Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Hejka. U mnie było tak: nagle dostałam strzał gorąca, podwyższona temp., kołatanie serca i paniczny strach - pomyslałam,ze mam zawał. To był pierwszy objaw w 2007 lub 2008. Jak ktoś nie wie ,ze ma nerwice to taki objaw powoduje ogromny strach. Potem poszłam do lekarza i on mi wytłumaczył co mi jest. Kolejne ataki ale lżejsze miałam potem kilkanaście razy - raz tak sie telepałam jak przy padaczce.(no prawie) Ataki zawsze miałam przed snem. Od 2010 nie mam już nic - czasem przez kilka sekund serce szybciej zabije i to koniec. Jak wyszłam z tego:lekarz i tabletki uspokojajace przez pierwsze tygodnie. Potem piłam regularnie melise i łykałam ziołowe tabletki uspokajające. Najwazniejsze wg mnie jest utrzymaie harmonii organizmu:regularny wysiłek fizyczny,który sprawia nam przyjemnosc, słuchanie muzyki (ja zasypiałam w słuchawkach), masaże i przyjemne zapachy (czyli luksus dla ciała), rzucenie palenia. Potem mimo, iz przechodziłam wiele trudnych chwil w zyciu(choroba i smierc mamy) dolegliwości nie wróciły. Nauczcie sie mówić innym NIE, nauczcie się rozpieszczac siebie ale nie rozczulac sie nad swoją chorobą. Czasem jak miałam atak strachu i telepawki to kładłam sie i mówiłam na głos (az krzyczałam)"no dalej telep sie !!! telep sie..." Głupie? Spróujcie? Jak dostałam palpitacji serca przed waznym spotkaniem to zrobiłam 15 pompek na raz. Acha ..u mnie te ataki nigdy nie były bezpośrenio w sytuacji stresujacej zawsze jakoś tak dostawałam strzał z opóxnieniem kilkutygodniowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka. U mnie było tak: nagle dostałam strzał gorąca, podwyższona temp., kołatanie serca i paniczny strach - pomyslałam,ze mam zawał. To był pierwszy objaw w 2007 lub 2008. Jak ktoś nie wie ,ze ma nerwice to taki objaw powoduje ogromny strach. Potem poszłam do lekarza i on mi wytłumaczył co mi jest. Kolejne ataki ale lżejsze miałam potem kilkanaście razy - raz tak sie telepałam jak przy padaczce.(no prawie) Ataki zawsze miałam przed snem. Od 2010 nie mam już nic - czasem przez kilka sekund serce szybciej zabije i to koniec. Jak wyszłam z tego:lekarz i tabletki uspokojajace przez pierwsze tygodnie. Potem piłam regularnie melise i łykałam ziołowe tabletki uspokajające. Najwazniejsze wg mnie jest utrzymaie harmonii organizmu:regularny wysiłek fizyczny,który sprawia nam przyjemnosc, słuchanie muzyki (ja zasypiałam w słuchawkach), masaże i przyjemne zapachy (czyli luksus dla ciała), rzucenie palenia. Potem mimo, iz przechodziłam wiele trudnych chwil w zyciu(choroba i smierc mamy) dolegliwości nie wróciły. Nauczcie sie mówić innym NIE, nauczcie się rozpieszczac siebie ale nie rozczulac sie nad swoją chorobą. Czasem jak miałam atak strachu i telepawki to kładłam sie i mówiłam na głos (az krzyczałam)"no dalej telep sie !!! telep sie..." Głupie? Spróujcie? Jak dostałam palpitacji serca przed waznym spotkaniem to zrobiłam 15 pompek na raz. Acha ..u mnie te ataki nigdy nie były bezpośrenio w sytuacji stresujacej zawsze jakoś tak dostawałam strzał z opóxnieniem kilkutygodniowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka. U mnie było tak: nagle dostałam strzał gorąca, podwyższona temp., kołatanie serca i paniczny strach - pomyslałam,ze mam zawał. To był pierwszy objaw w 2007 lub 2008. Jak ktoś nie wie ,ze ma nerwice to taki objaw powoduje ogromny strach. Potem poszłam do lekarza i on mi wytłumaczył co mi jest. Kolejne ataki ale lżejsze miałam potem kilkanaście razy - raz tak sie telepałam jak przy padaczce.(no prawie) Ataki zawsze miałam przed snem. Od 2010 nie mam już nic - czasem przez kilka sekund serce szybciej zabije i to koniec. Jak wyszłam z tego:lekarz i tabletki uspokojajace przez pierwsze tygodnie. Potem piłam regularnie melise i łykałam ziołowe tabletki uspokajające. Najwazniejsze wg mnie jest utrzymaie harmonii organizmu:regularny wysiłek fizyczny,który sprawia nam przyjemnosc, słuchanie muzyki (ja zasypiałam w słuchawkach), masaże i przyjemne zapachy (czyli luksus dla ciała), rzucenie palenia. Potem mimo, iz przechodziłam wiele trudnych chwil w zyciu(choroba i smierc mamy) dolegliwości nie wróciły. Nauczcie sie mówić innym NIE, nauczcie się rozpieszczac siebie ale nie rozczulac sie nad swoją chorobą. Czasem jak miałam atak strachu i telepawki to kładłam sie i mówiłam na głos (az krzyczałam)"no dalej telep sie !!! telep sie..." Głupie? Spróujcie? Jak dostałam palpitacji serca przed waznym spotkaniem to zrobiłam 15 pompek na raz. Acha ..u mnie te ataki nigdy nie były bezpośrenio w sytuacji stresujacej zawsze jakoś tak dostawałam strzał z opóxnieniem kilkutygodniowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Jestem tu nowa ale niestety problem lęków, nerwicy, depresji nie jest dla mnie nowy. Męczę się z tym wszystkim prawie całe życie a mam już prawie 40 lat. Od dwóch lat biorę regularnie leki na depresję i przeciwlękowe, mam za sobą terapię indywidualną i grupową ale niestety przychodzi trudniejszy okres i nie panuję nad swoimi lękami. I niestety żadne relaksacje, żadne sugestie nie pomagają. Najczęściej kończy się tak, że biorę coś na uspokojenie i czekam, żeby dzień minął. Tak, że dość marny sposób. A potrafię zacząć się stresować na przykład tym że na drugi dzień mam wyjść z domu i coś załatwić albo że sąsiedzi będą się tłuc za ścianą. Bardzo często sama się nakręcam i wymyślam problemy, które w rzeczywistości są błahe i niewarte uwagi.

