Skocz do zawartości
Nerwica.com

Becareful

Użytkownik
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

1 737 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Becareful

  1. Człowiek potrafi znajdować sobie stresy Udaru i wylewu na pewno nie masz, a resztę sprawdzi neurolog
  2. @Naatalia to co piszemy to są raczej takie informacje zwrotne, które owszem mogą być błędne, ale też warto je rozważyć. Czasami pomaga jak ktoś popatrzy z boku na nas, bo sami możemy czegoś nie dostrzec. Ogólnie rację masz w tym co mówisz, nie znamy Cię, nie wiemy jaki był powód rozpoczęcia Twojej terapii, jak stan przed, w trakcie i z czym się zmagasz. Forum nigdy nie będzie w stanie pomóc, jednak może nakierować, zasugerować. Wg mnie zakończenia terapii są ważne, a czasami są jej najważniejszą częścią. Po to się chodzi na terapię, aby m. in. zobaczyć w jaki sposób tworzysz relacje z innymi, a tak naprawdę, jeśli masz depresję, co w tworzeniu relacji jest nie tak. Z tego co mówisz, to terapeuta dosyć dobrze nawiązuje Tobą kontakt, potrafi sprawić, że zaczynasz mu ufać (poprzez luźne rozmowy). Za pewne ta relacja robi się mimo wszystko bliższa. Jednak no właśnie - chcesz ją przerwać. W takim momencie. Zaczynasz stwierdzać, że w sumie to terapeuta się nie zna, stosuje jakieś techniki które sobie przeczytał w książce. W sumie to go już nie szanujesz, on nic ciekawego już nie powie, to stara twojej czasu w być w tym kontakcie. Mimo wszystko jeszcze zastanowił bym się co tu jest grane
  3. @Naatalia chyba nic innego Ci nie pozostaje jak opisać tą ostatnią sesję, no chyba że chcesz nas trzymać w napięciu
  4. Jestem przekonany, że zatrzymywał Ciebie nie będzie. W Twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie, że zachowujesz się jak dziecko i nie chodzi mi o tą laurkę. Lub coś ukrywasz
  5. Zastanawiałem się dlaczego schodzimy z wątku, dlaczego nie poruszamy tego co wnosi Autorka, a prawimy o religi. Nie wiem. Mówimy o terapiach, wykładach, książkach, a słyszymy "nie mam żadnej motywacji", "nie mogę się odnaleźć", "nie mogę się włączyć". To jest - jakbyśmy rozmawiali o sobie. Oglądałem dziś serial "Informacja zwrotna". Bardziej o DDA niż o alkoholiku. Jestem przerażony, zszokowany, a filmu nie polecam. Ten serial coś wyraża, coś tu niewypowiedzianego. Schodzenie z wątku na temat religi, nie jest schodzeniem z wątku. Jest to jakigoś rodzaju lakoniczna próba pomocy w sytuacjach, gdzie reszta nie pomaga. W oparciu o słowa Autorki: "Kiedyś też miałam taki etap, kiedy czułam, że tylko trzymanie się Boga nie pozwoli mi się poddać, bo inaczej będzie naprawdę źle."
  6. Hej, poruszę temat wiary / religi - chrześcijańskiej, który został tu wywołany. Uważam, mimo wszystko, że jest to temat ważny. Ogólnie jesteśmy Polakami, wychowaliśmy się w takiej tradycji, w jakiej się wychowaliśmy i w większości wiążę się ona z religią. Na pewną jesteśmy z różnych domów, gdzie wiara mogła być bardziej dostępna lub też były takie rodziny gdzie jej nie było. Wiemy, że na siłę nie da się kogoś zmusić do wiary. Jest to też napisane w samej Biblii. Nie ma konieczności bycia wierzącym czy, że 'trzeba chodzić do Kościoła'. Można rozdzielić wiarę od religii, od instytucji, od ludzi zakonnych, można też scharakteryzować pewny schemat życia, jaki proponuje Nowy Testament. Ogólnie, jeśli tak było, że wychowaliśmy się w pewnej tradycji, a np. teraz 