Skocz do zawartości
Nerwica.com

shiroi

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez shiroi

  1. Juz tlumacze. Pamietam jak bylem w stanie gdzie przeczytanie paru postow na tym forum sprawialo bol egzystencjalny, zreszta wszystko wtedy sprawialo bol i niestety taki procent wypowiedzi jaki podalem wyzej (na oko) byl negatywny (wieczne marudzenie i narzekanie jak to z nerwicy nie da sie wyjsc). Bardzo dolujaca sprawa. Pozniej gdy stopniowo z nerwicy wychodzilem, a forum przegladalem nieco sprawniej, bardzo potrzebowalem wiary w siebie i w to, ze da moge wyciagnac sie z tego bagna, co wiecej musialem zrobic to sam, bo kasy nie mialem nawet na te glupie leki (chodz mialem juz wczesniej z nimi kontakt i wypracowana negatywna opinie na ich temat - miedzy innymi nikla skutecznosc), a co dopiero na psychiatre czy terapie. Wtedy porzadnie sie wkurzalem czytajac posty niektorych (wiekszosci) uzytkownikow. Jakzeby moglo byc inaczej, skoro czesc postow, ktore czytalem przedstawiala tragizm polozenia w jakim sie znalezslimy, inna czesc przedstawiala peany na temat niemozliwosci wyleczenia sie z nerwicy. Najgorszy byl zbior ludzi, ktorych podzbiorami byly 2 wczesniej wymienione grupy powiekszone o dodatkowa spora liczbe uczestnikow. Wspolna cecha tej najwiekszej grupy uzytkownikow bylo/jest po prostu pisanie nie prawdy dotyczacej nerwicy lekowej. Do dzisiaj poraza mnie jak wiele osob borykajacych sie z nerwica lękową ma praktycznie zerowe pojecie o niej. Ba, wydaje mi sie, ze nawet od strony praktycznej pewne osoby nie sa w stanie wyciagnac jakichkolwiek logicznych wnioskow. Czytam post kogos, kto twierdzi, ze z nerwica zmaga sie od 15 lat z mizernym skutkiem, a ja mam wrazenie, ze wie mniej, niz ja po sumarycznie liczac 2 miesiacach atakow. Zreszta PODSTAWOWE I ELEMENTARNE bledy jakie popelnia grono wypowiadajacych sie tutaj osob zmagajac sie z nerwica napwa smutkiem. Tak to wyglada z mojej perspektywy. Nawet jesli przesadzilem piszac o liczbie bezwartosciowych (a wrecz szkodliwych) postow, to tylko dlatego, ze pamietam jak bardzo daly mi sie we znaki. Bedac w slabym stanie psychicznym ciezko jest odroznic ziarno od plewu. ps. Zeby nie bylo, wiele dobrych wnioskow wyciagnalem na podstawie wypowiedzi paru rozsadnych osob z tego forum.
  2. codewoman Gdyby kochali swoja nerwice, to by jej nie mieli, bo zniknelo by zrodlo strachu - strach przed strachem. Moim zdaniem jest to podstawa w walce z nerwica. Akceptacja strachu, zrozumienie go i w koncu zaprzestanie uciekania przed nim i zakonczenie wmawiania sobie, ze strach jest czyms czego powinnismy sie bac, czyli dojscie do stanu normalnego funkcjonowania. To, ze ataki nerwicowe przeszly Ci dzieki braniu tabletek mowi tylko tyle, ze dalej jestes bezbronny wobec niej, niczym dziecko. Pierwszy lepszy atak paniki i zlamiesz sie jak galazka podczas wichury. Nigdy nie nauczyles sie zyc z nerwica i nigdy sie z niej nie wyleczyles. Wspolczuje Ci, bo sam w ten sposob za pierwszym razem myslalem, "wyleczylem sie, przeszlo na zawsze". Po 2 latach pierdolnelo mnie w przeciagu jednej minuty tak mocno, ze przez tydzien czulem sie jak by moja psychika nieustannie umierala, a potem bylo tylko troche lepiej. Podsumowujac: piszesz bzdury na temat nerwicy, bo miales odrobine szczescia (oby nie do czasu). Pozdrawiam A teraz do reszty, ktora ma te smieszne "metody" na pozbycie sie leku. Juz sam sposob w jaki to nazywacie mowi, ze sa to bezsensowne proby wynikajace z kompletnie zlego podejscia. Z lękiem sie nie walczy, bo jest naturalny odruch organizmu. W okresie ataków nerwicy lękowej mechanizm ten nie funkcjonuje do konca poprawnie, ale nie zmienia to faktu, ze nie mozecie do niego podchodzic w sposob nieracjonalny. To co musi zrobic kazdy, którego doswiadczyla nerwica lękowa to przełamanie pętli strachu. Kazdy z was boi sie tego, ze lęki powrócą, wiec one wracaja. Strach przed strachem generuje strach i tak w kolko. Pomyslcie jak idiotyczne jest banie sie tego, ze znowu zaczniecie sie bac. Jesli wasza metoda na nerwice jest uciekanie od niej, rozne sztuczki i dzialania, ktore maja na celu ucieczke, walke ze strachem, to jestescie skazani na porazke. Z lękiem sie nie walczy. Go sie akceptuje. A gdy sie przestanie go bac, to on nie wroci. To jest najwiekszy blad jaki popelnia wiekszosc z was, a w szczegolnosci Ci, ktorzy "lecza" sie przy pomocy lekow czyli wykonuja syzyfowa prace. Gdy jest lepiej nie mozemy bac sie, ze bedzie zaraz gorzej, albo, ze kiedys nerwica moze powrocic. Takie myslenie to 100% gwarant, ze tak bedzie. Boicie sie, ze nerwica pokaze sie pod postacia innych objawow somatycznych. A prawda jest taka, ze kazdy objaw somatyczny, kazdy lęk jest taki sam i trzeba miec do niego takie samo podejscie. To jest esencja tej przypadlosci, to jest to co odroznia osobe cierpiaca na nerwice lękową od osoby bedacej w normalnym, naturalnym stanie. Kazda mysl, w ktorej pojawia sie nadzieja, ze to nie wroci, jest jak wcisniecie przycisku start do kolejnego ataku lęku i paniki. Nawet jesli macie jakies sprawdzone metody, ktore pozwalaja sie uspokoic, to nie powinniscie sie do nich ograniczac. Jasne, czasem dobrze