 

Skąd ja to znam. Nic nie pomaga ,bezradność. Moja droga JEDYNĄ SKUTECZNĄ METODĄ RADZENIA SOBIE Z LĘKIEM jest nauka przezywania emocji. Pisanie dziennika pozwala uwolnić emocje , zmniejszyć i wyeliminować lęk. Jedyna naprawdę skuteczna metoda! Efekty pojawiają się po kilku miesiącach stosowania. Życzę powodzenia w drodze do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Jestem tu nowa ale niestety problem lęków, nerwicy, depresji nie jest dla mnie nowy. Męczę się z tym wszystkim prawie całe życie a mam już prawie 40 lat. Od dwóch lat biorę regularnie leki na depresję i przeciwlękowe, mam za sobą terapię indywidualną i grupową ale niestety przychodzi trudniejszy okres i nie panuję nad swoimi lękami. I niestety żadne relaksacje, żadne sugestie nie pomagają. Najczęściej kończy się tak, że biorę coś na uspokojenie i czekam, żeby dzień minął. Tak, że dość marny sposób. A potrafię zacząć się stresować na przykład tym że na drugi dzień mam wyjść z domu i coś załatwić albo że sąsiedzi będą się tłuc za ścianą. Bardzo często sama się nakręcam i wymyślam problemy, które w rzeczywistości są błahe i niewarte uwagi.

