Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Korba, ja byłam i niestety uciekłam. Szpital potęguje moje lęki przed porzuceniem, odosobnieniem i samotnością.

I zrobiłam sobie ten zasrany test ciążowy. Chwilowo negatywny, chociaż dobrze wiem, że jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek wnioski. Mimo wszystko nie poczułam ulgi, raczej stratę. Nie rozumiem już nic i z nikim nie mogę o tym porozmawiać. Żałośnie tragiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka, ja mam osobowość zależna, czyli boje się zostawać sama i ciągle czuję potrzebę bycia pod opieką, boje się że sama sobie nie poradzę. Chodzę oczywiście do psychiatry, i byłam 2 razy na terapii grupowej, które w moim przypadku miały dobry wpływ. Do tego cierpię na nerwicę natręctw (bardziej myślowych). Na prawdę polecam wszystkim terapię grupową, choć wiadomo, że nie jest ona tak intensywna jak indywidualna. Na grupowej każdy ma przydzielonego swojego terapeutę i raz lub 2 w tyg, ma się z nim indywidualną, więc to jest tak jakby 2 w 1. Grupowa i indywidualna razem. Jeśli jesteście z okręgu katowickiego to polece dobre miejsce. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiecie nawet jak Was rozumiem, kiedy piszecie o obawie przed szpitalem. Niedawno byłam o włos od skierowania. Wiecie co? Kiedy usłyszałam, że dostanę skierowanie na oddział, na drugi dzień już byłam wesoła, normalna i pozbierana. Mój psychiatra trochę się zdziwił... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, ja się cieszę !

 

Dzisiaj patrzyłem na szkoły w Lubinie i nie widzę siebie w żadnej z nich, po prostu zbyt się boję.

W jednej za mało chłopaków i boję się, że nie dogadam się z klasą damską.

 

A z kolei gdy będą chłopacy to też się boję...

 

Nie widzę siebie nigdzie, nigdzie jestem chyba tak wysunięty ze społeczeństwa i zapomniany, że liceum skończę w domu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, to jest tak: Ja się panicznie boję wyjazdów ze znajomymi i ich unikam, bo nie moge na nich funkcjonować. Rozumiem Cię więc. Wydaje mi się, że dobrze byłoby, gdybyś stopniowo przełamywał obawy przed ludźmi. Zacznij na przykład coś studiować, znajdź pracę. Po maleńku, nie wielkimi krokami, ale malutkimi spróbuj z kimś nawiązać kontakt. Spokojnie, bez wielkiego wysilania się, tak ot, sobie. Wyjdź z domu. Miej w tym wyjściu jakiś cel. Najlepiej, żeby to było coś, co Ci przyniesie korzyść, dlatego myślałam o nauce bądź pracy. Jakie zaburzenie osobowości masz?

Ja nie mam obaw przed ludźmi. Mam obawy przed brakiem ludzi. Problem w tym, że ani nie mam specjalnego uroku osobistego, który by mi pozwalał łatwo nawiązywać znajomości, ani nie jestem ekstrawertykiem tak by móc cieszyć się byciem w dużej grupie, nawet gdzieś na peryferiach. Tak więc tych ludzi zdecydowanie brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiecie nawet jak Was rozumiem, kiedy piszecie o obawie przed szpitalem. Niedawno byłam o włos od skierowania. Wiecie co? Kiedy usłyszałam, że dostanę skierowanie na oddział, na drugi dzień już byłam wesoła, normalna i pozbierana. Mój psychiatra trochę się zdziwił... :)

 

