
robertina
Użytkownik-
Zawartość
4 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
-
Ja nie za bardzo lubię mówić o tym, co mi jest, bo mnie to wyjątkowo nakręca i od razu jest gorzej. Ja żyję na zasadzie odwrócić uwagę i zapomnieć, że coś mnie boli, to dopiero mija. Ja w zasadzie nic nie robiłam na tych terapiach, tylko opowiadałam o całym swoim dzieciństwie i wszystkich momentach, kiedy mi coś nie wyszło. Jakby to naprawdę było ważne. Miałam szczęśliwe dzieciństwo a nerwica pojawiła się po jedynym traumatycznym doświadczeniu, jakie mnie spotkało przez połowę życia. I to ciągłe - dlaczego nie mam przyjaciół i rozpracowywanie, co to powoduje - no, na pierwszy rzut oka nie mam, bo unikam znajomości w realu, wiedząc, że przyjaźń to zbyt duże obciążenie, kiedy mam zaostrzenie nerwicy - każdy normalny przyjaciel chce się wtedy drugą stroną opiekować a ja potrzebuję w takich chwilach spokoju. Czułabym się nieuczciwie mówiąc takiej bliskiej osobie - weź zostaw mnie na miesiąc, nie przychodź wcale, bo ja nie dam rady gadać. To bez sensu. Ale, mam dwie bardzo bliskie przyjaciółki, które mieszkają w innych miastach, niż ja i nie mogę się z nimi na co dzień widywać, więc rozmawiamy przez komunikatory. Ale, czasem nawet 3 - 4 razy dziennie rozmawiamy. I okej. A, na samej nerwicy nikt się nigdy nie skupiał. Nawet, jeśli dana terapeutka była miła, jakby nie rozumiała, że nie zawsze wszystko się zaczęło przez złe dzieciństwo. W ogóle, nawet lekarz zrozumiał, że ją mam po 3 latach szukania mi leków, bo przez ten czas nie rozumiał w ogóle o co chodzi. On jest beznadziejny, ale, ale niestety nie mam możliwości zmienić lekarza, bo mam też inne lęki, które uniemożliwiają mi przemieszczanie się a w mojej okolicy nie ma innego specjalisty.
-
Ja od wielu lat biorę leki - dwa różne rodzaje w bardzo dużych dawkach. To chyba 20, jakie wypróbowałam i tylko one działają w taki sposób, że jestem w stanie w miarę funkcjonować a nie latać w panice po mieszkaniu Lekarz powiedział, że z pozostałych leków zostały już tylko ciężkie psychotropy i nie chce mi ich dawać, bo jestem za młoda a, skoro te w marę działają to już przy tym zostaniemy. Psychoterapię przechodziłam 4 razy - nie było w zasadzie żadnego efektu Ja jestem po prostu beznadziejnym przypadkiem i muszę z tym jakoś żyć...
-
Ale, ja naprawdę miałam te przywidzenia Już mi teraz trochę lepiej, ale dalej się zdarza. To na pewno nie psychoza?
-
Witam. Choruję na nerwicę od wielu lat, zawsze miałam w niej dużą hipochondrię, ale ostatnio było lepiej, nawet normalnie chodziłam na uczelnię, aż dwa miesiące temu, jeszcze przed świętami mieliśmy spotkanie i taką pogadankę o chorobach psychicznych, prewencji itd. I tam usłyszałam o dokładnych objawach schizofrenii, co się dzieje w psychozie itd. i tak sobie wkręciłam, że zwariuję, że myślałam o tym cały czas do tej pory, co chwilę się oglądałam za siebie, czy nie mam jakiejś wizji, aż miałam takie dziwne uczucie w głowie, takiego jakby strachu, że coś zaraz zobaczę, czytałam o tym coraz więcej i więcej... to trwało do dzisiaj w nocy. A dzisiaj wstałam do łazienki i przez moment mi się zdawało, że ktoś stoi w korytarzu - aż podskoczyłam, ale jak się odwróciłam nikogo nie było. A teraz dzisiaj od rana, mam takie jakby obrazy, na sekundę mi się pojawia w głowie jakiś obraz, ja tego nie widzę (chyba, sama nie wiem), ale to się dzieje co jakieś 15 minut. To są różne rzeczy, coś co przed chwilą oglądałam w telewizji, albo jakieś coś straszne. Czytam teraz, że można sobie wywołać psychozę jak się bardzo o niej myśli. Czy to już schizofrenia? Czy powinnam wezwać pogotowie? Co mam robić, ja się boję, błagam, pomocy!!!