Skocz do zawartości
Nerwica.com

Becareful

Użytkownik
  • Postów

    93
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

11 566 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Becareful

  1. Chodzi o wierzenia szatniatyczne? Też za bardzo tego nie rozumiem, jednak wiara polega na wolnej woli i nikt do niczego nie przymusza, chcesz wierzysz w makaron - możesz wierzyc. A jak jakiemuś aniołowi się skręci w drugą stronę to też proszę bardzo
  2. To słuszne co napisałeś. Chyba każdy z nas widzi na portalach, w telewizji jak jest atakowany kościół, jak też ile problemów ma kościół wewnętrznie. Można sobie zadwać pytanie jak w tym uczestniczyć? Ostatnio w niedzielę było takie czytanie (Łk 9, 18-24) o kapłanach i arcykapłanach, akurat też było czytanie o Sodomie i gomorze (Rdz 19, 15-29). Jakby wynika z tych czytań opis sytacji i gotowa instrukcja - kapłani będą źle mówić, uczeni będą źle mówić, Ci co uwarzają się za wierzących - będą wilkami w owczej skórze, wszystko w koło będzie płoneło, od środka, od zepsucia włącznie kościołem. Tak jest i tak będzie. Rozwiązaniem na to jest nie oglądanie się za siebie, nie szukanie rozwiązania w tym kościele, w tej rzeczywistości, tylko pójście za Panem. Myślę, że może i widziałeś sceny w które trudno uwierzyć, ale wydaje mi się, że mogą nam się przytrafić jeszcze gorsze doświadczenia w najbliższej przyszłości. Dlatego trzeba umieć iść w ciemności, mieć przekonanie, że się ją przejdzie i raczej się nie bać. Z drugiej strony, mogą nam się przydarzyć bardzo dobre rzeczy, czego każdemu życzę
  3. Mały Misiu tak zapytam z ciekawości jak będzie wyglądał Twój jutrzejszy dzień? Dużo tutaj jest pisane o motywacji, czasami lepiej porozmawiać o lenistwie.
  4. Tak czytam ten wpis @Aea i nasuwa mi się takie pytanie, cytując klasyka, kto kłamie tu jak z nut? O co tu w ogóle chodzi? Co tu jest tak poplątane, że aż jest poczucie duszenia się, braku powietrza. Atomsfery szkodliwej. Stanu rozdwojenia, udawania, wręcz kłamstwa. Tak to powiem, tak uważam. Stan umysłu, stan stuacji jest wręcz przytłaczjący. Tak jakby coś nie zostało powiedziane wprost. Tak jakby coś trzeba było udwać, uzasadniać. Jak to czytam to mnie to gotuje. Jakby wrącz to było niedozniesienia. Więc zadaje pytanie jak w tym można funkcjonować? Jak można powiedzieć o kochającym tacie, a później, że pomiędzy ciągami to moje życie było normalne? Jak można powiedzieć, że dzięki mamie zawdzięczam to, że mam studia? W JAKI SPOSÓB? Dlatego, że robiła kanapki? Jeśli udajemy, że jesteśmy dziećmi to kupuje to. Studia wybrałaś, bo w zasadzie 'coś trzeba robić', ale w sumie w tym sensu brak. Ale wówczas tyle miałaś lat, że trzeba było pójść na studia. Więc tak samo można powiedzieć, że teraz masz tyle lat, że trzeba mieć dziecko. Temat brata zostawiam bez komentarza, ciężko mi się odnieść. Plus za to, że chodzi na terapie, pewnie minus za to, że ma wsparcie w domu takie jakie ma. Mimo wszystko to że porusza dzieciństwo raczej jest ok. W sumie ciekawi mi jego stwierdzenie - jak matka może nie pamiętać jak się jej dziecko bawiło. Czuje w Twoim wpisie jakby wszystko było rozmyte, jakoś "połączone". Jakby wszystko pływało. Jakby nie było odseparowania, autonomicznści, niezależności, wyodrębninienia, z brakiem swoich przestrzeni, bez granic. W zasadzie brat to ma 5 lat, a nie 35, trzeba się nim opiekować i martwić. Ja mam 6 lat więc mieszkam z mamą, a nie 28. Sorrki jeśli jakaś ironia w tym wpisie. Jak mam być szczery to Twój wpis wywołuje u mnie zdernerowowanie
  5. Co Ci się przydarzyło? Rozmowy o traumie - Oprah Winfrey i Bruce Perry Jest to książka kompletna, powiedział bym „alfa i omega”. Kompletna recepta jeśli chodzi o zdrowienie
  6. Hej, wypałniłem ankietę, mam nadzieję, że ten przypadek się do czegoś przyda Natomiast odnośnie do samej tematyki pracy i badania, to według mnie jest to strzał w dziesiątkę. Znalezienie eweuntalnych powiązań pomiędzy dzieciństwem a tworzeniem relacji romantycznych to wg mnie jest przyszłość. To pomoże w leczeniu mas ludzkich z nerwic i depresji. Dodam z przekonaniem, że problem będzie narastał patrząc po tym jak relacje zaczynają być płytkie, jakie wartości są serwowane młodym osobą. Sama w sobie więź z drugim człowiek jest uzdrawiająca. Jeżeli jest jeszcze dążenie w niej do zdrowej miłości, w tym do oddania się drugiej osobie, to wręcz samo w sobie może stanowić poczucie sensu. Takie poczucie więzi umożliwia znoszenie ewentualnych rożnych cierpień występujących naszej dordze. Jak i samo w sobie jest wewnętrznym poczuciem szczęścia, a stąd blisko do radości, spokoju i śmiechu. Śmiech z kolei leczy nerwice. Trochę tak jest, że zaczniemy na nowo odkrywać koło. To wszystko jak zdrowe relacje, małżeństwo, rodzina było już opisywane w historii. Niemniej jednak potrzeba 2 - 3 pokoleń, żeby do tego wrócić
  7. To że terapia nie pomaga, to pewnie czasem jest faktem. Natomiast być może dzięki terapi nasz stan się nie pogarsza, następuje stabilizacja. Co mimo wszystko można nazwać poprawą (jeśli tendencja była, że coraz gorzej się czujemy). Najlepiej, wg mnie, czymś się zająć. Nie trwać w chorobie bo to może ją nasilać, można wpadać w pułapkę pesymizmu. Przykładowo można pomyśleć - chodzę na terapię nic mi nie pomaga, nic mi nie daje i jest beznadziejnie. Nie nadaję się do niczego. Można za to robić to co się chce i na co pozwala zdrowie. Można pracować nawet starając się maksymalnie walczyć ze sobą. Przypadkowo walczyć z koniecznością wstawania rano. Można rano chodzić na roraty, można zarobić i kupić dobry rower, żeby sobie jeździć. Można budować modele zdalnie sterowane i przy okazji mieć kontakt z ludźmi o różnych zajawkach. Można zrobić kartę wędkarska i odpoczywać nad wodą, po dni pełnym walki. Można robić różne rzeczy, chodzić po górach, szlakach. Wyjechać do innego miasta na odpoczynek. Czasami trudno jest zrobić pierwszy krok, czasami pomimo jakiś aktywności - nic nam się nie polepszy. Natomiast warto jest walczyć i mieć nadzieję. Po jakimś czasie w sumie można podsumować, że da się funkcjonować i w sumie moje życie jakoś nie odbiega od innych zdrowych ludzi. Pewnie po drodze zaliczy się kilka fakapów, ale łatwo je naprostować jak maszyna rozpędzona. Po drodze też można kogoś poznać, co nada wszystkiemu większy sens
  8. Jest całkowicie nienormalne robić sobie dobrze tak samemu i wspomagać się tym gadżetami, no pewnie można, ale jak się po tym można czuć? No nie wiem.. Być może są lepsze metody na rozładowanie się
  9. A jak się całujesz to też usta spirytusem przecierasz?
  10. @Andrzej L dzięki że się podzieliłeś swoją historią wagową, inspiruje mnie do dalszego działania Mogę polecić aplikację do liczenia kalorii, fajna sprawa. Czy pomaga w walce ze słodyczami? Chyba nie, ale w walce z wagą mi pomaga Ja oduczyłem się słodyczy po wizytach u dentysty
  11. Becareful

