Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Mi jak narazie na lęki najlepiej pomaga sport ,lecz to pomoc chwilowa która trwa 2h-3h czyli można to porównać do tabletki szczęścia,niestety ona mnie nie wyleczy.Akceptacja czyli koncentracja na terazniejszośći,ignorowanie lęku myślami -jeśli jest to niech będzie.Nie zawsze pomaga.

Zauważyłem ,że wszyscy wypowiadający się w tym wątku nabyli swoją nerwicę mając parenaście lat ,a co jeśli ma się ją od dzieciństwa ?

Badz nie pamięta kiedy to wszystko się zaczęło ? Dla tych ludzi jest ratunek ? Jeśli ktoś cierpi na GAD ?

Aktualnie leczę się lekami jest różnie.Dziś np. zero lęku ,ale nie wiem czy to czasem nie jest skutek zmniejszenia dawki Anafranilu lub przyjęciem wczoraj benzo.

Ktoś tu wspomniał ,że pomaga rozmowa ze samym sobą.Ma rację, bo na mnie to też działa :smile:

Ja gdy niema nikogo w domu ,to często opowiadam sobie różne historie.Ćwiczę przy okazji wysławianie.

Coraz częściej zastanawiam się nad psychoterapią.Tylko obawiam się ,że z NFZ będzie ona kiepska.W styczniu mam wizyte u swojego psychiatry i na pewno go o to wypytam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli spotyka nas jakieś realne zagrożenie, to mamy 2 sposoby: ucieczka lub walka. Tak samo jest w przypadku lęków. Od kiedy zdałam sobie z tego sprawę wiele się zmieniło. Do tej pory mnożyły się w mojej głowie miejsca związane z lękiem i ucieczką. Coraz gorzej czułam się wychodząc. Kilka tygodni temu postanowiłam wyjść na spacer. Poszłam na pocztę, gdy stałam w kolejce, znów poczułam zbliżający się atak paniki. Pomyślałam, że tym razem nie ucieknę. Postanowiłam to przeczekać i minęło. Wyszłam bardzo zadowolona i pomyślałam, że będę zbierać w głowie takie miejsca, gdzie to ja wygrałam, a nie mój lęk. Z czasem mam takich pozytywnych skojarzeń coraz więcej. Na przykład teraz bardzo lubię chodzić na wspomnianą wcześniej pocztę. Kiedyś podróż zatłoczonym autobusem byłaby nie do pomyślenia. Raz zawzięłam się, że dam radę. Udało się. Dalej się boję, ale mam już jeden przyjazny autobus :) Takimi małymi krokami zmierzam w dobrym kierunku. Im więcej dobrych skojarzeń, tym mniej lęku. Nauczyłam się to w dużym stopniu kontrolować. Pomaga mi też słuchanie muzyki, wtedy skupiam się na ulubionych piosenkach, a nie na biciu serca na przykład. Czasem myślałam, dlaczego mnie to spotkało i czemu nie mogę żyć jak inni. Teraz chcę wyciągnąć z tej mojej nerwicy coś dobrego, bo wiem, że każda wygrana walka daje radość. Inni po prostu wychodzą z domu, a jak ja wyjdę i wygram to zwyczajny spacer sprawia, że świat staje się piękniejszy. Życzę wszystkim owocnej walki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli spotyka nas jakieś realne zagrożenie, to mamy 2 sposoby: ucieczka lub walka. Tak samo jest w przypadku lęków. Od kiedy zdałam sobie z tego sprawę wiele się zmieniło. Do tej pory mnożyły się w mojej głowie miejsca związane z lękiem i ucieczką. Coraz gorzej czułam się wychodząc. Kilka tygodni temu postanowiłam wyjść na spacer. Poszłam na pocztę, gdy stałam w kolejce, znów poczułam zbliżający się atak paniki. Pomyślałam, że tym razem nie ucieknę. Postanowiłam to przeczekać i minęło. Wyszłam bardzo zadowolona i pomyślałam, że będę zbierać w głowie takie miejsca, gdzie to ja wygrałam, a nie mój lęk. Z czasem mam takich pozytywnych skojarzeń coraz więcej. Na przykład teraz bardzo lubię chodzić na wspomnianą wcześniej pocztę. Kiedyś podróż zatłoczonym autobusem byłaby nie do pomyślenia. Raz zawzięłam się, że dam radę. Udało się. Dalej się boję, ale mam już jeden przyjazny autobus :) Takimi małymi krokami zmierzam w dobrym kierunku. Im więcej dobrych skojarzeń, tym mniej lęku. Nauczyłam się to w dużym stopniu kontrolować. Pomaga mi też słuchanie muzyki, wtedy skupiam się na ulubionych piosenkach, a nie na biciu serca na przykład. Czasem myślałam, dlaczego mnie to spotkało i czemu nie mogę żyć jak inni. Teraz chcę wyciągnąć z tej mojej nerwicy coś dobrego, bo wiem, że każda wygrana walka daje radość. Inni po prostu wychodzą z domu, a jak ja wyjdę i wygram to zwyczajny spacer sprawia, że świat staje się piękniejszy. Życzę wszystkim owocnej walki