 

Skąd ja to znam. Nic nie pomaga ,bezradność. Moja droga JEDYNĄ SKUTECZNĄ METODĄ RADZENIA SOBIE Z LĘKIEM jest nauka przezywania emocji. Pisanie dziennika pozwala uwolnić emocje , zmniejszyć i wyeliminować lęk. Jedyna naprawdę skuteczna metoda! Efekty pojawiają się po kilku miesiącach stosowania. Życzę powodzenia w drodze do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JEDYNĄ SKUTECZNĄ METODĄ RADZENIA SOBIE Z LĘKIEM jest nauka przezywania emocji. Pisanie dziennika pozwala uwolnić emocje , zmniejszyć i wyeliminować lęk. Jedyna naprawdę skuteczna metoda! Efekty pojawiają się po kilku miesiącach stosowania. Życzę powodzenia w drodze do zdrowia.

Też myślałam nad tym aby pisać dziennik, bądź blog, pamiętnik w formie blogu. To pozwoli na systematyczne kontrolowanie swoich problemów, nerwic i stresów. A i na pewno będzie to też forma motywacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JEDYNĄ SKUTECZNĄ METODĄ RADZENIA SOBIE Z LĘKIEM jest nauka przezywania emocji. Pisanie dziennika pozwala uwolnić emocje , zmniejszyć i wyeliminować lęk. Jedyna naprawdę skuteczna metoda! Efekty pojawiają się po kilku miesiącach stosowania. Życzę powodzenia w drodze do zdrowia.

Też myślałam nad tym aby pisać dziennik, bądź blog, pamiętnik w formie blogu. To pozwoli na systematyczne kontrolowanie swoich problemów, nerwic i stresów. A i na pewno będzie to też forma motywacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanie to dobra rzecz. ja prowadzę bloga (może niezbyt systematycznie...), założyłam drugiego bloga, którego nie prowadzę (może zacznę, może nie, zobaczymy) ale przede wszystkim prowadzę dzienniczek uczuć, czyli codziennie zapisuję jak się czuję, jakie emocje mną targają, co wpłynęło na zmianę mojego samopoczucia itd. i zrobiłam wykres w którym każdego dnia przez miesiąc na skali od 0 do 10 zaznaczam na jakim poziomie jest moje samopoczucie w danym dniu. Wtedy widzę jak wyglądają moje wahania nastroju, czy wykres jest w miarę stabilny, czy skaczę od góry do dołu... polecam, bo można faktycznie sporo zobaczyć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanie to dobra rzecz. ja prowadzę bloga (może niezbyt systematycznie...), założyłam drugiego bloga, którego nie prowadzę (może zacznę, może nie, zobaczymy) ale przede wszystkim prowadzę dzienniczek uczuć, czyli codziennie zapisuję jak się czuję, jakie emocje mną targają, co wpłynęło na zmianę mojego samopoczucia itd. i zrobiłam wykres w którym każdego dnia przez miesiąc na skali od 0 do 10 zaznaczam na jakim poziomie jest moje samopoczucie w danym dniu. Wtedy widzę jak wyglądają moje wahania nastroju, czy wykres jest w miarę stabilny, czy skaczę od góry do dołu... polecam, bo można faktycznie sporo zobaczyć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Trafiłam na to forum, bo nie wiem co mi się stało... tak nagle i zupełnie nie wiem jak z tym walczyć.

Z racji mojego zawodu mam ciągły kontakt z ludżmi, uwielbiam swoja pracę i wszystko było w jak najlepszym porządku.

Jestem kosmetyczką i wykonuję stylizację paznokci, pewnego dnia podczas malowania klientce paznokci poczułam jak nagle zaczęło mocno walić mi serce, zrobiło mi sie gorąca i zaczęły drżeć mi dłonie co niestety utrudnia malowanie. Od tego czasu boje sie bardzo, że to sie powtórzy, wolę wykonywac wszystko inne byle nie te paznokcie. a na dłuższą mete nie mogę.

