Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

...Wierzę.....nie wierzę i taka karuzela emocjonalna Po co! zrób cos co sprawia Ci przyjemność może spacer na łonie przyrody przestań analizować myśl po myśli bo utkniesz w wyobrażeniach, pobądź w tu i teraz jest wiosna tyle kolorów, zapachów .....ach uśmiechnij się do siebie zacznę do siebie :D dla Ciebie.

 

-- 30 maja 2014, 12:04 --

 

ciekawy sposób radzenia sobie z lękiem polecam :)

 

 

2. Przetrwaj atak. Istnieje coś takiego jak krzywa lęku. Taka górka. Najczęściej gdy osiągamy jej szczyt wycofujemy się. Sęk w tym żeby przetrwać apogeum lęku/paniki/złego samopoczucia; po jakimś czasie to mija i wówczas nasz mózg koduje sobie to bardzo dokładnie. Skoro mija i nic mi nie robi to nie jest szkodliwe ---> nie boję się już tego (i jego skutków) aż tak bardzo jak wcześniej. I tak krok po kroku. Ciężka terapia ale najskuteczniejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma uśmiechania. Nie ma we mnie żadnej radości, nie mam ochoty na spacer, na nic. Nie, nie i nie! Nie chce mi się łazić po tych lekarzach, mam ich wszystkich serdecznie dość. Nie wiadomo nawet co mi jest, a ja wciąż źle się czuję, chyba nawet gorzej fizycznie :( Moje istnienie po prostu nie ma sensu, wszystko to takie beznadziejne. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea a kto Ci mówi że nie ma żadnej radości - twoje nakręcone, zakłamane myśli w które zaczynasz wierzyć i stają się twoim życiem. Czujesz się tak, bo twoje negatywne myślenie ściąga Cię w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma uśmiechania. Nie ma we mnie żadnej radości, nie mam ochoty na spacer, na nic. Nie, nie i nie! Nie chce mi się łazić po tych lekarzach, mam ich wszystkich serdecznie dość. Nie wiadomo nawet co mi jest, a ja wciąż źle się czuję, chyba nawet gorzej fizycznie :( Moje istnienie po prostu nie ma sensu, wszystko to takie beznadziejne. :/

Pociesze Cie.. Jest tu wiele osob ktore odczuwają podobnie. Czy ja mam ochote chodzic po lekarzach, robic regularne badania i przystosowywać do własnych ograniczeń?

Otóż wyobraź sobie, ze absolutnie nie.. Ale jak ma sie cos zmienic, jak mógłbym poczuć ze warto rano wstac jesli bym nic z tym nie robił?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea nie masz żadnej radości, Twoje istnienie nie ma sensu, ale obawiasz się śmierci. To nie jest tak źle chcesz żyć. Zatem nawet podswiadomie wiesz, że może być innaczej. Jesteś młoda. Masz dużo czasu na zmiany.

Odnosnie chorób. Ja jestem lekkim hipochondrykiem. Kiedyś przeczytałem książkę o chorobach zakaźnych. Jest tak dużo, tyle dróg zarażenia. Pomyślałem jak to mozliwe, że jeszcze żyję. Przecież ludzie powinni padać jak muchy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie mam problem.

 

Prawdopodopodobnie nabawilem sie nerwicy lekowej.

Pracowalem za granica w stosunkowo ciezkiej pracy.

 

Mam leki ataki i ogolnie towarzysza mnie stany niepokoju. TO bylo rok temu, zażywam jak narazie magnez i jakies leki ziolowe i jest narazie ok.

 

Ale to powraca.

 

Prosze o rady i pomoc jak dawac sobie rade z atakami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam na ekg i wykazało mi tachykardię zatokową :( Nie chcę tego mieć... Niby to może być od stresu, ale boję się, że to coś poważnego. Jutro mam jeszcze wizytę u kardiologa, nie wiem co mi powie, czy w ogóle cokolwiek pomoże...

Tachy zatokowe powoduje głównie nerwica.. Jedyne co można zrobić sensownego to wykonać echo, by sprawdzić czy frakcje są prawidłowe oraz sama budowa serca, przepisać beta blocker i skierować do psychologa jeśli badania wykluczą cechy uszkodzeń..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dałem już ten post gdzie indziej, ale widze że tu jest chyba bardziej adekwatny temat do tego wiec wklejam też tutaj i bardzo prosze o jakieś mądre rady:

 