jest sie na takowej oprzec. Bledem jest jednak traktowanie ich jako ucieczki czy narzedzia w walce. Bo tu nie powinno byc zadnej walki! Unikanie sytuacji, w ktorych pojawiaja sie leki konczy sie tylko tym, ze pojawiaja sie inne sytuacje, ktore generuja ten sam lęk. Sam tak robilem, nie ogladalem sierali, ktore powodowaly u mnie napady paniki, unikalem okreslonych czynnosci. Wiecie do kiedy? Do momentu, gdy balem sie wszystkiego w 100% i zadna czynnosc nie dawala mi ukojenia. Postawilem sie wiec im wszystkim, wzialem lęk i nerwice taka jaka jest i w calosci. Szybko doszedlem do przekonania, ze nerwica moze mi naskoczyc i mimo, ze na poczatku szczegolnie podczas atakow czulem sie jakby moja psychika byla slimakiem, ktorego rozcinaja skalpele to po kazdym ataku zbieralem sie silniejszy. Stopniowo skonczylem z byciem idiota i przestalem bac sie strachu. Byla to najstraszniejsza i zarazem najglupsza rzecz jaka w zyciu przezylem. Caly proces byl oczywiscie o wiele bardziej zlozony i z niektorymi lekami, musialem rozprawiac sie osobno, stosujac odpowiednie afirmacje i poswiecajac na nie nieco wiecej czasu. Ostatecznie powiem tylko, ze bylo warto i w przeciwienstwie do osob, ktorym udalo sie nerwice chwilowo zaleczyc lekami ja twierdze, ze nadal mam nerwice i zawsze bede ja mial, tak jak i kazdy czlowiek na ziemi. Tylko, ze psychicznie trzymam sie lepiej od zdecydowanej wiekszosci ludzi. zdr. ps. Ja nerwice lekowa traktuje jak starego przyjaciela, ktory mnie wiele nauczyl i przyznam szczerze czasami mi go troche brakuje (moim zdaniem idealne podejscie, ktore zapewnia mi, ze nawet w chwilach najwiekszego dola jakikolwiek lęk wywoluje u mnie szeroki usmiech, co jest rownozaczne z jego koncem). ps2. Zeby nie bylo, ze wasze "super zlozone i niesamowicie indywidualne, a zarazem niezwykle oryginalne nerwice lękowe'' traktuje tak powierzchownie, napisze jeszcze pare slow. To co napisalem w tym poscie jest moim zdaniem podstawa i najwazniejszym elementem, caly proces jednak wspieralbym doglebna autoanaliza, autosugestiami, praca nad soba i zmiana podejscia do zycia i swiata. Spedzilem setki godzin na przemysleniach zwiazanych bezposrednio i posrednio z nerwica. Mozna powiedziec, ze przeszedlem bardzo czasochlonna autoterapie i wszstko co sie na nia skladalo dalo dopiero pozadany rezultat. Dlatego, jesli nie jestescie w stanie sami sobie z tym problemem poradzic to zamiast uciekac w bezsensowne leki, albo powielac bledy udajcie na dobra terapie. Na ktorej ktos to sie na tym naprawde zna (osobiscie uwazam, ze tylko ktos, kto wczesniej mial nerwice lękową) nauczy was jak zyc z nerwica lękową czyli w jezyku niektorych - pomoze "wyleczyc sie" z niej.
  3. Moim zdaniem to zupelnie normalne. Ja przechodzilem ze stanu, w ktorym praktycznie 24h/dobe odczuwalem lek i ciagla depersonalizacje/derealizacje do stanu 24h/dobe jest zajebisicie. Oczywiste jest, ze proces ten jest powolny. Natomiast to, ze zaczynasz sie zastanawiac nawet gdy jest dobrze to moim zdaniem ELEMENTARNA i PODSTAWOWA cecha kazdej nerwicy czyli bledne kolo. Ciagly strach przed strachem, strach przed tym, ze jest nie tak, ze wroci to co bylo wczesniej prowadzi do kolejnych atakow. Z nerwicy nie da sie wyjsc jesli nie przestaniesz sie bac, wystarczy tak malo i tak duzo. :) Tkwiac w tym blednym kole sprawdzasz kazda swoja mysl, kazdy odruch, non stop bombardujesz sie pytaniami "jest ok, czy to juz poczatek kolejnego ataku'?', "czuje sie tak, bo cudowny swiat dookola mnie wprowadza mnie w ekstaze i niepojety zachwyt, czy moze to tylko kolejny atak depersonalizacji?", "wkoncu lepszy dzien, oby znowu nie skonczylo sie to kolejnym atakiem" it.d.. Takie myslenie sprowadza Cie w kolko do punktu wyjscia. Pomysl o tym. Nie mozna mowic o wyjsciu z tego jesli nie zrozumiesz mechanizmow w psychice, ktore ten stan powoduja. To jest czesto dlugi (mi od stanu tragicznego do praktycznie idealnego wyjscie zajelo 1-2 miesiecy i wydaje mi sie, ze to bardzo szybko) i bardzo trudny proces. Prawdopodobnie nie dasz rady przejsc tego sama, dlatego polecam terapie. Ja niestety nie mam czasu (polecam przeczytanie tego co pisalem w pierwszych moich postach na forum, bo pare moich przemyslen tam napisalem). Wszedlem na to forum tylko na chwile, co by sobie powspominac stare czasy i uciekam znowu do obowiazkow. Pozdrawiam
  4. Coz, w moim wypadku byla to ciezka praca, na ktora skladaly sie setki godzin przemyslen. To normalne, ze jesli starasz sie zaradzic temu olewajac to, to wlaczaja sie inne mysli. Trzeba je wylaczac po kolei i z kazda rozprawiac sie z osobna. Wiem, ze to bardzo ciezkie, ja jestem bardzo silny psychicznie i mam umysl mocno analityczny. Jednak wiem, ze wiekszosc ludzi sama sobie z tym nie poradzi tak jak ja, dlatego polecam Ci terapie. Sam nigdy w tym nie uczestniczylem, ale wierze, ze jesli znajdziesz dobrego terapeute to ci pomoze. Musisz tylko znalezc naprawde dobrego, wierze, ze np ja moglbym pomoc wiekszosci osob, ktore przez to przechodza bo sam w tym bylem, z drugiej strony uwazam, ze wiekszosc psychiatrow to konowaly nie majace wiekszego pojecia o nerwicy czy derealizacji. Zycze szczescia anyway. :) zdr.