Nie wiem co się mogło stac, że cos takiego sie wydarzyło i to tak nagle... wykonuje swój zawód juz pare lat i nie wiem co jest :(

Czy to jakis objaw nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nie umiałem sobie poradzić z nerwicą (lękami) w sytuacjach społecznych i poszedłem do psychiatry, który przepisał mi leki. Od tego momentu czuję dużą ulgę, były okresy, że nie brałem leków i nawet w tych sytuacjach nie czułem już dyskomfortu, ale wiem, że jeszcze długa droga przede mną.

 

Bałem się leczyć dwa lata, ale swoje lęki mam odkąd pamiętam (11-12 roku życia) i żałuje, że wcześniej z tym nie poszedłem, więc jeżeli ktoś czuje, że coś z nim nie tak, widzi u siebie pewne objawy to niech się nie zastanawia i idzie się leczyć. Szkoda czasu i... nerwów :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Chciałabym opisać Wam moją historię. Mam 22 lata, a od około 5 lat borykam się z atakami paniki. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to panika. Pierwszy raz wydarzyło się to w kościele - nagle serce zaczęło mi walić jak oszalałe, głowa stała się ciężka, nie mogłam nią poruszyć i czułam jakby ktoś ściskał ją jakąś obręczą. Zrobiło mi się gorąco, bałam się, że zwymiotuję. Jakimś cudem nie wstałam z miejsca i nie wyszłam, chociaż bardzo chciałam. Potem jeszcze wiele razy miałam takie napady, zaczęłam się ich bać. Egzaminy, msze św., jazda pociągiem - słowem, wszędzie tam, gdzie zostawałam sama ze swoimi myślami. Od dawna nie miałam już typowego ataku paniki, ale ciągle odczuwam lęk, że to znowu się wydarzy. Żyję w stresie - sesja i te sprawy, w dodatku z moją samooceną też nie jest najlepiej, wydaje mi się, że to wszystko się wzajemnie napędza. Wiem, że z ataków paniki można się wyleczyć, a co z samym lękiem przed nimi? Komuś się udało, czy na to jest się skazanym już do końca? Nie chcę żyć w ciągłym strachu, że zaraz moje serce zacznie szybko bić xD Czasami boję się gdzieś pójść tylko dlatego, że boję się kolejnego ataku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ogarniam lęku uogólnionego! Jak go nie ma to wszystko jest proste ale to gówno przychodzi kiedy chce i wtedy wszystko nagle staje się 10 razy trudniejsze ;/ Czasem mi się wydaje, że mam już uszkodzony mózg i w niektóre dni używam tych uszkodzonych sektorów i przez to się tak do dupy czuje.

 

-- 11 lip 2013, 19:46 --

 

Witam :)

Chciałabym opisać Wam moją historię. Mam 22 lata, a od około 5 lat borykam się z atakami paniki. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to panika. Pierwszy raz wydarzyło się to w kościele - nagle serce zaczęło mi walić jak oszalałe, głowa stała się ciężka, nie mogłam nią poruszyć i czułam jakby ktoś ściskał ją jakąś obręczą. Zrobiło mi się gorąco, bałam się, że zwymiotuję. Jakimś cudem nie wstałam z miejsca i nie wyszłam, chociaż bardzo chciałam. Potem jeszcze wiele razy miałam takie napady, zaczęłam się ich bać. Egzaminy, msze św., jazda pociągiem - słowem, wszędzie tam, gdzie zostawałam sama ze swoimi myślami. Od dawna nie miałam już typowego ataku paniki, ale ciągle odczuwam lęk, że to znowu się wydarzy. Żyję w stresie - sesja i te sprawy, w dodatku z moją samooceną też nie jest najlepiej, wydaje mi się, że to wszystko się wzajemnie napędza. Wiem, że z ataków paniki można się wyleczyć, a co z samym lękiem przed nimi? Komuś się udało, czy na to jest się skazanym już do końca? Nie chcę żyć w ciągłym strachu, że zaraz moje serce zacznie szybko bić xD Czasami boję się gdzieś pójść tylko dlatego, że boję się kolejnego ataku.