    Jest źle

    A po co się tym wszystkim przejmować? Fajnie, że tworzysz muzykę można się tak uzewnętrzniać
  12. Becareful

    Jest źle

    Dobra, kichał to michał @Michu95 zapuść bita, wrzuć jakiegoś traka czy jak to się mówi
  13. Becareful

    Jest źle

    Raczej potrzbujesz pomocy specjalistycznej. Może lepiej na chwilę zejśc na ławkę, odpocząć, a potem wrócić do gry
  14. Becareful

    Jest źle

    Ogólnie to napisałeś, że miewasz myśli samobójcze i chęci okaleczenia się. Można przez to rozumieć, że w czymś nie możesz wytrzymać, coś jest bardzo obciążające, wyniszczające. Podajesz, że sytuacja w domu jest męcząca, że w zasadzie jest tak jak na wojnie. Między rodzicami się nie układa, a ten Twój własny kąt w postaci pokoju jest w remoncie. Jakby to sobie wyobrażając, to jedno wynika z drugiego. Sytuacja w domu po prostu Ci niszczy. Na szczęście Ty, jak i rodzice jesteście osobami dorosłymi. Opisujesz, że panuje u Ciebie chaos. Tak ogólnie ale też i w leczeniu, lekach. Wydaje mi się, że najlepiej jest zacząć od „poukładania” swojego życia. Uporządkowania go, w tedy może ten chaos być mniejszy. Mówisz o swojej hobby / pracy nad muzyką, może to być dobry kierunek dla samorozwoju. Pewnie da się zweryfikować na ile rzeczywiste jest to zajęcie. Kwestia pewnie znalezienia odpowiedniej osoby. Masz pewnie różne uzależnia, od nikotyny, pewnie jeszcze od czegoś. To jest niestety normalne w takich stanach. Jest to niszczące, ale da się z takich mechanizmów wychodzić lub je ograniczać. Szpitale i leki raczej mają nam służyć niż być naszym wrogiem. Współczuję jak masz traumy z jednym i drugim. Niestety w takich przeżyciach jakie mamy, przez to jakie mamy doświadczenia, musimy z pewnymi niedogodnościami żyć. Możemy mieć świadomość, że nie raz przyjdą gorsze momenty, gorsze okresy w życiu, nawroty itd. Jedynie to w jakimś stopniu można się do tego przygotować. Cierpisz na bezsenność, ale „odsypiasz w dzień”, jednocześnie biorąc silne leki na bezsenność. Nie jestem lekarzem ale mam wrażenie, że coś tu nie gra.
×