Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Monika1974, masz rację, powoli zaczynam wchodzić a fazę "chcę" a nie "powinnam", chociaż nadal nie potrafię tego robić dla siebie, pracuję dopiero nad tym. Mimo wszystko terapia mi pomaga, uświadamia pewne rzeczy, mimo, że samej terapeutce nadal nie potrafię zaufać.

To trochę przykre - z moich 17lat 4 zmarnować na zaburzenia, choroby... A objawy były o wiele wcześniej, rozgrzebując stare sprawy, dziecięce życie i uczucia na terapii serduszko mi pęka, bo życie zabiło to uśmiechnięte dziecko, którym kiedyś na pewno byłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie terapia na cięcie pomogła,zresztą jak wielu sprawach.Warto chodzić.

Chociaż ja to przesadzam z terapią,bagatela 7 lat :mrgreen: no i niestety chyba nie koniec bo wciąż mam problemy chociaż czasem mam dość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie terapia na cięcie pomogła,zresztą jak wielu sprawach.Warto chodzić.

Chociaż ja to przesadzam z terapią,bagatela 7 lat :mrgreen: no i niestety chyba nie koniec bo wciąż mam problemy chociaż czasem mam dość

 

no to faktycznie sporo... :shock: ale najwazniejsze, ze Ci pomogla, to motywujace...

 

ja mam jutro sesje po tygodniowej przerwie. niby to "tylko" tydzien rozlaki, a juz terapeutka stala mi sie jakby obca i traktuje ja inaczej, poczulam sie przez nia opuszczona, bo nie bylo jej w ciezkich dla mnie momentach (ten tydzien byl wyjatkowo koszmarny) i przez to jestem na nia znow cieta, wkurzona, obrazona, czuje do niej niechec... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, wiem, ale skoro zaczynam kłamać nie mam prawa prosić o większą ilość spotkań bo niby na jakiej podstawie?

A nie mogę terapeutce powiedzieć, psychiatrze nie - one ze sobą współpracują.

Dno totalne, chyba się zrzygam.

Do pełni szczęścia brakuje mi już tylko tej ciąży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Aniu..., nie odbierz tego źle, ale skoro kłamiesz, to znaczy, że ta terapia jest bezcelowa. Piszę to, bo 2 lata chodziłam na terapię, na której zatajałam różne rzeczy (np. właśnie próbę samobójczą!). Może być tak, że to nie jest TA terapeutka. Między Tobą a terapeutką musi "zaiskrzyć", musisz jej bezwzględnie ufać. Przemyśl to...

Ja teraz mam nową terapeutkę i jest bez porównania... Niczego nie ukrywam. Czuję się przy niej bezpiecznie.

Jak Ty się czujesz przy swojej terapeutce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa,

 

U mnie podobnie, tez nie ma juz tego usmiechnietego, szczesliwego dzieciaka, ktorym bylem do 19. roku zycia.

 

Teraz jest dno, a leki prawie nic nie pomagaja...Chyba, ze w konskich dawkach , duoterapie lub toksyczne ,ryjace banie TLPD.

 

Kiedy sie w koncu doczekamy jakis skutecznych lekow na te kurestwa ??

 

Niechby byly narkotyczne, niechby wymagane bylo branie ich do konca zycia, ale niechby kurwa pomagaly wiecej niz "ciut".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też do 19 stego roku było u mnie w miare choc był lęki pózniej tylko gorzej...ale jak były lęki w porównaniu co sie teraz dzieje i ostatnie laty to koszmar...dziś w nocy wziełem hydroksyzyne nie mogłem spac...i wstałem o 1 w południe!!!wiedziałem ze tak moze być bo zmulone jestem strasznie troche naćpany wiec do dupy ten lek na spanie troche...:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia ma racje, Aniu... Ja wczesniej chodzilam jakies w sumie chyba 4 lata (nawet dokladnie nie pamietam) do psychologa, i tez zatajalam wiele waznych spraw... W przypadku mojej obecnej terapeutki jest zupelnie inaczej. Dobrze sie rozumiesz ze swoja terapeutka? Jesli tak to jej zaufaj. Zatajanie tak waznych spraw jak proba samobojcza powoduje, iz terapia przestaje miec tak naprawde pelny efekt terapeutyczny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, no powiedzą sobie i co? Czego się obawiasz?

 

SZPITALA! :why:

Korba, nie wiem, czy mam dobrą relację z moją terapeutką czy złą, jeśli chodzi o nią strasznie boję się oceny. Na samym początku wymsknęło jej się, że mój związek z K ma wysokie ryzyko rozpadu i od tamtego czasu jakoś... Jakoś :(

Psychiatrze nie ufam wcale, ona tylko wydaje mi leki. Ciągle czuję ten osąd. Ocenę. Pierdolnięta jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Aniu znam to uczucie! Moja poprzednia terapeutka także współpracowała z moją poprzednią psychiatrą! Czułam się z tym okropnie i również miałam bsesję na punkcie tego, że mnie oceniają. Po dwóch latach przerwałam to, bo dotarło do mnie, że to donikąd nie prowadzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×