 

Myślę, że z lęku przed lękiem da się wyleczyć ale pod warunkiem, że przez na prawdę długi czas nie doświadczysz ataku, wtedy po prostu o tym zapomnisz, uwierzysz, że to pokonałaś. Najgorzej jednak jak jakiś mały atak się po jakimś czasie przydarzy wtedy nagle myśli, że to wraca itd i od nowa wszystko ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :) A ja się rzuciłam na głęboką wodę. Zmieniłam miasto i poszłam na drugi kierunek studiów, było ciężko, ale zajęłam myśli czymś innym. Poza tym chlopak mi bardzo pomaga. No i jeszcze kot :) A jak miałam atak paniki w autobusie to zaczęłam w myślach sama ze sobą rozmawiać o tym, co się dzieje za oknem. W tramwaju robiłam szalik na drutach :P W kryzysowych sytuacjach staram sie regulować oddech i skierować myśli na inny tor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Tak jak napisalem w temacie, chcialem zapytac co komus z Was pomogło zmniejszyc objawy nerwicy.

Cos co mozna robic samemu. Nie mam na mysli, leków alkoholu, terapii i innych czynnikow zewnetrzych.

Czy cos w zyciu sie zmienilo, czy moze jakies nowe aktywnosci albo cos innego?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich borykajacych sie z nerwica.

 

Mecze sie z nerwica juz prawie 3 lata, bralem juz kilka rodzaji lekow przeciwdepresyjnych (aktualnie pinexet) ktory troche pomaga.

Niedlugo udaje sie na psychoterapie i mam nadzieje ze ten strach, lek i objawy zwiazane z nerwica sie skoncza.

Przy okazji wizyty u psychiatry, zaproponowal mi czytanie ksiazek zwiazanych z leczeniem nerwicy. I tu sie nasowa pytanie: Co Wybrac? Macie moze jakies sprawdzone ksiazki, ktore moglbym gdzies dostac??????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W związku z tym, że ten wątek jest w tej chwili aktywny, podczepię się tutaj, żeby nie zakładac nowego tematu. Mam nerwicę lękową, od 3 lat biorę citabax, miesiąc temu zaczęłam powoli odastawiać, no i . .. doszłam do etapu, że brałam 1/4 tabl. co drugi dzień. Stałam się nerwowa, płączliwa, dół i bezsens życia. Wczoraj wzięłam wspomniane 1/4 i dziś nie wytrzymałam i wzięłam pół. W tej chwili mam stan jakby zakręcenia, mam zawiechy i tym bardziej mnie to przeraża. W tej chwili boję się, że się zawieszę i będę świadoma, ale nie będę miała kontaktu z otoczeniem. Pytanie: czy to jest typowy objaw lęku, czy napaskudziłam sobie wzięciem połowy tabletki?

Proszę o nie j...banie mnie za to odstawianie. wiem sama, że zrobiłam to nie tak jak trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nie umiałem sobie poradzić z nerwicą (lękami) w sytuacjach społecznych i poszedłem do psychiatry, który przepisał mi leki. Od tego momentu czuję dużą ulgę, były okresy, że nie brałem leków i nawet w tych sytuacjach nie czułem już dyskomfortu, ale wiem, że jeszcze długa droga przede mną.

 

Bałem się leczyć dwa lata, ale swoje lęki mam odkąd pamiętam (11-12 roku życia) i żałuje, że wcześniej z tym nie poszedłem, więc jeżeli ktoś czuje, że coś z nim nie tak, widzi u siebie pewne objawy to niech się nie zastanawia i idzie się leczyć. Szkoda czasu i... nerwów :)

 

A jakie dostałeś leki? Bo ja też mam, ale niestety na lęki nie działają, fuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również bralam leki Asentra przez okres 6 miesiecy. Byla bardzo duza poprawa czulam, ze zyje, a szczegolnie w wakacje. Jezdzilam rowerem,gralam w kosza itp. Nie mialam zadnych lekow. Teraz wrocilam do szkoly okres wrzesniowy minol nawet dobrze. Od paru dni odczuwam lęki. Mam nadzieję, ze to minie. Przyznam, ze jestem panikara,ale to raczej normalne przy nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×