Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Szkoda, że nie znam metody od razu pomagającej i na zawsze...

 

Liczę,

uciskam dłoń pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym, tak żeby poczuć ból, bo jak powiedział mi lekarz, gdy jest ból, to nie ma lęku.

Spróbowałam nosić gumkę recepturkę na nadgarstku i w czasie ataku "strzelać" nią o rękę- tu też chodzi o ból, pomaga trochę, ale ręka jest cała czerwona. Widziałam już kilka osób z gumkami w autobusach, ciekawe czy to też nerwicowcy byli ;)

Odwracanie uwagi nie pomaga, wręcz nasila atak paniki.

Czekam aż przejdzie, bo jak zbyt nachalnie staram się go przerwać, to się wydłuża.

Nie oddycham chwilę-ma pomagać, ale coś nie bardzo. Reklamówki w pracy raczej nie spróbuję :P

Zawsze mam nadzieję, że i tym razem nie umrę :-|

Pomiędzy atakami: relaksuje się, czasem medytuję z mantrą, oddycham przeponą, dobry jest też sport i takie tam rzeczy jak pasje i hobby...po co? im większy spokój pomiędzy napadami, tym rzadziej będą????!!!!

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WIECIE CO JA MYSLE?

ZE WY SWOJA NERWICE KOCHACIE I WCALE NIE CHCECIE SIE Z NIA ROZSTAC!

MOZE JEST DLA WAS WYGODNYM USPRAWIEDLIWIENIEM KOMPLEKSOW,NIEUDANYCH SPRAW,STRACHU PRZED PORAZKA ITP ITD.

BO JAK MAM SOBIE INACZEJ TLUMACZYC SYTUACJE W KTOREJ MOWIE WAM OTWARCIE,CHOC WCALE MOGLABYM SIE TA WIEDZA NIE DZIELIC TYLKO ZACHOWAC DLA SIEBIE I CIESZYC SIE,ZE MI SIE UDALO,JAK MOZNA JEJ SIE POZBYC?!

JEST TO DLA MNIE NIEZROZUMIALE.

 

ANNA

 

P.S ZALOGOWALAM SIE SPECJALNIE DLATEGO ZEBY WAM POWIEDZIEC JAK SIE POZBYLAM SWOJEJ NERWICY.NIE MUSZE TUTAJ BYC BO TEN PROBLEM MNIE JUZ NIE DOTYCZY.SZKODA TYLKO,ZE NIKT NIE CHCE SKORZYSTAC Z TEJ PODPOWIEDZI..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

codewoman, Jak czytam takie posty to dostaje ataku kurw.icy ;) żeby nie było sam się wyleczyłem z nerwicy , ale dzięki psychoterapii i zmierzyłem się ze swoimi problemami , a z tego co pamiętam tobie pomogła homeopatia czyli łykanie jakiś granulek ;) żeby wyjść z nerwicy trzeba zmienić swoje życie o 180 stopni , to dosyć długi proces , więc zawsze można pójść na skróty i łykać tabletki ;) oczywiście nie mam nic do tej metody leczenia , bo jeśli jest w jakimś stopniu skuteczna to czemu nie skorzystać , ale na zdrowy rozum w czym możesz pomóc innym ? może w wyborze specjalisty zajmującego się homeopatią ? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powietrzny Kowal, jak najbardziej zgadzam się z Tobą, ale nie mogę poradzić sobie od wielu miesięcy z mimowolnym spinaniem mięśni poza domem. W domu radzę sobie, jednak gdy tylko wyjdę na dwór, problem pojawia się. Może masz jakieś wskazówki, sposoby, które udałoby mi się opanować????

Z góry dziękuję.

Relaksacje wszelkie bardzo mi pomagają, w domu funkcjonuję normalnie, ale poza - koszmarrr!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powietrzny Kowal, ja próbowałem w przeszłości wiele metod relaksacyjnych ale tylko pogłębiały moje stany napięciowe. Mechanizm był następujący: wogle nie mogłem się zrelaksować bo moja nerwica broniła się przed uspokojeniem jej, a jak już mi się udało "na chama" zrelaksować to udało mi się na 20 minut a potem nerwica wracała ze zdwojoną siłą. Moja rada jest jedna: trzeba sobie pewne rzeczy ułożyć w głowię, najlepiej psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powietrzny Kowal, dziękuję Ci. Ja także znam różne techniki rozluźniania, głównie panowanie nad oddechem, ale,/przerabiam to z moją p.Psycho/, poza domem idzie mi opornie.