 

Pięknie napisane. Spróbuj jeszcze polubić swoje lęki, nawet je pokochać. Kto powiedział, że szybsze bicie serca jest złe? Jak jesteś z chłopakiem, który Ci się podoba to serce Ci szybciej bije, denerwujesz się i jakoś nie odbierasz tego za coś złego, nerwicę czy panikę. Podniecenie od strachu niewiele się różni. To, jak postrzegamy daną emocję zależy od nas, od tego, czego nas nauczono. Świat mówi, że miłość jest dobra, a strach jest zły. A ja mówię, że lęk jest taką samą emocją jak miłość. Od nas zależy czy zechcemy ją zwalczać, czy ją zaakceptujemy.

 

Większość z Was tutaj nie akceptuje siebie i swoich emocji. Serce Wam szybciej bije, więc lecicie do kardiologa albo bierzecie leki. Wyobraźcie sobie zawodowego sportowca, który lata co chwilę po kardiologach, bo "mu serce szybciej zabiło". To od Was zależy to, jak odbieracie daną emocję. Zrozumcie, że to WASZE serce szybciej bije, to WASZE ręce się trzęsą, to w WASZEJ głowie się kręci. To jest część Was. Zaakceptujcie to. Im szybciej to zrobicie, tym szybciej "wyzdrowiejecie".

 

Peace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówicie:pokochac wroga?Jak,skoro cały dzień nakręcałam się,albo w zasadzie COŚ mnie nakręcało,że mam raka mózgu,ewentualnie padaczkę...A fakt,że mam malutkie dziecko jeszcze podgrzewa atmosferę,boję się,że z jakiegoś powodu będę musiała go zostawic i to jest dopiero KOSZMAR.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem myślałam, dlaczego mnie to spotkało i czemu nie mogę żyć jak inni. Teraz chcę wyciągnąć z tej mojej nerwicy coś dobrego, bo wiem, że każda wygrana walka daje radość. Inni po prostu wychodzą z domu, a jak ja wyjdę i wygram to zwyczajny spacer sprawia, że świat staje się piękniejszy. Życzę wszystkim owocnej walki

 

Dokładnie... żyjąc normalnie (a przynajmniej starając się) mimo nerwicy pokonujesz więcej przeszkód i wyzwan niż inne osoby. Jesteś tak naprawdę od nich silniejsza...

 

Też przepłakałam nie jedną noc myśląc "Czemu ja??? Czemu mi się to dzieje, czemu nie może być znów normalnie?"... Mój mąż wtedy powiedział - "A dlaczego właściwie miałoby cię to ominąć? Dlaczego miałoby Ciebie to nie dotknąć - co ty jesteś jakimś nadczłowiekiem?". I ma rację - jestem tylko człowiekiem a ludzie mają różne słabości i problemu.. mój akurat jest taki a nie inny - mogło być lepiej, mogło być gorzej. Przestałam się nad tym zastanawiać - a myślę o tym jak zmienić rzeczywistość i zawalczyć o siebie. Na pewno wyjściem nie jest rezygnacja z dotychczasowego stylu życia i zamykanie się w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówicie:pokochac wroga?Jak,skoro cały dzień nakręcałam się,albo w zasadzie COŚ mnie nakręcało,że mam raka mózgu,ewentualnie padaczkę...A fakt,że mam malutkie dziecko jeszcze podgrzewa atmosferę,boję się,że z jakiegoś powodu będę musiała go zostawic i to jest dopiero KOSZMAR.

 

Twój organizm nie jest Twoim wrogiem, tylko przyjacielem. Nie pytaj "jak", tylko spróbuj się "poddać", "odpuścić", zaufać swojemu organizmowi - "Ok serduszko. Chcesz szybciej bić, to bij. Widocznie masz jakiś powód. I tak Cię kocham. Wiem, że mi nie zrobisz krzywdy." Pisząc o "poddaniu się" nie mam na myśli siedzenia w domu i poddaniu się lękom, tylko ich zaakceptowanie i działanie razem z nimi, a nie przeciwko nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamilwin, w pełni się z Tobą zgadzam, akceptacja własnych lęków to podstawa, bez tego ani rusz.

przygotowałam plan na najbliższy miesiąc, rok, 5 lat i 10 :) z takim planem czuję się pewniejsza siebie i podświadomie wiem, że mam wpływ na to by te plany zrealizować :)