'świat' przekazuje nam inne wartości, czy wytyka błędy religii. Również 'wyzywala' z konieczności bycia w jakiekolwiek wiarze. To może powodować, że młodzi ludzie (czy już nieco starsi) mogą czuć się zagubieni. Przecież teraz się pisze o Kościele, że to mafia, że złodzieje, że wyzysk, że pedofile, itp. itd. Słysząc to hmm w telewizji (?), na instagramie - człowiek naturalnie się odsuwa, jakby pod naciskiem tych słów. W końcu można powiedzieć, że w sumie religia jest przeszłością, że to zacofany system i przede wszystkim niemodny. Praktycznie chodzi tu wyłącznie o wiarę Katolicką. Stwierdzenie, że coś jest nie tak z Katolicyzmem jest oczywiście - w pełni prawdzie. Jest to temat wielowątkowy. Przede wszystkim tworzą ten system ludzie, a w Polsce np. ludzie starsi pozostawiają wiele do życzenia, wręcz można rzec, że nie spełniają swojej funkcji społecznej jako osoby bardzo doświadczone i teoretycznie powinny być mądre (widzimy, że są masą którą można łatwo omotać). Pytanie jest czy ktoś celowo uderza w Kościół? Prowadzi kampanie anty - kościół? Czy ktoś ma na celu odsunięcie Kościoła? Czy on coś blokuje, utrudnia? A jeśli tak, to warto zadać pytanie dlaczego tak się dzieje i kto za tym może stać. Można się też zastanowić, czy artykuły będące na portalach internetowych przykładowo: "Babcie z Europy" jeżdżą po seks do Afryki. Ile kosztuje czarnoskóry kochanek?" , "Seks analny krok po kroku", kształtują światopogląd, wpływają na osoby młode? Skąd jest zgoda na takie i tym podobne artykuły? Artykuły pojawiają się dlatego, że jest na to przyzwolenie. Ogónie, żeby takie przyzwolenie było musi być zmienieniony światopogląd, a przede wszystkim system wartości. Nie jest łatwo zmienić system wartości, dlatego trzeba zmienić lub wręcz zniszczyć autorytety, dzięki temu dalszą moralność. W tedy np. skok w bok, jest ok. Taki styl życia - bez systemu wartości, może powodować, że po co z kimś mam być, jak jest łatwiej kogoś zmienić. Przecież mogę robić co chcę, mogę przyjmować różne tożsamości. Skutki takich decyzji mogą być drastyczne. Mógłbym na ten temat porozmawiać trochę więcej, nie wiem czy komuś taka "wiedza" się przyda i czy w czymś pomoże. Ja uważam, że jest to ważny temat i można mieć różne uczucia w tym względzie. Gdzieś jest też kontrowersyjny, jednak ja nie zachęcam do polemiki, a do ewentualnej refleksji. Na koniec dodam, że bylem wczoraj w Kościele w jednym z największych miast i okazało się, że jest pełny ludzi. Przede wszystkim pełny młodych. Czy to dobrze czy to źle? Nie wiem, natomiast w telewizji mówią, że "ludzie hurtowo wypisują się z Kościołów", więc takie lekkie zaskoczenie.
  7. Tak wtrącając ciekawostkę to w Polsce odbędzie się w tym roku Puchar Świata w snowboardzie, ogólnie mało znany sport jednak taka organizacja to sukces
  8. Ciekawa opowiastka, najpierw dziewczyna zachowywała się w taki sposób, że nikt normalny by z nią nie wytrzymał. Natomiast potem piszesz, że w sumie nie potrafisz bez niej żyć, że była ideałem, że tęskinisz za nią. Jedyne co się zgadza to tytuł wątku
  9. Myślę, że w poprawie nastroju może pomóc spotkanie ze znajomym, spędzenie z kimś czasu, obecność drugiej osoby. Zrobienie czegoś dla drugiej osoby, postaranie się o coś. Poprawić mogą nastrój zwykłe proste rzeczy, zwykła codzienność. Od uzależnienie się od pogody, czyiś nastrojów, zaakceptowanie siebie, swojego położenia.
  10. Becareful