Ja nie łykam żadnych tabletek, choć w sobotę łyknęłam 1Pramolan, bo byłam załamana samopoczuciem na spacerze, ale postanowiłam - stop chemii, za dużo łykam tego na inne moje schorzenia. Muszę sobie poradzić. Ciągle jeszcze mam nadzieję, że dam radę :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

codewoman, Jak czytam takie posty to dostaje ataku kurw.icy ;) żeby nie było sam się wyleczyłem z nerwicy , ale dzięki psychoterapii i zmierzyłem się ze swoimi problemami , a z tego co pamiętam tobie pomogła homeopatia czyli łykanie jakiś granulek ;) żeby wyjść z nerwicy trzeba zmienić swoje życie o 180 stopni , to dosyć długi proces , więc zawsze można pójść na skróty i łykać tabletki ;) oczywiście nie mam nic do tej metody leczenia , bo jeśli jest w jakimś stopniu skuteczna to czemu nie skorzystać , ale na zdrowy rozum w czym możesz pomóc innym ? może w wyborze specjalisty zajmującego się homeopatią ? :bezradny:

 

Owszem,trzeba zmienic sposob myslenia,nie twierdze,ze nie..Ale chyba łatwiej podjac terapie kiedy mozemy na nia dojsc,a na wizycie mozemy spokojnie usiedziec na miejscu i racjonalnie opowiadac o odczuciach?! Ja nie mowie,ze homeopatia wyleczyla mnie na cale zycie.Wiem,ze to moze wrocic bo to w koncu jest nerwica..Ale mam spokoj juz 5 lat,a to sporo..Mnie np.na ten moment nie stac na terapie (srednio raz na tydz) dlatego tez ratowalam sie takim sposobem..jak widac - skutecznym.

 

P.S. Ciekawe,ze nie dostajesz ataku Kur*** jak czytasz posty o jakims uciskaniu palcem nosa i innych smiesznych metod relaksacyjnych..Jakos nie widze zeby super dzialaly skoro te osoby nadal przebywaja na forum..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Ja mam " wielki " powrót ataków paniki po 9 latach przerwy....myslałąm ,że juz nigdy mnie to nie spotka , że udało sie wyleczyc , ale jak widac nie jest aż tak różowo.

Wprawdzie od razu wiedziałam co jest.....poprzednim razem zanim trafiłam do "odpowiedniego " lekarza przebadałam serce, płuca i wszystko inne.

Niestety tym razem mam coś ,co dezorganizuje całkowicie moje codzienne życie - ataki mam głównie w samochodzie-jakbym nagle zaczęła się bać jeździć .

Dojechanie do pracy - a mam bardzo blisko- graniczy z cudem ...kręci mi się w głowie, mam wrażenie ,że zemdleję itp

przez kilka dni nie wsiadałam do auta , ale skończyło sie tak jak ktos wpomniał kilka stron wcześniej pogłębieniem strachu....

Czy ktos z was ma napady w podobnej sytuacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam swoj sprawdzony sposob

jak czuje ze mnie lapie to siadam sobie na krzesle czy w fotelu i zamykam oczy

przywoluje w myslach obraz przyjemny obraz zawsze ten sam

moze to byc wasze ulubione miejsce czy cos podobnego

oddycham sobie spokojnie rece ulozone na kolanach

jak juz sie wczuje w klimat tego miejsca to po 5 klepniec naprzemian w kolano i gleboki wdech i wydech

mi pomaga i nawet jadac autobusem czasmi zdarza mi sie to robic :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Ja mam " wielki " powrót ataków paniki po 9 latach przerwy....myslałąm ,że juz nigdy mnie to nie spotka , że udało sie wyleczyc , ale jak widac nie jest aż tak różowo.

Wprawdzie od razu wiedziałam co jest.....poprzednim razem zanim trafiłam do "odpowiedniego " lekarza przebadałam serce, płuca i wszystko inne.

Niestety tym razem mam coś ,co dezorganizuje całkowicie moje codzienne życie - ataki mam głównie w samochodzie-jakbym nagle zaczęła się bać jeździć .