Bylam w podobnej sytuacji. Pamietam jak na poczatku kwietnia mialam przez kilka dni koszmarnego dola i cos mi uderzylo do glowy, ze chce zakonczyc swoj marny zywot, czulam sie bezradna, zaczelam wysylac do terapeutki smsy z grozbami samobojczymi :oops: . Po jej interwencji (telefon do mnie, zadanie rozmowy z domownikiem, usilne namowy na szpital) tak sie od razu zebralam w sobie, ze glupie mysli natychmiast mi przeszly i na kolejnej sesji pojawilam sie w pogodnym nastroju, pelna optymizmu, nawet w jakichs jasnych ubraniach (wrecz jaskrawych kolorach, a praktycznie zawsze nosze ciemne). :lol: Ale u mnie ta ogromna niechec do szpitala wiaze sie przede wszystkim z awersja do lekow i utrata kontroli... Tak wiec staje na glowie, ale nawet gdy bardzo upadne to sie podnosze i jakos wszystko ciagne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znaczy się - terapeuta powiedział że mój stan jest niewystarczająco dobry, żebym uczestniczyła w terapii grupowej - zaleca oddział całodobowy... czyli jestem aż tak chora psychicznie 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znaczy się - terapeuta powiedział że mój stan jest niewystarczająco dobry, żebym uczestniczyła w terapii grupowej - zaleca oddział całodobowy... czyli jestem aż tak chora psychicznie 8)

 

chodzi mi o to że ja mam taki lęk że jak tam trafię to bedzie oznaczac że ze mna jest juz naprawde źle choć

jest źle i się chyba tam kwalifikuje. Tylko mam lęk przed tym :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., to Ci się źle wydaje, bo masa ludzi z zaburzeniami kończy zwykłe szkoły publiczne.

 

Ja nie mogę, nie dam rady.

Może to się kiedyś zmieni, ale narazie nie widzę siebie nigdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kasiu, Basiu, Asiu, namiestniku, Vi, śnieżko

 

Czytam Was wszystkich i nie mam siły na biadolenie. Czytam co się u Was dzieje.

I tak sobie myślę,żeby w tym Nowym 2011 Roku wszystko co złe odeszło w siną dal.

Pobiadoliłam w jęczarni.

 

Dzisiaj dowiedziałam się,ze jak cierpię na samotność to mam sobie poznawać ludzi na balach.I,ze wyglądam na taką pewną siebie.

Chodzi mi o to,że jeśli ktoś mnie nie zna...to snuje domysły, myśląc,ze jak ma się stałą pracę, samochód i inne dobra materialne...to jestem szczęśliwa.

Ech....już nawet nie chce mi się tego komentować.

Jutro do pracy, pobudka o 6:00, pewnie znowu się spóźnię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Moniko. :smile:

Ja tez wiecej czytam a mniej ostatnio pisze. Ale sledze, co u Was... Nawet nie wiesz, jak ja bym chciala, zeby ten nadchodzacy rok byl dla nas lepszy... duzo lepszy...

Wiesz, niestety zdrowy chorego nie zrozumie. Chocby nie wiem jak chcial. Gdy ktos nie ma osobiscie danego problemu to latwo jest radzic... Ja slysze czasem podobne teksty – zebym poszla na jakas impreze itp., to kogos poznam, przestane byc samotna... Tylko, ze ja jestem samotna wsrod ludzi, bedac nimi otoczonaa czuje sie jeszcze bardziej obco niz gdy nie ma wokol mnie nikogo.

Tak naprawde to wielu ludzi utozsamia szczescie z tym, czego akurat nie posiada, czego mu brakuje... Mysla, ze gdy to osiagna to beda szczesliwi – dobra praca, mieszkanie itd. … A to niestety niekoniecznie jest prawda.

Trudno Moniko, zeby bylo po Tobie widac, ze jestes nieszczesliwa skoro nie pokazujesz innym raczej swoich emocji, jestes perfekcjonistka I nie chcesz nikogo rozczarowac... Znam to dobrze z autopsji. Mam nadzieje, ze kiedys to sie w koncu zmieni i zdejmiemy wszystkie maski.

 

Dzis mam sesje i w dalszym ciagu czuje niechec. Ten tydzien wydawal mi sie tak dlugi jak rok, a terapeutka wydaje mi sie obca. I tak naprawde to nie mam ochoty i nie wiem o czym mam z nia rozmawiac.

 

[Dodane po edycji:]

 

czy ktos z Was wie co sie dzieje z Hania???? nie odzywa sie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×