Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pola33

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Pola33

  1. Hello Beautiful people Już po raz drugi w życiu biorę paroksetynę. Za każdym razie po porodzie. Cały czas nie daje mi spokoju mysl: dlaczego? Czemu, skoro dzieci były wyczekiwane i kochane od samego początku. Szkoda mi trochę czasu i pieniędzy na terapię. Uważam że przyczyna może tkwić w kwestiach biologicznych, ale czy tylko? Wcześniej w życiu żadnych leków, fobia społeczna i nerwica pod moją własną kontrolą. Nie daje mi to spokoju, nie potrafię się pogodzić. Karmienie piersią szlag trafił w pierwszych tygodniach... Ba, teraz nawet dniach. Lęk nie do opisania. Dodatkowo poczucie winy, wiem że mąż i teściowa myślą że jestem słaba, że się poddałam i wzięłam leki. Decyzja - dobro dziecka a własny dobrostan psychiczny trudna jak cholera. Do końca życia chyba będę musiała żyć z taką myślą. Jak Wy godzicie się z sytuacjami, że coś nie potoczyło się po waszej myśli? Że nie wszystko zależało tylko od was, a poszło źle, chociaż tym razem wymarzony scenariusz był zupełnie inny?
  2. Aż tak to nie. Ja brałam na noc razem z mizartapina, która też ma działanie sedujace, więc ciężko mi powiedzieć jak dziala sam, też każdy organizm jest inny. 25 mg to najmniejsza możliwa dawka i ja też jeszcze niedawno taką dawkę brałam. Najwięcej miałam 100 mg, ale rano rzeczywiscie było ciężko wtedy się dobudzić. Ketrel po prostu muli do snu, ja bym przyrownala to do kręcenia się w głowie po umiarkowanej ilości alkoholu. Jak to jedna z lekarek powiedziala: Ketrel wprowadza w stan snu, a mizartapina sen wydłuża. Więc on działa raczej na początku nocy, tak bym to określiła.
  3. Tak, ja brałam Ketrel plus jeszcze dodatkowy lek na noc. Nie bój się, Ketrel jest ok, tym bardziej że pewnie dostałeś w małej, "kosmetycznej" dawce, która działa nasennie. Po Ketrelu się fajnie śpi. Ja po porodzie wpadłam w dużą bezsenność i Ketrel pomógł mi wyjść z poważnych tarapatow z tym związanych. A potem już głównie parogen ładnie zagrał Te pieczenie skóry to masakra, ja przez to też się prawie poddałam ale wiedziałam że z każdym dniem będzie coraz lepiej. Te pieczenie akurat zwykle bardzo szybko mija.
  4. To prawda, dlatego tak bardzo mi zależy żeby dość szybko z tego zejść. To drugi raz, kiedy biorę regularnie jakiekolwiek leki. Ja z tych, co nawet przeciwbólowych nie mają w domu. Dodam, że mój lekarz nie ma jakiegoś dużego doświadczenia, jest młodym lekarzem i dlatego zastanawiam się, czy nie poszukać kogoś, kto odważniej by to odstawiał.
  5. Rozumiem, to wiele wyjaśnia. Jednak czasem zastanawiam się jaki jest sens dalszego brania mizartapiny, jeśli nie zadziałała na mnie przeciwlękowo i dopiero parogen dał radę. Biorę dużą dawkę, 45 mg. W pierwszej połowie nocy mega ciężko jest mi się rozbudzic i zająć się dzieckiem. Boję się też o wątrobę, po takiej mieszance leków. Ketrel mam już od miesiąca odstawiony, pregabalina została 150 mg rano i 150 wieczorem.
  6. Hej wszystkim Zacznę od tego, że Parogen biorę już drugi raz w życiu. Pierwszy raz było po tym, jak wylądowałam na oddziale psych. po urodzeniu pierwszego dziecka. Takie stany lękowe, że nie mogłam w ogóle spać, atak paniki, wzywanie pogotowia, no cyrk, a dla mnie wtedy wielka tragedia i wielka niewiadoma co się ze mną dzieje. Teraz jestem po drugim porodzie. Zaczęło się tak samo - atak lęku w nocy, poszłam do psychiatry aby nie dopuścić do powtórki z rozrywki - tak bardzo bałam się że znowu się rozkręci że wyląduje w szpitalu. Dostałam parogen i Oxazepam - wytrzymalam 3 dni i pojechałam na... Izbę przyjęć Nie z chęci zostania na oddziale, ale dlatego że czułam że coś źle działa, a mój doktor właśnie poszedł na urlop. Parogen odstawili, a wypuścili mnie z pregabalina, mirtazapina i Ketrel (takie leki też miałam po 1 porodzie, łącznie z parogenem, bo w szpitalu trochę tych leków się nałożyło... ). Było niby ok, niby spokojniej, ale nadal co druga nocka z wrażeniem leżenia a nie spania przez kilka godzin, co powodowało większy niepokój za dnia, jakieś wybudzanie z lękiem, miałam wrażenie że leki nie działają tak samo dobrze jak za pierwszym razem, kiedy to zadziałały błyskawicznie - pojechałam po 2 tygodniach w dużym napięciu znowu na Izbę Przyjęć Głównie dlatego, że mój doktor był na urlopie, a ja chciałam mieć wszystko na już - ciężko było mi funkcjonować z kilku tygodniowym noworodkiem w takim napięciu Dostałam znów parogen-tym razem wolniej, od 10 mg 10 pierwszych dni, potem dopiero cała tabletka. Za pierwszym razem jak mój doktor włączył parogen pozwolił mi wziac na noc (nocka MASAKRYCZNA), nawet oxazepam jakoś tego napięcia nie tlumil. I jest październik. Czuję się super, czasem wręcz euforyczna radość. Zero stanów lękowych. Tylko złość na siebie, że tak szybko się poddałam za pierwszym razem, gdy leków było mniej. Pytanie kluczowe - czy jest szansa na odstawienie Mizartapiny szybciej niż za kilka miesięcy? Pregabaline będziemy odstawiać dopiero w listopadzie. Lekarz przewiduje leczenie minimum 9 miesięcy z tego co mówił, bo twierdzi że to mój drugi epizod. Ale epizod czego? Zaburzenia lękowe traktuje się jak epizody depresji? Niby jestem mądrzejsza o te doświadczenia, a nadal niewiele rozumiem.
×