Dojechanie do pracy - a mam bardzo blisko- graniczy z cudem ...kręci mi się w głowie, mam wrażenie ,że zemdleję itp

przez kilka dni nie wsiadałam do auta , ale skończyło sie tak jak ktos wpomniał kilka stron wcześniej pogłębieniem strachu....

Czy ktos z was ma napady w podobnej sytuacji?

agorafobia?

ja mam tak w autobusach i tramwajach...

 

-- 06 sie 2012, 13:06 --

 

nie mogę poradzić sobie od wielu miesięcy z mimowolnym spinaniem mięśni poza domem. W domu radzę sobie, jednak gdy tylko wyjdę na dwór, problem pojawia się. Może masz jakieś wskazówki, sposoby, które udałoby mi się opanować????

Z góry dziękuję.

Relaksacje wszelkie bardzo mi pomagają, w domu funkcjonuję normalnie, ale poza - koszmarrr!!!

Może pomóc naprzemienne napinanie i rozluźnianie mięśni, w domu i w np. autobusie czy w pracy.

Zaczynasz od stóp kończysz na twarzy. Kilkakrotnie napinając i rozluźniając kolejne partie mięśni.

Po takim treningu nauczyłam się rozpoznawać-zauważać napięcie mięśniowe, a to skutkuje tym, że mogę je rozluźnić świadomie ;)

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

codewoman

WIECIE CO JA MYSLE?

ZE WY SWOJA NERWICE KOCHACIE I WCALE NIE CHCECIE SIE Z NIA ROZSTAC!

Gdyby kochali swoja nerwice, to by jej nie mieli, bo zniknelo by zrodlo strachu - strach przed strachem. Moim zdaniem jest to podstawa w walce z nerwica. Akceptacja strachu, zrozumienie go i w koncu zaprzestanie uciekania przed nim i zakonczenie wmawiania sobie, ze strach jest czyms czego powinnismy sie bac, czyli dojscie do stanu normalnego funkcjonowania.

 

To, ze ataki nerwicowe przeszly Ci dzieki braniu tabletek mowi tylko tyle, ze dalej jestes bezbronny wobec niej, niczym dziecko. Pierwszy lepszy atak paniki i zlamiesz sie jak galazka podczas wichury. Nigdy nie nauczyles sie zyc z nerwica i nigdy sie z niej nie wyleczyles. Wspolczuje Ci, bo sam w ten sposob za pierwszym razem myslalem, "wyleczylem sie, przeszlo na zawsze". Po 2 latach pierdolnelo mnie w przeciagu jednej minuty tak mocno, ze przez tydzien czulem sie jak by moja psychika nieustannie umierala, a potem bylo tylko troche lepiej.

 

Podsumowujac: piszesz bzdury na temat nerwicy, bo miales odrobine szczescia (oby nie do czasu).

 

Pozdrawiam

 

A teraz do reszty, ktora ma te smieszne "metody" na pozbycie sie leku. Juz sam sposob w jaki to nazywacie mowi, ze sa to bezsensowne proby wynikajace z kompletnie zlego podejscia. Z lękiem sie nie walczy, bo jest naturalny odruch organizmu. W okresie ataków nerwicy lękowej mechanizm ten nie funkcjonuje do konca poprawnie, ale nie zmienia to faktu, ze nie mozecie do niego podchodzic w sposob nieracjonalny. To co musi zrobic kazdy, którego doswiadczyla nerwica lękowa to przełamanie pętli strachu. Kazdy z was boi sie tego, ze lęki powrócą, wiec one wracaja. Strach przed strachem generuje strach i tak w kolko. Pomyslcie jak idiotyczne jest banie sie tego, ze znowu zaczniecie sie bac.

