucać (bo pozornie brak alternatywy)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeśli dowody wskazują na brak skuteczności

dowodem z kolei na skutecznosc sa wyleczeni pacjenci..wedlug Twojej teorii nie mialo to nic wspolnego z psychoterapia na ktora chodzili a jednak zanim zaczeli chodzic nic sie nie zmienialo. No i

3. Terapia żadnych nawyków myślowych nie zmienia.

 

to co je zmienilo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wmowio9no mi - moim zdaniem - nie przezycie zlosci po smierci matki. Ową smierc/zalobe oplakiwalam na 1szej terapii. to bylo dla mnie oczyszczajace. natomiast gdy wrocilam na psychoterapie z innym problemem - to znow mi matke rozdrapano. nawiazywano tak dlugo, dopoki sama jej sie nie uczepilam

 

Naprawdę sam w to nie wierzę, że znajduję takie ilustracje na poparcie moich słów. Zwróćcie uwagę - terapeuta szuka traumatycznego doświadczenia, zaczepia się o nie i je jątrzy - śmierć matki to straszna rzecz - i chyba logiczne w tej sytuacji, że pacjentka POGŁĘBI swoją depresję. Jak to odpowiednio długo terapeuta pomieli, to cała historia się powtarza z innym elementem życiorysu, psychiki, osobowości. A pacjentka jedzie non stop na depresji - i tylko myśli, że teraz rzucić terapię to straszna rzeczy, gdy się czuje taką depresję. A rozdrapywanie takiej traumy jest CAŁKOWICIE ZBĘDNE, jest to prostu SZKODLIWE, obliczone wyłącznie na zrobienie z pacjenta lojalnego pacjenta, który wiecznie tkwi w depresji.

 

-- 09 sty 2013, 01:23 --

 

 

to co je zmienilo?

 

Kopiuję ze swojego wcześniejszego postu:

Efekt placebo to przecież realna i potężna siła - ma jednak prawie zerowe powiązanie z treścią terapii i doświadczeniem terapeuty. Oprócz efektu placebo - na Twoje wyzdrowienie może mieć wpływ - Twoja motywacja, która popchnęła Cię do terapii, równocześnie motywując do zmian w życiu i/lub spontaniczna remisja (ustąpienie objawów) i/lub sezonowość choroby i/lub wpływ dojrzewania i/lub zmiany w życiu równoległe do terapii nie powiązane z nią i/lub wpływ oczekiwań Twoich + terapeuty i/lub empatyczna, emocjonalna relacja z terapeutą (wpływ podobny jak bliska relacja z dowolną inną osobą). Co do psychotropów - analogicznie

 

Życie człowieka jest dynamiczne - biegnie równolegle do terapii. Ma w nim miejsce wiele wydarzeń, który wpływają na nastrój chwilowy i globalny.

Nie rejestrujemy tego świadomie, lecz to ma miejsce non stop. Konstelacje w Twoim życiu zmieniają się non stop - raz na bardziej korzystne, innym razem na mniej. To wszystko między innymi wpływa na to jak się czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można NAM pomóc?!

 

Myślę sobie, czy te wszystkie psychologiczne jak i psychiatryczne metody, czy to terapie czy farmakologia, moga coś realnie zmienić, a nie tylko uśpić/zamaskować nasze stany.

Jak ma nam prawdziwie pomóc taki psycholog? Z paroma miałem przyjemnośc (nawet z takimi za 80zł/h, istne zdzierstwo), i żaden nic mi ciekawego nie przekazał, było to bardziej w stylu banalnego 'wszystko będzie dobrze' czy 'nie przejmuj się' powiedziane w bardziej wzniosłym, obszerniejszym, naukowym stylu. Co to ma być?! Jak ma to realnie komukolwiek pomóc? Bardziej nic psycholog, którego zapłaciłem (a w sumie rodzice) łącznie z 1500zł, pomogła mi książka która kupiła mi dziewczyna za 40zł... pierd*le.

Zupełnie tego nie rozumiem. A leki? Brałem 4 rodzaje, również nic, jakbym placebo brał, i tak to zreszta tez działało. Jak one mają pomóc? Wprowadzają nas w stan zmęczenia, nudności, totalnej apatii, zupełnego odcięcia od świata i mają sprawic, że bedzie nam lepiej ?!

 

Wybaczcie, totalnie się w tym pogubiłem, próbuje łapać sie wszystkiego, czegokolwiek co chociaż da mi nadzieje, której nie widze.

Mógłby ktoś to naprostować?

 

Kolejna ilustracja tego, o czym mówiłem. Brak kompetencji, brak skuteczności, efekt placebo, nasilenie depresji, uzależnienie, bezterminowość. Jak mantra.

 

-- 09 sty 2013, 01:30 --

 

laik, A ja mam takie pytanie,. Co Cię tutaj sprowadza, na forum? Czy Ty masz jakieś problemy natury psychologicznej?

 

odpowiedź na priva

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na Twoje wyzdrowienie może mieć wpływ - Twoja motywacja, która popchnęła Cię do terapii, równocześnie motywując do zmian w życiu i/lub spontaniczna remisja (ustąpienie objawów) i/lub sezonowość choroby i/lub wpływ dojrzewania i/lub zmiany w życiu równoległe do terapii nie powiązane z nią i/lub wpływ oczekiwań Twoich + terapeuty i/lub empatyczna, emocjonalna relacja z terapeutą (wpływ podobny jak bliska relacja z dowolną inną osobą).

ale u mnie nic z tego co napisales nie mialo miejsca..zwleklam sie z lozka i poczolgalam na terapie nie majac pojecia po co. Nie wierzylam ze cos da. Moja terapeutka nie stala sie moja psiapsiolka, trzymalysmy wobec siebie stosowny dystans, objawy mi nie minely i nie mialam remisji. Wtecz przeciwnie czulam sie podle i mialam mysli samobojcze. a jednak teraz jestem inna osoba.

Moje pytanie nadal pozostaje otwarte

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale u mnie nic z tego co napisales nie mialo miejsca..zwleklam sie z lozka i poczolgalam na terapie nie majac pojecia po co. Nie wierzylam ze cos da. Moja terapeutka nie stala sie moja psiapsiolka, trzymalysmy wobec siebie stosowny dystans, objawy mi nie minely i nie mialam remisji. Wtecz przeciwnie czulam sie podle i mialam mysli samobojcze. a jednak teraz jestem inna osoba.

Moje pytanie nadal pozostaje otwarte

 

Mogło mieć - efekt placebo. Efekt placebo - to normalny proces zdrowienia. Może przeciwdziałać wielu schorzeniom. Oczywiście nie wszystkim. W psychoterapii jest on bardzo potężny. Reasumując - ja nie twierdzę, że terapia nie działa, lecz że działa maks jak placebo, które jest realnym procesem zdrowienia. Lecz przez to, że jest to placebo, mniej istotny rodzaj terapii, kompetencja terapeuty, a bardziej jego cechy "typowo ludzkie" i kluczem jest Twoje nastawienie, wiara. Banalizując - leczy Cię Twoja wiara w terapię, nie sama terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×