Ostatnio mój mózg przechodzi taką burzę emocjonalną, że nie potrafie tego opisać. Wszystko za sprawą jednej rzeczy, zgodzilem sie zagrać koncert. Boje sie tego PANICZNIE!!! Nie umiem sobie z tym poradzić, nie wiem jak mam sie zachować kiedy sie juz tam znajde, z góry już zakładam, że to będzie totalna porażka... I na pewno tak będzie, w towarzystwie nie umiem sie dobrze wypowiedzieć nie raz, z powodu nerwów jakie mnie wtedy ogarniają... Odmówić już też nie moge, bo wtedy to już w ogóle będzie kompromitacja, nie wiem co mam robić, najchetniej uciekłbym stąd jak najdalej ale to nie załatwi sprawy, żałuje że sie zgodzilem, dobrze wiedzialem ze nie poradze sobie z tym zadaniem. Prosze pomóżcie jakoś, dajcie jakieś dobre rady. Chyba tylko wy mi zostaliście :( Jak moge chociaż częściowo zredukowac taki strach i zachować twarz kiedy już tam wyjde ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dałem już ten post gdzie indziej, ale widze że tu jest chyba bardziej adekwatny temat do tego wiec wklejam też tutaj i bardzo prosze o jakieś mądre rady:

 

Ostatnio mój mózg przechodzi taką burzę emocjonalną, że nie potrafie tego opisać. Wszystko za sprawą jednej rzeczy, zgodzilem sie zagrać koncert. Boje sie tego PANICZNIE!!! Nie umiem sobie z tym poradzić, nie wiem jak mam sie zachować kiedy sie juz tam znajde, z góry już zakładam, że to będzie totalna porażka... I na pewno tak będzie, w towarzystwie nie umiem sie dobrze wypowiedzieć nie raz, z powodu nerwów jakie mnie wtedy ogarniają... Odmówić już też nie moge, bo wtedy to już w ogóle będzie kompromitacja, nie wiem co mam robić, najchetniej uciekłbym stąd jak najdalej ale to nie załatwi sprawy, żałuje że sie zgodzilem, dobrze wiedzialem ze nie poradze sobie z tym zadaniem. Prosze pomóżcie jakoś, dajcie jakieś dobre rady. Chyba tylko wy mi zostaliście :( Jak moge chociaż częściowo zredukowac taki strach i zachować twarz kiedy już tam wyjde ??

Hej!

 

Chce się podzielić swoim doświadczeniem. Więc sprawa się ma tak u mnie iż przezywałem/przezywam w mniejszym stopniu już te dziwne myśli i lęki.

 

Działanie w moim przypadku jest jedno:

1. Głęboka modlitwa do Boga, Chrystusa, Ducha Świętego, Różaniec przede wszystkim!!, modlitwy do Maryi ale to wszystko głęboko, nie jak pacierz do tej pory tylko z tchnieniem. To raczej są modlitwy błagalne o uzdrowienie umysłu, ciała i ducha, o uwolnienie od tego wszystkiego, nie bójcie się przywoływać z całej mocy wszystkich świętych jakich znacie i nie bójcie się prosić o uzdrowienie, ale spokojnie aby nie wpaść w paranoje. Bóg tego nie oczekuje a oczekuje trzeźwości rozumu i głębokiej wiary. Proście o uzdrowienie i przy tym pracujcie nad sobą. Podczas odmawiania różańca skupcie się na modlitwie!

 

2. Relax, masaże, baseny termalne, taniec, przebywanie z ludźmi, rozmowa z nimi i proście Boga o takich ludzi którzy będą w stanie Was wysłuchać, ja o to proszę i o dziwo jak miałem lęk że jak komuś powiem o tym to jeszcze mi się nie zdarzyło tak żeby ktoś mnie nie chciał wysłuchać - dziwne ? Nie to Bóg słucha! Może wam w to będzie trudno uwierzyć ale zacznijcie się modlić ale nie na pusto. Bardzo ważna kwestia dla mnie ja się nie użalam nad sobą tylko staję temu na przeciw. Na portalu denon jest kilka artykułów które mi pomogły. Powtarzam moi drodzy ja to przechodzę czyli lęki i dziwne katastroficzne myśli ale modle się i jeszcze co poszedłem w stronę miłości bliźniego, zapisuję się do fundacji organizuje się aby pomagać innym, chodzi o to że nie żyjemy dla siebie ale dla innych.

 

Ja to przeżywam z Bogiem i Jezusem, nie wiem jak Wy a przy okazji się nawracam a dziwne bo zawsze się uważałem za katolika, teraz wiara jest mi jeszcze bliższa.

 

Napiszę jeszcze innym razem więcej bo poza modlitwą jest tego więcej.

 

P.S. Przepraszam ludzi którzy mają sceptyczne podejście do Wiary.

 

Będzie dobrze!! Ja odnalazłem swoją nadzieję! :angel:

 

-- 10 cze 2014, 00:43 --

 

Byleś kiedyś w klubie mówców ? Możesz tam się nauczyć jak walczyć z tremą przed wystąpieniami publicznymi.

 

Pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, jak idzie pokonywanie lęków?