 

Jesli wasza metoda na nerwice jest uciekanie od niej, rozne sztuczki i dzialania, ktore maja na celu ucieczke, walke ze strachem, to jestescie skazani na porazke. Z lękiem sie nie walczy. Go sie akceptuje. A gdy sie przestanie go bac, to on nie wroci. To jest najwiekszy blad jaki popelnia wiekszosc z was, a w szczegolnosci Ci, ktorzy "lecza" sie przy pomocy lekow czyli wykonuja syzyfowa prace. Gdy jest lepiej nie mozemy bac sie, ze bedzie zaraz gorzej, albo, ze kiedys nerwica moze powrocic. Takie myslenie to 100% gwarant, ze tak bedzie. Boicie sie, ze nerwica pokaze sie pod postacia innych objawow somatycznych. A prawda jest taka, ze kazdy objaw somatyczny, kazdy lęk jest taki sam i trzeba miec do niego takie samo podejscie. To jest esencja tej przypadlosci, to jest to co odroznia osobe cierpiaca na nerwice lękową od osoby bedacej w normalnym, naturalnym stanie.

 

Kazda mysl, w ktorej pojawia sie nadzieja, ze to nie wroci, jest jak wcisniecie przycisku start do kolejnego ataku lęku i paniki.

 

Nawet jesli macie jakies sprawdzone metody, ktore pozwalaja sie uspokoic, to nie powinniscie sie do nich ograniczac. Jasne, czasem dobrze jest sie na takowej oprzec. Bledem jest jednak traktowanie ich jako ucieczki czy narzedzia w walce. Bo tu nie powinno byc zadnej walki! Unikanie sytuacji, w ktorych pojawiaja sie leki konczy sie tylko tym, ze pojawiaja sie inne sytuacje, ktore generuja ten sam lęk. Sam tak robilem, nie ogladalem sierali, ktore powodowaly u mnie napady paniki, unikalem okreslonych czynnosci. Wiecie do kiedy? Do momentu, gdy balem sie wszystkiego w 100% i zadna czynnosc nie dawala mi ukojenia. Postawilem sie wiec im wszystkim, wzialem lęk i nerwice taka jaka jest i w calosci. Szybko doszedlem do przekonania, ze nerwica moze mi naskoczyc i mimo, ze na poczatku szczegolnie podczas atakow czulem sie jakby moja psychika byla slimakiem, ktorego rozcinaja skalpele to po kazdym ataku zbieralem sie silniejszy. Stopniowo skonczylem z byciem idiota i przestalem bac sie strachu. Byla to najstraszniejsza i zarazem najglupsza rzecz jaka w zyciu przezylem. Caly proces byl oczywiscie o wiele bardziej zlozony i z niektorymi lekami, musialem rozprawiac sie osobno, stosujac odpowiednie afirmacje i poswiecajac na nie nieco wiecej czasu. Ostatecznie powiem tylko, ze bylo warto i w przeciwienstwie do osob, ktorym udalo sie nerwice chwilowo zaleczyc lekami ja twierdze, ze nadal mam nerwice i zawsze bede ja mial, tak jak i kazdy czlowiek na ziemi. Tylko, ze psychicznie trzymam sie lepiej od zdecydowanej wiekszosci ludzi.

 

zdr.

 

 

ps. Ja nerwice lekowa traktuje jak starego przyjaciela, ktory mnie wiele nauczyl i przyznam szczerze czasami mi go troche brakuje (moim zdaniem idealne podejscie, ktore zapewnia mi, ze nawet w chwilach najwiekszego dola jakikolwiek lęk wywoluje u mnie szeroki usmiech, co jest rownozaczne z jego koncem).

 

ps2. Zeby nie bylo, ze wasze "super zlozone i niesamowicie indywidualne, a zarazem niezwykle oryginalne nerwice lękowe'' traktuje tak powierzchownie, napisze jeszcze pare slow. To co napisalem w tym poscie jest moim zdaniem podstawa i najwazniejszym elementem, caly proces jednak wspieralbym doglebna autoanaliza, autosugestiami, praca nad soba i zmiana podejscia do zycia i swiata. Spedzilem setki godzin na przemysleniach zwiazanych bezposrednio i posrednio z nerwica. Mozna powiedziec, ze przeszedlem bardzo czasochlonna autoterapie i wszstko co sie na nia skladalo dalo dopiero pozadany rezultat. Dlatego, jesli nie jestescie w stanie sami sobie z tym problemem poradzic to zamiast uciekac w bezsensowne leki, albo powielac bledy udajcie na dobra terapie. Na ktorej ktos to sie na tym naprawde zna (osobiscie uwazam, ze tylko ktos, kto wczesniej mial nerwice lękową) nauczy was jak zyc z nerwica lękową czyli w jezyku niektorych - pomoze "wyleczyc sie" z niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem,trzeba zmienic sposob myslenia,nie twierdze,ze nie..Ale chyba łatwiej podjac terapie kiedy mozemy na nia dojsc,a na wizycie mozemy spokojnie usiedziec na miejscu i racjonalnie opowiadac o odczuciach?! Ja nie mowie,ze homeopatia wyleczyla mnie na cale zycie.Wiem,ze to moze wrocic bo to w koncu jest nerwica..Ale mam spokoj juz 5 lat,a to sporo..Mnie np.na ten moment nie stac na terapie (srednio raz na tydz) dlatego tez ratowalam sie takim sposobem..jak widac - skutecznym.