  5. Wszedlem sobie na forum, to dopisze sie tutaj ponownie, bo uwazam, ze jest to jeden z niewielu tematow na forum w ktorym sa jakies wartosciowe posty (niestety 95% to majaczenia osob chorych o tym o czym pojecia miec nie moga czyli o wychodzeniu z nerwicy). Do meritum przechodzac - nawet z najciezszych atakow lęku i paniki (w moim wypadku 24h/7dni w tyg horror (napady lęku cala dobe, nawet w ciagu snu), wszystkie mozliwe objawy somatyczne wlacznie z ciaglym stanem podgoraczkowym i bolem miesni, nieustajace napiecie i nieustajacy lek przerywany bardzo czestymi napadami paniki) da sie przejsc do stanu, w ktorym kontrole nad lękiem i swoim cialem ma sie zdecydowanie lepsza od przecietnego czlowieka. W chwili obecnej czyli 2 lata od kiedy bylo naprawde zle (5 lat od pierwszego epizodu), jestem w stanie wystawiac moja psychike na naprawde ciezkie proby, a jest ciagle tylko lepiej (nie chodzi o nerwice, bo ona mnie nie neka, chodzi o prace nad soba w glownej mierze) . Mala dygresja jeszcze na temat tych, ktorzy "wyzdrowieli". Wedlug mnie grupa ta dzieli sie na 2 podgrupy. 1 - ci ktorzy wyszli dzieki pracy nad soba (zazwyczaj terapie, badz co jeszcze lepsze tak jak w moim wypadku - autoterapia) oraz 2 - ci, ktorym wydaje sie, ze sie wyleczyli bo lęki przeszly dzieki braniu leków. Niestety ta 2 grupa na 99% bedzie musiala wrocic do leków. Nie da sie ominac sytuacji stresujacych, a napady lęku czy nawet paniki sa NORMALNE. Kazdy czlowiek je czasem miewa. Jesli nauczymy sie z nimi zyc i z nimi radzic, to mozna powiedziec, ze "wyleczylismy" sie z nerwicy. Niestety jesli proces "leczenia" nie przebiegal naturalnie, a za pomocą leków, kazda nawet blacha chwila slabosci moze rozpaczac od nowa bledne kolo nerwicy, ktore w przeciagu kilku chwil moze osiagnac gigantyczne rozmiary. To takie moje 3 grosze. Pozdrawiam
  6. Na depersonalizacje i derealizacje jest jeden sposob - olanie tego, pokochanie, zaakceptowanie. Zadneg pierdoly o dotlenieniu. Szukanie tak tepych rozwian oznacza, ze boimy sie tego stanu, myslimy o nim, rozkmniamy (w ten niewlasciwy sposob). Dziala w takim wypadku ten sam mechanizm co w nerwicy lekowej - blednego kolo. Konowala, ktory takie bzdury wygaduje olalbym odrazu. Wiem co mowie, bo z roznym nasileniem sobie z tym zyje od okolo 5 lat (chodz od pozadnego wziecia sie za siebie 2 lata temu, derealizacja to tylko takie slodkie smaczki, ktore witam z radoscia, fajny stan, ktory zadko kiedy sie pojawia). pozdr. ps. I kluczowa kwestia to nie brac zadnych narkotykow od psychiatrow. Z tego najlatwiej jest wyjsc na czysto. Na poczatku moze sie wydawac ciezko, ale to jest wlasciwia droga. Nie bede sie rozpisywal bo pisalem w innych postach o moim podejsciu i wyjsciu z tego gowna (duzo postow nie mam na liczniku wiec latwo znalezc).
  7. Zajebisty, tak jak wiekszosc od ponad 2 lat. Podtrzymuje to co pisalem w innych swoich postach, wyjscie z nerwicy bez leków to sluszna droga. Ostatnio nawet w stanie dosc mocnego podlamania psychicznego, nie mialem napadu paniki. Poczulem sie tak chujowo jak to tylko mozliwe bez lęku, poczulem mocną depersonalizacje, ogolnie lipa na maksa i w pare minut pozbieralem sie do kupy. Znam tak dobrze swoj organizm i lęki, ze nerwice lubie jeszcze bardziej. Co ciekawe, dochodze do perfekcji mimo coraz zadszego myslenia o niej. Kiedys bylem wystawiany na probe z rozna czestotliwoscia. Z poczatku raz na tydzien, a niepewnosc pozostawala przez 2 dni, pozniej gdy coraz zadniej myslalem o lęku, raz na miesiac i znowu niepewnosc utrzymywala sie conajmniej pare godzin, w koncu o nerwicy zapominalem na dlugie okresy (kilku miesiecy) po czym obrywalem atakiem paniki po mordzie i zbieralem sie z tego w parenascie minut, teraz juz nawet sie zbierac nie musze. Uwazam, ze nerwice lekowa opanowalem prawie perfekcyjnie. Wszedlem sobie na to forum, tak z sentymentu i musze przyznac, ze jestem z siebie mocno dumny. :)
  8. Tchorzostwo, to akurat popycha ludzi do samobojstwa...
  9. To, ze nerwica nie jest choroba o podlozu biologicznym wykazalismy jasno. Leki dzialaja tylko doraznie, powoduja nacpanie i nic wiecej. Takim dzialeniem oczywiscie czasem pomagaja wyjsc z nerwicy, ale dzieje sie to poprzez mechanizm zapomnienia o niej lub po prostu silnej wiary, w to, ze lęki nie wroca. Gdyby byly jasne przyczyny biologiczne powstawania nerwicy, to leki by je eliminowaly, to, ze na glupie zaleczenie (bo o wyleczeniu nie ma mowy) potrzeba dlugich lat i dziesiatek prob na najrozniejszych lekach, pokazuje, ze to jest jedna wielka sciema. Jak juz pisalem, gdyby te "leki" w jakikolwiek sensowny sposob pozwalaly wyjsc z nerwicy to bylo by o tym glosno. Za lekami uspakajajacymi, przeciw lękowymi etc stoi giagantyczny przemysl farmakologiczny. Cala ta szopka napedzana jest slepa wiara ludzi, ze nerwice mozna wyleczyc jak angine, wszystko jeszcze podkrecaja psychiatrzy, ktorzy w moim mniemaniu w przypadku nerwicy sa po prostu zupelnie niekompetentni. Tak jak psychiatrzy czesto traktuja pacjentow siorbiac za to jescze grupa kase, to ja nie traktuje nawet psa. Troche pierdzenia pod nosem i "no dobrze, to przepisze panu .... niech pan lyka wszystko bedzie dobrze". Psychoterapia dziala i tyle. Ja na sobie wykonalem samemu psychoterapie i jesli te u specjalistow sa chociaz w 50% tak dobre, to niech nikt sie nie zastanawia, tylko bierze telefon i sie umawia.
  10. Kolejny minus brania lekow - nie mozna pic alkoholu. To tak pol zartem, pol serio. Laczenie jakichkolwiek lekow z alkoholem jest zlym pomyslem synergiczne dzialanie potrafi byc bardzo nieprzewidywalne.
  11. Tutaj masz racje. Efekt moze byc tylko albo pozytywny, albo negatywny. Natomiast skala pozytywow jest ogromna. Przy lekach mozliwosci jest o wiele wiecej, abstrahujac od pieniedzy (bo je tak samo wydajemy na terapie) mozemy liczyc na szereg komplikacji zdrowotnych, uzaleznienia psychiczne i fizyczne, ogrom efektow w postaci sennosci, apatii, pogorszenia pracy, derealizacji it.d.. Opcji od groma i jesli to ma byc kryterium wyboru to polecam, swietna zabawa.
  12. Moim zdaniem terapia online moze byc spoko. W koncu i tak w tym wszystkim chodzi o prace wlasna, a terapeuta ma tylko naprowadzic na wlasciwy tor...