Coś mnie dopadły ostatnio, podgryzają mnie dziady w połączeniu ze stanami depresyjnymi. Zaraz się rozglądnę co tu wszyscy popisaliście i zapoznam z linkami, które wklejaliście.

 

Co do muzykoterapii, ostatnio nawet muza mnie nie uspokaja. Chociaż kiedyś w fazie ciężkiej depry słuchałam dużo klasycznej muzyki i bardzo mnie wyciszała, ataków paniki w ogóle praktycznie nie było, więc może coś w tym jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, cały czas pracuję nad tym. Upały mi trochę pokrzyżowały plany - upał=złe samopoczucie/głównie krążenie, zawroty głowy/. Muszę więc poczekać do jesieni :D Żartuje, wychodzę nadal wieczorami, jest nieźle, ale o wyjściach gdzieś dalej, na razie myślę z lękiem...

Nadziei nie tracę...

 

Znasz relaksacje, np:

 

http://hjdb.wrzuta.pl/audio/4X8G0SAMsQa/rozluznianie-medytacja

 

lub

 

http://hjdb.wrzuta.pl/audio/3KSklSLV4T8/ewa_may_-_02_-_cwiczenia_relaksacyjne_medytacja_z_korolami_spokoj_umyslu

 

Jeśli nie, spóbuj... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chociaż moja nerwica chce mi znowu umilac czas swoją obecnością :) każdego dnia staram sie robić chociaż jedna rzecz , której sie boje. Tak po prostu - wychodzę z domu , jadę pociągiem , idę na długi spacer . Myśle tez , żeby zacząć biegać. Dla zdrowia i rozładowania emocji chyba nie ma czegoś lepszego. Nie wiem jak inni walczą z atakami - ale ja zawsze staram sie nie nudzić. Oglądam seriale , czytam książki , staram sie przebywać z ludźmi. Ostatnio dużo racjonalizuje i powtarzam sobie , ze jestem ważna, kochana i wartościowa . Podnoszenie swojego poczucia wartości tez robi swoje.

I najważniejsze : wsparcie rodziny , narzeczonego . Razem jest łatwiej wygonić to cholerstwo :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Ja również jestem całkiem nowa na tym forum, szukałam sposobów na radzenie, bądź przezwyciężenie lęku, bo tak jak Wy moi drodzy, tak i ja podejrzewam u siebie nerwicę lękową ulokowaną niestety na sercu. W każdym momencie, gdy robi mi się gorąco i zaczyna przyspieszać bardzo serce boję się, że dostanę zawału. Trwa to już półtora miesiąca. W przeszłości leczyłam się u psychologa a później u psychiatry i wyszłam z choroby "widmo" po półtora roku leczenia farmakologicznego. Później na własne życzenie czułam się już dobrze, więc odstawiłam tabletki jednak w ciągu kolejnego roku doświadczyłam tyle przykrości, bólu, stresu i problemów, że moja nerwica się nasiliła do tego stopnia, że czuję się ograniczona. Nie mogę wyjść na dwór, bo boję się, że zacznie się atak z sercem, nie mogę mieć kontaktu ze wszystkim co powoduje u mnie emocje, krótko mówiąc to co kiedyś kochałam, muzyka, anime, manga, filmy, ludzie, przyjaciele, seks, bliskość, praca.. teraz mnie przeraża. Ostatnio było ze mną bardzo źle, całymi dniami siedziałam sama w domu, nie była dnia gdzie bym nie płakała. I w pewnym momencie stało się coś czemu jestem wdzięczna, nie wiem czy to moja wewnętrzna odwaga czy ciekawość sprawiła, że próbuję walczyć z lękiem na wszystkie możliwe sposoby. Czytam Wasze posty, analizuję, wyciągam wnioski. Próbuję w pewien sposób utożsamić się z "potworem" z którym mam się zmierzyć i go pokonać. Bardzo dużo czytam na temat samej tej istoty choroby i to pomaga, wiedza pomaga! Stałam się spokojniejsza niż tydzień temu, wmawiam sobie, że to tylko moja wyobraźnia, że nic złego mi się nie stanie, że serce jest po to żeby biło a jeżeli zacznie bić szybciej bo staram się nie wsłuchiwać w jego rytm, tylko zająć się czymś innym, odgonić złe myśli, myśleć tylko pozytywnie, dążyć do normalności, małymi kroczkami, metodą prób i błędów. Problem leży w nas samych, świat jest brutalny nie od dziś, problemy, kłopoty i stres doświadcza każdy i tylko od nas samych zależy jak sobie z nim radzimy, zależy od naszego stanu psychicznego i charakteru, ja jestem osobą, która mimo płakania i kulenia się po kątach wstaje z kolan i brnę do przodu, walczę i nie poddaję się. Nie można zaakceptować lęku, lęku trzeba się wyzbyć, pokonać go!

 

Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×