Podziwiam, ja nie mam planu na jutro, a co dopiero na 10 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że akceptacja lęków to pierwszy krok do wyjścia z nerwicy. Kiedy desperacko pragnęłam uciec przed objawami lęku, wtedy one wracały ze zdwojoną siłą. Pomyślałam sobie, że skoro to dzieje się we mnie, to przecież nie ucieknę przed sobą, a skoro nie ucieknę, to lepiej zatrzymać się i pomyśleć logicznie. To mój mózg tworzy lęk, więc na pewno wie też jak się lęku pozbyć. Logiczne myślenie podpowiada jak przechytrzyć nerwy. Próbowałam też sposobu na dystans do siebie. Mój lęk to poważna część mnie, postanowiłam więc uruchomić część mniej poważną ;) Pomogło. Moim zdaniem powaga zwiększa strach, a podejście do tego wszystkiego z nutką humoru rozładowuje napięcie. Najważniejsze jednak, żeby szukać sposobów. Do szukania motywuje mnie moja druga połówka i nasz adoptowany piesek. Lęki bywają straszne, ale nie przebiją tego, co mamy w sercu, więc nie dajcie się im złamać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam też sposobu na dystans do siebie. Mój lęk to poważna część mnie, postanowiłam więc uruchomić część mniej poważną ;) Pomogło. Moim zdaniem powaga zwiększa strach, a podejście do tego wszystkiego z nutką humoru rozładowuje napięcie. Najważniejsze jednak, żeby szukać sposobów.

 

Fajne podejście... Miałam wczoraj mała jazdę na egzaminie (za który nota bene zapłaciłam nie mało kasy)... Palpitacje, płytki oddech, odrętwiałe ręce etc... I oczywiście myśli żeby uciekać... i tak sobie pomyslałam: "O nie! Zapłaciłam żeby tu być kilka stówek, wkuwałam kilka tygodni, więc jeżeli mam nie skończyć egzaminu przez nerwicę to niech mnie stąd pogotowie wyniesie - sama nie wyjde. I od razu śmiać mi się zachciało, że taki ze mnie krakowski centuś i że gdyby posiadanie nerwicy kosztowało to bym się już dawno dziadostwa pozbyła:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe.. Humor to czasami dobre podejscie.. Wczoraj po sprawdzeniu mojego serca u kardiologa wzdłuż i w szerz ( balam sieze cos jest nie tak i wszystko bylo dla mnie objawem zawalu) powiedzialam lekarzowi ze teraz to musze na cos innego umierac skoro na serce nie umre ;)

I od wczoraj nie mam zadnych objawow sercowych!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja właśnie jestem po pierwszej wizycie u kardiologa (stwierdziłam, że nie zaznam spokoju dopóki nie zrobie badań) i trochę się uspokoiłam.. Mam niedoczynność tarczycy i niestety te wahania hormonów też mogą zwiększać takie palpitacje serca... No nic, dostałam skierowanie na echo (na poczatku stycznia mam termin) i na Holtera... EKG mi zrobili bezpośrednio przed wizytą i wyszło ok (no może troche tetno za wysokie ale cóż). Mam nadzieję że nic nie wyjdzie i będę mogła sama przed sobą przyznać, że NIC mi nie jest :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamilwin, to prawda z tymi 3-ema punktami. Gorzej jeśli wszystkie nieciekawe rzeczy biorą się ze schematu myślowego, tzn. zaburzenie osobowości np. Dlatego uważam, że terapia plus te 3 punkty to na prawdę pomoże. 1 punkt to wtedy akeptacja nie tylko lęku ale wszystkiego co niefajne w sobie i na świecie. Pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie sport pomagał - tj. objawowo ;) tzn. jak mnie "łapało" to się przymuszałem do długotrwałego lekkiego wysiłki i po jakimś czasie się zapomina o lęku a ten jak nie jest w samym centrum uwagi to odchodzi ze spuszczoną głową. Problem w tym, że ja już tak dużo uprawiałem lekkiego sportu, że byłem wychudzony jak patyk. Rower, truchtanie + nerwica, która rzucała mi się na żołądek powodowała, że wyglądałem jak z Oświęcimia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TO PRAWDA!!! Da się wyjść z nerwicy bardzo szybko. Mnie udało się w tydzień. Podstawowa rzecz to MAGNEZ. MAGNEZ MAGNEZ i jeszcze raz MAGNEZ. Zakupić różne rodzaje - w tabletkach i do rozpuszczania. Brać na początku po kilka dziennie. Przynajmniej 1000 mg. Dzienne zapotrzebowanie to około 300 mg, ale nie u nerwicowców, więc jeśli 4 tabletki dziennie nie pomogą brać więcej. Magnez jest jednym z tych pierwiastków, którego nie da się przedawkować, gdyż nadmiar zostanie wydalony z moczem. Podczas kuracji magnezem uzupełniać też wapń (mleko, jogurty itp.). Podobno już 10 minut ciągłego stresu może doszczętnie wypłukać nam magnez, więc podczas nasilonego stresu brać dodatkowe dawki. Poza tym kawa, herbata, alkohol wypłukują magnez, więc ograniczyć to!!!