  13. Skoro leki tak cudownie dzialaja, to czemu nie dzialaja? Skoro, zeby znalezc te niby dzialajace, jak sam piszesz, trzeba najpierw sprobowac 20 rodzajow, albo i wiecej. To jasne jest, ze to nie jest proces leczenia, a zwykle wrozenie z fusow. Przycpam tego, potem tamtego, az wkoncu trafia sie na heroine, pomaga i czlowiek jest cudownie uzdrowiony? Biznes nakrecany przez producentow lekow i psychiatrow. Dragi uspokajajace by sie nie sprzedaly, wiec nazwijmy je lekami i utrzymujmy, ze musza dzialac, no bo to w koncu leki. Fakt, ze za tym ogromnym biznesem farmakologicznym i psychiatrycznym nie stoja zadne badania dowodzace tego, ze leki moga pomagac w leczeniu nerwicy, a nie tylko ja zaleczac, czy chwilowo uspokajac jest dowodem, ze te leki, czy tam dragi nie lecza. Kolejna sprawa, ze nie widzialem na forum osoby, ktora cudownie sie wyleczyla dzieki lekom, jesli komus sie udalo to tylko po odstawieniu i po zaczeciu terapii, ewentualnie autoterapii. Ci, ktorzy leczyli sie tylko lekami, wracaja co chwile z coraz to nowymi objawami i truja sie kolejnymi dawkami lekow. Wiem, ze boli cie przyzanie nam racji, bo to znaczyloby, ze jestes w bledzie i oklamujesz sie wmawiajac sobie, ze w koncu za 100 proba ktorys drug ci pomoze.
  14. Ja ci egon odpisalem. Terapia ma przedewszystkim przerwac pętle strachu, nauczyc jak mozna sobie ze strachem radzic i jak go wlasciwie interpretowac. Oczywiste jest, ze jesli rozmawiamy o terapii z psychoterapeuta, to pojawia sie terminy jak "relacja", do ktorej sie przyczepiles, oraz rozne inne. Jest to zrozumialem, poniewaz poza glownym zalozeniem terapii, wazne jest zbudowanie rowniez wlasciwego podejscia do zycia i siebie samych. Ludzie powinni czerpac korzysci z tzw. mindtools czyli autosugestii, planowania etc. Jezeli przysiadziesz chwile i zastanowisz sie czym jest nerwica, to dojdziesz do wniosku, ze jest tym czym my jestesmy. To nie jest wirus, ktory przychodzi z powietrzem, tylko my sami, nasze bledne interpretacje otoczenia, naszę fobie, to co chcemy i to czego nie chcemy. Gdyby to bylo takie proste i dalo sie wyleczyc lekami, to nikt by nie mial z nia problemow. Sprawa natomiast jest bardzo zlozona i wymaga spojrzenia z bardzo szerokiej perspektywy. Pozdrawiam
  15. Nawrot moze nastapic, a nawet prawie napewno nastapi jesli nerwica byla tylko zaleczona lekami. Poprawnie przeprowadzona terapia praktycznie uniemozliwia powrot nerwicy. Pozwole sobie przekleic moja wypowiedz z innego watku, poniewaz nie ma sensu, zebym sie powtarzal, a uwazam, ze terapia u specjalisty ma taki sam cel jak ta, ktora sam przeprowadzilem na sobie. Ma na celu przerwanie petli strachu, ktora to wlasnie jest kwintesencja nerwicy. Poza tym nauczenie sie poprawnej interpretacji lęku, poznanie siebie i zmiana nastawienia do nerwicy, lęku i życia pozwala na praktyczne wyeliminowanie ryzyka wpadniecia ponownie w ta sama petle lęku napędzająca nerwice lękową. Bardzo wazne jest zrozumienie, ze nerwicy lękowej tak naprawdę nie da sie wyleczyc, bo to nie jest choroba. Wychodze z zalozenia, ze kazdy ma potencjal do wpadniecia w nerwice lękowa. Co wiecej, kazdy czlowiek w pewnych chwilach zycia miewa ataki lęku, a wiekszosc z ludzi miewa tez napady paniki. To co odroznia nerwice lękową od zwyklego odbieraniu lęku i paniki jest kwintesencja tego czym nerwica jest. Nerwica lękowa to pętla, pętla strachu. Dziwne samopoczucie, napad paniki powodują strach przed powrotem, strach przed powrotem prowadzi do kolejnych atakow, kolejne ataki prowadza do objawow somatycznych, ktore z kolei znowu prowadza do lęku i tak w kolko. Zasadnicza roznica miedzy czlowiekiem z nerwica lękową, a czlowiekiem "zdrowym" jest w sposobie odbierania lęku. Nie mozna "wyleczyc sie" z nerwicy lękowej nie umiejąc radzic sobie z lękami, stanami dziwnego samopoczucia etc. Strach przed strachem powoduje ponowne wpadniecie w pętle, ktora jest po prostu kwintesencja nerwicy lękowej. Dlatego tak wielu ludzi nie daje sobie z nia rady. Malo kto rozumie, ze zeby wyjsc z nerwicy lękowej najpierw trzeba przestac sie jej bac. Podejscie, ktore jest reprezentowane przez wielu, w postaci "jest juz dobrze, leki pomagaja, oby tylko nie wrocilo" jest skazane na porazke, bo przy pierwszym lepszym zachwianiu nastroju wpadnie sie w kolejna pętlę. "Bylo juz tak dobrze, a znowu nerwica objawila sie pod nowa postacia, tym razem bol glowy, nie wiem co mam robic", takie podejscie rowniez nie daje mozliwosci "wyzdrowienia". Trzeba zaakceptowac fakt, ze ludzki organizm reaguje na rozne sytuacje w rozny sposob. Strach przed strachem prowadzi do wyszukiwania najmniejszych odchylow od normalnosci w celu obrony przed kolejnym lękiem, napadem paniki. Takie dzialanie jest tylko elementem pętli strachu. Trzeba zaakceptowac fakt, ze pewne odczucia towarzysza wszystkim ludziom. Osoby majace nerwice lękową, ale i te, ktore z niej "wyszly" sa bardzo podatne na eskalacje strachu. To wlasnie dlatego wpadamy w nerwice ciagle na nowo, juz jest dobrze, a w pare sekund znowu jestesmy w samym srodku petli strachu. Ludzie, ktorzy maja lub mieli nerwice lękową potrafia kazdy najmniejszy symptom fizyczny czy tez psychiczny podniesc do takich rozmiarow, ze spowoduje atak paniki co z kolei pozwala petelce sie dalej krecic, czy tez krecic na nowo. Sam uwazajac sie za osobe w pełni "zdrowa" miewam napady lękow. Takie juz zycie, ze gdy raz zakosztujemy tego piekla, to potem jestesmy troche bardziej na nie podatni. Z drugiej