Nie ma nic przeciwko homeopatii , każdy sposób jest dobry , więc warto spróbować . Bardziej chodziło mi o to , że ludzie na forum znają te wszystkie możliwość leczenia , takie jak psychoterapia czy homeopatia , a i tak z nich nie korzystają , więc lepiej sobie odpuścić doradzanie , sami wiedzą co mają robić , a jak nic nie chcą robić , to trudno ich sprawa.

 

P.S. Ciekawe,ze nie dostajesz ataku Kur*** jak czytasz posty o jakims uciskaniu palcem nosa i innych smiesznych metod relaksacyjnych..Jakos nie widze zeby super dzialaly skoro te osoby nadal przebywaja na forum..

Odpowiedz powyżej ;) próbowałem im coś doradzić , ale wolą stosować metody , które działają na krótką metę :bezradny: więc zamiast się denerwować , po prostu śmieje się z tych metod i wole doradzić coś osobą , które przejawiają jakąkolwiek chęć wyleczenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie............. moje objawy to lęki nieraz bardzo a to bardzo silne,ataki paniki a przy tym wszystkie objawy somatyczne.Leczę sie na nerwice lękową od 3 i pół roku na ostatniej wizycie lekarz powiedział mi że to chad mieszany albo może też być to mieszana osobowość czy jakoś tak. Szukałam i czytałam i w zasadzie nic do mnie nie pasuje.Objawy nie te które ja mam żadnych depresji ani wielkich ekscytacji. Jak uda mi sie gdzieś pojechać czy iść to sie bardzo ciesze ale kiedy dopada mnie lęk poza domem to strasznie sie dołuję bo jestem rozczarowana jednak nastepnego dnia walcze dalej.

Bardzo prosze ludzi tu piszacych o opinie na ten temat bo strasznie targają mną lęki co bedzie dalej.Dostałam od lekarza stabilizator Absenor 2x1 albo 2x2 w zaleznosci od samopoczucia. metokard i doraznie hydroksyzyna. Czy ktoś może ze mną pogadać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Tomcio :smile: tylko u psychiatry sie leczyłam ale polegało to na tym ze siedziałam u niej nieraz godzine i przerabiałysmy trudne tematy.Sa tez takie ktore mimo przerobienia sa do dzis bardzo ciezkie i sobie z nimi nie radze. :( chyba nikt by sobie nie poradził................ Kurde no boje sie strasznie tego chadu .......... przyzwyczaiłam sie do mysli ze to nerwica lekowa............ teraz cały czas jest mi tak ciezko na klatce jakbym miala tam jakis kamien i w glowie mi sie kreci.Dobranoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich :) ja od około 2tyg biore PAROGEN, przepisał mi go internista. Czuje sie o wiele lepiej. Zawsze było tak, że rano to koszmar, tylko lóżko i nic wiecej, a im bliżej wieczora tym lepiej. Teraz rano się czuje średnio a potem juz całkiem NORMALNIE, JAK NORMALNY CZŁOWIEK;) a to dopiero początek brania leków. Ale na początku lekarz zalecił mi jedną tabletke na noc. Brałam przez kilka dni i rano dalej wstawalam w kiepskim nastroju i przestalam brać. Po kilku dniach przemyslałam ze bede brać rano, ale tez brałam z 3 dni i nic :(zero poprawy. A potem się wziełam i biore non stop codziennie rano pół tabletki i dopiero zaczynam widziec poprawe :) Widać, ze są to leki które trzeba brać stale, a nie kiedy nam się chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpię na nerwicę lękową (przy napadach myślę, że umieram, serce, płuca, zawroty głowy, etc. nasila się w miejscach gdzie hipotetyczna pomoc byłaby trudno dostępna) z umiarkowaną depresją od pół roku, ale uczę się radzić sobie. Jeszcze jakiś czas temu nie potrafiłam opanować ataku - jak przyszedł, to mogiła, "umierałam" wg siebie, pogotowie albo płacz, męczarnia, afobam itd.