 

Co zawiera magnez?

M.in. gorzka czekolada, kakao, fasolka, groch, resztę znajdziecie w internecie.

 

Po drugie modlitwa i wiara w to, że następnego dnia jest lepiej.

Życie skonstruowane jest w ten sposób, że ciągle mamy z górki lub pod górkę, więc jeśli będzie nam gorzej to cieszmy się (TAK CIESZMY) bo jeśli teraz jest gorzej to za chwilę znów będzie lepiej.

 

 

Po trzecie nerwica to tylko (LUB AŻ) zaburzenie psychiczne, więc zmiana nastawienia pomaga. WMÓWIENIE SOBIE I POWTARZANIE, że już JEST DOBRZE, NIE MAM NERWICY (ta metoda działa akurat na wszystkie zaburzenia, schorzenia i choroby - wmówienie sobie, że jest się zupełnie zdrowym, że jest wszystko dobrze - POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI naprawdę działa!!!).

 

 

KURACJA DETANA:

 

Podsumowując kurację 2-tygodniową (powinna zacząć działać wcześniej) :

 

1. MAGNEZ min. 4 tabletki dziennie (2 w kapsułkach + 2 rozpuszczone na wodę - różnych firm)

2. WAPŃ (2 szklanki mleka lub jedna + jogurt)

3. MODLITWA (minimum. co godzinę o pełnych godzinach !!!)

4. POWTARZANIE AFIRMACJI: Jak to dobrze, że czuję się zupełnie zdrowo i wspaniale. (po każdej modlitwie)

5. DIETA (wyłączenie cukru, ograniczenie węglowodanów do minimum).

6. ĆWICZENIA (relaksacyjne, naprężanie i rozluźnianie mięśni, muzyka relaksacyjna)

 

 

"Tylko myślący przeżywa swe życie, u bezmyślnego przechodzi ono obok."

 

Marie von Ebner-Eschenbach — Aforyzmy Eschenbach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z kilkoma rzeczami się zgodzę, zwłaszcza dieta, suplementy magnezowe, afirmacje? jak ktoś ma nerwice w nasilonym obniżonym poczuciem własnej wartości, albo stany depresyjne, to na to nie pójdzie. Prędzej rozryczy się przed lustrem, czy od tak. Modlitwa? co z niewierzącymi? na mnie to nie działa.

Ćwiczenia jak najbardziej, podnoszą poziom serotoniny w mózgu, pozwalają się relaksować.

Przede wszystkim pomaga odszukanie kilku rzeczy, które nas będą chronić w sytuacjach stresogennych, np. ja dostawałam ataku zawsze w komunikacji miejskiej, wsiadałam i musiałam wysiąść na następnym przystanku, leki złagodziły napady, i teraz ich nie mam, albo nadal odczuwam ogromny dyskomfort jak wsiadam do komunikacji miejskiej i zawsze boję się, że lęk się pojawi. Mam na to swoje sposoby: książka. Wiem, że nie każdy potrafi i lubi czytać w autobusie, ale są inne sposoby np. pograć na telefonie, słuchać muzyki, zamknąć oczy, rozwiązywać krzyżówki itp. Każdy powinien znaleźć swój sposób.

Np. jak chodzę sama po mieście i moje myśli zaczynają krążyć wokół ludzi, że zaraz ktoś mnie napadnie, zgwałci, zabije, zaczepi, okradnie etc takie myśli nasilają moje lęki, dlatego zaczęłam szukać sposobów, które pozwalają mi się koncentrować na czymś innym - chodzę z kijkami :) nordic walking pozwala mi się skupić na ćwiczeniach, na odpowiednim ułożeniu kijków, na prawidłowym tempie, oddechu i ruchu. Często słucham muzyki, to już w ogóle odciąga moje myśli od ludzi, jestem wtedy w swoim bezpiecznym świecie z dala od tego czego się boje. Mam kijki, które w razie czego mogą służyć mi jako samoobrona i muzykę, która odciąga moją uwagę od takiego myślenia. Metod jest o wiele więcej, należy tylko je odszukać. Wiadomo, że na każdego działa co innego, jednak nie zgodzę się z przekonaniem, że nerwicę wyleczy się w tydzień... chyba, że fazę bardzo początkową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×