strony uwazam, ze nie miewam napadow leku czestszych niz jakikolwiek czlowiek, ktory nerwicy nigdy nie mial. Roznica miedzy osoba, ktora nigdy nerwicy nie miala, a ta ktora ta nerwice ma jest tylko fakt, ze osoba z nerwica nie umie przejsc obojetnie nad zupelnie normalna reakcja organizmu. W skrajnym stresie, wycienczeniu psychicznym, tak po prostu reaguje ludzki organizm. Chce tutaj przejsc do meritum mojej wypowiedzi. Mianowicie jaka jest roznica miedzy osoba, ktora zaleczyla swoja nerwice lekami, a tą ktora z nerwicy wyszla, bo zrozumiala siebie, swoje reakcje i nauczyla sie zyc normalnie, a co wazniejsze - nie bac sie lęku. Ta pierwsza osoba i moge to powiedziec ze 100% pewnoscia, bedzie miala nawrot nerwicy, predzej czy pozniej. Wystarczy, ze w sytuacji wycienczenia psychicznego, zbyt wielka uwage przykuje do chwilowego lęku, czy stanu dziwnego samopoczucia. Wystarczy, ze tylko przez chwile pomysli "oby to nie wrocilo" i mamy powrot petli strachu i kolejne miesiace cierpienia. Takie sa fakty. Osoba zaleczona lekami dalej nie potrafi sobie radzic z lękiem, ergo nic w jej zyciu sie nie zmielo. To tak samo, jak niektorym nerwica przechodzi, po serii szczesliwych wydarzen, po zmianie zycia na lepsze, tak bylo za pierwszym razem w moim wypadku, nerwica po prostu odeszla, zapomnialem o niej, ale co z tego, skoro nie umialem sobie radzic z lękiem i po niecalym roku wrocila jeszcze silniejsza? Z nerwica trzeba nauczyc sie zyc i wcale nie mowie tutaj o dalszym meczeniu sie, chodzi mi tylko o to, ze kazdy normalny czlowiek ma lęki, trzeba tylko umiec z nimi zyc. Ja miewam jakies przeblyski lękow naprawde bardzo zadko, zazwyczaj wywoluja u mnie tylko usmiech na twarzy i nie trwaja dluzej niz pare sekund, ba calymi miesiacami nie mysle o lękach, zyje tak samo jak przed nerwica i wiem, ze umiem sobie poradzic z kazda jej forma. Nie przeraza mnie zaden objaw somatyczny, zadna sytuacja nie jest w stanie wprowadzic mnie w ta bezsensowna petle strachu. Moge sie cieszyc, bo jestem przekonany, ze w taki horror jak przezylem napewno nigdy wiecej nie wpadne. Przy tym nie mowie nie nerwicy i akceptuje to, ze moge miec w przyszlosci gorsze chwile. Nie wiem jak zareaguje gdy umrze ktos mi bliski, ale wiem, ze jestem przygotowany na nerwice i nie wpadne w ta bezsensowna petle strachu na nowo, moze pare dni sie na niej przejade, ale znam sie na tyle dobrze, ze wyjscie z niej bedzie dla mnie praktycznie formalnoscia. Ergo, po lekach nie jestes przygotowany na nic, bo leki nie ucza cie radzenia sobie z wlasnymi emocjami i kontrolowania strachu. Jest to srodek dorazny i porownujac skutecznosc do efektow ubocznych oraz szkodliwosci - bezsensowny. Czy ktorykolwiek lek zapobiega lękom, czy tylko je lagodzi? Leki dzialaja na tej samej zasadzie jak heroina. Nerwica lękowa zniknie, ale dzieki byciu na haju, a nie faktycznym właściwościom leczniczym. Powinno sie na leki mowic tak jak w krajach anglojezycznych - drugs. Nerwica to nie angina, tego nie wyleczysz antybiotykiem. Leki moga byc tylko srodkiem doraznym, w moim wypadku tylko przeszkadzaly w wyjsciu z nerwicy, o efektach ubocznych chyba nie musze wspominac bo wszyscy wiedza jak rozne i wkurzajace moga one byc. Praca nad soba, zrozumienie mechanizmow lęku i jeszcze raz praca nad soba, pozwala wyjsc z nerwicy i byc na nia w pewien sposob "odpornym" na cale zycie. Podczas gdy terapie oparte na lekach przy calej gamie minusow z nimi sie wiazacych, oraz przy niskiej ich skutecznosci dodatkowo nie "lecza" nas z nerwicy, a jedynie pozwalaja przelozyc ja na inny moment, czasem tylko krotki, czasem na caly rok. ps. Musisz egon zrozumiec, ze ja nie pisze tego wszystkiego, zeby sie klocic, czy walczyc z faktami. Przedstawiam moje podejscie do nerwicy (ale rowniez wielu innych osob), dzieki ktoremu czuje sie wolnym i szczesliwym czlowiekiem. Przy tym zwracam szczegolna uwage na te wypowiedzi i sposoby "walki" z nerwica, ktore uwazam, za kompletnie niewlasciwe. Moim zdaniem 95% ludzi z tego forum ma kompletnie zle podejscie do nerwicy lękowej, przez co porywają sie z motyka na ksiezyc, ale tez wciagaja "nowych" do tej bezsensownej walki. Gdy ja wychodzilem z tego bagna, strasznie irytowalem sie wypowiedziami wiekszosci uzytkownikow tego forum, bo raz, ze wydawalo sie bezsensowne, to jeszcze sciagaly mnie w dol w mojej walce. Pesymizm, brak wiedzy, zle podejscie niestety jest wsrod "nerwowiczow" powszechne. Sam w zwiazku z tym ograniczalem sie do czytania podforum droga do wolnosci. Nie ukrywam, ze czytanie wielu wypowiedzi dalo mi ogromna ulge, przy tym czesc z nich pomogla mi skutecznie "walczyc" z nerwica. Szkoda, ze takie wypowiedzi byly igla w stogu siana. ;-) Pozdrawiam BTW. Nawet jesli egon skonczyl psychiatrie czy psychologie to i tak o niczym to nie przesadza. Nie spotkalem sie jeszcze z psychiatra wyedukowanym w zakresie nerwicy lekowej w jakimkolwiek sensownym stopniu. Podejrzewam, ze z psychologami jest tak samo, dlatego chcialbym wszystkich uczulic na fakt, ze terapia, terapii nie rowna, a czesc jest pewnie bezuzyteczna.
  16. W terapii masz nieskonczona ilosc mozliwosci.
  17. Mialem lek uogolniony. Napisalem o tym... Przez 2 tygodnie praktycznie nie mialem minuty wytchnienia, nawet w nocy, ciagle trwalem w polsnie meczac sie z kompletna paranoja. W dzien trzeslem sie jak osika. Ze moze to poprzdzac depresje, to chyba zrozumiale. Ps. O tym, ze nerwicy nie uwazam za chorobe tez pisalem, radze czytac ze zrozumieniem.
