hej:) jestem tu nowa. (22 lata) Przejdźmy może do rzeczy.. A więc mój problem zaczął się tak naprawde już bardzo dawno, a mianowicie w wieku 15 lat. Często czulam się jak we śnie i miałam bóle żółądka, takie przypominające głód, jednak one trwały nadal, nawet jak coś zjadłam. Męczyłam sie tak przez jakis 1,5roku, ale przeszło. Zaznaczam, że zawsze byłam osobą bardzo nerwową, przejmującą sie wszystkim... Moj problem zaczął się powtarzać od stycznia 2012. Częste uczucie odrealnienia i snu powróciło, do tego bóle w klatce i żołądku, pocenie się, ciągły stres, jak miałam iść do toalety to kręciło mnie w jelitach i oblewały poty, maxymalna depresja, budząc się jestem zmęczona, ciągle mi sie wydaje czy to sen czy nie, nie moge normalnie funkcjonować, schodzę do kuchni, wydaje mi się że mdleje. Chodząc po podwórku też cały czas najchętniej bym się szczypała, bo mam wrażenie że mi sie to śni Jak jest słońce to jakos jeszcze daje rade, ale w deszcz, chmury to masakra. Mam ochotę się wyżyć, biegam, ćwiczę, ale to trwa krótko bo za chwile myśle o nerwach i robi mi się słabo, mam wrażenie że mdleje, wali mi serce. Wystarczy mi że wejde po schodach i odrazu się kładę. Najgorzej jest od rana do południa, muszę się rozpłakąc pare razy ( masakra, już mam dość aaa zapomniałam napisać, że w maju zaczęły mi się robić męty w czach, poszłam w lipcu do okulisty i powiedział ze wszystko ok, ze męty powstaję ze stresu... A ja myślę o nerwicy CIĄGLE moja babcia na to choruje, tylko że ona ma 63 lata..a ja 22 ehhhhh