Teraz, będąc już przebadana pod niemal każdym możliwym kątem w celu wyeliminowania prawdziwych fizycznych schorzeń - to ważne, bo trzeba uwierzyć, że to naprawdę dzieje się tylko w naszej głowie i realnego zagrożenia nie ma - przy wielu atakach potrafię sobie poradzić, albo przynajmniej zminimalizować lub przeczekać bez większych tortur.

 

Mi osobiście pomaga kilka rzeczy. Czasem przenoszę się myślami w moje "czarodziejskie miejsce" - takie, które kojarzy mi się tylko ze szczęściem, relaksem i dobrymi wspomnieniami bądź marzeniami. U mnie są to zazwyczaj Alpy włoskie, w które często jeździłam w dzieciństwie. Ważne, żeby wyobrażać to sobie naprawdę intensywnie i w skupieniu, tak, jakby się tam było. Ja mogę praktycznie poczuć zapach krystalicznie świeżego powietrza i sosen, poczuć rześki powiew na policzkach... To jedno z moich milszych wspomnień i wyobrażanie sobie, że tam jestem autentycznie potrafi sprawić, że wchodzę w stan relaksu. Po prostu nie ma mnie już tu, gdzie jestem naprawdę. W pełni umysłem, a przez to także niemalże ciałem przenoszę się tam, gdzie chcę - tam nie mam nerwicy, nie mam depresji, jestem bezpieczna, szczęśliwa, uśmiechnięta i kochana. Pozostaję tam tyle, ile mam ochotę lub jest mi to potrzebne.

 

Czasem też wyśmiewam swoją nerwicę. To może zabrzmieć dziwnie, ale często działa. Moja nerwica jest głupia, irracjonalna i irytuje mnie straszliwie, więc czemu dać jej wygrać? Zaczyna mnie boleć serce albo ciężko mi złapać powietrze, to mówię sobie - ooch, znów umierasz? No z pewnością, zawał jak nic, już piąty w tym miesiącu.

Tego typu rzeczy. Dosłownie staram się bagatelizować i sprowadzać do rangi błahostki atak, bo nie ma nic gorszego niż traktowanie go śmiertelnie poważnie. Zajmuję się wtedy też czymś innym. Bywa, że mija dosyć szybko.

 

Czasem pomaga mi też głębokie, spokojne oddychanie przez dobrych kilka minut bądź spacer na świeżym powietrzu.

 

Jeśli wszystkie te sposoby zawiodą, to biorę afobam, robię sobie mocnej melisy, wpuszczam świeże powietrze do pokoju i po prostu czekam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WIECIE CO JA MYSLE?

ZE WY SWOJA NERWICE KOCHACIE I WCALE NIE CHCECIE SIE Z NIA ROZSTAC!

 

Jak Ci zaraz pieprznę :D

 

Mnie się czasem wydaje, że taka lobotomia to by mogła wiele zdziałać. Leki psychotropowe mnie wpędzają do grobu miast pomagać, a tak to człowiek by chodził wyluzowany i szczęśliwy - bo niemyślący.

 

-- 27 wrz 2012, 03:22 --

 

'' Celem była redukcja procesów emocjonalnych, które zwykle towarzyszą procesom poznawczym – myślom i wspomnieniom (a więc i myślom natrętnym lub halucynacjom). Jednym z poważniejszych skutków ubocznych lobotomii przedczołowej jest utrata przez pacjenta poczucia "ciągłości własnego ja", świadomości, że jest tą samą osobą, którą był wczoraj i będzie jutro.''

 

I bardzo dobrze, ha!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt sobie nie może pozwolić na niemyślenie. A cierpienie połączone z dobrym kreatywnym myśleniem może jeszcze zaowocować sztuką, więc już w ogóle superancko :D Szkoda tylko, że ja nie przejawiam ani talentów literackich, ani wokalnych, ani plastycznych, więc się na swojej chorobie nie dorobię ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×