  18. Rozmiar lęku, czyli objawy nerwicy to jak pisalem po prostu zla interpretacja. Nadmierna eskalacja lęku wywolana wlasnie petlą strachu. Twoja teze, moim zdaniem wyklucza chociazby fakt, ze nerwicy lekowej mozna sie nabawic poprzez jedno krotkie doswiadczenie. Chwilowe oslabniecie wywolane stresem, wycienczeniem psychicznym w poleczeniu z jego zla interpretacja wywola strach, co z kolei moze w sposob lawinowy rozpoczac nerwice. Strach w nerwicy lękowej nie wynika ze zlej pracy mozgu (choc nie przecze, ze gdzies w jakims stopniu takiego zwiazku nie ma, po prostu nie uwazam, zeby to bylo sprawa kluczowa w nerwicy lękowej), ale wlasnie z zapetlania sie. Strach odczuwamy, bo boimy sie kolejnego napadu paniki, ten strach jest w pelni zrozumialy, ale niestety napedza pozostale objawy nerwicy lękowej. Efekt ten jest na tyle silny, ze nerwica moze sie rozpedzic w pare chwil do ogromnych rozmiarow. Wiekszy lek przed lekiem prowadzi do wiekszego leku, ktory znowu poteguje strach przed lękiem, co prowadzi do czestszych napadow paniki co znowu... . To co ja zaobserwowalem u siebie, to jest wlasnie zaleznosc miedzy przerwaniem petli, a nerwica lękową. Napewno kazdy, kto ma z tym doczynienia przez troche dluzszy czas zaobserwowal gorsze i lepsze momenty. Lepsze momenty maja zazwyczaj miejsce wtedy kiedy sie bardzo z czegos cieszymy, robimy cos wspanialego czy po prostu mamy inna rzecz na glowie (moze straszniejsza), zapominamy o lęku, przestajemy sie bać o kolejny napad paniki i o dziwo ;-) lęki odchodzą. Objawy nerwicy znowu wracaja, gdy myslami wrocimy do naszych lęków "bylo tak dobrze, oby nie wrocilo", albo "kuje mnie serce, bylo tak dobrze i znowu wraca horror" czy tez zwykle "cudowny dzien, zadnego ataku paniki, oby tak dalej". Takie podejscie jest po prostu zle i uniemozliwia nam wyjscie z nerwicy. W moim wypadku nerwica byla i jest w 100% zalezna od sposobu myslenia. Oczywiscie pewne rzeczy nie przechodza po chwilowej refleksji. Objawy somatyczne potrafia wracac bez powodu, nie mozna jednak na ich podstawie znowu wpedzac sie ponownie w blędne kolo. Bledne fukncjonowanie mozgu, psychiki jest wynikiem naszej zlej interpretacji, a nie na odwrot. Oczywiscie pewne osoby sa bardziej podatne na nerwice lękową, ale to nie oznacza, ze musza sie leczyc farmakologicznie, to jest kwestia charakteru no i oczywiscie pewnych przezyc. Nawiazujac do tego aspektu, musze przyznac, ze sam doglebnie analizowalem swoja przeszlosc i faktycznie pewna zaleznosc moze istniec, uswiadomilem sobie pare spraw, pierwsze zrodla lęku. Pomoglo mi to zrozumiec lepiej siebie, ale nie uwazam, zeby przezycia byly, az tak istotne w wychodzeniu z nerwicy. Bardziej istotny jest nasz obecny stosunek do zycia, przyszlosci i co najwazniejsze do lęku i nerwicy samej w sobie. Pozdrawiam
  19. Jak ty egon malo rozumiesz. :) 1. Mialem nerwice lękową z praktycznie wszystkimi objawami somatycznymi, okropna derealizacja i chwilami depersonalizacja. Mialem nerwice, ktora wracila po roku od samoistnego jej zaleczenia. Przez tydzien mialem ciagle stany podgoraczkowe spowodawane tylko i wylacznie nerwica, przez pol miesiaca nie bylem w stanie wlaczyc telewizora, nie bylem w stanie cieszyc sie czymkolwiek, bol egzystencjalny i ciagly nieprzerwany lęk, z czestymi atakami paniki, to byl horror. A to nie jest jedynie epizod mojej neriwcy, wiec prosze nie mow mi, ze nie wiem co to nerwica. 2. Bardzo wazne jest zrozumienie, ze nerwicy lękowej tak naprawdę nie da sie wyleczyc, bo to nie jest choroba. Wychodze z zalozenia, ze kazdy ma potencjal do wpadniecia w nerwice lękowa. Co wiecej, kazdy czlowiek w pewnych chwilach zycia miewa ataki lęku, a wiekszosc z ludzi miewa tez napady paniki. To co odroznia nerwice lękową od zwyklego odbieraniu lęku i paniki jest kwintesencja tego czym nerwica jest. Nerwica lękowa to pętla, pętla strachu. Dziwne samopoczucie, napad paniki powodują strach przed powrotem, strach przed powrotem prowadzi do kolejnych atakow, kolejne ataki prowadza do objawow somatycznych, ktore z kolei znowu prowadza do lęku i tak w kolko. Zasadnicza roznica miedzy czlowiekiem z nerwica lękową, a czlowiekiem "zdrowym" jest w sposobie odbierania lęku. Nie mozna "wyleczyc sie" z nerwicy lękowej nie umiejąc radzic sobie z lękami, stanami dziwnego samopoczucia etc. Strach przed strachem powoduje ponowne wpadniecie w pętle, ktora jest po prostu kwintesencja nerwicy lękowej. Dlatego tak wielu ludzi nie daje sobie z nia rady. Malo kto rozumie, ze zeby wyjsc z nerwicy lękowej najpierw trzeba przestac sie jej bac. Podejscie, ktore jest reprezentowane przez wielu, w postaci "jest juz dobrze, leki pomagaja, oby tylko nie wrocilo" jest skazane na porazke, bo przy pierwszym lepszym zachwianiu nastroju wpadnie sie w kolejna pętlę. "Bylo juz tak dobrze, a znowu nerwica objawila sie pod nowa postacia, tym razem bol glowy, nie wiem co mam robic", takie podejscie rowniez nie daje mozliwosci "wyzdrowienia". Trzeba zaakceptowac fakt, ze ludzki organizm reaguje na rozne sytuacje w rozny sposob. Strach przed strachem prowadzi do wyszukiwania najmniejszych odchylow od normalnosci w celu obrony przed kolejnym lękiem, napadem paniki. Takie dzialanie jest tylko elementem pętli strachu. Trzeba zaakceptowac fakt, ze pewne odczucia towarzysza wszystkim ludziom. Osoby majace nerwice lękową, ale i te, ktore z niej "wyszly" sa bardzo podatne na eskalacje strachu. To wlasnie dlatego wpadamy w nerwice ciagle na nowo, juz jest dobrze, a w pare sekund znowu jestesmy w samym srodku petli strachu. Ludzie, ktorzy maja lub mieli nerwice lękową potrafia kazdy najmniejszy symptom fizyczny czy tez psychiczny podniesc do takich rozmiarow, ze spowoduje atak paniki co z kolei pozwala petelce sie dalej krecic, czy tez krecic na nowo. Sam uwazajac sie za osobe w pełni "zdrowa" miewam napady lękow. Takie juz zycie, ze gdy raz zakosztujemy tego piekla, to potem jestesmy troche bardziej na nie podatni. Z drugiej strony uwazam, ze nie miewam napadow leku czestszych niz jakikolwiek czlowiek, ktory nerwicy nigdy nie mial. Roznica miedzy osoba, ktora nigdy nerwicy nie miala, a ta ktora ta nerwice ma jest tylko fakt, ze osoba z nerwica nie umie przejsc obojetnie nad zupelnie normalna reakcja organizmu. W skrajnym stresie, wycienczeniu