    Problem ze snem

    Nie biorę leków, raczej to wynik zmęczenia, czegoś co przytłacza za bardzo w ciągu dnia i powoduje psychiczne zmęczenie. Ogólnie wcześniej to była jakaś masakra. Z czasem nastąpiła poprawa, teraz jest w miarę okej
  11. Mi to się nie chce rano wstawać do pracy. To przykład jest taki, że ojca często nie było w domu bo musiał długo i ciężko pracować, aby utrzymać dom. A mamie się nie chciało znaleźć lepiej płatnej pracy lub dłużej pracować, żeby odciążyć ojca. Wolała siedzieć w domu i chodzić do kosmetyczki. Bo dla mnie kobieta jest ważniejsza od mężczyzny. Mężczyzna - co do zasady - może więcej znieść. Facetów jest mi mniej szkoda. Wbrew pozorom znam masę sytuacji rodzinnych, w których faceci ratują sytuacje niż ją rujnują. Myślę, że nasza (facetów) projekcja jest taka, że o kobiety trzeba dbać. Pomagać im, troszczyć się o nie. Nie dopuszczać do ciężkich robót, do delegacji zagranicznych. Kobiety mają pełne prawo do studiowania, do pracy, prowadzenia auta, wychodzenia z domów, dowolnego ubierania się czy rozbierania, do brania rozwodów. Znam kobiety, które dobrze się sprawdzają na stanowiskach kierowniczych i facetom to nie przeszkadza, a nawet chwalą jak ktoś dobrze wykonuje pracę na danym stanowisku. Osobiście nie przeszkadzało by mi, aby kobieta była tzw. głową rodziny. Więcej i bardziej wymagająco pracowałaby, w tym więcej zarabiała, a ja pracowałbym na normlanej pracy i zajmowałbym się domem, gotowaniem, sprzątaniem, zakupami.
  12. Dobrze Generalnie ja nie mówiłem odnośnie kobiety, że ona ma ciężko, że ona ma mieć dzieci. Raczej chodziło mi o coś innego, nie do końca rozumiem skąd takie rozróżnienie na kobietę i mężczyznę. Jakby ci faceci tylko na złość kobietom robili. Może faktycznie jak się nie chce dzieci to po co je mieć. Po co się rodziłem jak mnie rodzice nie chcieli. Po co mam żyć jak mi się nie chce Tak mówiąc bardziej żartem, każdy może mieć inne zdanie. Może faktycznie trzeba winić rodziców, szukać ulgi i żyć sobie w przekonaniu że sobie z nieczynnym nie poradzę, a życie jest ciężkie Na koniec zaproponuje, mimo wszystko, wiersz Tadeusza Różewicza „Odnaleźć samego siebie”.
  13. Nie twierdzę, że mamy cały czas zasuwać, pracować. Nie twierdzę też, że mamy się nie uczyć, nie rozwiajać i nie przebywać wśród drzew. Mówię, że ma sens matka, która sama opiekowała się dziećmi (nawet jak była z mężem), strała się je wykarmić. Robiła to tak dobrze jak tylko potrafiła. Pracowała ciężko, akurat bardzo dużo, tak żeby załóżmy tą rodzinę alkoholową, mimio wszystko utrzymać, zapewnić jej los. Być może mogła olać, mogła nie mieć dzieci, mogła nie zakładać rodziny. Ale wzieła odpowiedzialność. Wzieła odpowiedzialaność za to co ma i jakie to jest. Być może ojciec alkoholik, nie potriafił sobie poradzić, może z biedą, może z tworzeniem rodziny. Wiem, że nie można i nie chcę w jakikolwiek sosposób usprawdiwdliwiać takiej osoby. Ale wiem, że taka osoba nie poradziła sobie ze sobą, z chorobą i alkoholem. Wiem też, że takiej osoby tak na prawdę nie znamy do końca. Dziecko wychwujące się w traumie i skutach ubocznych, może się z nimi borykać długo. Znam depresje, nerwicie i wiem jakie to są doświadczenia. Część osób tego nie przeżyje. Ja powiem tak, niezwykle ciężko jest odnaleźć sens w rodzinie alkoholowej. Ciężko jest odnaleść sens w swoim życiorysie, w doświadczeniach, choćby tych, w których było się prześladowanym w szkole. Ale da się w tym odnaleść godność, zobaczyć rodziców w rodzicach, skonfrotwać się z tym. Poczuć prawdę. Nie trzeba zmieniać swojego życiorysu, udwać teraz kogoś kim się nie jest. Zajmować się rzeczami tak na prawdę nie swoimi. Być w nie swoim życiu. Mogę powiedzieć, że była osoba, która przy kresu życia własnej matki powiedziała jej, że była najwspanialszą matką. Ta matka nie zapewniała prezentów co wigilie, zajeć dodatkowych, nowych ubrań. Ale dała SIEBIE.
  14. Cytując mojego przełożonego z pracy.. My spotykamy się po to, aby rozmawiać o problemach. Nie o rzeczach, kótre są dobre. Tak zacznę mój wpis, bo chcialbym dodać coś od siebie do tej układanki. Rozumiem i w pełni podzielam panującą myśl w tym wątku. Odnoszę wrażenie czytając tutaj wpisy, że w codzienności jest odczuwany stres, lęk, zmęczenie, brak przestrzeni, radości, energii. Można dodatkowo powiedziać, że są pewne siły działające w ten sposób, że podświadomie pchają w te właśnie stany. Odbieram to w ten sposób, że odnajdujemy w sobie pewne - owe mechanizym. Chcemy je zmienić. Chcemy jako rodzaj w pewnym sensie balsamu, ukojenia, wejść w świat dbnia o swoje ciało. Dbania o swoją dietę, o stan zdrowia. O czas wolny, o spokojniejsze funkcjonowanie. Korzystanie z natury, wczasów. Słuchamy audiobooków i podcastów, wykładów. Czytamy dobre książki. Możemy zasięgnąć terapii. Możemy się wyspać. Malować, grać na instrumencie. Możemy się w końcu ukoić. Ja zadam pytanie tylko jedno - czy jest to właściwa droga? I odpowiem: nie jest. Nie jest i nigdy nie będzie. Z jednej prostej przyczyny, nie ma w tym sensu.
  15. Becareful

    Jest źle

    Wydaje mi się, że wpadłeś w obszar wysokiego braku poczucia bezpieczeńswa, stabilości emcjonalnej. Wpływają pewnie na to sytucje, które opisałeś
×