psychicznym, tak po prostu reaguje ludzki organizm. Chce tutaj przejsc do meritum mojej wypowiedzi. Mianowicie jaka jest roznica miedzy osoba, ktora zaleczyla swoja nerwice lekami, a tą ktora z nerwicy wyszla, bo zrozumiala siebie, swoje reakcje i nauczyla sie zyc normalnie, a co wazniejsze - nie bac sie lęku. Ta pierwsza osoba i moge to powiedziec ze 100% pewnoscia, bedzie miala nawrot nerwicy, predzej czy pozniej. Wystarczy, ze w sytuacji wycienczenia psychicznego, zbyt wielka uwage przykuje do chwilowego lęku, czy stanu dziwnego samopoczucia. Wystarczy, ze tylko przez chwile pomysli "oby to nie wrocilo" i mamy powrot petli strachu i kolejne miesiace cierpienia. Takie sa fakty. Osoba zaleczona lekami dalej nie potrafi sobie radzic z lękiem, ergo nic w jej zyciu sie nie zmielo. To tak samo, jak niektorym nerwica przechodzi, po serii szczesliwych wydarzen, po zmianie zycia na lepsze, tak bylo za pierwszym razem w moim wypadku, nerwica po prostu odeszla, zapomnialem o niej, ale co z tego, skoro nie umialem sobie radzic z lękiem i po niecalym roku wrocila jeszcze silniejsza? Z nerwica trzeba nauczyc sie zyc i wcale nie mowie tutaj o dalszym meczeniu sie, chodzi mi tylko o to, ze kazdy normalny czlowiek ma lęki, trzeba tylko umiec z nimi zyc. Ja miewam jakies przeblyski lękow naprawde bardzo zadko, zazwyczaj wywoluja u mnie tylko usmiech na twarzy i nie trwaja dluzej niz pare sekund, ba calymi miesiacami nie mysle o lękach, zyje tak samo jak przed nerwica i wiem, ze umiem sobie poradzic z kazda jej forma. Nie przeraza mnie zaden objaw somatyczny, zadna sytuacja nie jest w stanie wprowadzic mnie w ta bezsensowna petle strachu. Moge sie cieszyc, bo jestem przekonany, ze w taki horror jak przezylem napewno nigdy wiecej nie wpadne. Przy tym nie mowie nie nerwicy i akceptuje to, ze moge miec w przyszlosci gorsze chwile. Nie wiem jak zareaguje gdy umrze ktos mi bliski, ale wiem, ze jestem przygotowany na nerwice i nie wpadne w ta bezsensowna petle strachu na nowo, moze pare dni sie na niej przejade, ale znam sie na tyle dobrze, ze wyjscie z niej bedzie dla mnie praktycznie formalnoscia. Ergo, po lekach nie jestes przygotowany na nic, bo leki nie ucza cie radzenia sobie z wlasnymi emocjami i kontrolowania strachu. Jest to srodek dorazny i porownujac skutecznosc do efektow ubocznych oraz szkodliwosci - bezsensowny. Czy ktorykolwiek lek zapobiega lękom, czy tylko je lagodzi? Leki dzialaja na tej samej zasadzie jak heroina. Nerwica lękowa zniknie, ale dzieki byciu na haju, a nie faktycznym właściwościom leczniczym. Powinno sie na leki mowic tak jak w krajach anglojezycznych - drugs. Nerwica to nie angina, tego nie wyleczysz antybiotykiem. Leki moga byc tylko srodkiem doraznym, w moim wypadku tylko przeszkadzaly w wyjsciu z nerwicy, o efektach ubocznych chyba nie musze wspominac bo wszyscy wiedza jak rozne i wkurzajace moga one byc. Praca nad soba, zrozumienie mechanizmow lęku i jeszcze raz praca nad soba, pozwala wyjsc z nerwicy i byc na nia w pewien sposob "odpornym" na cale zycie. Podczas gdy terapie oparte na lekach przy calej gamie minusow z nimi sie wiazacych, oraz przy niskiej ich skutecznosci dodatkowo nie "lecza" nas z nerwicy, a jedynie pozwalaja przelozyc ja na inny moment, czasem tylko krotki, czasem na caly rok. ps. Musisz egon zrozumiec, ze ja nie pisze tego wszystkiego, zeby sie klocic, czy walczyc z faktami. Przedstawiam moje podejscie do nerwicy (ale rowniez wielu innych osob), dzieki ktoremu czuje sie wolnym i szczesliwym czlowiekiem. Przy tym zwracam szczegolna uwage na te wypowiedzi i sposoby "walki" z nerwica, ktore uwazam, za kompletnie niewlasciwe. Moim zdaniem 95% ludzi z tego forum ma kompletnie zle podejscie do nerwicy lękowej, przez co porywają sie z motyka na ksiezyc, ale tez wciagaja "nowych" do tej bezsensownej walki. Gdy ja wychodzilem z tego bagna, strasznie irytowalem sie wypowiedziami wiekszosci uzytkownikow tego forum, bo raz, ze wydawalo sie bezsensowne, to jeszcze sciagaly mnie w dol w mojej walce. Pesymizm, brak wiedzy, zle podejscie niestety jest wsrod "nerwowiczow" powszechne. Sam w zwiazku z tym ograniczalem sie do czytania podforum droga do wolnosci. Nie ukrywam, ze czytanie wielu wypowiedzi dalo mi ogromna ulge, przy tym czesc z nich pomogla mi skutecznie "walczyc" z nerwica. Szkoda, ze takie wypowiedzi byly igla w stogu siana. ;-) Pozdrawiam wszystkich
  20. Jak chcesz zyc w klamstwie to sobie zyj nikt ci nie broni. Mozesz sobie nawet glowe amputowac - pewnie pomoze. Natomiast wmawianie wszystkim, ze jedyna droga sa leki, co jest w 100% mylne jest po prostu chamskie. Jak walczylem z nerwica lękową to na takie posty mi sie noz w kieszeni otwieral. Masz postawe negujaca wszystko co wlasciwe, demotywator w czystej postaci. Poddac sie i wcinac narkotyki. Eh...
  21. Heh bo to nie jest takie proste. Mam za soba setki godzin przemyslen, tysiace prob. To co napisalem to jest kwintesencja tego jak z nerwicy wyjsc. Jesli chodzi o derealizacje i nerwice lekowa to mialem chyba wszytkie mozliwe objawy w kazdym stopniu zaawansowania. Uwierz mi, to jest proste. Czytaj wlasciwe rzeczy, lap wlasciwe podejscie i sukcesywnie wdrazaj zmian w kazdy element nerwicy i d/d. Jak rozpracujesz kazdy element swoich przypadlosci to nigdy cie nie zaskocza i cale zycie nie wpadniesz po raz kolejny w ta straszna petle. Pisze o tym, ze przedewszystkim nie mozna sie bac napadow i lęku samego w sobie, bo to jest najwazniejszy element blednego kola zwanego nerwica lękową. Zmien stosunek do swojej przypadlosci, pokochaj nerwice, a przerwiesz kolo i uporasz sie z reszta symptomow. Byla to mysl przewodnia mojego radzenia sobie z nerwica wyciagnieta z wlasnych przemyslen oraz tego co pisali ludzie, ktorzy z tego wyszli. Jak sama nie umiesz rozpracowac swojej psychiki to pojdz na dobra terapie. Podejrzewam, ze bardzo trudno jest znalezc dobra, bo nie wyobrazam sobie pelnego zrozumienia od psychologa, ktory nigdy nie mial tego. Mysle, ze dobrych terapeutow jest naprawde malo, co zreszta widac bo liczbie osob, ktore lecza sie tylko farmakologicznie, a do tego maja tragiczne podejscie. Tutaj musze przy okazji powiedziec, ze psychiatrzy niestety gowno wiedza (przynajmniej Ci z ktorymi sie konsultowalem), pytanie ich o cokolwiek to strata czasu. zdr.
  22. Olej to, pokochaj i przejdzie jak reka odjal. Uwierz mi tylko, ze nic ci nie grozi, miewalem o wiele mocniejsze napady derealizacji i wszystko to to jeden pic na wode. Teraz jak czasem poczuje sie "zderealizowany" to majac to w dupie objawy mijaja po paru sekundach. A gdy mijaja po paru sekundach to i nie napedzaja kolejnych, efekt taki, ze cokolwiek co mozna nazwac derealizacja mam raz na pare miesiecy przez minute - dwie. Podejrzewam, ze na tym poziomie kazdy normalny czlowiek to przezywa, tylko nie rozkminia tego tak jak my. :) Poza tym w moim wypadku derealizacja miala 100% zwiazek z nerwica lekowa. Derealizacja napedzala leki, leki napedzaly derealizacje, natomiast leki napedzaly mysli skierowane na wszystko i w koncu strach przed strachem. Łacznie to wszystko tworzylo wielka petle toczaca sie w mojej glowie z ogromna predkoscia. To co zrobilem to zabilem kazdy z tych elementow. Przestalem sie bac strachu - na wiele sposobow. Spersonifikowalem go i wysmialem w twarz bo strach przed strachem jest niedorzeczny, potem go polubilem, to dzieki nerwicy lekowej stalem sie silniejszym czlowiekiem. Gdy juz uporalem sie ze strachem, wszystko poszlo jak z platka, chodz musialem sie tez uporac z roznymi malymi smiesznostkami, ktore wywolywaly leki. Wszystkie objawy somatyczne mozna zabic po prostu je olewajac, smiejac sie im w twarz. Wszelkie objawy derealizacji tez trzeba olac, posmiac sie troche z tego jakie nam umysl plata figle i robic dalej to co robilismy. Wbrew pozorom z nerwicy lękowej i d/d bardzo latwo wyjsc.
  23. Zazdroszcze Holandii, widze, ze zielone swieta i sylwestra przezywasz. Piekna sprawa moc na legalu sobie pouzywac natury.
  24. Taki jest efekt proby leczenia sie lekami. Noz sie w kieszeni otwiera gdy czytam o lekarzach probujacych "wyleczyc'' nerwice lekami. W ogole zastanawianie sie czy to jest nerwica, czy normalnosc oznacza, ze nic nie zrobilas w kierunku prawdziwego wyjscia z nerwicy. To myslenie o nerwicy to jest element petli zwanej nerwica. Jak sama tego nie umiesz ogarnac to idz na terapie z psychoterapeta, a nie do psychiatry, ktory ci tylko krzywde wyrzadza. zdr.
  25. Egon jak ja sie kompropituje, to ciekawe czemu ja jestem zdrowy, a ty nadal chory? Leki moga jedynie zaleczyc objawy nerwicy, co sie wiaze z tym, ze ona powroci. Jesli nie rozumiecie tak podstawowych rzeczy, jak to, ze nerwica nie jest choroba i ze nie da sie jej wyleczyc, bo kazdy ja ma, az do smierci, to nie wiem jak wy chcecie wyzdrowiec. Leki pomagaja o tyle, ze po prostu przerywaja petle i pozwalaja wrocic do normalnosci, ale jakiekolwiek ponowne rozpoczecie petli powoduje nawrot nerwicy. Trzeba sie nauczyc zyc z nerwica i przez to "wyzdrowiec". Jestem w 100% pewny, ze lekami nie da sie tego "wyleczyc", bo i tak predzej czy pozniej bedzie nawrot z ktorym sobie nie poradzicie. A z praca mozgu to jak kula o plot, tutaj nie chodzi sensu stricte o prace mozgu, a raczej o nasza interpretacje odczuc. Dlatego z nerwicy mozna wyjsc w 5 sekund tak samo jak w 5 sekund mozna w nia wpasc. To nie depresja, gdzie leki sa potrzebne. Zreszta rozpoczecie jakiejkolwiek terapii wiaze sie z odstawieniem lekow, co mowi samo za siebie. Walka z nerwica za pomoca lekow to zla droga, zreszta sama walka to bledne podejscie, ale o tym mozna by ksiazke napisac... -- 24 gru 2011, 14:13 -- Cos tam doczytalem i niby sa jakies informacje, ze leki w jakis sposob moga pomagac w wyjsciu z nerwicy, natomiast nigdy nie pomoga z niej wyjsc w 100%, a na ogol sa po prostu zbedna forma truciasie/cpania/niewlasciwej terapii meczacej pacjeta. Jako srodek pomocniczny, albo po prostu narkotyk rekreacyjny, ktory ma poprawic samopoczucie moga byc doraznie stosowane, temu nie przecze. Nie widzialem na tym forum ani jednej osoby wyleczonej po samych lekach. To co wy nazywacie wyleczeniem to po prostu przerwa. Tez na poczatku wyszedlem z nerwicy cpajac jakies leki. Poznalem wspaniala osobe, moje zycie zmienilo sie o 180 stopni i nerwica zniknela, myslame, ze jestem zdrowy. Bardzo sie mylilem, bo po roku wrocila 3 razy mocniejsza. Roznica miedzy osoba, ktora nauczyla sie radzic sobie z nerwica poprzez samodzielna prace ze soba, albo skuteczna terapie, a osobami, ktore zaleczyly objawy, czy to lekami, czy po prostu pewnymi wydarzeniami, jest ogromna. Polega ona na tym, ze ja w sytuacjach skrajnego stresu, wycienczenia organizmu, wycienczenia psychicznego poradze sobie z kazda mysla i kazda reakcja organizmu na stres i nie wpadne na nowo w nerwice. Natomiast osoba z nerwica zaleczona lekami, po pierwszym lepszym zawrocie glowy wpadnie w petle nerwicy i bedzie sie ponownie "leczyc" lekami i tak w kolko. Z tego TRAGICZNEGO podejscia do nerwicy mamy tutaj na forum przyklady osob, ktore lecza sie po 10 lat, a teksty maja takie, ze sie plakac chce. Nie maja kompletnie pojecia czym nerwica jest, ba, maja do niej podejscie, jak by mieli ja od 2 dni. Zero umiejetnosci radzenia sobie z lękami, kompletny brak umiejetnosci poprawnej interpretacji sygnalow wlasnego ciala i mozgu. Ja nie chce nikogo atakowac moimi postami. Po prostu czytajac 95% wypowiedzi forumowiczow, wiem od razu, ze z takim podejsciem nie maja szans na trwale wyjscie z nerwicy. Smutno sie robi, gdy widzi sie ludzi popelniajacych podstawowe bledy. Ludzi, ktorzy w kolko sie zapetalaja w swoich lękach. Czytam o kolejnych nadziejach na wyjscie z nerwicy, popartych jednoczesnie tragicznie zlym podejsciem do niej. Ludzie sami uniemozliwiaja sobie wyjscie z nerwicy idac prosta sciezka - leczenia farmakologicznego. Dla mnie jest to ułuda. zdr
×